utrapiło. Wolałby słyszeć Scyllę rozdrażnioną, Wolałby widzieć Cyncją zaćmioną, Przecię jako żubr, który Od psów wielkich wparowany W cieśnią i przykre góry, Na miecze niedba i rany. Rogami miece ziemię, zrze od jadu, Ani się dawa pożyć do upadu, I niebo go przykrywa, I jędze co dzień wścinają,
Ognia, wody ubywa, Kule pod ziemią sięgają. Przęcię on górą, przecię zda się srogi, Na wiatr szalone miecąc próżno rogi. Znośniej mu Etnę nosić, Znośniej Zyzyfowe brzemie, A niż pokoju prosić, I harde uniżyć ciemie. Tylko jak we śnie przez howorów tyle, Z niewoli marzy o dobrem coś
utrapiło. Wolałby słyszeć Scyllę rozdrażnioną, Wolałby widzieć Cyntyą zaćmioną, Przecię jako żubr, który Od psów wielkich wparowany W cieśnią i przykre góry, Na miecze niedba i rany. Rogami miece ziemię, zrze od jadu, Ani się dawa pożyć do upadu, I niebo go przykrywa, I jędze co dzień wścinają,
Ognia, wody ubywa, Kule pod ziemią sięgają. Przęcię on górą, przecię zda się srogi, Na wiatr szalone miecąc próżno rogi. Znośniej mu Etnę nosić, Znośniej Zyzyfowe brzemie, A niż pokoju prosić, I harde uniżyć ciemie. Tylko jak we śnie przez howorów tyle, Z niewoli marzy o dobrem coś
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 23
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
z Polską w przyjaźni mieszkajcie! Uszedł tedy chan z tej potrzeby, ale Jaki żal znosił i w jakim zapale Serce sforcował, ty, Chmielnicki, tego I świadkiem jesteś, i znasz z cery jego, Ponieważ razem rzucając swe znaki I przy taborze zginione junaki W jeden lot z chanem z złej wypadszy toni Darsko obadwa wścinaliście koni. Lecz chan — nie lekce ważąc tej gościny (Jeśliż prawdziwe są ludzkie nowiny) — Za twe, Bogdanie, takie traktowanie Inwitował cię z sobą na mieszkanie. Noc zatym idzie, a po pracy konie Swoje Lucyfer w chłód do morza żonie; Wtym na jasny tor, gdzie słońce chodziło, Siła
z Polską w przyjaźni mieszkajcie! Uszedł tedy chan z tej potrzeby, ale Jaki żal znosił i w jakim zapale Serce sforcował, ty, Chmielnicki, tego I świadkiem jesteś, i znasz z cery jego, Ponieważ razem rzucając swe znaki I przy taborze zginione junaki W jeden lot z chanem z złej wypadszy toni Darsko obadwa wścinaliście koni. Lecz chan — nie lekce ważąc tej gościny (Jeśliż prawdziwe są ludzkie nowiny) — Za twe, Bogdanie, takie traktowanie Inwitował cię z sobą na mieszkanie. Noc zatym idzie, a po pracy konie Swoje Lucyfer w chłód do morza żonie; Wtym na jasny tor, gdzie słońce chodziło, Siła
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 124
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
przy brzegu Piałyby były/ na wiatr czekając do biegu. Chodziłem także posłem na zamek do Troje: Widziałem/ wszedłem w pysze trojańskie pokoje. Smy srogie ludu były. poselstwom sprawował Śmiele/ jakim od Greków w poruczeniu chował Winie Parysa. z plonem Heleny dopinam: Priama/ i z Priamem Antenora wścinam. A z bracia Parys/ i ci/ co ją z nim porwali/ Wiesz dobrze Maenele/ rąk ledwie wstrzymali: Pierwszy ono dzień naszych był niebezpieczności. Wszytkeigo przypominać niechcę dla krótkości/ Jakom wiele tak ręką/ tak głową przystojnie Z wygodą wszem/ tak długiej dopomagał wojnie. Po najpierwszej potrzebie nieprzyjaciel w
przy brzegu Piałyby były/ ná wiátr czekáiąc do biegu. Chodźiłem także posłem ná zamek do Troie: Widźiałem/ wszedłem w pysze troiánskie pokoie. Smy srogie ludu były. poselstwom spráwował Smiele/ iákiem od Graekow w poruczeniu chował Winie Parysá. z plonem Heleny dopinam: Priáma/ y z Priamem Antenora wśćinam. A z bráćia Párys/ y ći/ co ią z nim porwáli/ Wiesz dobrze Maeneláe/ rąk ledwie wstrzymáli: Pierwszy ono dźien nászych był niebespiecznośći. Wszytkeigo przypomináć niechcę dla krotkośći/ Iákom wiele tak ręką/ ták głową przystoynie Z wygodą wszem/ ták długiey dopomágał woynie. Po naypierwszey potrzebie nieprzyiaćiel w
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 321
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636