ogień mały kryje, który Potem straszne zapały wymiata do góry.
XXXV.
A wtem się Angelika w swą drogę udawa Przy morzu, które mężne Gaszkony napawa, I po brzegu przy samej wodzie konia wiedzie I gdzie wilgotność twardszą drogę dawa, jedzie. A wtem jej konia szatan, co się w niem zakrywał, Gwałtem wciągnął do wody, że rad nierad pływał. Nie wie, co rzec, lękliwa dziewka, tylko w ręku Siodło ściska i mocno trzyma się u łęku.
XXXVI.
Chce nazad, ale im go barziej wodzą wściąga, Uporniej w głębią idzie i szyję wyciąga. Szatę swoję, żeby jej nie zmaczać, zebrała I nóg
ogień mały kryje, który Potem straszne zapały wymiata do góry.
XXXV.
A wtem się Angelika w swą drogę udawa Przy morzu, które mężne Gaszkony napawa, I po brzegu przy samej wodzie konia wiedzie I gdzie wilgotność twardszą drogę dawa, jedzie. A wtem jej konia szatan, co się w niem zakrywał, Gwałtem wciągnął do wody, że rad nierad pływał. Nie wie, co rzec, lękliwa dziewka, tylko w ręku Siodło ściska i mocno trzyma się u łęku.
XXXVI.
Chce nazad, ale im go barziej wodzą wściąga, Uporniej w głębią idzie i szyję wyciąga. Szatę swoję, żeby jej nie zmaczać, zebrała I nóg
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 156
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
znowu przywróciła, Trzeba, żebyś się ze mną równo wyprawiła, A ja tobie poradzę i ukażę drogę I że go wyswobodzisz, chętliwieć pomogę”.
XLIX.
I o czarnoksięskiem jej powiadała błędzie, Który Atlant uczynił w swem pałacu wszędzie, Jako go, ukazując postać jej zmyśloną, Od olbrzyma wielkiego wrzkomo uniesioną, Wciągnął w tamten swój pałac, gdzie mu zaś zginęła Nagle z oczu i w mgnieniu oka mu zniknęła; I że tam tak rycerze i białą płeć bawi, Kto się tam lub z trafunku lub umyślnie stawi;
L.
Że tem, co na onego Atlanta patrzają, Wszytkiem się zda, że widzą to, w czem
znowu przywróciła, Trzeba, żebyś się ze mną równo wyprawiła, A ja tobie poradzę i ukażę drogę I że go wyswobodzisz, chętliwieć pomogę”.
XLIX.
I o czarnoksięskiem jej powiadała błędzie, Który Atlant uczynił w swem pałacu wszędzie, Jako go, ukazując postać jej zmyśloną, Od olbrzyma wielkiego wrzkomo uniesioną, Wciągnął w tamten swój pałac, gdzie mu zaś zginęła Nagle z oczu i w mgnieniu oka mu zniknęła; I że tam tak rycerze i białą płeć bawi, Kto się tam lub z trafunku lub umyślnie stawi;
L.
Że tem, co na onego Atlanta patrzają, Wszytkiem się zda, że widzą to, w czem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 285
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, jako są one o soli, to bydgoskiej, to dobrzyńskiej, to mazowieckiej, to sochaczowskiej, w których pewne absurda, kto w nie wejźry, i zapomnienie wiślickiego, a pogotowiu rokoszowego artykułu postrzeże.
Tegoż rodzaju jest konstytucją de securitate iudiciorum, którą ktoś gruntując sobie drogę do opresjej szlacheckiej, na kilka wrojewództw wciągnął, chcąc to teraz w kryminały i capitales poenas za lada waśnką i przyczynką obracać, co przedtym ledwa grzywnami karano.
Tegoż cechu jest owa konstytucją o miastach ukrainnych, w której tych miast mieszczanie nad zwyczaj dawny pod gołą jurysdykcją starościną są poddani.
Także konstytucją o swejwoli ukrainnej, przez którą siełu
szlachciców bojary poczynić,
, jako są one o soli, to bydgoskiej, to dobrzyńskiej, to mazowieckiej, to sochaczowskiej, w których pewne absurda, kto w nie wejźry, i zapomnienie wiślickiego, a pogotowiu rokoszowego artykułu postrzeże.
Tegoż rodzaju jest konstytucyą de securitate iudiciorum, którą ktoś gruntując sobie drogę do opresyej szlacheckiej, na kilka wrojewództw wciągnął, chcąc to teraz w kryminały i capitales poenas za leda waśnką i przyczynką obracać, co przedtym ledwa grzywnami karano.
Tegoż cechu jest owa konstytucyą o miastach ukrainnych, w której tych miast mieszczanie nad zwyczaj dawny pod gołą jurysdykcyą starościną są poddani.
Także konstytucyą o swejwoli ukrainnej, przez którą siełu
szlachciców bojary poczynić,
Skrót tekstu: CenzKonstCz_III
Strona: 309
Tytuł:
Cenzura konstytucyj sejmowych przez posła jednego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
21. Kontinuował Nieprzyjaciel Bombami i strzelaniem ustawicznym/ Aponiewasz Generał Artileriej/ I. M. P. Marszałek polny i I. M. P. Graf de Wallis/ przeprawiwszy się szczęśliwie pod Faro/ stanęli tegoż dnia w Citadeli/ d. 23. Rozkazano Wecelińskiemu Regimentowi/ gotować się/ a zaś 24. Wciągnął do Citadelle najpierwszy Batallion/ ze dwiema Kompaniami Granatierów/ pod Komendą Pulkownika I. M. P. Grafa Stahrenberka; Tegoż dnia pokazał/ się z. 6. Okrętów/ I. M. P. Admirał Bing/ 3. Syrakusy/ gdzie Odpocząwszy/ rannego Hiszpańskiego Admirała/ i wiele innych Oficjerów Hiszpańskich/
21. Continuował Nieprzyiaćiel Bombámi y strzeláńiem ustáwicżnym/ Aponiewasz Generał Artileriey/ I. M. P. Marszałek polny y I. M. P. Graff de Wállis/ przepráwiwszy się szczęsliwie pod Faro/ stáneli tegosz dnia w Citádeli/ d. 23. Rozkazano Wecelinskiemu Regimentowi/ gotowáć się/ á záś 24. Wciągnął do Citádelle naypierwszy Bátállion/ ze dwiemá Compániami Granátierow/ pod Commendą Pulkowniká I. M. P. Graffá Stahrenberká; Tegosz dńiá pokazał/ śię z. 6. Okrętow/ I. M. P. Admirał Bing/ 3. Syrákusy/ gdźie Odpocząwszy/ ránnego Hiszpáńskiego Admirałá/ y wiele innych Officierow Hiszpáńskich/
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 82
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
onym/ gdy sześć miesięczne Oblężenie wystali/ a żadnego od Chrześcijańskich Potentatów posielku niemając/ a nieprzyjaciel żawsze więcej świeżego ludu z Natoliej dostawał/ tak miasto jako i wyspę Rodys wypróżnić musieli/ co się stało 22. Roku/ gdy Turecki Cesarz/ z trzydziestą tysięcy ludu/ z wielkim triumfem i chwała/ do Rodysa wciągnął/ a Wielkimistrz/ że swojemi/ aczkolwiekci zdrowie i dobra otrzymał; lecz nie beż hańby i wielkiejsromoty całęgo Chrześcijaństwa/ wyciągnął. To gdy się Tureckiemu Cesarzowi poszcześciło/ zaraz się znowu/ 3 200000. ludu do Węgier brał/ wały żołnierż/ zaciągnąwszy niektórych Chrześcijańskich Książąt i Panów/ zwielką furią na przeciwko niemu wyjachał
onym/ gdy sześć mieśięczne Oblężenie wystali/ á żadnego od Chrześćiánskich Potentatow pośielku niemaiąc/ á nieprzyiaćiel żáwsze więcey świeżego ludu z Nátoliey dostawał/ ták miásto iáko y wyspę Rhodis wyprożnić muśieli/ co się stáło 22. Roku/ gdy Turecki Cesarz/ z trzydźiestą tyśięcy ludu/ z wielkim tryumfem y chwała/ do Rhodisá wćiągnął/ á Wielkimistrz/ że swoiemi/ áczkolwiekći zdrowie y dobra otrzymał; lecz nie beż hánby y wielkieysromoty cáłęgo Chrześćiánstwá/ wyćiągnął. To gdy śię Tureckiemu Cesarzowi poszcześćiło/ záraz śię znowu/ 3 200000. ludu do Węgier brał/ wáły żołnierż/ zaćiągnąwszy niektorych Chrześćiánskich Kśiążąt y Pánow/ zwielką furyą ná przeciwko niemu wyiáchał
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: E3
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
są i w stronę kędyś się pokryły, W oczach niebo a wody mokre tylko były. Przecię on pędzi szkapę dalej zemdlonego: Kraje chce widzieć dusznie państwa afryckiego. A gdy już wodą dobrze brzuch miał napełniony, Z żywotem bieg od grabie skończył naznaczony. PIEŚŃ XXX.
XIV.
Szedł na dno, gdzie i pana wciągnąłby beł swego, Ale ten do pływania zaraz ochotnego Nogi i obie ręce szeroko rozciąga, Wały przejmuje, brzegów dalekich dosiąga. Więc wiatr łagodniusieńki powiewał, a morze W najspokojniejszej stało czasu tego porze; Bo, by namniejsza była wstała niepogoda, Połknęłaby nędznika grabię pewnie woda.
XV.
Ale szczęście, co błaznów
są i w stronę kędyś się pokryły, W oczach niebo a wody mokre tylko były. Przecię on pędzi szkapę dalej zemdlonego: Kraje chce widzieć dusznie państwa afryckiego. A gdy już wodą dobrze brzuch miał napełniony, Z żywotem bieg od grabie skończył naznaczony. PIEŚŃ XXX.
XIV.
Szedł na dno, gdzie i pana wciągnąłby beł swego, Ale ten do pływania zaraz ochotnego Nogi i obie ręce szeroko rozciąga, Wały przejmuje, brzegów dalekich dosiąga. Więc wiatr łagodniusieńki powiewał, a morze W najspokojniejszej stało czasu tego porze; Bo, by namniejsza była wstała niepogoda, Połknęłaby nędznika grabię pewnie woda.
XV.
Ale szczęście, co błaznów
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 407
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
o którym wiadomość pewna była/ że dnia tego między swoimi mówił/ Korzyść i upominki Awaryckie barzo mię pobudzają/ zaczym nie dopuszczę się tego/ aby mię kto miał uprzedzić/ i pierwej na mur wleźć) trzech z roty swojej zawołał/ i od nich podniesiony wlazł na mur/ zaraz też ich po jednemu do siebie wciągnął. A w tym Francuzowie/ (o którycheśmy mówili/ że się byli na drugą stronę miasta dla obrony pierwsze usłyszawszy wrzaski zbieżeli/) częstymi posłańcami/ że Rzymianie już są w mieście poruszeni/ konne przed sobą wysławszy/ za nimi wielkimi spiechem bieżeli. Jako który z nich pierwszy przybył/ tak też pod murem
o ktorym wiádomość pewna byłá/ że dniá tego między swoimi mowił/ Korzyść y vpominki Awáryckie bárzo mię pobudzáią/ záczym nie dopusczę sie tego/ áby mię kto miał vprzedźić/ y pierwey ná mur wleść) trzech z roty swoiey záwołał/ y od nich podnieśiony wlazł na mur/ záraz też ich po iednemu do śiebie wćiągnął. A w tym Fráncuzowie/ (o ktorycheśmy mowili/ że sie byli na drugą stronę miástá dla obrony pierwsze vsłyszawszy wrzaski zbieżeli/) częstymi posłáńcámi/ że Rzymiánie iuż są w mieśćie poruszeni/ konne przed sobą wysławszy/ zá nimi wielkimi spiechem bieżeli. Iako ktory z nich pierwszy przybył/ ták też pod murem
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 182.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
miał/ da słowa rzecz: k czemu i nie stało Szczątku mężów/ którychby wyprawić się miało. I by się wam nie zdało brednią/ lub świeżeje Wspomniony żal/ ścierpię wżdam napomnieć swe Jako wysoką Troję pożoga strawiła/ I Pergama płomienie Greckie nakarmiła/ A Narycki Bohatyr/ o Panny szarpanie/ Od panny wciągnął na wszech/ sam winny/ karanie/ Rozleciem się/ i wiatry po morzu noszeni/ Grom/ noc/ plutę/ gniew nieba/ i morza strapieni Grecy wytrzymawamy/ i Kafarskie szkody. Aże nie zdłużę słowy z druntu złej przygody: Sam w tedy płakać by był mógł Priam Grecji/ Lub w zdrowiu dobrym dzielnej
miał/ da słowá rzecz: k czemu y nie sstáło Szczątku mężow/ ktorychby wypráwić się miáło. Y by się wam nie zdáło brednią/ lub świeżeie Wspomniony żal/ śćierpię wżdam napomnieć swe Iáko wysoką Troię pożogá strawiłá/ Y Pergámá płomienie Graeckie nákarmiłá/ A Nárycki Bohátyr/ o Pánny szárpánie/ Od pánny wćiągnął ná wszech/ sam winny/ karánie/ Rozlećiem się/ y wiátry po morzu noszeni/ Grom/ noc/ plutę/ gniew niebá/ y morzá strapieni Graecy wytrzymawamy/ y Káphárskie szkody. Aże nie zdłużę słowy z druntu złey przygody: Sam w tedy płákáć by był mogł Priám Graecyey/ Lub w zdrowiu dobrym dźielney
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 362
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
się ich po nim bić ośmiela, Gdzie Afrykańskie kraje i dziczyzny, Gdzie Hiszpania pociąga ich głębi, Wszystkich poczciwych nie mało wygnębi. CXXV. Takim sposobem Tyraństwo stwierdziwszy W Państwie bezpiecznie chce Żyć i swobodnie, Ze do Dekretu wszytkich nakłoniwszy, Wymógł na swoje amniscją zbrodnie, Który raz już tak nas przyniewoliwszy, Gdyby był wciągnął w przysięgę niegodnie Wszytkich, tak względem przeszłych uraz jego, Jako i względem poddaństwa przyszłego, CXXVI. Na coby się dziś nie odważyli ci? Co tak zdradziecko na sztych nas wywodzą? Rzymianie co się prawdziwemi rodzą; Niźli ich taka przysięga uchwyci, Za którą w hańbę i w niewolą wchodzą; Więc jeśli Cezar
śię ich po nim bić ośmiela, Gdźie Afrykańskie kraie y dźiczyzny, Gdzie Hiszpania poćiąga ich głębi, Wszystkich poczćiwych nie mało wygnębi. CXXV. Takim sposobem Tyraństwo ztwierdźiwszy W Państwie bespiecznie chce zyć y swobodnie, Ze do Dekretu wszytkich nakłoniwszy, Wymogł na swoie amnistią zbrodnie, Ktory raz iuz tak nas przyniewoliwszy, Gdyby był wćiągnął w przyśięgę niegodnie Wszytkich, tak względem przeszłych uraz iego, Iako y względem poddaństwa przyszłego, CXXVI. Na coby śię dźiś nie odwazyli ći? Co tak zdradziecko na sztych nas wywodzą? Rzymianie co śię prawdźiwemi rodzą; Nizli ich taka przyśięga uchwyći, Za ktorą w hańbę y w niewolą wchodzą; Więc ieśli Caezar
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 34
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
ktoby był wstrącił Antoniego Gdyby był przyść miał? chyba rozumiemy Ze mając Wojska tysięcy trzydzieści Zląkł się dziesiątej Octawiego cześci? XLVI. Którzy bez szyku przyśli i bez broni Chcąc Pana swego pojednac z Antonem A zrozumiawszy że na walkę goni Odstąpili go, uczciwszy pokłonem Z trzydzięstąli się przyść tysięcy chroni? Jakzez tysiącznem wciągnął garniżonem? Za którym kiedy w Tybur z Rżymu ruszał Jak naś szło wielu, jak nie jeden kłusał? XLVII. Jak dobrowolnie przysięgło naś tylu Jako Cicero chwalił jego dziła Co dziś taksuje nakręciwszy stylu? Albo jeśli ta w nim impreza była? Ze nas chciał zdradzić, co w Rzymie po tylu Zakładach jego? których
ktoby był wstrącił Antońiego Gdyby był przyść miał? chyba rozumiemy Ze maiąc Woyska tyśięcy trzydźieśći Zląkł śię dziesiątey Octawiego cześći? XLVI. Ktorzy bez szyku przysli y bez broni Chcąc Pana swego poiednac z Antonem A zrozumiawszy że na walkę goni Odstąpili go, ucżciwszy pokłonem Z trzydzięstąli śię przyść tyśięcy chroni? Iakzez tyśiącznem wciągnął garniżonem? Za ktorym kiedy w Tybur z Rżymu ruszał Iak naś szło wielu, iak nie ieden kłusał? XLVII. Iak dobrowolnie przyśięgło naś tylu Iako Cicero chwalił iego dziła Co dzis taxuie nakręciwszy stylu? Albo iesli ta w nim impreza była? Ze nas chciał zdradzic, co w Rzymie po tylu Zakładach iego? ktorych
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 115
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693