, z wysoka spuszczony Z mocnej ręki, tłucze łby, boki i ogony Wężom, na gołej skale w gromadzie leżącem, Po zimie nowe skóry na słońcu grzejącem;
XXXIX.
Nie jeden się przypadek, a każdy przydawa Różny: ten zdycha, ten bez ogona zostawa; Ten przodkiem tylko władnie i na kamień gładki Ledwie wciąga za sobą spłaszczone ostatki; Ten, co miał lepsze szczęście, po ziemi się wije I świszcząc, naruszone członki w trawie kryje. Straszliwy to beł pocisk, lecz dziwu żadnego Niemasz, bo wyszedł z ręki Orlanda mężnego.
XL.
Inszy, których nie dosiągł stołem, towarzysze, A było ich właśnie siedm,
, z wysoka spuszczony Z mocnej ręki, tłucze łby, boki i ogony Wężom, na gołej skale w gromadzie leżącem, Po zimie nowe skóry na słońcu grzejącem;
XXXIX.
Nie jeden się przypadek, a każdy przydawa Różny: ten zdycha, ten bez ogona zostawa; Ten przodkiem tylko władnie i na kamień gładki Ledwie wciąga za sobą spłaszczone ostatki; Ten, co miał lepsze szczęście, po ziemi się wije I świszcząc, naruszone członki w trawie kryje. Straszliwy to beł pocisk, lecz dziwu żadnego Niemasz, bo wyszedł z ręki Orlanda mężnego.
XL.
Inszy, których nie dosiągł stołem, towarzysze, A było ich właśnie siedm,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 283
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
do życia i cnoty mojej należących tak wiele występków, które raczej wnich samych miałyby Rzeczyposp: karać, i teraz każdy na oko widzi. Rozdział VIII. Kiedy P. Marszałek nic temi ad desperationem impulsibus non mouetur, Królowi wiarę trzyma, Elekcji resistit, tandé rada impiarum stawa, pretekstem sprawiedliwości suplantować go. Wciągają impij w toż Króla Jego Mści.
W mieszali w to I. K. Mość, co z tym większym wspominam żalem, im Tron on sprawiedliwości i Sądu Bożego, który każdy panujący zasiada, dopuścił Król I. Mość obrócić w Tron niesprawiedliwości Ono Proteccji życzliwych Poddanych, i służących wiernie sobie i Ojczyźnie miejsce zamienił w
do żyćia y cnoty moiey należących ták wiele występkow, ktore ráczey wnich sámych miáłyby Rzeczyposp: káráć, y teraz káżdy ná oko widźi. Rozdźiał VIII. Kiedy P. Márszałek nic temi ad desperationem impulsibus non mouetur, Krolowi wiárę trzyma, Elekcyey resistit, tandé radá impiarum stawa, pretextem spráwiedliwośći supplantowáć go. Wćiągáią impij w toż Krolá Iego Mśći.
W mieszáli w to I. K. Mość, co z tym większym wspominam żalem, im Thron on spráwiedliwośći y Sądu Bożego, ktory káżdy pánuiący záśiada, dopuśćił Krol I. Mość obroćić w Thron niespráwiedliwośći Ono Protectiey życzliwych Poddánych, y służących wiernie sobie y Oyczyznie mieysce zámienił w
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 51
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
jakiejkolwiek fortuny Szlachcic nieszczęścia, że cudze kąty pocierać, i z Ojczyzny wygnańcem być muszę, który niekiedy, aby się wszyscy w niej osiedzieli starałem się. Ale i to mniejsza, u mnie być wygnańcem, byłem Ojczyznę kwitnącą, byłem w Prawach i Swobodach całą słyszał. Punkt Manifestu
Ani też niechaj niewciąga namię ta złośliwość, aby recurs ten mój pod Proteccją Cesarza Jego Mości miał być na jakie Ojczyzny i Stanu jej, abo wolnej Elekcji niebezpieczeństwo. Boże niedaj! ukaże sam czas aquanimitatem Cesarza Jego Mości, i życzliwość ku Rzeczypospolitej, bez tego (który wyrzucają inuidi) interesu.
Ze jednak w tejjem się
iákieykolwiek fortuny Szláchćic nieszczęśćia, że cudze kąty poćieráć, y z Oyczyzny wygnáńcem bydź muszę, który niekiedy, áby się wszyscy w niey ośiedźieli stárałem się. Ale y to mnieysza, v mnie bydź wygnáńcem, byłem Oyczyznę kwitnącą, byłem w Práwách y Swobodách cáłą słyszał. Punct Mánifestu
Ani też niechay niewćiąga námię tá złośliwość, áby recurs ten moy pod Protectią Cesárzá Iego Mośći miał bydź ná iákie Oyczyzny y Stanu iey, ábo wolney Elekcyey niebespieczeństwo. Boże niedáy! vkaże sam czás aquanimitatem Cesárzá Iego Mośći, y życzliwość ku Rzeczypospolitey, bez tego (który wyrzucáią inuidi) interessu.
Ze iednák w teyiem się
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 156
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
cierniowej, noga cała św. Hieronima, palce dwa apostołów świętych, część relikwii św. Katarzyny męczenniczki etc. etc.
Wyjechaliśmy mil 1 i 1/2 na nocleg do wsi Perdrine biskupa trydeńskiego.
Tego dnia, wyjechawszy z Trydentu, mieliśmy górę skalistą na mil 5 włoskich, na którą wołami kowanemi wozy wciągano. Tuż niedaleko przepaść - z góry od samej drogi z powstającemi skałami horribilis, z dołu immenso praecipitio i z wodami spodem ze skał szumiącemi - straszna i niezmierna, jednych ad metum, drugich do ostrożności wielkiej incitabat.
Dnia 27 Novembris. Mil 3 niemieckich, nocleg bez pokarmu w Primolanie miasteczku do biskupstwa trydeńskiego należącym
cierniowej, noga cała św. Hieronima, palce dwa apostołów świętych, część relikwii św. Katarzyny męczenniczki etc. etc.
Wyjechaliśmy mil 1 i 1/2 na nocleg do wsi Perdrine biskupa trydeńskiego.
Tego dnia, wyjechawszy z Trydentu, mieliśmy górę skalistą na mil 5 włoskich, na którą wołami kowanemi wozy wciągano. Tuż niedaleko przepaść - z góry od samej drogi z powstającemi skałami horribilis, z dołu immenso praecipitio i z wodami spodem ze skał szumiącemi - straszna i niezmierna, jednych ad metum, drugich do ostrożności wielkiej incitabat.
Dnia 27 Novembris. Mil 3 niemieckich, nocleg bez pokarmu w Primolanie miasteczku do biskupstwa trydeńskiego należącym
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 142
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
zwany (lubo są tegoż imienia robacy w ciele Lu dżkim się rodzące, w Gwinei w Ormusie) ma oskrzele dwa, na łokci 60 długi, koloru błękitnego, dwiema uarmowany zębami, na łokieć długiemi, jednym w dolnej, drugim w wierzchnej szczęce. Słonie do wody przychodzące pyskiem porwawszy za nogę, w wodę wciąga, w błocie się kryje, w nocy na brzeg dla pożywienia wychodząc. Łowią go tameczni Obywatele tym fortelem: Do łańcucha żelaznego hak, albo wędę przy więzują, łańcuch kłakami, lub przędziwem obwijając, aby go nie przeciął, na hak ten zakładają Barana, w puszczają w rzekę. Tym kunsztem złowiwszy i wyciągnąwszy na
zwany (lubo są tegoż imienia robacy w ciele Lu dżkim się rodzące, w Gwinei w Ormusie) ma oskrzele dwa, na łokci 60 długi, koloru błękitnego, dwiemá uarmowany zębami, na łokieć długiemi, iednym w dolney, drugim w wierzchney szczęce. Słonie do wody przychodzące pyskiem porwawszy za nogę, w wodę wciąga, w błocie się kryie, w nocy na brzeg dla pożywienia wychodząc. Łowią go tameczni Obywatele tym fortelem: Do łańcucha żelaznego hak, albo wędę przy więzuią, łańcuch kłakami, lub przędziwem obwiiaiąc, aby go nie przeciął, na hak ten zakładaią Barana, w puszczaią w rzekę. Tym kunsztem złowiwszy y wyciągnąwszy na
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 601
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
tu przydaję, że w tym Kraju jest Miasto Reveredo, tojest Roboretum, nad rzeką Ecsch z Zamkiem, gdzie złoto, srebro, sól kopią w górach, i pełno kóz dzikich. Tuż jest KOFEL, albo Covolo Clausula Zamek ów w skale alias w jaskini góry odleglej od ziemi na sążni 50, dokąd powrozem się wciągają, kilkunastu tu stoi żołnierzów. Tu Miasto owo Martinsberg blisko Joszpurgu, gdzie osoba nieznajoma jakas Maksymiliana 1. na polowaniu tam będącego, z skały niedostępnej, i zniebezpieczeństwa życia po trzech Dniach wyprowadziła. Oczym już mówiłem. Tu jest Biskupstwo Brikseńskie, którego Katedra w Briksen. Przed tym się pisał Sabionensis
tu przydaię, że w tym Kraiu iest Miasto Reveredo, toiest Roboretum, nad rzeką Ecsch z Zamkiem, gdzie złoto, srebro, sol kopią w gorach, y pełno koz dzikich. Tuż iest KOFEL, albo Covolo Clausula Zamek ow w skale alias w iaskini gory odlegley od ziemi na sążni 50, dokąd powrozem się wciągaią, kilkunastu tu stoi zołnierzow. Tu Miasto owo Martinsberg blisko Ioszpurgu, gdzie osoba nieznaioma iakás Maximiliana 1. na polowaniu tam będącego, z skały niedostępney, y zniebespieczeństwa życia po trzech Dniach wyprowádziła. Oczym iuż mowiłem. Tu iest Biskupstwo Brixeńskie, ktorego Katedra w Brixen. Prżed tym się pisał Sabionensis
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 268
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
w Koronę, a za Granicę uchodzić przyszło, i unosić z Krakowa Insignia Regni, aby były w Szwedzkie nie wpadły ręce, nie było to Crimen, i nikogo w tym niewinował P. Instigator? A teraz gdy około tych Insignia, pro officio suo attendebat, i całość ich ostrzegał Jego Mość Pan Marszałek, wciągać go wsuspicią, i Crimen, mu za to zadawać, zaprawdę wielka Crudelitas. A żeby pozór swej Obieccji pokazał, powiedział, że to Panów Senatorów, i Burgrabiów Zamkowych curae być ma, nie Pana Starosty. Niepowiedział jednak, że to insza jest mieć klucz do czego, insza attendere aby to nieginęło,
w Koronę, á zá Gránicę vchodźić przyszło, y vnośić z Krákowá Insignia Regni, áby były w Szwedzkie nie wpádły ręce, nie było to Crimen, y nikogo w tym niewinował P. Instigator? A teraz gdy około tych Insignia, pro officio suo attendebat, y cáłość ich ostrzegał Iego Mość Pan Márszałek, wćiągáć go wsuspicią, y Crimen, mu zá to zádawáć, záprawdę wielka Crudelitas. A żeby pozor swey Objectiey pokazał, powiedźiał, że to Pánow Senatorow, y Burgrábiow Zamkowych curae bydź ma, nie Páná Stárosty. Niepowiedźiał iednák, że to insza iest mieć klucz do czego, insza attendere áby to nieginęło,
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 6
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
przez Senatory. Ale jeżeli chce, aby zgoda prędka stała się, niech prywatniej przez poufalsze Osoby chodzi około tego. Dał tedy P. Marszałek aby ich ukontentował, Bratu swemu, Synowi swemu, P. Chorążemu Przemyslkiemu Wojakowskiemu, i Panu Pisarzowi Krakowskiemu Księskiemu. Wprzód ich obowiązawszy na Sumnieniu, aby nic naniego niewciągali takiego, coby było przeciw honorów jego, albo Rzeczypospolitej całości. Pytam się tedy, czemu się napierali tej Plenipotencjej prywatnej, a niechcieli publicznej. Łacno się domyślić bo się wstydzili proponować przez drogę publiczną niektórych kondycyj szkodliwych wolnościej, a mianowicie pozwolenia na Elekcją. Przez prywatniejszych zaś spodziewali się wymodz to na Panu Marszałku
przez Senatory. Ale ieżeli chce, áby zgodá prędka stáłá się, niech prywatniey przez poufalsze Osoby chodźi około tego. Dał tedy P. Márszałek áby ich vkontentował, Brátu swemu, Synowi swemu, P. Chorążemu Przemyslkiemu Woiakowskiemu, y Pánu Pisárzowi Krákowskiemu Xięskiemu. Wprzod ich obowiązawszy ná Sumnięniu, áby nic nániego niewćiągáli tákiego, coby było przećiw honorow iego, álbo Rzeczypospolitey cáłośći. Pytam się tedy, czemu się nápieráli tey Plenipotencyey prywatney, á niechćieli publiczney. Łácno się domyślić bo się wstydźili proponowáć przez drogę publiczną niektorych condiciy szkodliwych wolnośćiey, á miánowićie pozwolenia ná Elekcyą. Przez prywatnieyszych záś spodźiewáli się wymodz to ná Pánu Márszałku
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 77
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
onę wodę ku gorze do onych strug i źrzodeł/ z których zaś rzeki wielkie wylewają. Drudzy też inne przyczyny wynajdują: ale najlepiej Tomasz Święty który to przypisuje niebieskim okręgom i obrotom ich/ które dla wszystkich rzeczy którekolwiek na tym okręgu świata albo są/ albo żyją/ dla pospolitego dobra ich nieba ku gorze podnoszą i wciągają/ aby tak zwierzętom/ drzewom i ziołem/ jako też i kruszcom w ziemi/ dostateczne i wczesne odwilżenie dodały. Ale aby nie ozwał się kto/ iż to przecię jest przeciwko przyrodzeniu wody/ i przetoż gwałtowneby to było wody ku gorze podniesienie. Na to on tak odpowiada. Iż wedle przyrodzonego prawa żywioła
onę wodę ku gorze do onych strug y źrzodeł/ z ktorych záś rzeki wielkie wylewáią. Drudzy też inne przycżyny wynáyduią: ále naylepiey Thomasz Swięty ktory to przypisuie niebieskim okręgom y obrotom ich/ ktore dla wszystkich rzecży ktorekolwiek ná tym okręgu świátá álbo są/ álbo żyią/ dla pospolitego dobrá ich niebá ku gorze podnoszą y wciągáią/ áby ták źwierzętom/ drzewom y źiołem/ iako też y kruszcom w źiemi/ dostátecżne y wcżesne odwilżenie dodáły. Ale áby nie ozwał się kto/ iż to przećię iest przećiwko przyrodzeniu wody/ y przetoż gwałtowneby to było wody ku gorze podnieśienie. Na to on tak odpowiada. Iż wedle przyrodzoneg^o^ práwá żywiołá
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 16.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
OD P. JAK. MAKs. FREDRA DO KsIĘDZA KANCLERZA JAK. ŻADZIKA, dnia 5. Listopada 1628.
Co do naszych PP. Komisarzów kurfirsztowscy Komisarze pisali, i jaki naszych respons, posyłam kopie. Widzę, że nas ci ludzie w długą wciągają, i jeśli de praeparatoriis taka mora, cóż Wm., mój miłościwy Pan, rozumiesz jako cunctanter pójdą in ipsa re? I co ono w Warszawie nadzieję nam czyniono, że hostis nie scholastice ale militariter chce traktować, i że dziwnie hojny jest do pokoju, to teraz snadno stąd obaczyć, kiedy in ipso limine
OD P. JAK. MAX. FREDRA DO XIĘDZA KANCLERZA JAK. ŻADZIKA, dnia 5. Listopada 1628.
Co do naszych PP. Kommissarzów kurfirsztowscy Kommissarze pisali, i jaki naszych respons, posyłam kopie. Widzę, że nas ci ludzie w długą wciągają, i jeśli de praeparatoriis taka mora, cóż Wm., mój miłościwy Pan, rozumiesz jako cunctanter pójdą in ipsa re? I co ono w Warszawie nadzieję nam czyniono, że hostis nie scholastice ale militariter chce traktować, i że dziwnie hojny jest do pokoju, to teraz snadno ztąd obaczyć, kiedy in ipso limine
Skrót tekstu: FredJŻaKoniec
Strona: 145
Tytuł:
List do J. Żadzika
Autor:
Jakub Maksymilian Fredro
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842