; Lecz ta powieść/ byłaby śmiechem/ do uciechy: Gdyż miechy/ alternatę wdymaniu/ trżymają; Te/ jak się razem wznoszą/ tak razem spuszczają. Chybaby to/ misterne wachlarze być miały/ Któreby/ w sercach ludzkich/ ogień rozdymały? Abo/ spotniałym w sieciach Damom/ dla ochłody/ Wachlują: chcąc pozwiewać/ z głów ich/ te niewody. Czy też/ tak na porwaniu/ on biały chleb mają/ O który/ Kawalerom słusznie przymawiają: Gdyż to nie jest ku sławie/ kiedy więc wieść prawi: Ze się ten/ aboli ów/ białych chlebem bawi. By mi o sekret nie szło
; Lecz tá powieść/ byłáby śmiechem/ do vćiechy: Gdyż miechy/ álternatę wdymániu/ trżymáią; Te/ iák się rázem wznoszą/ ták rázem spuszczáią. Chybáby to/ misterne wachlárze bydź miáły/ Ktoreby/ w sercách ludzkich/ ogień rozdymáły? Abo/ spotniáłym w śiećiách Dámom/ dla ochłody/ Wáchluią: chcąc pozwiewáć/ z głow ich/ te niewody. Czy też/ ták ná porwaniu/ on biały chleb máią/ O ktory/ Káwalerom słusznie przymawiáią: Gdyż to nie iest ku sławie/ kiedy więc wieść práwi: Ze się ten/ áboli ow/ białych chlebem báwi. By mi o sekret nie szło
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
postaci białogłowy w koronie z Wież uformowanej, wjednej ręce gałkę, na znak hołdownictwa, w drugiej Chorągiew podnosi.
19 INDIĘ, wyraża Niewiasta czarna w perły i w drogie strojna kamienie, siedząca na Tygrysie, cyrkuł południowy piastująca, z cyrklem Astronomicznym: z obu stron Murzyni, jeden umbrellę nad nią trzyma, drugi wachluje, według Jana Bochiusza.
20 MEZOPOTAMIA, między Tygrysem i Eufratesem Rzekami siedzi w Mitrze.
21 AMERYKA, maluje się w postaci Panny obnażonej, czarnej, strasznej twarzy, welum jej od głowy do kolan wisi, koronę ma z różnych piór, w prawej ręce strzałę, w Jewej łuk trzymającej, kołczan mając u boku
postaci białogłowy w koronie z Wież uformowaney, wiedney ręce gałkę, na znak hołdownictwa, w drugiey Chorągiew podnosi.
19 INDIĘ, wyráżá Niewiasta czarná w perły y w drogie stroyna kámienie, siedząca na Tygrysie, cyrkuł południowy piastuiąca, z cyrklem Astronomicznym: z obu stron Murzyni, ieden umbrellę nad nią trzyma, drugi wáchluie, według Ianá Bochiusza.
20 MEZOPOTAMIA, między Tygrysem y Eufratesem Rzekami siedzi w Mitrze.
21 AMERIKA, maluie się w postaci Pánny obnazoney, czarney, straszney twarzy, welum iey od głowy do kolán wisi, koronę ma z rożnych pior, w prawey ręce strzáłę, w Iewey łuk trzymaiącey, kołczan maiąc u boku
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1163
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
dziw/ ażebyś pewnie wiedział/ podź za mną do okrętu a oglądaj. Naleźli tedy cenę onę/ iż się w szczyry brane przemieniła. In vitis PP. part: 1. In vita S. Ioannis Elecmosinaris. § 8. Dobra niesprawiedliwie nabyte. Dobra niesprawiedliwie nabyte. Przykład VIII. Naświętsza Panna umierającej niewieście wachlując na nią gorącość uśmierzała. i ze wszytkimi świętymi jej Eksequje odprawowała. Jednak iż ta niewiasta niesprawiedliwie nabyte nie wróciła. ciężkie męki w Czyśćcu cierpiała. 224.
WDowa niektóra nabożna/ która we wdowstwie długo Panu Bogu służyła/ i córki swoje w świętym panieństwie zaoblubienice Chrysusowi chowała/ gdy do końca żywota przyszła/ widziała
dźiw/ áżebys pewnie wiedźiał/ podź zá mną do okrętu á ogląday. Náleźli tedy cenę onę/ iż sie w sczyry bráne przemieniłá. In vitis PP. part: 1. In vita S. Ioannis Elecmosinaris. § 8. Dobrá niespráwiedliwie nábyte. Dobrá niespráwiedliwie nábyte. PRZYKLAD VIII. Naświętsza Pánná vmieráiącey niewieśćie wáchluiąc ná nię gorącość vśmierzáłá. y ze wszytkimi świętymi iey Exequie odpráwowáłá. Iednák iż tá niewiástá niespráwiedliwie nábyte nie wroćiłá. ćiężkie męki w Czyścu ćierpiáłá. 224.
WDowá niektora nabożna/ ktora we wdowstwie długo Panu Bogu służyłá/ y corki swoie w świętym pánieństwie záoblubienice Chrysusowi chowáłá/ gdy do końcá żywotá przyszłá/ widźiáłá
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 238
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
smucić, Z tak słusznych przyczyn prostaka porzucić. Ostatnia mówi, jam się w wachlarzyku Pięknym kochała, gdzie miniatura Postać Kupida niby w ołtarzyku Wstawiła, co mu dać mogła natura,
Wszystko wyraźne, w tak subtelnej sztuce Było, a resztę dla żalu ukrócę. Mój Satyr wziąwszy wachlarz w grube ręce, Jak jął wachlować niby kowal miechem, Nieuważając na członki chłopięce, Rozumiał, że to z Pachołkiem Wojciechem, Za pasy chodzi, złamał kość słoniową Rura za rurę osądził wołową. Ja pełna będąc cholery i żalu, Odjezdżam z domu porzuciwszy dzieci, Na pożegnaniu powiem mu: brutalu, Już z tobą żyję rok dziesiąty trzeci, Dłużej
smucić, Z ták słusznych przyczyn prostáka porzucić. Ostátnia mowi, jam się w wáchlarzyku Pięknym kocháła, gdzie miniatura Postać Kupida niby w ołtarzyku Wstáwiła, co mu dać mogła nátura,
Wszystko wyraźne, w ták subtelney sztuce Było, á resztę dla żalu ukrocę. Moy Satyr wziąwszy wáchlarz w grube ręce, Ják iął wáchlować niby kowal miechem, Nieuważaiąc ná członki chłopięce, Rozumiał, że to z Pachołkiem Woyciechem, Zá pasy chodzi, złámał kość słoniową Rura zá rurę osądził wołową. Ja pełna będąc cholery y żalu, Odiezdżam z domu porzuciwszy dzieći, Na pożegnaniu powiem mu: brutalu, Już z tobą żyię rok dziesiąty trzeći, Dłużey
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 532
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
na innych miejscach gwoździom dziury rozprzestrzenia. 11. Czemu w ciemności ludzie się smucą i boją? Smutek i bojaźń w ten czas jest w człowieku, kiedy fumy ziemne i brubej melancholii do mózgu wstępują: a te się barziej w ciemnym miejscu porywają, i mózg napraszają. 12. Czemu pod czas gorąca ludzie na się wachlują? Wachlowanie powietrze które się od ciała ludzkiego zagrzało odgania, a świeże nie zagrzane gdy na to miejsce następuje chłodzi. Nie ochłodzi się jednak kto bieży, choć zawsze na świeże powietrze przychodzi, bo w sobie chodzeniem i ruszaniem ciepło wzbudza, której więcej czasem grzeje niż powietrze świeże chłodzi. 13. Czemu barziej marznie zimie
ná innych mieyscách gwozdziom dźiury rozprzestrzęnia. 11. Czemu w ćiemnośći ludźie się smucą y boią? Smutek y boiáźń w ten czás iest w człowieku, kiedy fumy ziemne y brubey meláncholiey do mozgu wstępuią: á te się bárziey w ćięmnym mieyscu porywáią, y mozg nápraszáią. 12. Czemu pod czás gorąca ludźie ná się wáchluią? Wachlowánie powietrze ktore się od ćiałá ludzkiego zágrzało odgánia, á świeże nie zagrzane gdy ná to mieysce nástępuie chłodźi. Nie ochłodźi się iednák kto bieży, choć záwsze ná świeże powietrze przychodźi, bo w sobie chodzeniem y ruszániem ciepło wzbudza, ktorey więcey czásem grzeie niż powietrze świeże chłodzi. 13. Czemu bárziey márznie źimie
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 67
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
skakały. Całuje nawet syna raz ten ostateczny/ I skrzydły wzniesion/ leci przodkiem/ a serdeczny Strach o dziecine cierpi: jak ptak/ kiedy dzieci Wywodząc/ na dół z gniazda wysokiego leci. Więc/ by się go nie puszczał/ z pilnością dokłada/ I szkodliwe latania sztuki rozpowiada: A po powietrzu skrzydły własnemi wachluje/ I w tył się na synowskie coraz oględuje. Nie jeden ich wędziskiem biorąc ryby długiem/ Lub pasterz o kosturze/ lub oracz za pługiem Dojźrzał/ i dziwował się/ i zgoła rozumiał/ Ze ten nie chybnie bogiem ktoby latać umiał. Już miałza sobą w lewy bok Samos Junony: PrzebyłDelon i Paron:
skakały. Cáłuie náwet syna raz ten ostáteczny/ Y skrzydły wznieśion/ leći przodkiem/ á serdeczny Strách o dźiećine ćierpi: iák ptak/ kiedy dźieći Wywodząc/ ná doł z gniazdá wysokiego leći. Więc/ by się go nie puszczał/ z pilnośćią dokłáda/ Y szkodliwe latania sztuki rospowiáda: A po powietrzu skrzydły własnemi wáchluie/ Y w tył sie ná synowskie coraz oględuie. Nie ieden ich wędźiskiem biorąc ryby długiem/ Lub pásterz o kosturze/ lub oracz zá pługiem Doyźrzał/ y dźiwował się/ y zgołá rozumiał/ Ze ten nie chybnie bogiem ktoby látáć vmiał. Iuż miałzá sobą w lewy bok Sámos Iunony: PrzebyłDelon y Páron:
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 195
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
mu drapał ostremi pazory. Nań Herkules łuk wypiął niechybnej pewności/ I w śrzód/ bujającego/ górnych wysokości/ Więc się wieszającego/ w bok strzałą poraził; Tam gdzie z skrzydłem się spina: lekkoć go naraził/ Lecz raną naruszone szwankowłały żeły/ A rucha/ i polotu zujmowały sieły. Spadł z góry nie wachlując pióry/ w tymże strzała Która w skrzydle trafionym nie szkodliwie tkwiała/ Ciężarem ubitego/ ciała potrącona/ Wierzchem boku przez prawy gardziel przepędzona. Mogęż ja twego welbić Herukla kochanie? O urodziwy roty Rodyjskiej Hetmanie. BYm jednak braciej dalej nie wetował swojej/ Cne tylko dzieła mrocząc/ trwam w przyjaźni twojej. Tego
mu drapał ostremi pázory. Nan Herkules łuk wypiął niechybney pewnośći/ Y w śrzod/ buiáiącego/ gornych wysokośći/ Więc się wieszáiącego/ w bok strzałą poráźił; Tám gdźie z skrzydłem się spina: lekkoć go náráźił/ Lecz ráną náruszone szwánkowłáły żeły/ A ruchá/ y polotu zuymowáły śieły. Spadł z gory nie wáchluiąc piory/ w tymze strzałá Ktora w skrzydle tráfionym nie szkodliwie tkwiáłá/ Ciężárem vbitego/ ćiáłá potrącona/ Wierzchem boku przez práwy gardźiel przepędzoná. Mogęż ia twego welbić Herukla kochánie? O vrodźiwy roty Rodiyskiey Hetmánie. BYm iednak bráciey dáley nie wetował swoiey/ Cne tylko dźiełá mrocząc/ trwam w przyiaźni twoiey. Tego
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 312
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
skadby go odzyskać/ ani inż maści szukaj na taką ranę/ ani asekuracji żadnej mieć nie możesz/ abo czego takiego czymbyś się mógł zasłnić tak złemu razowi/ kiedy cię żonka pocznie lżyć/ i głośno sromocić. Pytam cię/ jeśli może kto nazwać cię bluźniercą? kiedy nim nie jesteś; szalbierzem/ kiedy nie wachlujesz; złodziejem kiedy nie kradniesz; zdrajca i zbójcą/ kiedy nie zbijasz, wszetecznikiem i pijanicą/ będąc trzeźwym i czystym; nikt ci zgoła bezpiecznie tego zadać nie może/ a przecię od żony byle jej przyszło (jako wowią) co do nosa/ nie tylko tych i takich/ ale i smaczniejszych kąsków spodziewaj się kiedy
skadby go odzyskáć/ áni inż máśći szukay na taką ránę/ áni ássekurácyey żadney mieć nie możesz/ ábo czego tákiego czymbyś się mogł zásłnić ták złemu rázowi/ kiedy ćię żonká pocznie lżyć/ y głośno sromoćić. Pytam ćię/ ieśli może kto názwáć ćię bluźniercą? kiedy nim nie iesteś; szálbierzem/ kiedy nie wáchluiesz; złodzieiem kiedy nie krádniesz; zdrayca y zboycą/ kiedy nie zbiiasz, wszetecznikiem y piiánicą/ bedąc trzeźwym y czystym; nikt ći zgołá bezpiecznie tego zádáć nie może/ á przećię od żony byle iey przyszło (iáko wowią) co do nosá/ nie tylko tych y takich/ ále y smácznieyszych kąsków spodźieway się kiedy
Skrót tekstu: ZłoteJarzmo
Strona: 26
Tytuł:
Złote jarzmo małżeńskie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650