piękne szczygły. Aż, gdy dalej leci, Sowięta się na gnieździe jako żaby gniotą. Rzekszy: „Już też to brzydkie”, pozjada z ochotą. Potkawszy się z nim sowa trzeciego dnia, powie: „Zjedzże diabła, pojadszy dzieci siostrze sowie.” A ów: „Nie trzeba na mnie swojej walić winy, Rzekłaś: Co najpiękniejsze moje mijaj syny. Aż ono diabeł dziwy, poszedł też do zadka; Chyba że inaksze ma oczy każda matka.” 98 (P). NIE MA SIĘ CZŁOWIEK Z CZEGO PYSZNIC
Widząc strojnopysznego, a on stąpa z góry: Co też ten ma swego, prócz włosy a
piękne szczygły. Aż, gdy dalej leci, Sowięta się na gniaździe jako żaby gniotą. Rzekszy: „Już też to brzydkie”, pozjada z ochotą. Potkawszy się z nim sowa trzeciego dnia, powie: „Zjedzże diabła, pojadszy dzieci siestrze sowie.” A ów: „Nie trzeba na mnie swojej walić winy, Rzekłaś: Co najpiękniejsze moje mijaj syny. Aż ono diaboł dziwy, poszedł też do zadka; Chyba że inaksze ma oczy każda matka.” 98 (P). NIE MA SIĘ CZŁOWIEK Z CZEGO PYSZNIC
Widząc strojnopysznego, a on stąpa z góry: Co też ten ma swego, prócz włosy a
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 50
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, że dobrze umiemy ją palić? Dopieroż by do chwały okazją mieli, Gdyby pijąc gorzałkę Polaków widzieli. 154 (P). PAN BÓG DO GOTOWEGO MŁODY ŻEBRAK
„Młodo żebrać, młodoś się, bracie, począł krzywić, Wieręć się trudno będzie na starość pożywić. Ogoliwszy te kudły, mógłbyś walić dęby.”
Na to żebrak: „Da chleba ten, który dał zęby.” „Dał Bóg zęby, dał ręce, tych trzeba przyłożyć Z młodu — rzekę — kto swojej starości chce dożyć. Nieboże, kto w tym wieku psy drażni jako ty, Psi go zjedzą na starość pod cudzymi płoty.”
, że dobrze umiemy ją palić? Dopieroż by do chwały okazyją mieli, Gdyby pijąc gorzałkę Polaków widzieli. 154 (P). PAN BÓG DO GOTOWEGO MŁODY ŻEBRAK
„Młodo żebrać, młodoś się, bracie, począł krzywić, Wieręć się trudno będzie na starość pożywić. Ogoliwszy te kudły, mógłbyś walić dęby.”
Na to żebrak: „Da chleba ten, który dał zęby.” „Dał Bóg zęby, dał ręce, tych trzeba przyłożyć Z młodu — rzekę — kto swojej starości chce dożyć. Nieboże, kto w tym wieku psy drażni jako ty, Psi go zjedzą na starość pod cudzymi płoty.”
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 74
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i siły, I kształt urody, mnie nad wszytko miły, A zorza śliczna z swej różanej wody Skropiła-ć blade wargi i jagody. Postrzegło niebo, jakiej pragnął chluby Zwycięstwa nad nim ciemny grób z twej zguby; Postrzegło niebo, że w twej twarzy czynie Cudownym przednia dzielność jego słynie, I stąd nie chciało walić oraz z tobą Swojej roboty i z swoją ozdobą; Ożyłaś zatem, ożyłem wraz i ja, Bo mię twe zdrowie żywi, śmierć zabija. O, jakom szczęśliw, jeśli moje modły Niebo po części do tego przywiodły I jeśli moje przy ufałej wierze Nalazły miejsce u bogów pacierze! Jakoż tak ufam
i siły, I kształt urody, mnie nad wszytko miły, A zorza śliczna z swej różanej wody Skropiła-ć blade wargi i jagody. Postrzegło niebo, jakiej pragnął chluby Zwycięstwa nad nim ciemny grób z twej zguby; Postrzegło niebo, że w twej twarzy czynie Cudownym przednia dzielność jego słynie, I stąd nie chciało walić oraz z tobą Swojej roboty i z swoją ozdobą; Ożyłaś zatem, ożyłem wraz i ja, Bo mię twe zdrowie żywi, śmierć zabija. O, jakom szczęśliw, jeśli moje modły Niebo po części do tego przywiodły I jeśli moje przy ufałej wierze Nalazły miejsce u bogów pacierze! Jakoż tak ufam
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 264
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i ognie. Bo to Wasza, moi Panowie Tytułaci, Ministrowie, i Statistowie Politika, nie mieć nikogo, w krewnych, przyjaciół, powagę, dostatki mocnego, poznosić cokolwiekby przeszkadzało umysłom Waszym, wszytko to, coby cień czynić ważyło się w waszej Jasności, i Wielmożności, i ledwie nie już wszechmocności, walić i gubić, żeby tylko Dwu-Mężów władza, odciąwszy inne Urzędy, które uwas już tylko Vocabula, Koronę i Księstwo Litewskie pod swój rząd i jednowładztwo podbiła. Aleć i tego, jeżeli się zdać będzie Rzeczyposp: gotowem zawsze poniechać, Protestując się przed Bogiem, że wszytkie honory, fortuny, zdrowie moje, nad
y ognie. Bo to Wászá, moi Pánowie Tytułaći, Ministrowie, y Statistowie Politiká, nie mieć nikogo, w krewnych, przyiaćioł, powagę, dostátki mocnego, poznośić cokolwiekby przeszkadzáło vmysłom Wászym, wszytko to, coby ćień czynić ważyło się w wászey Iásnośći, y Wielmożnośći, y ledwie nie iuż wszechmocnośći, wálić y gubić, żeby tylko Dwu-Mężow władza, odćiąwszy inne Vrzędy, ktore vwas iuż tylko Vocabula, Koronę y Kśięstwo Litewskie pod swoy rząd y iednowładztwo podbiłá. Aleć y tego, ieżeli się zdać będźie Rzeczyposp: gotowem záwsze poniecháć, Protestuiąc się przed Bogiem, że wszytkie honory, fortuny, zdrowie moie, nád
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 126
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
po świecie. Jednak przecie niezbożny naród po sobie zostawili: Bo ziemia ze krwią ich pomieszana będąc, takie ludzie zrodziła, którzy od przodków swoich niewiele różni byli. Powieść Szósta.
A Żeby bezpieczniejsze niebo się nie zdało Nad ziemię; powiedają: iże się zachciało A Olbrzymom w nim królować/ i góry zniesione Na kupę walić/ aż pod gwiazdy wywyższone. B W ten czas Ociec wszechmocny/ aby złość pogromieł/ Niebo mocno rzuconym piorunem przełomieł: C I wytrącił Pelion z Ossą nań włożoną/ Tamże pod oną ziemią/ przez nich zgromadzoną Gdy leżały okrutne przytłoczone ciała/ D Powiedają że krwią swych synów zwilgotniała Ziemia/ namokszy wielce: i
po świećie. Iednák przećie niezbożny narod po sobie zostáwili: Bo źiemiá ze krwią ich pomieszána będąc, tákie ludzie zrodziłá, ktorzy od przodkow swoich niewiele rożni byli. Powieść Szosta.
A Zeby bespiecznieysze niebo się nie zdáło Nád źiemię; powiedáią: iże się záchćiáło A Olbrzymom w nim krolowáć/ y gory znieśione Ná kupę wálić/ áż pod gwiazdy wywyższone. B W ten czás Oćiec wszechmocny/ áby złość pogromieł/ Niebo mocno rzuconym piorunem przełomieł: C Y wytrąćił Pelion z Ossą nań włożoną/ Támże pod oną źiemią/ przez nich zgromádzoną Gdy leżáły okrutne przytłoczone ćiáłá/ D Powiedáią że krwią swych synow zwilgotniáłá Ziemiá/ námokszy wielce: y
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 12
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
do tego drapaczki, albo kociubki żelazne ostre, to i temi na długich rękojeściach osadzonemi, może się komin w prost idący wychędożyć: co należyć ma do Gospodarza, albo do Burgrabiego Zamku, aby Pałacu pryncypała swego nie uczynił Farusem górejącym. Co chowaj Boże jeśli by się trafiło, rzecz dobra zwierzchu mokre na komin walić werety, deską przytłumić, 2do strzelać w komin, aby się sadza obrywała. 3tio rzucić z góry gęś żywą, która lecąc otrzepie sadze. (co w prostych służy kominach) a w ukośnych by ulgnęła. Gdzie też observandum aby kominy od dachów znacznie podniesione były, aby item był do nich wygodny przystęp, item
do tego drapaczki, albo kociubki żelazne ostre, to y temi na długich rękoieściach osadzonemi, może się komin w prost idący wychędożyć: co należyć ma do Gospodarza, albo do Burgrabiego Zamku, aby Pałacu pryncypała swego nie uczynił Farusem goreiącym. Co choway Boże iezli by się trafiło, rzecz dobra zwierzchu mokre na komin walić werety, deską przytłumić, 2do strzelać w komin, aby się sadza obrywała. 3tio rzucić z gory gęś żywą, ktora lecąc otrzepie sadze. (co w prostych służy kominach) á w ukośnych by ulgnęła. Gdzie też observandum aby kominy od dachow znacznie podniesione były, aby item był do nich wygodny przystęp, item
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 361
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
do lodowni, i tam na żytnej kładą słomie, i tąż słomą prześciełają, i tak skażdą warstwą lodu czynią, żeby wszystek lód był prześciełany, i zwierzchu przywalony. Dach nad lodownią dać nic gontowy, bo przezeń słońce lub ciepłe wiatry by grzały, ale z grubych snopków, lub słomą bardzo na walić, dziurę od pułnocy zostawiwszy, i wiązaną słomą zatykać. Stróż na folwarku powinień być wybrany, z czujności i wierności, który lepszy roczny, od gromady najęty, żeby codziennej nie czynić rewizyj i oddawania mu w dozór rzeczy folwarcznych i nie wszystko go uczyć. Powinien drew narąbawszy, w piecu zapaliwszy, jeśli komu inszemu
do lodowni, y tam na żytney kładą słomie, y tąż słomą prześciełaią, y tak zkażdą warstwą lodu czynią, żeby wszystek lod był prześciełany, y zwierzchu przywalony. Dach nad lodownią dać nic gontowy, bo przezeń słońce lub ciepłe wiatry by grzały, ale z grubych snopkow, lub słomą bardzo na walić, dziurę od pułnocy zostawiwszy, y wiązaną słomą zatykać. Stroż na folwarku powinień bydź wybrany, z czuyności y wierności, ktory lepszy roczny, od gromady naięty, żeby codzienney nie czynić rewizyi y oddawania mu w dòzor rzeczy folwarcznych y nie wszystko go uczyć. Powinien drew narąbawszy, w piecu zapaliwszy, iezli komu inszemu
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 412
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, gdy prawo znieważone, co czyni, że sine rege, sine lege żyjem: już w takowem złem rządzie nie Iza, jeno extrema lentare, jako przodkowie naszy czynili. Trzeba kupy na łotry, nie zdoła temu sejm ani trybunał, a pogotowie roczki: trzeba na takową wojnę gromady. Gdzie się dom jeden pocznie walić, temu nie sprostają ani dwaj ani trzej: do kupy, dziatki! pomóżmy sobie wszyscy, nie dajmy się do końca obalać tej ojczyźnie miłej! Ciężko na nas, ratujcie nas; my sami temu nie sprostamy, bo uchowaj Boże, jakby się przywaliło, wamby się też dostało. Nie dajcież sobie więcej oczu
, gdy prawo znieważone, co czyni, że sine rege, sine lege żyjem: już w takowem złem rządzie nie Iza, jeno extrema lentare, jako przodkowie naszy czynili. Trzeba kupy na łotry, nie zdoła temu sejm ani trybunał, a pogotowie roczki: trzeba na takową wojnę gromady. Gdzie się dom jeden pocznie walić, temu nie sprostają ani dwaj ani trzej: do kupy, dziatki! pomóżmy sobie wszyscy, nie dajmy się do końca obalać tej ojczyźnie miłej! Ciężko na nas, ratujcie nas; my sami temu nie sprostamy, bo uchowaj Boże, jakby się przywaliło, wamby się też dostało. Nie dajcież sobie więcej oczu
Skrót tekstu: PokNiewinCz_III
Strona: 378
Tytuł:
Pokazanie niewinności rokoszan, miedzy ludzi podanej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1606 a 1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
mruczą: jedno w nawiedziny/ jak się ma? drudzy na szpiegi/ czy jeszcze żyje na palcach dybią. Zona wyje/ dzieci wrzeszczą/ czeladka płacze etc. Szalony kto na ten tak zamieszany tak niespokojny czas/ dzieło dobrej śmierci nad wszytkie prace uspokojenia i rekolleccji potrzebujące odkłada. Gdy już warstat gorzeć i dom się walić pocznie/ nieszczęśliwy stradny krawcze godowej sukienki/ którąć wystawić koniecznie trzeba/ w tym punkcie nie skroisz/ nie uszyjesz. 6. Postąp dalej; gdyć już dadzą znać/ że zegarek docieka/ że Doktorowie odstąpili/ że śmierć przededrzwiami. O jaki cię strach natę nowinę obejmie? Eccl: 41. O mors
mruczą: iedno w náwiedźiny/ iák się ma? drudzy ná szpiegi/ czy ieszcze żyie ná pálcach dybią. Zoná wyie/ dźieci wrzeszczą/ czeladká płacze etc. Szalony kto ná ten ták zámieszany ták niespokoyny czas/ dźieło dobrey śmierći nád wszytkie prace uspokoieniá y rekollectiey potrzebuiące odkłada. Gdy iuż warstat gorzeć y dom się walić pocznie/ nieszczęśliwy stradny krawcze godowey sukienki/ ktorąć wystáwić koniecznie trzebá/ w tym punkćie nie skroisz/ nie uszyiesz. 6. Postąp daley; gdyć iuż dadzą znać/ że zegarek doćieká/ że Doktorowie odstąpili/ że śmierć przededrzwiámi. O iáki ćię strach nátę nowinę obeymie? Eccl: 41. O mors
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 125
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
piasek Potrzeba z niej przetakiem wychędożyć wszytek.
Jest jeszcze druga ruda inakszej własności Niż ta pierwsza/ nabłociech najdią jej dości/ Leży w wodzie pod razem zową ją błotnicą/ A mogliby ją (prze cnotę jej) nazwać złotnicą.
Barzo spieszna na dęcie nie trzeba jej palić/ Tylko wypłokawszy jąz piasku na piec walić. Przechodzi w swej plenności rud wszytkich rodzaje/ Jeno iżę żelazo barzo krewkie daje. A jest durga tak bystra że się też nie zgodzi I z żadną inszą rudą: ale każdej szkodzi/ Z tej przyczyny Opockiej do niej przymieszują/ A tym bystrość jej zbytniąód niej odejmują. Trzecia z tejżę/ rodzaju jest też żółta
piasek Potrzebá z niey przetákiem wychędożyć wszytek.
Iest iescze druga rudá inákszey własnośći Niż tá pierwsza/ nábłoćiech náydią iey dośći/ Leży w wodźie pod razem zową ią błotnicą/ A mogliby ią (prze cnotę iey) názwáć złotnicą.
Bárzo spieszna ná dęćie nie trzebá iey palić/ Tylko wypłokawszy iąz piasku ná piec wálić. Przechodźi w swey plennośći rud wszytkich rodzáie/ Ieno iżę żelázo bárzo krewkie dáie. A iest durga ták bystra że się też nie zgodźi Y z żadną inszą rudą: ále káżdey szkodźi/ Z tey przyczyny Opockiey do niey przymieszuią/ A tym bystrość iey zbytniąod niey odeymuią. Trzećia z teyżę/ rodzáiu iest też żołta
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: G3
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612