Dobrze tak na cię, że wżdy z raz uczujesz, Jako niesłusznie z moich łez dworujesz I jak to ciężko wylewać mej duszy Płacz, co cię najmniej nie zmiękczy ni ruszy. Ale-ć to nie twe łzy, tylko twe oczy, Jak słońce, ten płacz, co się z moich toczy, Promieńmi swymi wciągnąwszy do góry, Teraz ten smętny deszcz spuszczają chmury; I już bym się bał potopu strasznego, Już o korabiu myśliłbym Noego, Ale mi miasto przysiężonej tęczy Brew zacerklona za pogodę ręczy. Do tych wód jako jeleń upragniony Bieżał Kupido i kołczan złocony Złożywszy, strzałki hartował w tym zdroju I chwytał gębą krople
Dobrze tak na cię, że wżdy z raz uczujesz, Jako niesłusznie z moich łez dworujesz I jak to ciężko wylewać mej duszy Płacz, co cię najmniej nie zmiękczy ni ruszy. Ale-ć to nie twe łzy, tylko twe oczy, Jak słońce, ten płacz, co się z moich toczy, Promieńmi swymi wciągnąwszy do góry, Teraz ten smętny deszcz spuszczają chmury; I już bym się bał potopu strasznego, Już o korabiu myśliłbym Noego, Ale mi miasto przysiężonej tęczy Brew zacerklona za pogodę ręczy. Do tych wód jako jeleń upragniony Bieżał Kupido i kołczan złocony Złożywszy, strzałki hartował w tym zdroju I chwytał gębą krople
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 179
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Bona w Barze umarła, nie bez jakiegoś podejźrzenia trucizny.
A roku 1558 zjazd był w Krasnymstawie, ale się tam senatorów niewiele zjachało było; zaczym król do Warszawy się ruszył, a z Warszawy do Krakowa a potym do Piotrkowa na sejm. Tego też czasu moskiewskie wojska, przy których i Tatarowie byli, do Inflant wciągnąwszy, pustoszyli ziemię i mordy czynili wielkie; miasto Narwę i zamek wzięli, a potym i Derpt się poddał, przyjąwszy na się ciężkie brzemię.
Nastąpił rok 1559, którego królowa Katarzyna w Krakowie będąc, barzo i niebezpiecznie była zachorzała, do której król przybiegł z Piotrkowa i za staraniem jego i królewien do zdrowia przyszła.
Bona w Barze umarła, nie bez jakiegoś podejźrzenia trucizny.
A roku 1558 zjazd był w Krasnymstawie, ale się tam senatorów niewiele zjachało było; zaczym król do Warszawy się ruszył, a z Warszawy do Krakowa a potym do Piotrkowa na sejm. Tego téż czasu moskiewskie wojska, przy których i Tatarowie byli, do Inflant wciągnąwszy, pustoszyli ziemię i mordy czynili wielkie; miasto Narwę i zamek wzięli, a potym i Derpt się poddał, przyjąwszy na się ciężkie brzemię.
Nastąpił rok 1559, którego królowa Katarzyna w Krakowie będąc, barzo i niebezpiecznie była zachorzała, do której król przybiegł z Piotrkowa i za staraniem jego i królewien do zdrowia przyszła.
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 216
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
. 14. Lecz nie długo potym uderzył na nie wiatr gwałtowny/ który zowią Euroklidon. 15. A gdy był okręt porwany/ a nie mógł się oprzeć wiatrowi/ puściwszy się płynęlismy. 16. A gdyśmy pod niektóry mały wysep przypłynęli/ który zowią Klauda/ ledwiesmy mogli bacik zatrzymać. 17. Który wciągnąwszy/ ratunku używali/ podpasawszy okręt/ a bojąc się żeby nie wpadł na hak/ spuściwszy żagle/ tak płynęli. 18. A iż nami nawałności barzo miotały/ nazajutrz towary wyrzucili. 19. A trzeciego dnia rękami naszymi okrętowe naczynia wyrzucilismy. 20. Lecz gdy się ani słońce/ ani gwiazdy przez wiele dni nie
. 14. Lecż nie długo potym uderzył ná nie wiátr gwałtowny/ ktory zowią Euroklydon. 15. A gdy był okręt porwány/ á nie mogł śię oprzeć wiátrowi/ puśćiwszy śię płynęlismy. 16. A gdysmy pod niektory máły wysep przypłynęli/ ktory zowią Klaudá/ ledwiesmy mogli baćik zátrzymáć. 17. Ktory wćiągnąwszy/ rátunku używáli/ podpásawszy okręt/ á bojąc śię żeby nie wpadł ná hak/ spuśćiwszy żagle/ ták płynęli. 18. A iż námi náwáłnośći bárzo miotáły/ názájutrz towary wyrzućili. 19. A trzećiego dniá rękámi nászymi okrętowe nacżynia wyrzućilismy. 20. Lecż gdy śię áni słońce/ áni gwiazdy przez wiele dni nie
Skrót tekstu: BG_Dz
Strona: 157
Tytuł:
Biblia Gdańska, Dzieje apostolskie
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
sławy narodu naszego, ku wybrnieniu tandem z tych mieszanin i ku podźwignieniu podeptanych praw i swobód wielce służącą. Gdziebyście więc wm., czego nie rozumiemy, lekce to poważyli i prośbą a przestrogą naszą braterską wzgardzieli, nic inszego nie przyszłoby ominari, jedno, że niewywikłaną niewolą na swe i potomstwa swego szyje wciągnąwszy, darmo potem o okazje do pokrzepienia się, przykładem inszych, niekiedy swobodnych a teraz ściśnionych narodów wzdychać, a w nieutulonym żalu dni swoje prowadzić byśmy musieli, a Bóg niewdzięczności daru swego, a posteritas rekwirowałaby z przeklinaniem z rąk wmci utraconych praw i swobód, których samych podźwignienia i naprawy dla całości ojczyzny,
sławy narodu naszego, ku wybrnieniu tandem z tych mieszanin i ku podźwignieniu podeptanych praw i swobód wielce służącą. Gdziebyście więc wm., czego nie rozumiemy, lekce to poważyli i prośbą a przestrogą naszą braterską wzgardzieli, nic inszego nie przyszłoby ominari, jedno, że niewywikłaną niewolą na swe i potomstwa swego szyje wciągnąwszy, darmo potem o okazyje do pokrzepienia się, przykładem inszych, niekiedy swobodnych a teraz ściśnionych narodów wzdychać, a w nieutulonym żalu dni swoje prowadzić byśmy musieli, a Bóg niewdzięczności daru swego, a posteritas rekwirowałaby z przeklinaniem z rąk wmci utraconych praw i swobód, których samych podźwignienia i naprawy dla całości ojczyzny,
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 342
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
mnie, nie bez zębów zgrzytu, I w ytrapieniu mym nie ma dosytu. Straszliwym wzrokiem trwogi mi przysparża, I takim usta przeciw mnie otwarża. Jaki jest Mistrż sam; że obelgą srogą I mym karaniem napaść się nie mogą. BÓG mię snadź jemu na obroty podał, Ażeby przez swe naczynia mię głodał, I wciągnąwszy mię pod nieprawych rękę, Tym jeszcze większą żadawał mi mękę. Nie dawno bogacz możny i dostatni, Wpadłem do jego nierozdzierzgłej matni, Chwyćwszy za kark pastwił się nad grzbietem, I postawił mię strzale swojej metem. Włóczniami swymi w koło mię otoczył Lędźwie zraniwszy, krwią się moją zbroczył, Ani wzawziętej nie ustał srogości
mnie, nie bez zębow zgrzytu, I w ytrapieniu mym nie ma dosytu. Strászliwym wzrokiem trwogi mi przysparża, I tákim usta przećiw mnie otwarża. Iáki iest Mistrż sam; że obelgą srogą I mym karániem napaść się nie mogą. BOG mię snadź iemu ná obroty podał, Ażeby przez swe naczynia mię głodał, I wciągnąwszy mię pod niepráwych rękę, Tym ieszcze większą żadawał mi mękę. Nie dawno bogacz możny i dostatni, Wpadłem do iego nierozdźierzgłey matni, Chwyćwszy zá kark pastwił się nád grzbietem, I postáwił mię strzale swoiey metem. Włoczniámi swymi w koło mię otoczył Lędźwie zrániwszy, krwią się moią zbroczył, Ani wzawźiętey nie ustał srogośći
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 59
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
haczki założywszy, drabinką na dół zrzuciła. Pilny był Arymant, i prędzej do wierzchu dolazł, niżelim się spodziewała. Wszedłszy oknem do izby, rzucił się przedemną na kolana, ani on do mnie , ani ja do niego nic nie mówiąc, nawet aby usiadł, powiedzieć mu nie mogłam. Klaryna tym czasem wciągnąwszy drabińkię, zamknęła okna, a potym przyszła patrzyć, co robiemy, a znalazłszy Kawalera klęczącego, a oboje nas milczących, mnie dla bojaźni i strachu żem mężczyżnę w izbie mojej widziała, i jego, ze dla ukontentowania, które miał zupewnienia przyjaźni mojej, mówić nie mógł, tylko mi rękę wziąwszy bez przestańku całował
háczki żałożywszy, drabinką ná doł zrzućiłá. Pilny był Arymánt, y prędzy do wierzchu dolázł, niżelim się spodźiewáłá. Wszedłszy oknem do izby, rzućił się przedemną ná koláná, áni on do mnie , áni ia do niego nic nie mowiąc, náwet áby uśiadł, powiedźieć mu nie mogłam. Kláryná tym czásem wćiągnąwszy drabińkię, zamknęła okná, á potym przyszła patrzyć, co robiemy, á ználazłszy Káwalerá klęczącego, á oboie nas milczących, mnie dla boiáźni y strachu żem męszczyżnę w izbie moiey widźiáłá, y iego, ze dla ukontentowánia, ktore miáł zupewnienia przyiaźni moiey, mowić nie mogł, tylko mi rękę wźiąwszy bez przestáńku całował
Skrót tekstu: UrfeRubJanAwan
Strona: 34
Tytuł:
Awantura albo Historia światowe rewolucje i niestatecznego alternatę szczęścia zamykająca
Autor:
Honoré d'Urfé
Tłumacz:
Jan Karol Rubinkowski
Drukarnia:
Jan Ludwik Nicolai
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741
z familią została w Drezdnie w mniemaniu, że jej przytomność przynajmniej to miasto od egzorbitancyj i uciążliwości pruskich obroni. Umarła tam drugiego roku zaczętej wojny, z żalu i afrontów sobie wyrządzanych, pobożna i święta pani, bez ucisku duszy nie mogąc patrzeć na ucisk ludu i rozpustę Prusaków, która nawet do jej fraucymeru dosiągnęła, wciągnąwszy niektóre damy dworskie w serwitorat sekretny sławnej kuplerki drezdeńskiej Krepsowej, amantom zwabiane i prostytuowane. O KRÓLU W WARSZAWIE
Król przybył do Warszawy po czasie sejmowi należącym. Uniwersały na sejmiki podług zwyczaju wydane były z Drezdna pod datą warszawską (jaką dawano wszelkim instrumentom królewskim z Saksonii wychodzącym, a to poniekąd bez fałszu, ponieważ pieczęci do
z familią została w Drezdnie w mniemaniu, że jej przytomność przynajmniej to miasto od egzorbitancyj i uciążliwości pruskich obroni. Umarła tam drugiego roku zaczętej wojny, z żalu i afrontów sobie wyrządzanych, pobożna i święta pani, bez ucisku duszy nie mogąc patrzeć na ucisk ludu i rozpustę Prusaków, która nawet do jej fraucymeru dosiągnęła, wciągnąwszy niektóre damy dworskie w serwitorat sekretny sławnej kuplerki drezdeńskiej Krepsowej, amantom zwabiane i prostytuowane. O KRÓLU W WARSZAWIE
Król przybył do Warszawy po czasie sejmowi należącym. Uniwersały na sejmiki podług zwyczaju wydane były z Drezdna pod datą warszawską (jaką dawano wszelkim instrumentom królewskim z Saksonii wychodzącym, a to poniekąd bez fałszu, ponieważ pieczęci do
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 75
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak