o zasłyszane gadanie jego o honorze naszym. Rzekłem, że ten kanalia nic więcej niegodzien, tylko, żeby mu jak psu szczekającemu w łeb strzelić.
Nazajutrz przysłał do mnie Bystry Bitowtta, posła i sędziego grodzkiego upickiego, i z nim Kickiego, majora artylerii koronnej; Pytając się, jeżeli to prawda, com wczoraj przed Buchowieckim, pisarzem ziemskim brzeskim, mówił. Nie zaparłem się tego i powiedziałem, że za swoje niepodściwe gadania lepszych słów niegodzien. Odjechali z tym ci posłani przyjaciele, a ja rozumiejąc, że mnie będzie wyzywać, uprosiłem za sekundanta Borzęckiego, strażnika brzeskiego. Czekałem zatem po odjechaniu tych przyjaciół nazajutrz
o zasłyszane gadanie jego o honorze naszym. Rzekłem, że ten kanalia nic więcej niegodzien, tylko, żeby mu jak psu szczekającemu w łeb strzelić.
Nazajutrz przysłał do mnie Bystry Bitowtta, posła i sędziego grodzkiego upitskiego, i z nim Kickiego, majora artylerii koronnej; Pytając się, jeżeli to prawda, com wczoraj przed Buchowieckim, pisarzem ziemskim brzeskim, mówił. Nie zaparłem się tego i powiedziałem, że za swoje niepodściwe gadania lepszych słów niegodzien. Odjechali z tym ci posłani przyjaciele, a ja rozumiejąc, że mnie będzie wyzywać, uprosiłem za sekundanta Borzęckiego, strażnika brzeskiego. Czekałem zatem po odjechaniu tych przyjaciół nazajutrz
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 446
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
śmierci żywy, i jako pan chrześcijański dla panów przykładem życia pobożnego umarły. Jako Feniks życie doczesne na ziemi odmienił, przy łasce boskiej i nadziei naszej, życie nieśmiertelne w niebie, królowi wszystkich wieków nieśmiertelnemu i niewidomemu „Iesu Chrysto heri, hodie, nunc et in saecula” (ad Hebr. 10) Jezusowi Chrystusowi wczoraj, dziś, obecnie i na wieki (List św. Pawła do Hebrajczyków, 13, 8 na większą chwałę.
Pan i Bóg nasz, który wydziela każdemu stan i dostojeństwo na świecie, a nikomu obowiązany nie jest, aby go stworzył, dopieroż żeby w tym albo owym stanie z znaczniejszych u świata rodziców i
śmierci żywy, i jako pan chrześcijański dla panów przykładem życia pobożnego umarły. Jako Feniks życie doczesne na ziemi odmienił, przy łasce boskiej i nadziei naszej, życie nieśmiertelne w niebie, królowi wszystkich wieków nieśmiertelnemu i niewidomemu „Iesu Christo heri, hodie, nunc et in saecula” (ad Hebr. 10) Jezusowi Chrystusowi wczoraj, dziś, obecnie i na wieki (List św. Pawła do Hebrajczyków, 13, 8 na większą chwałę.
Pan i Bóg nasz, który wydziela każdemu stan i dostojeństwo na świecie, a nikomu obowiązany nie jest, aby go stworzył, dopieroż żeby w tym albo owym stanie z znaczniejszych u świata rodziców i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 479
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nazajutrz pisałem list z Garbowa do Sosnowskiego de tenore sequenti:
Jako IWMPan Dobrodziej jesteś intentionatusmasz zamiar pospieszać na południe do Puław, tak nie chcąc IWMPanu Dobrodziejowi opóźnioną naszą literalną submisją opóźnionym naszym pismem tego zatrudniać pośpiechu, nie posyłamy punktów w sprawie naszej z JOKsięciem IMcią kanclerzem dobrodziejem, gdyż na ich ułożenie, jakom wczoraj wyraził.
dłuższego potrzeba czasu. Były dnia wczorajszego per brevepokrótce ustnie IWMPanu Dobrodziejowi remonstrowane i jego najdobrotliwszej protekcji oddane aflikcje nasze, na które jeżeli się JOKsiążę IMĆ Dobrodziej przez wielką sprawiedliwość i klemencją swoją przychylić będzie raczył, będziemy od IWMPana Dobrodzieja w Lublinie czekać rezolucji, dla której zostawujemy umyślnego w Garbowie, a sami,
nazajutrz pisałem list z Garbowa do Sosnowskiego de tenore sequenti:
Jako JWMPan Dobrodziej jesteś intentionatusmasz zamiar pospieszać na południe do Puław, tak nie chcąc JWMPanu Dobrodziejowi opóźnioną naszą literalną submisją opóźnionym naszym pismem tego zatrudniać pośpiechu, nie posyłamy punktów w sprawie naszej z JOKsięciem JMcią kanclerzem dobrodziejem, gdyż na ich ułożenie, jakom wczoraj wyraził.
dłuższego potrzeba czasu. Były dnia wczorajszego per brevepokrótce ustnie JWMPanu Dobrodziejowi remonstrowane i jego najdobrotliwszej protekcji oddane aflikcje nasze, na które jeżeli się JOKsiążę JMĆ Dobrodziej przez wielką sprawiedliwość i klemencją swoją przychylić będzie raczył, będziemy od JWMPana Dobrodzieja w Lublinie czekać rezolucji, dla której zostawujemy umyślnego w Garbowie, a sami,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 705
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
w te słowa. Hrabia czytał mi za tym list, który jeszcze mam. Dołożę go tu. PRZYPADKI Mnie Wielce MCi Panie!
Donoszę WMPanu, cobym ustnie opowiedzieć wolała, chcąc mieć to ukontentowanie, przypatrzyć się jego radości, i być jej uczestniczką. Jużeś WMPan wolny. Rozkaz względem WMPana uwolnienia, wczoraj z nowoprzyprowadzonymi pojmańcami nadszedł, i jutro wraz z czterema wygnańcami znowu tak nazad do Miasta Moskwy masz być odwieziony, jakeś tu przyjechał. W ten czas wolno WMPanu będzie, udać się gdzie się podoba. Jam WMPanu tę wolność przez jednę z moich konfidentek u Dworu wyrobiła. Mąż mój o tym nic nie wie
w te słowa. Hrabia czytał mi za tym list, ktory ieszcze mam. Dołożę go tu. PRZYPADKI Mnie Wielce MCi Panie!
Donoszę WMPanu, cobym ustnie opowiedzieć wolała, chcąc mieć to ukontentowanie, przypatrzyć śię iego radości, i bydź iey uczestniczką. Jużeś WMPan wolny. Rozkaz względem WMPana uwolnienia, wczoray z nowoprzyprowadzonymi poymańcami nadszedł, i iutro wraz z czterema wygnańcami znowu tak nazad do Miasta Moskwy masz bydź odwieziony, iakeś tu przyiechał. W ten czas wolno WMPanu będzie, udać śię gdzie śię podoba. Jam WMPanu tę wolność przez iednę z moich konfidentek u Dworu wyrobiła. Mąż moy o tym nic nie wie
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 124
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
dwóch lat zaręczona, lecz stary mój Opiekun, u któregom się znajdowała, i który mię, żebym mu ślubowała, chciał przymusić, naszemu przeszkodził małżeństwu. Mój zaś kochanek Syn Dzierżawcy niedaleko Lejdy, za moim zezwoleniem mię wykradł, obiecawszy mi, w Hadze wraz ze mną osieść, i handel prowadzić. Gdyśmy wczoraj rano w te przyszli okolicze, gdzieście mię WMPaństwo Dobrodziejstwo zastali; baczyłam nader wielką słabość, która mię przymusiła wysieść z powozu. Mój aż dotąd wierny kochanek, po polu mię oprowadzał, żeby mię przechadzaniem oczerstwił. Na koniec musiałam usieść, a ten złośnik skoro postrzegł, jaki mię potka przypadek, opuścił
dwoch lat zaręczona, lecz stary moy Opiekun, u ktoregom śię znaydowała, i ktory mię, żebym mu ślubowała, chciał przymuśić, naszemu przeszkodził małżeństwu. Moy zaś kochanek Syn Dzierzawcy niedaleko Leydy, za moim zezwoleniem mię wykradł, obiecawszy mi, w Hadze wraz ze mną ośieść, i handel prowadzić. Gdyśmy wczoray rano w te przyszli okolicze, gdzieśćie mię WMPaństwo Dobrodzieystwo zastali; baczyłam nader wielką słabość, ktora mię przymusiła wyśieść z powozu. Moy aż dotąd wierny kochanek, po polu mię oprowadzał, żeby mię przechadzaniem oczerstwił. Na koniec musiałam uśieść, a ten złośnik skoro postrzegł, iaki mię potka przypadek, opuścił
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 136
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, żebym dobrym gustem obrane suknie na się wzięła. Przy obiedzie chciałam, tak mówiąc, doświadczać mego serca, i dowiedzieć się, jeżeliby moje poczuwania więcej niż przyjaznią były. Przyszedł mój Gość, a mina jego była barziej wypogodzoną, niż wczora, a jeżeli się nie mylę daleko powabniejszą. Był lepiej niż wczoraj, choć po Moskiewsku ubrany. Wdzięczność i poważanie przez niego mówiły. Udawałam, jakoby moja piecza dla niego była z rozkazu Dworu, i siadłam sama z nim do stołu. Strawiliśmy przy naszym szczupłym obiedzie pewnie trzy godziny, i zdało mi się, że się jak Jemu, tak i mnie nie dłużyły
, żebym dobrym gustem obrane suknie na śię wzięła. Przy obiedzie chciałam, tak mowiąc, doświadczać mego serca, i dowiedzieć śię, ieżeliby moie poczuwania więcey niż przyiaznią były. Przyszedł moy Gość, a mina iego była barziey wypogodzoną, niż wczora, a ieżeli śię nie mylę daleko powabnieyszą. Był lepiey niż wczoray, choć po Moskiewsku ubrany. Wdzięczność i poważanie przez niego mowiły. Udawałam, iakoby moia piecza dla niego była z rozkazu Dworu, i śiadłam sama z nim do stołu. Strawiliśmy przy naszym szczupłym obiedzie pewnie trzy godziny, i zdało mi śię, że śię iak Jemu, tak i mnie nie dłużyły
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 157
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
jechać do Holandyj. Wsiadłam z nim na końcu Sierpnia w okręt, i tak morska żegluga dla miłości była mi przyjemną. Tylkośmy małą morską chorobę, i kilka burzy wytrzymali, które nam nic nie szkodziły, tylko że nas dwiema tygodniami dłużej na morzu zatrzymały. Przed czterema dniami wysiedliśmy na ląd, a wczorajśmy rano lądem tu przybyli. HRABINY SZWEDZKIEJ G** PRZYPADKI
Teć są dzieje Amalii i Steleja miłości.
Pierwsze dwa dni strawiliśmy opowiadaniem sobie przypadków naszych, a trzeci był dniem ślubu. Ja z Karoliną ubierałyśmy naszą oblubienicę, i prawdziwieśmy się w niej zakochały, tak barzo była powabną, lecz i ten, któremu
iechać do Holandyi. Wsiadłam z nim na końcu Sierpnia w okręt, i tak morska żegluga dla miłości była mi przyiemną. Tylkośmy małą morską chorobę, i kilka burzy wytrzymali, ktore nam nic nie szkodziły, tylko że nas dwiema tygodniami dłużey na morzu zatrzymały. Przed czterema dniami wysiedliśmy na ląd, a wczorayśmy rano lądem tu przybyli. HRABINY SZWEDZKIEY G** PRZYPADKI
Teć są dzieie Amalii i Steleia miłośći.
Pierwsze dwa dni strawiliśmy opowiadaniem sobie przypadkow naszych, a trzeci był dniem ślubu. Ja z Karoliną ubierałyśmy naszą oblubienicę, i prawdziwieśmy śię w niey zakochały, tak barzo była powabną, lecz i ten, ktoremu
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 168
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
przez krew zepsutą nie szerzyła. Ponieważ się zdało, że osobliwych okoliczności tego człowieka umyślnie zamilczał, niechcieliśmy w niewczas być ciekawymi. Nie pytaliśmy się tedy o nic, tylko gdzieby się znajdował. Mianował nam starą żeglarkę, która go, jako słyszał, przed kilką dniami z miłosierdzia przyjęła, gdy się wczoraj nożem, przecież bez niebezieczeństwa życia, zranił. Powiedzieliśmy mu, żeby nie prosił, lecz rozkazał, czymby temu choremu dogodzić, że nam bowiem nie potrzeba się przymuszać, abyśmy nędznikowi częścią naszej fortuny służyć mieli. Posłaliśmy mu zaraz, gdy Ksiądz odszedł, pościel, i insze rzeczy. Doktor nasz
przez krew zepsutą nie szerzyła. Ponieważ śię zdało, że osobliwych okolicznośći tego człowieka umyślnie zamilczał, niechćieliśmy w niewczas bydź ciekawymi. Nie pytaliśmy śię tedy o nic, tylko gdzieby się znaydował. Mianował nam starą żeglarkę, ktora go, iako słyszał, przed kilką dniami z miłosierdzia przyięła, gdy się wczoray nożem, przećież bez niebezieczeństwa żyćia, zranił. Powiedzieliśmy mu, żeby nie prosił, lecz rozkazał, czymby temu choremu dogodzić, że nam bowiem nie potrzeba śię przymuszać, abyśmy nędznikowi częścią naszey fortuny służyć mieli. Posłaliśmy mu zaraz, gdy Xiądz odszedł, pościel, i insze rzeczy. Doktor nasz
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 170
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, cóż za smutne być musiało wesele! Co nasi Przodkowie za dobre uznali, tego znosić nie trzeba. Na swoim weselu koniecznie cieszyć się potrzeba. Gdy w Londonie będziemy tak wszystko rozporządzę, jak na moim było weselu. Chwała Bogu! już pięćdziesiąt lat minęło, a ja wszystko tak doskonale pamiętam, jakoby się dopiero wczoraj było stało. To prawda, rzekł do Amalii, żeś WMPani gdzie piękniejsza, niż moja nieboszczka żona w dzień swego wesela wyglądała, lecz ona daleko lepiej, niż WMPani, była ubrana. Opisał jej z ową radością Staruszkowi przyzwoitą, któremu się to podoba, co w jego młodości, w modzie było, wszystek
, coż za smutne bydź muśiało wesele! Co naśi Przodkowie za dobre uznali, tego znośić nie trzeba. Na swoim weselu koniecznie cieszyć śię potrzeba. Gdy w Londonie będziemy tak wszystko rozporządzę, iak na moim było weselu. Chwała Bogu! iuż pięćdzieśiąt lat minęło, a ia wszystko tak doskonale pamiętam, iakoby śię dopiero wczoray było stało. To prawda, rzekł do Amalii, żeś WMPani gdzie pięknieysza, niż moia nieboszczka żona w dzień swego wesela wyglądała, lecz ona daleko lepiey, niż WMPani, była ubrana. Opisał iey z ową radością Staruszkowi przyzwoitą, ktoremu śię to podoba, co w iego młodośći, w modzie było, wszystek
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 174
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
sobie ten nocleg chwalił nad wszystkie insze, kiedy aż do ósmy z rana, układłszy się o dziesiątej w noc, dobrym snem spał. Tamże za Pragą z królewiczami i księżęciem im. kanclerzem koło Targówka wsi polował, ale złe pole miał, nie ucieszony samym zmrokiem przeniósł się do Zamku. Kawaler de Selles, który wczoraj w nocy przyjachał z wiązaniem et cum apprecatione natalis revolutionis patronki ks. im. elektorowej, pani swojej, a principali suo, dziś post octavam festi huius oddał prezent przysłany, tj. pierścień diamentowy bogaty, portret pana swego, także i manelki non minoris pretii. Die 24 ejusdem
Dziś królestwo ichm. przy niedzieli ob
sobie ten nocleg chwalił nad wszystkie insze, kiedy aż do ósmy z rana, układłszy się o dziesiątej w noc, dobrym snem spał. Tamże za Pragą z królewicami i księżęciem jm. kanclerzem koło Targówka wsi polował, ale złe pole miał, nie ucieszony samym zmrokiem przeniósł się do Zamku. Kawaler de Selles, który wczoraj w nocy przyjachał z wiązaniem et cum apprecatione natalis revolutionis patronki ks. jm. elektorowej, pani swojej, a principali suo, dziś post octavam festi huius oddał prezent przysłany, tj. pierścień diamentowy bogaty, portret pana swego, także i manelki non minoris pretii. Die 24 eiusdem
Dziś królestwo ichm. przy niedzieli ob
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 153
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958