naskrobał; także w drugiej ulicy i z drugiego; a zawinąwszy odszedł za Panem; wyszli wszyscy z Pieczary/ pojachali ku Kijowu/ i ten Nimczyk z nimi: więc nie dojeżdżając Monastyra S^o^ Jerarchi Mikołaja Pustynnego/ zsiędzie z konia zarazem olśnie/ Saul wtóry Świętych Bożych prześladujący; a puściwszy konia/ pocznie koło płotów się walać/ jęcząc i stękając: Panowie już będąc w Kijowie/ obaczą że Niemczyka nie masz/ poszlą/ alić on koło Monastyrskich ogrodów ślepy od koła do koła drogi i przewodnika szuka; spyta posłany coby to było/ on nie odpowiada więcej/ tylko biada mnie. biada mnie. Skoczy czeladnik/ da Panu znać
náskrobał; tákże w drugiey vlicy y z drugiego; á záwinąwszy odszedł zá Pánem; wyszli wszyscy z Pieczáry/ poiácháli ku Kiiowu/ y ten Nimczyk z nimi: więc nie doieżdżáiąc Monástyrá S^o^ Ierárchi Mikołáiá Pustynnego/ zśiędźie z koniá zárázem olśnie/ Saul wtory Swiętych Bożych prześláduiący; á puśćiwszy koniá/ pocznie koło płotow się waláć/ ięcząc y stękáiąc: Pánowie iuż będąc w Kiiowie/ obaczą że Niemczyká nie mász/ poszlą/ álić on koło Monástyrskich ogrodow ślepy od kołá do kołá drogi y przewodniká szuká; spyta posłány coby to było/ on nie odpowiáda więcey/ tylko biádá mnie. biádá mnie. Skoczy czeládnik/ da Pánu znáć
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 179.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
raczej dziecinnych zabawek, zmyślnych krotofil.
19. Wierzą Mahometani, że jak będą zawołani od Mahometa na dzień sądny, będą iść musieli przez drogę wszystkę usłaną szynami żelaznemi zarzystemi, i że nie będzie sposobu ustrzeżenia się od sparzenia, tylko podkładając sobie papier po stopy, który z tej racyj szanują, na ziemi mu się walać nie pozwalają, i stąd, iż na nim Imię Boskie pisane bywa.
20. Dwojakie Mahometani kładą karanie po śmierci; jedne Azabkarbyr, tojest trumny, która tak dolega swoim ciężarem ciałom grzysznym, że łamie kości, zatyka wszystkie pory, i zasłania wszystkie szpary, przez któreby mogli patrzyć do Nieba. Dobrym jednak
raczey dziecinnych zabawek, zmyślnych krotofil.
19. Wierzą Machometani, że iak będą zawołani od Machometa na dzień sądny, będą iść musieli przez drogę wszystkę usłaną szynami żelaznemi zárzystemi, y że nie będzie sposobu ustrzeżenia się od sparzenia, tylko podkładaiąc sobie papier po stopy, ktory z tey racyi szanuią, na ziemi mu się walać nie pozwalaią, y ztąd, iż na nim Imię Boskie pisane bywa.
20. Dwoiakie Machometáni kładą karánie po śmierci; iedne Azabkarbyr, toiest trumny, ktora tak dolega swoim ciężarem ciałom grzysznym, że łamie kości, zatyka wszystkie pory, y zasłania wszystkie szpáry, przez ktoreby mogli pátrzyć do Nieba. Dobrym iednák
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1102
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Oready, I swego Faetonta smutne Heliady. Nad Orfeusza milszy głos umilkł Chrystusa; Jaśniejsza Faetonta twarz zgasła Jezusa Dla twych grzechów na Krzyżu, a ty suche lice Masz, i nie chcesz łez lać z twej upornej zrzenice. Owszem jako śmiesz na grzech śmiertelny pozwalać, W którym, jak wieprz w cuchnącym błocie się chcesz walać;
Jakbyś tego nie wiedział/ że nieprzyjaciele Sprzysięgli dusz naszych to sobie za wesele Wielkie/ i triumf mają/ gdy na grzeszącego Patrzą człeka mandatem Bożym gardzącego/ To największa uciecha/ to ich ukochanie/ Gdy człowiek Stwórcy swego depce przykazanie. I żadna rzecz najwięcej dusz nieprzyjaciela Naszych/ jako występek/ tak nie uwesela
Oreády, Y swego Pháetonta smutne Heliády. Nád Orpheuszá milszy głos umilkł Chrystusá; Iáśnieyszá Pháetontá twárz zgásłá Iezusá Dla twych grzechow ná Krzyżu, á ty suche lice Mász, y nie chcesz łez lać z twey uporney zrzenice. Owszem iáko smiesz ná grzech śmiertelny pozwáláć, W ktorym, iák wieprz w cuchnącym błoćie się chcesz wálać;
Iákbyś tego nie wiedźiáł/ że nieprzyiáćiele Zprzysięgli dusz nászych to sobie zá wesele Wielkie/ y tryumf máią/ gdy na grzeszącego Pátrzą cżłeká mándátem Bożym gárdzącego/ To náywiększá ućiechá/ to ich ukochánie/ Gdy cżłowiek Stworcy swego depce ṕrzykazánie. Y żadna rzecż náywięcey dusz nieprzyiáćielá Nászych/ iáko występek/ ták nie uweselá
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 56
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
PANA CHRYSTUSA wiózł, wielbłąda Mahometowego, Psa siedmiu spiących, a Derwisze Egipscy konia Z. JERZEGO, teste Ricoto. EUROPA. O Turkach Ścienda generalnie.
Wszyscy za Mahometa idący nauką, zwać by się powinni, Mahometanami, a oni sobie nomen speciale obrali nazywając się Musulman, to jest Prawowierny. Papierowi nie dają się walać po ziemi, ale znalazlszy w szparę gdzie wścibią, palą, bo prawią imię Boże bywa na nim. Nowo obisurmanionego, albo oturczonego (co consistit in circumcisione:) na białym koniu w zielonym zawoju po ulicach Miasta wodzą in assistentia, a on trzyma grot ostry obrócony do serca; na dokument, że pierwej życia
PANA CHRYSTUSA wiozł, wielbłąda Máchometowego, Psa siedmiu spiących, á Derwisze Egypscy konia S. IERZEGO, teste Ricoto. EUROPA. O Turkach Scienda generalnie.
Wszyscy zá Machometa idący náuką, zwáć by się powinni, Máchometanámi, á oni sobie nomen speciale obráli názywaiąc się Musulman, to iest Práwowierny. Papierowi nie daią się wálać po źiemi, ale ználazlszy w szpárę gdźie wścibią, palą, bo práwią imie Boże bywá ná nim. Nowo obisurmánionego, albo oturczonego (co consistit in circumcisione:) ná białym koniu w żielonym záwoiu po ulicach Miasta wodzą in assistentia, á on trzyma grot ostry obrocony do serca; ná dokument, że pierwey życia
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 496
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
Ratować nijak; owo po długim kłopocie, Skoro się z głową i swe tłumoki wypierze, Ledwie nieborak piasku suchego dobierze, Do suki; suka w nogi, nie poznawszy pana; Boty, jak flak, z nóg spadły, szabla oberwana. Koń dopadszy trawnika, co może najraźniej, Po owej się niewczesnej, pocznie walać, łaźni; Co ujźrawszy ów, więcej nie goni sobaki, Żal mu flasze z oliwą w sakwach, żal kulbaki.
Bieży, ale po czesie, już kulbaka puści I oliwa stłuczona rzeczy mu potłuści; Do szable, chcąc postraszyć w gniewie konia płazą: Postraszył, aż mu z brzucha jelita wylazą. Ten biega
Ratować nijak; owo po długim kłopocie, Skoro się z głową i swe tłumoki wypierze, Ledwie nieborak piasku suchego dobierze, Do suki; suka w nogi, nie poznawszy pana; Boty, jak flak, z nóg spadły, szabla oberwana. Koń dopadszy trawnika, co może najraźniej, Po owej się niewczesnej, pocznie walać, łaźni; Co ujźrawszy ów, więcej nie goni sobaki, Żal mu flasze z oliwą w sakwach, żal kulbaki.
Bieży, ale po czesie, już kulbaka puści I oliwa stłuczona rzeczy mu potłuści; Do szable, chcąc postraszyć w gniewie konia płazą: Postraszył, aż mu z brzucha jelita wylazą. Ten biega
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 313
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ Z plonem jesiennym strzygła po gałęziach okiem/ Na przeciw tyka z grony rozkosznemi tkwiała; Która gdy z winorosłą jej się spodobała/ Rzekła: gdyby kij się sam bez macice świecił/ Nie miałby nic; krom liścia/ czymby się zalecił. Wtąż macica do tyki co się przywiążała/ By nie ta/ walać by się po ziemie musiała. V ciebie ten widzę wzór drzewowy w błazeństwie: Nie dbasz o łoże ani myślisz o małżeństwie. I czemu dajci boże myśl: nie więcejby miała Swatów Helena/ i co w bój Lapity wdała/ Z Ulissa lękliwego/ lub śmiałego żoną. I teraz lubo bróz dzisz i uchodzisz
/ Z plonem ieśiennym strzygłá po gáłęźiách okiem/ Ná przećiw tyká z grony roskosznemi tkwiáłá; Ktora gdy z winorosłą iey się spodobáłá/ Rzekłá: gdyby kiy się sam bez máćice świećił/ Nie miałby nic; krom lisćia/ czymby się zálećił. Wtąż máćicá do tyki co się przywiążáłá/ By nie tá/ waláć by się po źiemie muśiáłá. V ćiebie ten widzę wzor drzewowy w błazeństwie: Nie dbasz o łoże áni myślisz o małżeństwie. Y czemu dayći boże myśl: nie więceyby miáłá Swátow Helená/ y co w boy Lápity wdáłá/ Z Vlissá lękliwego/ lub śmiáłego żoną. Y teraz lubo broz dźisz y vchodźisz
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 368
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
poszczują, Na niewymowne przychodzą sromoty, I wnajskrytszych się nie zostaną lochach, Tak ich ciekają w okolicznych Włochach. LXXXVI. Zbójcy, Siepacze, Oprawcy, Skazcowie, Wszędzie nos wrażą, by się nie skrył który, Giną i Szlachta i Senatorowie, Nieujdzie żaden naznaczonej fury, W rynku, gdzie nawet nieprzyjaznej głowie Walać się jest grzech; okrom armatury, I sztab okrętów; wkształt kręgielnej kule, Taczają Gminnych głowy i Konsule. LXXXVII. Znoszą Pretorskie ścięcia na widoki, I Budowniczych i Wojskich obrazy, I Rzymskiej Szlachty miatają zewłoki, Nagrodę biorąc za zbojeckie razy, Wszytko albowiem jak pożar szeroki, Rozrzucający w koło swe zarazy,
posżczuią, Na niewymowne przychodzą sromoty, I wnayskrytszych się nie zostaną lochach, Tak ich ciekaią w okolicznych Włochach. LXXXVI. Zboycy, Siepacze, Oprawcy, Skazcowie, Wszędzie nos wrażą, by się nie skrył ktury, Giną y Szlachta y Senatorowie, Nieuydzie żaden naznaczoney fury, W rynku, gdzie nawet nieprzyiazney głowie Walać się iest grzech; okrom armatury, I sztab okrętow; wkształt kręgielney kule, Taczaią Gminnych głowy y Konsule. LXXXVII. Znoszą Praetorskie scięcia na widoki, I Budowniczych y Woyskich obrazy, I Rzymskiey Szlachty miataią zewłoki, Nagrodę biorąc za zboieckie razy, Wszytko albowiem iak pożar szeroki, Rozrzucaiący w koło swe zarazy,
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 236
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
Pies od półmiska, Judasz pieniędzmi ciska! Niech się szalbierz na gałęzi I z swoim handlem zawięzi! Wszak też przy złodzieju lice Wieszają u szubienice. Mnie mało po nich, atoli Dopłaci się nimi roli Stargowanej u garncarza. Ostatek tym, co ołtarza Pilnowali przez dwie nocy, Śpiewając ze wszytkiej mocy. Nie daj się walać tym worom, Zanieś je, chłopcze, kantorom!
Chorus Słyszycie lament Judaszowej dusze, Idąc do wiecznej piekielnej katusze, Gdzie ją grzech, jako się sam wyspowiedał, Na męki ognia siarczystego przedał. Wszyscy a wszyscy jednę wadę mamy, Że, popełniwszy, dopiero grzech znamy! I Adam dotąd nie wiedział, że nagi
Pies od półmiska, Judasz pieniądzmi ciska! Niech się szalbierz na gałęzi I z swoim handlem zawięzi! Wszak też przy złodzieju lice Wieszają u szubienice. Mnie mało po nich, atoli Dopłaci się nimi roli Stargowanej u garncarza. Ostatek tym, co ołtarza Pilnowali przez dwie nocy, Śpiewając ze wszytkiej mocy. Nie daj się walać tym worom, Zanieś je, chłopcze, kantorom!
Chorus Słyszycie lament Judaszowej dusze, Idąc do wiecznej piekielnej katusze, Gdzie ją grzech, jako się sam wyspowiedał, Na męki ognia siarczystego przedał. Wszyscy a wszyscy jednę wadę mamy, Że, popełniwszy, dopiero grzech znamy! I Adam dotąd nie wiedział, że nagi
Skrót tekstu: PotZmartKuk_I
Strona: 614
Tytuł:
Dialog o zmartwychwstaniu pańskim.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
suchych wyciąga się. a nawet i Włoszy palą nogi niektórym koniom z młodu/ mieniąc że zrzadka na takowego szkodliwa przypaść może chromota. Ci co na samych czeluściach piątnują/ te przyczyny dawają/ że koń cudniejszy i okazalszy/ gdy wszytek gładki i chędogi/ nigdziej palonego nie mając znaku: do tego że piątnując walać go nie trzeba/ i snadnie przywiązawszy tylko dużemi cuglami głowę/ do tego przyść może. Więc iż i to piątno nagłowkiem zakryć się może/ a przecię kto chce wiedzieć jakiego jest stada łacno i tam obaczyć znak. Na szyj też przeto twierdzą/ iż sposobno kłaść piątno/ że tam u konia skóra najhrubsza i najmniejszy
suchych wyćiąga się. á náwet y Włoszy palą nogi niektorym koniom z młodu/ mieniąc że zrzadká ná tákowego szkodliwa przypáść może chromotá. Ci co ná sámych czeluśćiách piątnuią/ te przyczyny dawáią/ że koń cudnieyszy y okazálszy/ gdy wszytek głádki y chędogi/ nigdźiey palonego nie máiąc znáku: do tego że piątnuiąc waláć go nie trzebá/ y snádnie przywiązawszy tylko dużemi cuglámi głowę/ do tego przyść może. Więc iż y to piątno nagłowkiem zákryć się może/ á przećię kto chce wiedźieć iákiego iest stádá łácno y tám obaczyć znák. Ná szyi też przeto twierdzą/ iż sposobno kłáść piątno/ że tám v koniá skórá nayhrubsza y naymnieyszy
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Eijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
udziech jako i wszędzie/ co się w roku dzieje wtórym. Acz drudzy nie kładą aż czasu brania na stajnią/ gdy już prawie koń zrodzi się we wszytkie członki doskonałe. Czego ja zaprawdę ganić nie śmiem/ idzie tylko o to żeby w stadzie przed wzięciem na stajnią bez znaku piątna nie był odmieniony abo ukradziony. Walać go piątnując barzo rzecz niebezpieczna/ bo młody jako dziki/ miecąc się i mocując/ może abo członka którego nadrazić/ abo żyłę nadtargnąć/ a przynamniej nogi od stryczków targając nadrzezać się musi/ co samo szkodliwa dla żył suchych. Stojąc też/ niespokojna młodość nie da do siebie przystępu/ więc i umknąć się łacno/
vdźiech iáko y wszędźie/ co się w roku dźieie wtorym. Acz drudzy nie kłádą áż czásu bránia ná stáynią/ gdy iuż práwie koń zrodźi się we wszytkie członki doskonáłe. Czego ia záprawdę gánić nie śmiem/ idźie tylko o to żeby w stádźie przed wźięćiem ná stáynią bez znáku piątná nie był odmieniony ábo vkrádźiony. Waláć go piątnuiąc bárzo rzecz niebespieczna/ bo młody iáko dźiki/ miecąc się y mocuiąc/ może ábo członká ktorego nádráźić/ ábo żyłę nádtárgnąć/ á przynamniey nogi od stryczkow tárgáiąc nádrzezáć się muśi/ co sámo szkodliwa dla żył suchych. Stoiąc też/ niespokoyna młodość nie da do śiebie przystępu/ więc y vmknąć się łácno/
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Eijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603