zbiega, Ale okrom samego nic nie widzi brzega; Woła głosem Birena, ale tylko skały Na imię Birenowe jej się odzywały.
XXIII.
Na brzegu ostatecznem ostra wychodziła Skała, którą tak woda wałami wybiła, Że wewnątrz była próżna, ze spodku skrzywiona, Na kształt łuku nad morzem przykro zawieszona Na tej wierzch Olympia skwapliwa wbieżała - Taką śmiałość i serce w sobie takie miała! - I z daleka widziała Birenowe nagle Uciekające płótna i niewierne żagle.
XXIV.
Widziała albo się jej podomno tak zdało, Że widziała, bo było nie dobrze odniało, A zadrżawszy, na ziemię, jako martwa, padła I na twarzy, zimniejsza nad śniegi,
zbiega, Ale okrom samego nic nie widzi brzega; Woła głosem Birena, ale tylko skały Na imię Birenowe jej się odzywały.
XXIII.
Na brzegu ostatecznem ostra wychodziła Skała, którą tak woda wałami wybiła, Że wewnątrz była próżna, ze spodku skrzywiona, Na kształt łuku nad morzem przykro zawieszona Na tej wierzch Olympia skwapliwa wbieżała - Taką śmiałość i serce w sobie takie miała! - I z daleka widziała Birenowe nagle Uciekające płótna i niewierne żagle.
XXIV.
Widziała albo się jej podomno tak zdało, Że widziała, bo było nie dobrze odniało, A zadrżawszy, na ziemię, jako martwa, padła I na twarzy, zimniejsza nad śniegi,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 202
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
srogą Gonił tak długo z panną uciekającego, Aż na łąkę przestroną wbiegł z lasu wielkiego. A teraz tamże przyszedł, kędy przedtem chwilę Orland przybeł, jeśli się na miejscu nie mylę. Olbrzym w bramę do swego pałacu ubiega; Rugier, tuż za niem bieżąc, tylko go nie sięga.
XVIII.
A skoro jeno wbieżał i przeniósł za progi Bogatego pałacu ukwapliwe nogi, Olbrzyma ani panny już nie widzi więcej I szedł między otwarte podwoje co prędzej. Dolne piętro zbiegawszy, przez szerokie wschody Na górze, ale darmo, szuka rycerz młody; Nie może pojąć, gdzie się tak prędko podziała, Gdzie się panna z olbrzymem tak nagle schowała.
srogą Gonił tak długo z panną uciekającego, Aż na łąkę przestroną wbiegł z lasu wielkiego. A teraz tamże przyszedł, kędy przedtem chwilę Orland przybeł, jeśli się na miejscu nie mylę. Olbrzym w bramę do swego pałacu ubiega; Rugier, tuż za niem bieżąc, tylko go nie sięga.
XVIII.
A skoro jeno wbieżał i przeniósł za progi Bogatego pałacu ukwapliwe nogi, Olbrzyma ani panny już nie widzi więcej I szedł między otwarte podwoje co pręcej. Dolne piętro zbiegawszy, przez szerokie wschody Na górze, ale darmo, szuka rycerz młody; Nie może pojąć, gdzie się tak prętko podziała, Gdzie się panna z olbrzymem tak nagle schowała.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 253
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Hhh I Niedźwiedzia z północy^m wiatrem złączonego. Tędy/ a nie gdzie indziej/ niech twa droga będzie/ Znaczne bowiem koleje będą tobie wszędzie. Iii A żeby się nic ciepła i niebu i ziemi Nazbyt nie dostawało/ tonie końmi twemi Koniecznie ani na dół zniżać się potrzeba: Ani swego prowadzić wozu wierzchem nieba. Wyższejli wbieżysz/ Kkk znaki popalisz na niebie. Niżeli spuścisz/ ziemia zaś spłonie od ciebie. Srzodkiem bezpieczny pójdziesz; ani Lll ku krętemu Wężowi prawe koło/ Mmm ani ku szczupłemu Ołtarzowi/ lewe cię niechaj nie prowadzi. Nnn Między tym dwojgiem siędziesz. w ostatkuć niech radzi Szczęście/ któremu cię w moc dawam: by o
Hhh Y Niedźwiedźia z pułnocny^m wiátrem złączonego. Tędy/ á nie gdźie indźiey/ niech twa drogá będźie/ Znáczne bowiem koleie będą tobie wszędźie. Iii A żeby się nic ćiepłá y niebu y źiemi Názbyt nie dostawáło/ tonie końmi twemi Koniecznie áni ná doł zniżáć się potrzebá: Ani swego prowádźić wozu wierzchem niebá. Wyższeyli wbieżysz/ Kkk znáki popalisz ná niebie. Niżeli spuśćisz/ źiemiá zaś spłonie od ćiebie. Srzodkiem bespieczny poydźiesz; áni Lll ku krętemu Wężowi práwe koło/ Mmm áni ku szczupłemu Ołtarzowi/ lewe ćię niechay nie prowádźi. Nnn Między tym dwoygiem śiędźiesz. w ostátkuć niech rádźi Szczęśćie/ ktoremu ćię w moc dawam: by o
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
oczami. Jakoby trochę omdlał. Baran do wsi pędzi, Wilk się porwie, przecie go głód po brzuchu smędzi. Stanąwszy, trząśnie sobą: był w rżyci, czy nie był? Także prędko ten baran przez mój żywot przebył? A jam się tak spodziewał, będzie dłużej w brzuchu Leżał, kiedy z kościami wbieży i w kożuchu. Widzę, żem się oszukał nad moje mniemanie; Niechaj potym jem jak wilk, gdy się co dostanie. 32. O mazurach.
Mazurom u kata kraj; myślą wysłać posły Do papieża rzymskiego, bo ich wisści doszły Z Węgier, że wino drogie; chcą go o to żądać, Żeby
oczami. Jakoby trochę omdlał. Baran do wsi pędzi, Wilk się porwie, przecie go głód po brzuchu smędzi. Stanąwszy, trząśnie sobą: był w rżyci, czy nie był? Także prędko ten baran przez mój żywot przebył? A jam się tak spodziewał, będzie dłużej w brzuchu Leżał, kiedy z kościami wbieży i w kożuchu. Widzę, żem się oszukał nad moje mniemanie; Niechaj potym jem jak wilk, gdy się co dostanie. 32. O mazurach.
Mazurom u kata kraj; myślą wysłać posły Do papieża rzymskiego, bo ich wisści doszły Z Węgier, że wino drogie; chcą go o to żądać, Żeby
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 26
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
A Obaczywszy się, przyszedł do domu Mariej/ matki Janowej/ którego nazywano Markiem/ gdzie się ich było wiele zgromadziło/ i modlili się. 13. A gdy Piotr kołatał we drzwi u przysionka/ wyszła dzieweczka imieniem Rode/ aby posłuchała. 14. A poznawszy głos Piotrów/ od radości nie otworzyła drzwi; ale wbieżawszy/ oznajmiła iż Piotr stoi u drzwi. 15. A oni rzekli do niej: Szalejeż. Wszakże ona twirdziła iż się tak rzecz ma. A oni rzekli: Anioł jego jest. 16. Ale Piotr nieprzestał kołatać. A gdy otworzyli/ ujrzeli go i zdumieli się. 17. A skinąwszy na nie
A Obacżywszy śię, przyszedł do domu Máryey/ mátki Ianowey/ ktorego názywano Márkiem/ gdźie śię ich było wiele zgromádźiło/ y modlili śię. 13. A gdy Piotr kołátał we drzwi u przyśionká/ wyszłá dźiewecżka imieniem Rode/ áby posłucháłá. 14. A poznáwszy głos Piotrow/ od rádośći nie otworzyłá drzwi; ále wbieżawszy/ oznájmiłá iż Piotr stoji u drzwi. 15. A oni rzekli do niey: Szálejeż. Wszákże oná twirdźiła iż śię ták rzecż ma. A oni rzekli: Anjoł jego jest. 16. Ale Piotr nieprzestał kołátáć. A gdy otworzyli/ ujrzeli go y zdumieli śię. 17. A zkinąwszy ná nie
Skrót tekstu: BG_Dz
Strona: 138
Tytuł:
Biblia Gdańska, Dzieje apostolskie
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
do tych czasów nienaruszoną czystość panieńską zachował/ i na tym jest iż pierwej żywot niżli ono utracić chce. Tymi słowy oni tym barziej pobudzeni/ zerwawszy z niego płaszcz grozili iż nie pierwej wrócić mieli ażby to uczynił co wszyscy. Młodzieniec widząc uporną złość towarzystwa swego. Zmyślił jakoby to z ochotą uczynić chciał/ i wbieżawszy do jednej komory/ z pilnością drzwi za sobą zamknął/ i ze wszytkiego serca poruczał się Panu swemu żeby tak wielkiego upadku ujść mógł: i rzecze do niewiasty: Iżem pewien tego nieszczęśliwa siostro/ że cię do tej mizeriej i życia sromotnego nie tak nienawiść czystości/ jako miłość pieniędzy przywiodła/ śmiałem wniść do
do tych czásow nienáruszoną czystość pánienską záchował/ y ná tym iest iż pierwey żywot niżli ono vtráćić chce. Tymi słowy oni tym bárźiey pobudzeni/ zerwawszy z niego płascz groźili iż nie pierwey wroćić mieli áżby to vczynił co wszyscy. Młodźieniec widząc vporną złość towárzystwá swego. Zmyślił iákoby to z ochotą vczynić chćiał/ y wbieżawszy do iedney komory/ z pilnośćią drzwi za sobą zámknął/ y ze wszytkiego sercá poruczał sie Pánu swemu żeby ták wielkiego vpadku vyśdź mogł: y rzecze do niewiasty: Iżem pewien tego niescześliwa śiostro/ że ćię do tey mizeryey y żyćia sromotnego nie ták nienawiść czystości/ iáko miłość pieniędzy przywiodłá/ śmiałem wniśdź do
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 50
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
/ zmarłych dusze jako mógł naczęściej nabożną modlitwą Panu Bogu poruczał. Postanowił bowiem był sobie dla żadnej potrzeby i kwapliwości mimo drzwi kościelne mijając/ żeby stanąwszy twarzą na wschód słońca/ za nie nabożnie Pacierza zmówić nie miał. Tragiło się iż nieprzyjaciele z zasadzki nań wypadli/ on widząc że zle/ jął uciekać/ i wbieżawszy na Cmentrarz/ wspomniał sobie na on święty zwyczaj swój: z jednej strony niebezpieczność kazała co naprędzej uciekać/ z drugiej/ sumnienie opuszczenia powinności by też z nawiętszym niebezpieczeństwem/ wiedząc to/ iz kto ufa Panu/ w nawiętszym niebezpieczeństwie zachowan bywa. Zwycięzyła pobożność/ cielesnej słabości krewkość/ postanowił wzgardziwszy śmiercią/ wiernym duszam obrok
/ zmárłych dusze iáko mogł naczęśćiey nabożną modlitwą Pánu Bogu poruczał. Postánowił bowiem był sobie dla żadney potrzeby y kwápliwośći mimo drzwi kosćielne miiáiąc/ żeby stánąwszy twarzą ná wschod słońcá/ zá nié nabożnie Paćierzá zmowić nie miał. Trágiło sie iż nieprzyiáciele z zasadzki nan wypadli/ on widząc że zle/ iął vćiekáć/ y wbieżawszy ná Cmentrarz/ wspomniał sobie ná on święty zwyczay swoy: z iedney strony niebespiecznosć kazáłá co naprędzey vćiekáć/ z drugiey/ sumnienie opusczenia powinnośći by też z nawiętszym niebespieczeństwem/ wiedząc to/ iz kto vfa Pánu/ w nawiętszym niebespieczeństwie záchowan bywa. Zwyćięzyłá pobożność/ ćielesney słábośći krewkość/ postánowił wzgárdziwszy śmierćią/ wiernym duszam obrok
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 273
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
tak jako mu baba kazała/ skakał. Nie stracił był abowiem rozumu/ ale tylko mowę. Słysząc o tym przyległy sąsiad bogaty/ kupił drogo onego osła. Za którego baby zapłatę wziąwszy/ napominały kupca/ żeby przestrzegał/ jakoby osieł do wody nie wchodził. Za czasem niedbałęgo stróża nad sobą mając/ do jeziora bliskiego wbieżał/ i tam długo w wodzie się przewracając/ straciwszy solą do pierwszej swojej postaci przyszedł. gdy tedy on stróż/ podkawszy jegoż samego/ pytał/ jeśliby gdzie osła widział? Odpowiedział mu/ że on nim był. stróż panu dał znać. A pan Papieżowi na on czas Leonowi: baby pojmane/ znały
ták iáko mu bábá kazáłá/ skakał. Nie strácił był ábowiem rozumu/ ále tylko mowę. Słysząc o tym przyległy samśiad bogáty/ kupił drogo onego osłá. Zá ktorego báby zapłátę wźiąwszy/ nápomináły kupcá/ żeby przestrzegał/ iákoby ośieł do wody nie wchodźił. Zá czásem niedbáłę^o^ strożá nád sobą máiąc/ do ieźiorá bliskiego wbieżał/ y tám długo w wodźie sie przewracáiąc/ stráćiwszy solą do pierwszey swoiey postáći przyszedł. gdy tedy on stroż/ podkawszy iegoż sámego/ pytał/ iesliby gdźie osłá widźiał? Odpowiedźiał mu/ że on nim był. stroż pánu dał znáć. A pan Papieżowi ná on czás Leonowi: báby poimáne/ znáły
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 408
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
.
Dnia 22 Paźd: rano wjechalismy do portu Rossetu miasta/ stąd dalej pielgrzymów Nilem pospolicie nie prowadzą/ ale na Wielbłądach/ abo osłach do Aleksandrii jadą. Przyczynę tę dawano/ żeby Chrześcijanie przedniejszych wrot Nilowych/ którymi do morza w pada nie przepatrowali ani szlakowali/ bo inaczej/ powiada/ mogliby tu morzem wbieżeć/ i Eiptowi szkodę czynić. Nizesmy rzeczy nasze wynieśli z nawy/ taką nam dano sprawę/ że na ten dzień osły i wielbłądy wszytkie zajęto/ i obrócono do jednej pewnej potrzeby/ dla czego nie mogliśmy ich aż nazajutrz dostać/ jednak radzono/ jeśli bj nas było teszno/ i nie moglibysmy do jutra czekać
.
Dniá 22 Páźd: ráno wiechálismy do portu Rossetu miástá/ stąd dáley pielgrzymow Nylem pospolićie nie prowádzą/ ále ná Wielbłądách/ ábo osłách do Alexándryey iádą. Przyczynę tę dawano/ żeby Chrześćiánie przednieyszych wrot Nylowych/ ktorymi do morzá w pada nie przepátrowáli áni szlákowáli/ bo ináczey/ powiáda/ mogliby tu morzem wbieżeć/ y Eiptowi szkodę czynić. Nizesmy rzeczy násze wynieśli z nawy/ táką nam dano spráwę/ że ná ten dźień osły y wielbłądy wszytkie záięto/ y obrocono do iedney pewney potrzeby/ dla czego nie moglismy ich áż názáiutrz dostáć/ iednák rádzono/ iesli bj nas bjło teszno/ y nie moglibjsmy do iutrá czekác
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 70
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
dotrzymali/ gdy bitwę pod Warną z Amuratem Cesarzem Tureckim przegraną bacząc/ i z drugimi ujść a na lepszy się i fortunniejszy czas zachować zdrowo mogąc/ przecię podle boku jego/ garła swego położyli. Nie wydał ich Rafał Tarnowski/ Kasztelan Wojnicki/ Starosta Ruski Generał. Abowiem posłyszawszy o Tatarach/ że do Podola gwałtownym pędem wbieżeli/ tudzież lud zebrał/ i jako był niekiedy Leonidas Persom u Termopil zaległ/ tak on u Trębowle na pohańca tego/ nie daleko już palącego czekał. Acz nie tak jego czekał/ jako Rot niektórych jeszcze swoich/ gdyż skoro mu jedno przybyły/ nic nie mieszkając wiódł na niego pełen dobrej nadzieje. O którym to
dotrzymáli/ gdy bitwę pod Wárną z Amuratem Cesárzem Tureckim przegráną bacząc/ y z drugimi vyśdź á ná lepszy sie y fortunnieyszy czás záchowáć zdrowo mogąc/ przećię podle boku iego/ gárłá swego położyli. Nie wydał ich Ráphał Tarnowski/ Kásztelan Woynicky/ Stárostá Ruski Generał. Abowiem posłyszawszy o Tátárách/ że do Podola gwałtownym pędem wbieżeli/ tudźiesz lud zebrał/ y iáko był niekiedy Leonidás Persom v Termopil záległ/ ták on v Trębowle ná poháńcá tego/ nie dáleko iuż palącego czekał. Acz nie ták iego czekał/ iáko Rot niektorych iescze swoich/ gdyż skoro mu iedno przybyły/ nic nie mieszkáiąc wiodł ná niego pełen dobrey nádźieie. O ktorym to
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 15
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608