stole: Jak kawalersko uciekł tak wielu obrotów, Co i jutro, i zawsze uczynić jest gotów. Kiedyś tam kuropatwa, raz w rok udziec sarni. Ja myślę o śpichlerzu, piwnicy, śpiżarni — A mój duszka jakiego dzień w dzień zwabi gościa, Jeść gwałt, pić kusztyk — mnie on o to nie waszmościa; Choć myśliwy — zwierzyna z kurnika a z chlewka. Pewniejsza przez myśliwstwa, którą zgoni, dziewka, Charci, niśli zająca, ugoinią daleko Prędzej połeć na ścienie albo z garkiem mleko W komorze, o co jeszcze mnie potyka blizna. Z tym wszystkiem ja go kocham, bo szumny mężczyzna!” 155. NE
stole: Jak kawalersko uciekł tak wielu obrotów, Co i jutro, i zawsze uczynić jest gotów. Kiedyś tam kuropatwa, raz w rok udziec sarni. Ja myślę o śpichlerzu, piwnicy, śpiżarni — A mój duszka jakiego dzień w dzień zwabi gościa, Jeść gwałt, pić kusztyk — mnie on o to nie waszmościa; Choć myśliwy — zwierzyna z kurnika a z chlewka. Pewniejsza przez myśliwstwa, którą zgoni, dziewka, Charci, niśli zająca, ugoinią daleko Prędzej połeć na ścienie albo z garkiem mleko W komorze, o co jeszcze mnie potyka blizna. Z tym wszystkiem ja go kocham, bo szumny mężczyzna!” 155. NE
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 50
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
śniegu głowa. Mniema, że wszyscy, skoro sama oczy zgubi, Ślepi, nie widząc, że jej jastrząb czomber czubi. 114 (P). RYCHLEJ WIEDZĄ SĄSIEDZI NIŻ GOSPODARZ, CO SIĘ W JEGO DOMU DZIEJE
Nie sługi, alebym w dom nie przyjął i gościa, Co mi żonę, bo ludzie gadają, waszmościa. Natura tu czy zwyczaj w naszych rzeczach bredzi, Że prędzej niż gospodarz postrzegą sąsiedzi. Ślepy tak na swe, jako domu swego wady Każdy człek z przyrodzenia; woła na sąsiady, Postrzeżeli złodzieja, a nie wierzy, co mu Powiedają gorszego, że go chowa w domu. Odpraw tego pachołka, radzę,
śniegu głowa. Mniema, że wszyscy, skoro sama oczy zgubi, Ślepi, nie widząc, że jej jastrząb czomber czubi. 114 (P). RYCHLEJ WIEDZĄ SĄSIEDZI NIŻ GOSPODARZ, CO SIĘ W JEGO DOMU DZIEJE
Nie sługi, alebym w dom nie przyjął i gościa, Co mi żonę, bo ludzie gadają, waszmościa. Natura tu czy zwyczaj w naszych rzeczach bredzi, Że prędzej niż gospodarz postrzegą sąsiedzi. Ślepy tak na swe, jako domu swego wady Każdy człek z przyrodzenia; woła na sąsiady, Postrzeżeli złodzieja, a nie wierzy, co mu Powiedają gorszego, że go chowa w domu. Odpraw tego pachołka, radzę,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 584
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987