; Sama, jako przypowieść mówi, jest chorobą; Jednak żywszy tak długo, znamy się już z sobą, Wzajem sobie z obojej wygadzamy strony, Ile możność pozwoli: ona mnie, ja onej.” „Dobrzeć to — rzecze doktor — ale pójdzie sporzej, Gdzie do prezerwatywy przystąpią doktorzy. Kiedy pilno uważam cerę Waszecinę, Znaczną widzę do prędkiej choroby przyczynę. Lepiej by jej zabiegać, bo to już po czasie, Jako mówią Polacy, skoro się w cię wpasie. Są od tego syropy, konfekty, są proszki, Tylko dla zdrowia kosztu odżałować troszki.” „Mniejsza by o koszt, ale czując zdrowym — rzekę — Czynić
; Sama, jako przypowieść mówi, jest chorobą; Jednak żywszy tak długo, znamy się już z sobą, Wzajem sobie z obojej wygadzamy strony, Ile możność pozwoli: ona mnie, ja onej.” „Dobrzeć to — rzecze doktor — ale pójdzie sporzej, Gdzie do prezerwatywy przystąpią doktorzy. Kiedy pilno uważam cerę Waszecinę, Znaczną widzę do prędkiej choroby przyczynę. Lepiej by jej zabiegać, bo to już po czasie, Jako mówią Polacy, skoro się w cię wpasie. Są od tego syropy, konfekty, są proszki, Tylko dla zdrowia kosztu odżałować troszki.” „Mniejsza by o koszt, ale czując zdrowym — rzekę — Czynić
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 329
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że się miał obrócić ku Sanowi. Języka prowadzą, będzie za godzinę pewna wiadomość. - Te trzykroć sto tysięcy, dla Boga, niech będą, boby było bardzo źle. Regimentowi p. Koryckiego niechaj pospieszać każą. Koń mój gniady skoro ozdrowieje, każ mi go Wć odesłać. Materii błękitnej takiej, jaka na Waszecinym justaucorze, każ Wć popatrzać w Warszawie. Więcej pisać nie dopuszcza czas, bo poczta wychodzi. - M. Millet siedzi nade mną, żeby skończyć. Obłapiam tedy i całuję śliczne rączki i nóżki mojej duszy. O gębusi już nie wspominam ani myślę, boby i minuty w obozie wytrwać niepodobna. Au camp,
że się miał obrócić ku Sanowi. Języka prowadzą, będzie za godzinę pewna wiadomość. - Te trzykroć sto tysięcy, dla Boga, niech będą, boby było bardzo źle. Regimentowi p. Koryckiego niechaj pospieszać każą. Koń mój gniady skoro ozdrowieje, każ mi go Wć odesłać. Materii błękitnej takiej, jaka na Waszecinym justaucorze, każ Wć popatrzać w Warszawie. Więcej pisać nie dopuszcza czas, bo poczta wychodzi. - M. Millet siedzi nade mną, żeby skończyć. Obłapiam tedy i całuję śliczne rączki i nóżki mojej duszy. O gębusi już nie wspominam ani myślę, boby i minuty w obozie wytrwać niepodobna. Au camp,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 44
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Gdańsku p. chorążemu, które na Wci naznaczyły się były potrzeby! Piszesz Wć jeszcze, że podobno tę mam rację nieposyłania pieniędzy, że dóbr Wci nie trzymam. Już też w tym więcej niż piekielną mam krzywdę, boć to nigdy w mojej nie postało myśli! - Koszula moja ostatnia jest koszulą Waszeciną! I czy żem tak szalony, że nie wiem, co powinien mąż żonie, a żona mężowi? Czyż to ja mam skarby jakie, z którymi się kryję przed Wcią sercem moim? Te moje wszystkie dobra są Waszecinymi własnymi, bo Wć masz na nich dożywocie i sumę: cokolwiek by się z nich uprzedało
Gdańsku p. chorążemu, które na Wci naznaczyły się były potrzeby! Piszesz Wć jeszcze, że podobno tę mam rację nieposyłania pieniędzy, że dóbr Wci nie trzymam. Już też w tym więcej niż piekielną mam krzywdę, boć to nigdy w mojej nie postało myśli! - Koszula moja ostatnia jest koszulą Waszeciną! I czy żem tak szalony, że nie wiem, co powinien mąż żonie, a żona mężowi? Czyż to ja mam skarby jakie, z którymi się kryję przed Wcią sercem moim? Te moje wszystkie dobra są Waszecinymi własnymi, bo Wć masz na nich dożywocie i sumę: cokolwiek by się z nich uprzedało
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 287
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, boć to nigdy w mojej nie postało myśli! - Koszula moja ostatnia jest koszulą Waszeciną! I czy żem tak szalony, że nie wiem, co powinien mąż żonie, a żona mężowi? Czyż to ja mam skarby jakie, z którymi się kryję przed Wcią sercem moim? Te moje wszystkie dobra są Waszecinymi własnymi, bo Wć masz na nich dożywocie i sumę: cokolwiek by się z nich uprzedało, to tak z Waszeciną, jako i z moją szkodą. Ale kiedy to o kupca trudno, i złe pieniądze, toć mnie w tym trudno winować. - Skądże tu wziąć pieniądze i o czym jako znowu do obozu
, boć to nigdy w mojej nie postało myśli! - Koszula moja ostatnia jest koszulą Waszeciną! I czy żem tak szalony, że nie wiem, co powinien mąż żonie, a żona mężowi? Czyż to ja mam skarby jakie, z którymi się kryję przed Wcią sercem moim? Te moje wszystkie dobra są Waszecinymi własnymi, bo Wć masz na nich dożywocie i sumę: cokolwiek by się z nich uprzedało, to tak z Waszeciną, jako i z moją szkodą. Ale kiedy to o kupca trudno, i złe pieniądze, toć mnie w tym trudno winować. - Skądże tu wziąć pieniądze i o czym jako znowu do obozu
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 287
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
m tak szalony, że nie wiem, co powinien mąż żonie, a żona mężowi? Czyż to ja mam skarby jakie, z którymi się kryję przed Wcią sercem moim? Te moje wszystkie dobra są Waszecinymi własnymi, bo Wć masz na nich dożywocie i sumę: cokolwiek by się z nich uprzedało, to tak z Waszeciną, jako i z moją szkodą. Ale kiedy to o kupca trudno, i złe pieniądze, toć mnie w tym trudno winować. - Skądże tu wziąć pieniądze i o czym jako znowu do obozu się wyprawić? Nie masz tedy innego sposobu, jeno Stryj przedać, za co, za to. Drugiego roku toż
m tak szalony, że nie wiem, co powinien mąż żonie, a żona mężowi? Czyż to ja mam skarby jakie, z którymi się kryję przed Wcią sercem moim? Te moje wszystkie dobra są Waszecinymi własnymi, bo Wć masz na nich dożywocie i sumę: cokolwiek by się z nich uprzedało, to tak z Waszeciną, jako i z moją szkodą. Ale kiedy to o kupca trudno, i złe pieniądze, toć mnie w tym trudno winować. - Skądże tu wziąć pieniądze i o czym jako znowu do obozu się wyprawić? Nie masz tedy innego sposobu, jeno Stryj przedać, za co, za to. Drugiego roku toż
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 288
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
i radzić się, aby zaś przed pospolitymi ruszeniami wszystką winę na mnie zwalić. Lubom tedy i chory, i nazad mi prędko powracać potrzeba, miła mi będzie jednak ta fatyga, bylem w jako najlepszym Wć moje serce oglądał zdrowiu. Piszesz Wć, że mój list był zimny; alem się i ja Waszecinym nie sparzył. Znać, że i we Francji mrozy wcześnie zaczęły. - W Szczebrzeszynie, 26 XI 1672 . Jedyna duszy i serca pociecho, najśliczniejsza, najwdzięczniejsza i najukochańsza Marysieńku, panie serca mego!
Już też teraz doznałem jawnie i oczywiście, że Wć moja panno nie dbasz o mnie aniś mnie szczerze kochała
i radzić się, aby zaś przed pospolitymi ruszeniami wszystką winę na mnie zwalić. Lubom tedy i chory, i nazad mi prędko powracać potrzeba, miła mi będzie jednak ta fatyga, bylem w jako najlepszym Wć moje serce oglądał zdrowiu. Piszesz Wć, że mój list był zimny; alem się i ja Waszecinym nie sparzył. Znać, że i we Francji mrozy wcześnie zaczęły. - W Szczebrzeszynie, 26 XI 1672 . Jedyna duszy i serca pociecho, najśliczniejsza, najwdzięczniejsza i najukochańsza Marysieńku, panie serca mego!
Już też teraz doznałem jawnie i oczywiście, że Wć moja panno nie dbasz o mnie aniś mnie szczerze kochała
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 406
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
faworu.” A starosta: „Nie wiedział znać ten zdrajca o tem, Inaczej byłby pewnie za słusznym kłopotem; Panie bracie, obiema nic nam po kradzieży, Bierzcie wy z mego boru to tylko, co leży. Ze pnia bez mojej woli niechaj nikt nie ścina, Bo też i mnie tak daje jejmość waszecina, Choć ci jej, by najczęściej, nie ubędzie gęby, Brzucha przybędzie.” Doszły tak wzajemne wręby. 469. NA OSIKOWĄ IZBĘ
Jeden zacny starosta, fozą sobie nową, Zbudował w majętności izbę osikową. Tak powiedał przed nami, że się ani węże, Ani czerw, ani pluskwa w osice nie lęże.
faworu.” A starosta: „Nie wiedział znać ten zdrajca o tem, Inaczej byłby pewnie za słusznym kłopotem; Panie bracie, obiema nic nam po kradzieży, Bierzcie wy z mego boru to tylko, co leży. Ze pnia bez mojej woli niechaj nikt nie ścina, Bo też i mnie tak daje jejmość waszecina, Choć ci jej, by najczęściej, nie ubędzie gęby, Brzucha przybędzie.” Doszły tak wzajemne wręby. 469. NA OSIKOWĄ IZBĘ
Jeden zacny starosta, fozą sobie nową, Zbudował w majętności izbę osikową. Tak powiedał przed nami, że się ani węże, Ani czerw, ani pluskwa w osice nie lęże.
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 464
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
518. NIE CZYNI BRODA PROROKA SĘDZIA Z PODSĘDKIEM O BRODĘ
Sędzia golił, podsędek brodę miał do pasu, Choć ledwie czytać umiał; więc jednego czasu: „Statek — rzecze — sędziemu, a statkowi broda
Przystoi, wierę by jej, panie, golić szkoda.” Na to ów: „Usłuchałbym rady waszecinej, Gdyby mi co przybyło z brody do czupryny. Pięknie z statkiem sędziemu, ale bez nauki Nic nie pomogą długie u gęby bończuki.” 519 (D). TRĘBACZE W KOŚCIELE
Usłyszawszy trębaczów w kościele na chórze: „Cóż tu po tym hałasie, dość by na kantorze Chwały bożej. Duchem chce wzywan być
518. NIE CZYNI BRODA PROROKA SĘDZIA Z PODSĘDKIEM O BRODĘ
Sędzia golił, podsędek brodę miał do pasu, Choć ledwie czytać umiał; więc jednego czasu: „Statek — rzecze — sędziemu, a statkowi broda
Przystoi, wierę by jej, panie, golić szkoda.” Na to ów: „Usłuchałbym rady waszecinej, Gdyby mi co przybyło z brody do czupryny. Pięknie z statkiem sędziemu, ale bez nauki Nic nie pomogą długie u gęby bończuki.” 519 (D). TRĘBACZE W KOŚCIELE
Usłyszawszy trębaczów w kościele na chorze: „Cóż tu po tym hałasie, dość by na kantorze Chwały bożej. Duchem chce wzywan być
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 506
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987