ma swój początek, a niekędy indzie, jedno w tej kupie, w tej cerkwi, która jest oblana krwią chrystusową. Niewierne pogaństwo, iż niewierne, już jest na potępienie wieczne osądzone; (?) tyś duszo sama i jedyna wybrana jest, abyś do wieczności onej niebieskiej weszła. Do świątnice pańskiej niewchodzono bez krwi; do onej wiecznej świątnice niebieskiej nikt niewnidzie jedno ten, który omoczył szatę swoję, i wybielił ją we krwi barankowej. Takie są wszytkie dusze krwią najdroższą chrystusową odkupione; takich dusz ufce wielkie, niedawno są wydarte z rąk wiecznej śmierci, z pazurów smoka piekielnego, gdy Bóg uczynił potęgę w ramieniu swojem
ma swój początek, a niekędy indzie, jedno w tej kupie, w tej cerkwi, która jest oblana krwią chrystusową. Niewierne pogaństwo, iż niewierne, już jest na potępienie wieczne osądzone; (?) tyś duszo sama i jedyna wybrana jest, abyś do wieczności onej niebieskiej weszła. Do świątnice pańskiej niewchodzono bez krwi; do onej wiecznej świątnice niebieskiej nikt niewnidzie jedno ten, który omoczył szatę swoję, i wybielił ją we krwi barankowej. Takie są wszytkie dusze krwią najdroższą chrystusową odkupione; takich dusz ufce wielkie, niedawno są wydarte z rąk wiecznej śmierci, z pazurów smoka piekielnego, gdy Bóg uczynił potęgę w ramieniu swojem
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 260
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, potym do układania Pacta Conventa, potym do egzorbitancyj, a na koniec podaje punkta do dobrego porządku Elekcyj, o czym wolno czytać obszerniej in Volumine Legum sub Tit: o porządku Elekcyj. W tym porządku ubezpieczają się Stany żeby żadnych swawoli nie było, żeby nie strzelano, żeby z nadziakami, i szablami dobytemi nie wchodzono do okopów i szopy, żeby na koniach nie wjeżdżali w okopy, żeby według taksy od Marszałków naznaczonej w Mieście wszystko płacono, i innych wiele punktów, których ekscessa sąd Kapturu Generalnego sądzić powinien, a Marszałkowscy ludzie pilnować i donosić o tym. Podczas Elekcyj żaden Poseł postronny, ani Minister, ani Sekretarz nie może mieszkać
, potym do układania Pacta Conventa, potym do exorbitancyi, á na koniec podaje punkta do dobrego porządku Elekcyi, o czym wolno czytac obszerniey in Volumine Legum sub Tit: o porządku Elekcyi. W tym porządku ubespieczają śię Stany żeby żadnych swawoli nie było, żeby nie strzelano, żeby z nadźiakami, i szablami dobytemi nie wchodzono do okopów i szopy, żeby na koniach nie wjeżdżali w okopy, żeby według taxy od Marszałków naznaczoney w Mieśćie wszystko płacono, i innych wiele punktów, których excessa sąd Kapturu Generalnego sądźić powinien, á Marszałkowscy ludźie pilnować i donośić o tym. Podczas Elekcyi żaden Poseł postronny, ani Minister, ani Sekretarz nie może mieszkać
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 139
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
ciernie na bok uprzątając, I coby go wprowadził do niej, nie czekając.
XC.
Przez wiele stopni do niej po wschodzie schodzono Tam, kędy beło ludzie żywo pogrzebiono. Twardemi, stalonemi jama niewidziana Dłuty w skale sklepisto była wykowana; Słońce się jej po części przecię dostawało, Acz go, gdzie w nią wchodzono, było barzo mało; Ale go zasię dosyć przez okno wchodziło, Które w dziurze nieznacznej z prawej strony było.
XCI.
Na niskiej, małej ławce, na śrzodku jaskinie, Przed ogniem, który gorzał na wielkiem kominie, Panna dziwnej gładkości żałosna siedziała, W piętnastu lat albo ich mało co mijała; A tak
ciernie na bok uprzątając, I coby go wprowadził do niej, nie czekając.
XC.
Przez wiele stopni do niej po wschodzie schodzono Tam, kędy beło ludzie żywo pogrzebiono. Twardemi, stalonemi jama niewidziana Dłuty w skale sklepisto była wykowana; Słońce się jej po części przecię dostawało, Acz go, gdzie w nię wchodzono, było barzo mało; Ale go zasię dosyć przez okno wchodziło, Które w dziurze nieznacznej z prawej strony było.
XCI.
Na nizkiej, małej ławce, na śrzodku jaskinie, Przed ogniem, który gorzał na wielkiem kominie, Panna dziwnej gładkości żałosna siedziała, W piętnastu lat albo ich mało co mijała; A tak
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 271
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
o niem z pilnością pytając. W tem ujźrzał wielką łąkę, która sobie była Tak z pewnej rzeki wielkiej wieniec uczyniła, Że ledwie barzo małe miejsce zostawiała, Gdzie się woda na drugą stronę obracała; Taką drugą, ktokolwiek jedzie tamtą stroną, Pod Otrykułem widzi, Tybrem otoczoną.
XXXIX.
Tam, gdzie do niej wchodzono, w hufcu wielkiem strojnych Widać było niemało konnych ludzi zbrojnych. Pyta hardy poganin, od kogozwiedzeni I na co w onem miejscu byli postawieni? Ich starszy mu o wszytkiem pewną dawał sprawę; Bo widząc w niem powagę i pańską postawę I że w onę tak piękną zbroję beł ubrany, Tuszył, że to beł jakiś
o niem z pilnością pytając. W tem ujźrzał wielką łąkę, która sobie była Tak z pewnej rzeki wielkiej wieniec uczyniła, Że ledwie barzo małe miejsce zostawiała, Gdzie się woda na drugą stronę obracała; Taką drugą, ktokolwiek jedzie tamtą stroną, Pod Otrykułem widzi, Tybrem otoczoną.
XXXIX.
Tam, gdzie do niej wchodzono, w hufcu wielkiem strojnych Widać było niemało konnych ludzi zbrojnych. Pyta hardy poganin, od kogozwiedzeni I na co w onem miejscu byli postawieni? Ich starszy mu o wszytkiem pewną dawał sprawę; Bo widząc w niem powagę i pańską postawę I że w onę tak piękną zbroję beł ubrany, Tuszył, że to beł jakiś
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 305
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nacierał śmiele i dokazywał wiele: kruszył Taranami największe mury, zapalał Miasta, to ogniem do strzał przywiązanym: to przez mury wrzuconym; na które ascendise było vicisze: do czego machin żurawiami zwanych, to jest wież drzewianych zażywano, podkopywano najgłębiej, prze- Czy stary czy nowy wiek lepszy?
biano mury, i tym sposobem wchodzono do miast i Fortec. Wiek świeży, prawda wynalazł proch do strzelania, przez osobę Bartolda Szwarca Niemca. Roku 1378. czyli Roku 1330. oraz strzelbę: a tak z tego nowego, i strasznego inventum wymyślone miny albo podkopy, któremi niemało rozrzucono Zamków, murów w Francyj i w Belgium, Kościołów przez złość Hugonottów
nacierał smiele y dokazywał wiele: kruszył Taranami naywiększe mury, zapalał Miasta, to ogniem do strzał przywiązanym: to przez mury wrzuconym; na ktore ascendise było vicisze: do czego machin żurawiami zwanych, to iest wież drzewianych zażywano, podkopywano naygłębiey, prze- Czy stary czy nowy wiek lepszy?
biano mury, y tym sposobem wchodzono do miast y Fortec. Wiek swieży, prawda wynalazł proch do strzelania, przez osobę Bartolda Szwarca Niemca. Roku 1378. czyli Roku 1330. oraz strzelbę: a tak z tego nowego, y strasznego inventum wymyślone miny albo podkopy, ktoremi niemało rozrzucono Zamkow, murow w Francyi y w Belgium, Kościołow przez złość Hugonottow
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 27
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
póki się te największe interesa, które mogły być na świecie, decydowały. Królowa że wszystkiemi Panami tego Państwa, i z całym dworem, wzieła swoje miejsce, i każdy według swego urzędu, w wielkiej Sali, gdzie był wspaniały Tron Dariusza, czekając sądu Artaferna, który słuchał obydwóch Książąt w jednym pokoju, z którego wchodzono do Sali. Artafern usiadł jako Sędzia; a sześciu Magów stało, trzech z jednej strony, a trzech z drugiej. Książęta wzięli miejsce przed Artafernem, któremu się zdało, że starszy pownien był pierwej mówić. Ariamen przywitawszy brata swego, i prosząc o wybaczenie, że musiał mówić przeciwko jego interesom; potym obrócił głos
poki się te naywiększe interesa, ktore mogły bydź ná świećie, decydowáły. Krolowá że wszystkiemi Pánámi tego Państwa, y z cáłym dworem, wźiełá swoie mieysce, y kożdy według swego urzędu, w wielkiey Sali, gdźie był wspániáły Thron Daryusza, czekáiąc sądu Artáferná, ktory słuchał obudwuch Xiążąt w iednym pokoiu, z ktorego wchodzono do Sali. Artáfern uśiadł iako Sędźia; á sześćiu Magow stáło, trzech z iedney strony, á trzech z drugiey. Xiążętá wźieli mieysce przed Artáfernem, ktoremu się zdáło, że stárszy pownien był pierwey mowić. Aryámen przywitáwszy brátá swego, y prosząc o wybáczenie, że muśiał mowić przećiwko iego interesom; potym obroćił głos
Skrót tekstu: ScudZawiszHist
Strona: I2v
Tytuł:
Historia książęcia Ariamena królewica perskiego
Autor:
Madeleine de Scudéry
Tłumacz:
Maria Beata Zawiszanka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
saepe signa talia dari solent Cum sacra foedum templa polluit scelus. i nie omylił się na tym przydaje Sokrates: Bo zatym rozruch jeden i mieszanina ludu pospolitego nastąpiła. A wszakże z tej okazji i przyczyny/ pobożny Pan Teodozjus/ prawo ono które się wyższej wspomniało o bezpieczeństwie Kościołów świętych/ aby do nich z broniami nie wchodzono uczynił/ Pana Boga takim prawem/ za on wielki eksces/ jako mógł błagając. Ale nie dziw/ iż to rozumienie u Chrześcijan było/ iż gwałcenie Kościołów/ znaczną plagą Boską miało się niepochybnie płacić/ ponieważ i sami Poganie tak rozumieli/ iż tak nieprzystojny postępek/ nawielką srogość bożków ich zasługował/ czego jeden przykład
saepe signa talia dari solent Cum sacra foedum templa polluit scelus. y nie omylił się ná tym przydáie Sokrates: Bo zátym rozruch ieden y mieszániná ludu pospolitego nástąpiłá. A wszákże z tey okázyey y przyczyny/ pobożny Pan Theodozyus/ práwo ono ktore się wyzszey wspomniáło o bespieczeństwie Kośćiołow świętych/ áby do nich z broniámi nie wchodzono vczynił/ Páná Bogá tákim práwem/ zá on wielki exces/ iáko mogł błagáiąc. Ale nie dźiw/ iż to rozumienie v Chrześćian było/ iż gwałcenie Kośćiołow/ znáczną plagą Boską miáło się niepochybnie płáćić/ ponieważ y sámi Pogánie ták rozumieli/ iż ták nieprzystoyny postępek/ náwielką srogośc bożkow ich zásługował/ czego ieden przykład
Skrót tekstu: BemKom
Strona: 28.
Tytuł:
Kometa to jest pogróżka z nieba na postrach, przestrogę i upomnienie ludzkie
Autor:
Mateusz Bembus
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619