pięć lat wytrzymawszy, po trzydziestoletnej Wojnie w mir, że konieczny, dlatego nieszpetny, Wchodzisz z Turki, a wżdy świat chrześcijański drzymie. Z Turki, mówię, ach, groźne wszem narodom imię! Każdego dosiąc może tak żałosna zmaza, Która dziś Polskę smuci, ale aza, aza Wolą się chrześcijanie sami z sobą waśnić Niżeli krzyż Chrystusów na świecie objaśnić, Choć tysiącem kościołów, milionem ludzi, Co rok tamtych meczetem, tych rznięciem paskudzi. Już Bóg żegnaj Podole z ukraińską dziczą, Już i was, już poganie wiecznie odgraniczą; A których ciał nie mogli przy duszy, przy siłach, Martwe kości w niewolą bierą po mogiłach.
A
pięć lat wytrzymawszy, po trzydziestoletnej Wojnie w mir, że konieczny, dlatego nieszpetny, Wchodzisz z Turki, a wżdy świat chrześcijański drzymie. Z Turki, mówię, ach, groźne wszem narodom imię! Każdego dosiąc może tak żałosna zmaza, Która dziś Polskę smuci, ale aza, aza Wolą się chrześcijanie sami z sobą waśnić Niżeli krzyż Chrystusów na świecie objaśnić, Choć tysiącem kościołów, milijonem ludzi, Co rok tamtych meczetem, tych rznięciem paskudzi. Już Bóg żegnaj Podole z ukraińską dziczą, Już i was, już poganie wiecznie odgraniczą; A których ciał nie mogli przy duszy, przy siłach, Martwe kości w niewolą bierą po mogiłach.
A
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 11
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
łeb Kawirowski/ i balwierz mu rzecze/ Zle Bracie/ kość przecięta/ mózgci ze łba ciecze. On z żalem/ jakoć się go teraz przysporzyło/ A gdym się wadzić począł/ w głowie go nie było. Waśniów.
DArmo to Zoil mówi zazdrościwy/ Izeby Waśniów/ nasz miał być waśniwy. Gorzałka waśni/ gdy we łbie zamąci/ To w ten czas zmusu/ Szwagier szwagra trąci. Starożeniowi.
OŚmdziesiąt lat z Metryki/ i w brodzie siwizna/ Zła to na młodą Zonkę/ Panie N. dziczyżna. Fraszek Aforysm Sejmikowy.
KIedy przy kim/ tak mnoga kupa Braci/ stawa Czy niewczoraiszysz Bankiet/ tych Przyjaciół
łeb Káwirowski/ y bálwierz mu rzecze/ Zle Bráćie/ kość przećięta/ mozgći ze łbá ćiecze. On z żalem/ iákoć sie go teraz przysporzyło/ A gdym sie wádźić począł/ w głowie go nie było. Waśniow.
DArmo to Zoil mowi zazdrośćiwy/ Izeby Waśniow/ nász miał bydź waśniwy. Gorzałká waśni/ gdy we łbie zámąći/ To w ten czás zmusu/ Szwágier szwágrá trąći. Stárożeniowi.
OSmdźieśiąt lat z Metryki/ y w brodźie śiwizná/ Zła to ná młodą Zonkę/ Pánie N. dźiczyżná. Frászek Aphorism Seymikowy.
KIedy przy kim/ ták mnoga kupá Bráći/ stawa Czy niewczoráiszysz Bánkiet/ tych Przyiaćioł
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 59
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
ustało już na owym pokoleniu. Żąda on dzisiaj nie słów ale rzeczy sprzykrzywszy sobie ustawiczne, w którym zostawał niebezpieczeństwo, domaga się dopiero satysfakcyj, za krzywdy i szalbierstwo sobie wyrządzone. Nie przyjmuje już żartów, stan jego jest krytyczny, żąda zatym wcześnego lekarstwa; każda chwila jest droga, a gdy wy się spieracie i waśnicie, lud pospolity drży, i drętwieje patrząc na zbliżającą się a nigdy nie nadgrodzoną szkodę, i zniszczenie swoje. Jest to Margrabia de Pojanne, który gdy mu Król ofiarował nadgrodę kosztów tego roku w Sierpniu podjętych z okazji popisu wojsk pod Comviegne, prosił, aby mu wolno było nic nie przyjąć, przeto iż się szczęśliwym
ustało iuz na owym pokoleniu. Ząda on dzisiay nie słów ale rzeczy zprzykrzywszy sobie ustawiczne, w którym zostawał niebeśpieczeństwo, domaga się dopiero satisfakcyi, za krzywdy i szalbierstwo sobie wyrządzone. Nie przyimuie iuż żartów, stan iego iest krytyczny, żąda zatym wcześnego lekarstwa; każda chwila iest droga, á gdy wy się spieracie i waśnicie, lud pospolity drży, i drętwieie patrząc na zbliżaiącą się a nigdy nie nadgrodzoną szkodę, i zniszczenie swoie. Iest to Margrabia de Poyanne, który gdy mu Król ofiarował nadgrodę kosztow tego roku w Sierpniu podiętych z okkazyi popisu woysk pod Comviegne, prosił, aby mu wolno było nic nie przyiąć, przeto iż się szczęśliwym
Skrót tekstu: GazWil_1767_42
Strona: 8
Tytuł:
Gazety Wileńskie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
wyprawił, dawszy im piniędzy 700000 na ujęcie wojska litewskiego, osobliwie prawego skrzydła, w których chorągwie Gąsiewskiego i insze kompanie jemu przetym życzliwe zostawały i tym się okrucieństwem litewskim brzydziły. Tych tedy gdy od króla powitano i piniądze one komu wiedziano podawano, zaraz od lewego skrzydła ich oderwano, tak, że sami między sobą waśnić się i mieszać poczęli. Jednych tedy z lewego skrzydła, w którym był Kotowski zwabiają, na drugich upornych i na samego Kotowskiego następują. Samego Kotowskiego, Niewiarowskiego, Jeśmunta i inszych kilkunastu zdrajców Gąsiewskiego, gwałtem biorą w sekwestr i biskupowi wileńskiemu oddawszy sami się z związku rozprzęgają, i kto by inaczej z lewego skrzydła rozumiał
wyprawił, dawszy im piniędzy 700000 na ujęcie wojska litewskiego, osobliwie prawego skrzydła, w których chorągwie Gąsiewskiego i insze kompanie jemu przetym życzliwe zostawały i tym się okrucieństwem litewskim brzydziły. Tych tedy gdy od króla powitano i piniądze one komu wiedziano podawano, zaraz od lewego skrzydła ich oderwano, tak, że sami między sobą waśnić się i mieszać poczęli. Jednych tedy z lewego skrzydła, w którym był Kotowski zwabiają, na drugich upornych i na samego Kotowskiego następują. Samego Kotowskiego, Niewiarowskiego, Jeśmunta i inszych kilkunastu zdrajców Gąsiewskiego, gwałtem biorą w sekwestr i biskupowi wileńskiemu oddawszy sami się z związku rozprzęgają, i kto by inaczej z lewego skrzydła rozumiał
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 329
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
się jedno byli w tych trzech dniach konni ich spocowania wrócić mogli/ wszakoż przedsię powiedział/ iż gwoli napawaniu tego dnia tylko cztery tysiące kroków miał ujść/ tam aby się do niego zgromadno ściągnęli/ dla uznania słuszności ich postulat: a za tym do przywodźców/ którzy byli już z konnymi uprzedzili posłał/ niedraźnić i nie waśnić Niemców/ a jeśliby oni co poczynali/ na sobie ich/ ażby bliżej z koszem nadciągnął strzymawać rozkazał. Lecz Niemcy skoro tylko naszych konnych (których było pięć tysięcy) obaczyli/ acz więcej nad ośm set swoich/ dla tego że drudzy jeszcze się byli z zarzecza nie wrócili/ gotowych nie mieli/ na
sie iedno byli w tych trzech dniách konni ich spocowánia wroćić mogli/ wszákoż przedśię powiedźiał/ iż gwoli nápawániu tego dniá tylko cztery tyśiące krokow miał vyśdź/ tám áby sie do niego zgromádno śćiągnęli/ dla vznánia słusznośći ich postulat: á zá tym do przywodźcow/ ktorzy byli iuż z konnymi vprzedźili posłał/ niedraźnić y nie waśnić Niemcow/ á ieśliby oni co poczynáli/ ná sobie ich/ áżby bliżey z koszem nadćiągnął strzymáwáć roskazał. Lecz Niemcy skoro tylko nászych konnych (ktorych było pięć tyśięcy) obaczyli/ ácz więcey nád ośm set swoich/ dla tego że drudzy ieszcze sie byli z zarzecza nie wroćili/ gotowych nie mieli/ ná
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 78.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
bazyliszek w oku Śmiertelną ma zarazę; w nozdrzach jest u smoku; Wiek złoty WOJNA CHOCIMSKA
Wąż kąsa a jeż kole, brzydki pająk truje; Tnie osa, mrówka, komar i biedna pchła uje; Nagi człowiek, bez broni, bez biegu, bez mocy, A wżdy teraz ani lwi, ani się tak smocy Waśnią na się, jako on na swe własne plemię: Bestyje, ognie, wody, wiatry, nawet ziemię Stosuje (tu dowcipy, tu rozumy liczy), Gdy ludzi z świata gładzi, gdy bliźnich kaleczy! Jeszczeż pogaństwo, jeszcze, co pod Mahometem Z bydlęty za cielesnym dało się impetem I pobożność i prawo
bazyliszek w oku Śmiertelną ma zarazę; w nozdrzach jest u smoku; Wiek złoty WOJNA CHOCIMSKA
Wąż kąsa a jeż kole, brzydki pająk truje; Tnie osa, mrówka, komar i biedna pchła uje; Nagi człowiek, bez broni, bez biegu, bez mocy, A wżdy teraz ani lwi, ani się tak smocy Waśnią na się, jako on na swe własne plemię: Bestyje, ognie, wody, wiatry, nawet ziemię Stosuje (tu dowcipy, tu rozumy liczy), Gdy ludzi z świata gładzi, gdy bliźnich kaleczy! Jeszczeż pogaństwo, jeszcze, co pod Mahometem Z bydlęty za cielesnym dało się impetem I pobożność i prawo
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 6
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
łakoma i ręka niesyta To upuści, co trzyma, gdy niepewne chwyta. Nie liczba wojska bije, ani miast dobywa, Ale wojny przyczyna, panie, sprawiedliwa! Z tą ktokolwiek się porwie, kto się z domu ruszy, Niech za bożą pomocą triumfować tuszy. Z Polaki co za zwada? Skąd i o co waśni? Jeśli słuchać nie będziesz pochlebców swych baśni, CZĘŚĆ WTÓRA
Wojna to i daleka, i przyczyny słusznej Nie ma; nie skłaniaj serca ku plotce zausznej! Naród w złoto ubogi, nic nie ma przy zdrowiu Prócz chleba, soli, serca, żelaza, ołowiu, Serca (mówię, niedarmo czytając ich dzieła; Bo
łakoma i ręka niesyta To upuści, co trzyma, gdy niepewne chwyta. Nie liczba wojska bije, ani miast dobywa, Ale wojny przyczyna, panie, sprawiedliwa! Z tą ktokolwiek się porwie, kto się z domu ruszy, Niech za bożą pomocą tryumfować tuszy. Z Polaki co za zwada? Skąd i o co waśni? Jeśli słuchać nie będziesz pochlebców swych baśni, CZĘŚĆ WTÓRA
Wojna to i daleka, i przyczyny słusznej Nie ma; nie skłaniaj serca ku plotce zausznej! Naród w złoto ubogi, nic nie ma przy zdrowiu Prócz chleba, soli, serca, żelaza, ołowiu, Serca (mówię, niedarmo czytając ich dzieła; Bo
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 42
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
psie stanęło surowości bożej, Bodaj, czym kiedyś on lud izraelski trwoży, Dla przestępstwa i wzgardy swojego przymierza, Na ludzkie drapieżnego nie obrócił zwierza Od mięsa bydlęcego. Cóż mi po dowodach? Czy nie widzimy, kiedy w całych owczych trzodach, Chociaż stoją barani na porwaniu spaśni, Najwięcej na człowieka srogi się wilk waśni? I żeby nie wziął kiedy, rzadki dzień, pastucha. A nas za sprośne grzechy nie zdejmuje skrucha, Mówimy: Niech się wilka dzieci boją małe, Pewnie się nie ośmieli na męże dojźrałe. Ja bym zaś wolał, jako najlichsze pastuszę, Żeby wilk zjadł me ciało niźli diabeł duszę.” Toż oni
psie stanęło surowości bożej, Bodaj, czym kiedyś on lud izraelski trwoży, Dla przestępstwa i wzgardy swojego przymierza, Na ludzkie drapieżnego nie obrócił zwierza Od mięsa bydlęcego. Cóż mi po dowodach? Czy nie widzimy, kiedy w całych owczych trzodach, Chociaż stoją barani na porwaniu spaśni, Najwięcej na człowieka srogi się wilk waśni? I żeby nie wziął kiedy, rzadki dzień, pastucha. A nas za sprośne grzechy nie zdejmuje skrucha, Mówimy: Niech się wilka dzieci boją małe, Pewnie się nie ośmieli na męże dojźrałe. Ja bym zaś wolał, jako najlichsze pastuszę, Żeby wilk zjadł me ciało niźli diaboł duszę.” Toż oni
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 230
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na ojcowskim grobie Otrzeć mieli i serca nie psowali sobie. Fundacyjej nie czynię, wy u spoliału Czyńcie za duszę, coście mieli czynić ciału; Wszytkich równo podzielę, lecz ta przecie górą, Która mi się tu stawi nażyczliwszą córą. Jeśli żadna w miłości nie ustąpi ku mnie, Jako żyjąc, tak nie chcę waśnić was i w trumnie. Odpuśćcie, że sam sobie na przykład przywiodę: Kto się sparzy ukropem, dmucha w zimną wodę; W własnych li się ku ojcu dzieciach miłość mieni, Nuż i te pomrą, nuż się z obcą zięć ożeni, Co bywa, dopieroż by musiał kota ciągnąć, Nie mając się do
na ojcowskim grobie Otrzeć mieli i serca nie psowali sobie. Fundacyjej nie czynię, wy u spolijału Czyńcie za duszę, coście mieli czynić ciału; Wszytkich równo podzielę, lecz ta przecie górą, Która mi się tu stawi nażyczliwszą córą. Jeśli żadna w miłości nie ustąpi ku mnie, Jako żyjąc, tak nie chcę waśnić was i w trumnie. Odpuśćcie, że sam sobie na przykład przywiodę: Kto się sparzy ukropem, dmucha w zimną wodę; W własnych li się ku ojcu dzieciach miłość mieni, Nuż i te pomrą, nuż się z obcą zięć ożeni, Co bywa, dopieroż by musiał kota ciągnąć, Nie mając się do
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 494
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dziewczyny, Rzekłby drugi, ze jeszcze dziewczę jest bez winy. A ona się już z młodu psich biszkontów uczy I w tym się do ośmi lat ono dziewczę ćwiczy. Az kiedy już podrośnie, alić mi spyśniala — „Pani matko, już ci ja też będę umiała Co i drugie; spraw mi też, waśnić, obrąceczkę I letniczek, to będę miała spodniceczkę. Trzeba mi też ochędożny łańcuszek sprawić, Co bym się w nim przed ludźmi mogła pięknie stawić. Nie wiesz, waśnić, jak mi się teraz zalecają Dwaj młodzieńcy, tędy się często przechadzają. Jeden jest tak niewielki a młodziusięnieczki, Jagody ma jakby dwie różej równiąteczki
dziewczyny, Rzekłby drugi, ze jeszcze dziewczę jest bez winy. A ona się już z młodu psich biszkontów uczy I w tym się do ośmi lat ono dziewczę ćwiczy. Az kiedy już podrośnie, alić mi spyśniala — „Pani matko, już ci ja też będę umiała Co i drugie; spraw mi też, waśnić, obrąceczkę I letniczek, to będę miała spodniceczkę. Trzeba mi też ochędożny łańcuszek sprawić, Co bym się w nim przed ludźmi mogła pięknie stawić. Nie wiesz, waśnić, jak mi się teraz zalecają Dwaj młodzieńcy, tędy się często przechadzają. Jeden jest tak niewielki a młodziusięnieczki, Jagody ma jakby dwie różej równiąteczki
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 154
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950