”
A jejmość: „Sąli jeszcze?”„Nie wiem, chyba w Litwie.” „Alboż to być oboje pospołu nie może?” „Owszem, dobry mąż w pole, dobry bywa w łoże.” 415 (D). DO OBŻARCÓW I PIJAKÓW
Gdy się wygnane z człeka wojsko diabłów weprze W genezarejskiej ziemie gospodarzów wieprze, Były też tam i świnie, jako zwyczaj, w trzodzie: Chociaż umiały pływać, wszytkie toną w wodzie. Poruszeni tak wielką owi ludzie szkodą, Co rychlej z ziemie swojej Jezusa wywiodą: Nie chcą ewangeliej dla zguby swych świni. O, jakoż wiele dzisia chrześcijan tak czyni, Że
”
A jejmość: „Sąli jeszcze?”„Nie wiem, chyba w Litwie.” „Alboż to być oboje pospołu nie może?” „Owszem, dobry mąż w pole, dobry bywa w łoże.” 415 (D). DO OBŻARCÓW I PIJAKÓW
Gdy się wygnane z człeka wojsko diabłów weprze W genezarejskiej ziemie gospodarzów wieprze, Były też tam i świnie, jako zwyczaj, w trzodzie: Chociaż umiały pływać, wszytkie toną w wodzie. Poruszeni tak wielką owi ludzie szkodą, Co rychlej z ziemie swojej Jezusa wywiodą: Nie chcą ewangelijej dla zguby swych świni. O, jakoż wiele dzisia chrześcijan tak czyni, Że
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 180
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Że zmyśla; i mnieć ledwie nie wywiedzie w pole, Com go tej uczył sztuki. O pojętność bystra! Jako widzę, przeszedłeś do razu magistra.” Im się ów bardziej sili, klnie, przysięga, krzywi, Śmieje ten, a jego się dowcipowi dziwi. I po długiej dyspucie niecnota weń weprze, Że schował, wedle rady ukradszy sam, wieprze. Toż kiedy miał odchodzić, klepiący go w ramię: „Jedz zdrów, sąsiadku — rzecze — a pomni też na mię.” Ten, barkami ruszywszy, wchodząc do gospody: „Bodajże go zabito! Jeszcze kpi do szkody.” 78. KOWAL
Że zmyśla; i mnieć ledwie nie wywiedzie w pole, Com go tej uczył sztuki. O pojętność bystra! Jako widzę, przeszedłeś do razu magistra.” Im się ów bardziej sili, klnie, przysięga, krzywi, Śmieje ten, a jego się dowcipowi dziwi. I po długiej dyspucie niecnota weń weprze, Że schował, wedle rady ukradszy sam, wieprze. Toż kiedy miał odchodzić, klepiący go w ramię: „Jedz zdrów, sąsiadku — rzecze — a pomni też na mię.” Ten, barkami ruszywszy, wchodząc do gospody: „Bodajże go zabito! Jeszcze kpi do szkody.” 78. KOWAL
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 236
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, ale nieszkodliwe.
Z 12 na 13 Grudnia około Genui nawałność dwa okręty zatopiła, i wiele szkody uczyniła. 15 Nawałność około Trypolu z piorunami i gradem, którego ziarna niektóre ważyły 4 funty, wiele bydła i 3 ludzi w polu zabił.
17 na 18 w Carogrodzie w nocy burza z grzmotami dwa okręty na ląd wparła. Po niej trzęsienie ziemi. Susza przeszłoletnia tak osuszyła źrzodła i studnie, iż wiadro wody nikczemnej płacono po 4 i 5 Parów. 20. Nawałność około Neapolum wieje okrętów zatopiła, więcej zepsowała.
Na wyspie Z. Lucyj znaleziono ziele w wodzie rosnące dziwnej natury, gdy się kto do niego o dwa kroki zbliży,
, ale nieszkodliwe.
Z 12 na 13 Grudnia około Genui nawałność dwa okręty zatopiła, y wiele szkody uczyniła. 15 Nawałność około Trypolu z piorunami y gradem, ktorego ziarna niektore ważyły 4 funty, wiele bydła y 3 ludzi w polu zabił.
17 na 18 w Carogrodzie w nocy burza z grzmotami dwa okręty na ląd wparła. Po niey trzęsienie ziemi. Susza przeszłoletnia tak osuszyła źrzodła y studnie, iż wiadro wody nikczemney płacono po 4 y 5 Parow. 20. Nawałność około Neapolum wieje okrętow zatopiła, więcey zepsowała.
Na wyspie S. Lucyi znaleziono ziele w wodzie rosnące dziwney natury, gdy się kto do niego o dwa kroki zbliży,
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 235
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
przyszedłszy do Rozendorfu, a tam jako od swych przewodnika wziąwszy, poszedł do Sławina gdzie było 300 Węgrów i 300 rajtarów nieprzyjacielskich i 800 piechoty. Tam tedy jeno świt, rajtary Walstejnowe przed miastem ukazawszy, gdy pomienionych 600 konnych, którzy mieli stanowisko po przedmieściach, w pole wywabili, sam z Elearami z zasadzki wypadłszy, wparli ich aż do bramy, którą gdy piechota przed nimi zamknęła, a im zatem przyszło około murów gdzie kto mógł uciekać, ledwie noga którego uszła. Tych tedy zbiwszy, a chorągwie ich niemal wszystkie zdobywszy, i ośm języków znacznych (między którymi był jeden porucznik) dostawszy, po przdmieściach gdzie ich kwartery były, konie
przyszedłszy do Rozendorfu, a tam jako od swych przewodnika wziąwszy, poszedł do Sławina gdzie było 300 Węgrów i 300 rajtarów nieprzyjacielskich i 800 piechoty. Tam tedy jeno świt, rajtary Walstejnowe przed miastem ukazawszy, gdy pomienionych 600 konnych, którzy mieli stanowisko po przedmieściach, w pole wywabili, sam z Elearami z zasadzki wypadłszy, wparli ich aż do bramy, którą gdy piechota przed nimi zamknęła, a im zatem przyszło około murów gdzie kto mógł uciekać, ledwie noga którego uszła. Tych tedy zbiwszy, a chorągwie ich niemal wszystkie zdobywszy, i ośm języków znacznych (między którymi był jeden porucznik) dostawszy, po przdmieściach gdzie ich kwartery były, konie
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 34
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
serca wszystkim oną chorągwią dodającego, Elear jeden z karabinu w łeb tak dobrze wymierzył, aż zaraz spadł i z chorągwią w rynek. Którą chorągiew straciwszy, tak im serce upadło, iż zaraz poczęli słabieć. A nasi tak Elearowie jako i piechota niemiecka pochop wziąwszy, z kamienice ich wystrzelali, a potem do przedniej bramy wparłszy i drugich w różne kąty nagnawszy, (bo każdy uciekał gdzie mógł, i przez wały na łeb) na głowę ich bito. Zaczem niebożęta trupów przez 3,000 i więźniów do półtoraset straciwszy, i 28 chorągwi zostawiwszy, sromotną rozsypką uciekali, nic więcej nie sprawiwszy, tylko iż rotmistrza Łagiewnickiego natenczas w niebytności pułkowniczej jego
serca wszystkim oną chorągwią dodającego, Elear jeden z karabinu w łeb tak dobrze wymierzył, aż zaraz spadł i z chorągwią w rynek. Którą chorągiew straciwszy, tak im serce upadło, iż zaraz poczęli słabieć. A nasi tak Elearowie jako i piechota niemiecka pochop wziąwszy, z kamienice ich wystrzelali, a potem do przedniej bramy wparłszy i drugich w różne kąty nagnawszy, (bo każdy uciekał gdzie mógł, i przez wały na łeb) na głowę ich bito. Zaczem niebożęta trupów przez 3,000 i więźniów do półtoraset straciwszy, i 28 chorągwi zostawiwszy, sromotną rozsypką uciekali, nic więcej nie sprawiwszy, tylko iż rotmistrza Łagiewnickiego natenczas w niebytności pułkowniczej jego
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 40
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
5 Sept. broniąc Sajdacznego, kiedy naprzód rotmistrze: Hieronim Swarczewski, Jan Sławęcki i Sebastian Stępczyński, z chorągwiami swemi skoczywszy, (i w wielkiej liczbie Turków, jak trzy krople w morzu jakoby zniknąwszy) a potem wszystko wojsko Elearów, po trzy a trzy chorągwie za nimi tańcem także następując, Turki w ich obóz wparli, i tamże im pod nosem cały dzień kurzyli. A przesławny hetman nieboszczyk Chodkiewicz mąż nienieśmiertelnej sławy, a wieczna zacnych Chodkiewiczów ozdoba, siadłszy sobie na dziale aby się ich napatrzył, do Bogu o większą liczbę takich hersztowników wzdychał, a drugim ich na przykład pokazował, jako w mężnem onem dokazowaniu. choć sławnego rotmistrza Stanisława
5 Sept. broniąc Sajdacznego, kiedy naprzód rotmistrze: Hieronim Swarczewski, Jan Sławęcki i Sebestyan Stępczyński, z chorągwiami swemi skoczywszy, (i w wielkiej liczbie Turków, jak trzy krople w morzu jakoby zniknąwszy) a potem wszystko wojsko Elearów, po trzy a trzy chorągwie za nimi tańcem także następując, Turki w ich obóz wparli, i tamże im pod nosem cały dzień kurzyli. A przesławny hetman nieboszczyk Chodkiewicz mąż nienieśmiertelnej sławy, a wieczna zacnych Chodkiewiczów ozdoba, siadłszy sobie na dziale aby się ich napatrzył, do Bogu o większą liczbę takich hersztowników wzdychał, a drugim ich na przykład pokazował, jako w mężnem onem dokazowaniu. choć sławnego rotmistrza Stanisława
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 48
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
. ROZDZIAŁ XXIV. O TAŃCU ELEARSKIM Z DRAGONAMI POD GLOCKIEM. Szemranie Szlązaków na Eleary, według Ewangelii ś. Luc. 15 świadczyło boską obecność z Elearami. Namowa wywabić Turna z Glocka; niepotrzebna przeszkoda; rozdrażniwszy Turna Elearowie wrzkomo Glock mijali. Turna wywabili, frezowata sasadzka siła przeszkodziła. Elearska zasadzka. Turna w miasto wparli. Męstwa Elearskie pod Glockiem, odwrót od bramy szczęśliwy od Boga, kto wskórał. Zacna koni Elearskich czujność. Grof z Turnu był w ręku, odzieniem się wyśliznął, znowu dragonowie wyszli, zacnego harcownika stracili; znowu aż do bramy uciekli. Elearowie poszli ku Habelswerd.
Gdy się już tedy 5 Junii w dzień niedzielny
. ROZDZIAŁ XXIV. O TAŃCU ELEARSKIM Z DRAGONAMI POD GLOCKIEM. Szemranie Szlązaków na Eleary, według Ewangielii ś. Luc. 15 świadczyło boską obecność z Elearami. Namowa wywabić Turna z Glocka; niepotrzebna przeszkoda; rozdrażniwszy Turna Elearowie wrzkomo Glock mijali. Turna wywabili, frezowata sasadzka siła przeszkodziła. Elearska zasadzka. Turna w miasto wparli. Męstwa Elearskie pod Glockiem, odwrót od bramy szczęśliwy od Boga, kto wskórał. Zacna koni Elearskich czujność. Grof z Turnu był w ręku, odzieniem się wyśliznął, znowu dragonowie wyszli, zacnego harcownika stracili; znowu aż do bramy uciekli. Elearowie poszli ku Habelswerd.
Gdy się już tedy 5 Junii w dzień niedzielny
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 61
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
tedy po wjechaniu arcyksiążęcem do Wormsu o południu właśnie, gdy znowu o tym moście z hetmanem Elearskim książęciem Radziwiłem i pułkownikiem ich Stanisławem Strojnowskim konferował, nowina przy ich obecności przyszła, iż tego dnia równo z świtem kilka Polaków na szańc (który był przed mostem) niespodziewanie napadłszy, piechotę z niego przez most aż do bramy wparli, i by ich było więcej, pewnieby byli miasto ubiegli; zaczem panowie Manhej manie, bojąc się aby tego drugi raz kiedy w większej liczbie nie uczynili, z wielkim trzaskiem most rozbierają, tak że go już ledwie z połowicę widać. Którą nowiną arcyksiążę rozweselony, widząc iż Elearowie mogą wiele rzeczy, co
tedy po wjechaniu arcyksiążęcem do Wormsu o południu właśnie, gdy znowu o tym moście z hetmanem Elearskim książęciem Radziwiłem i pułkownikiem ich Stanisławem Strojnowskim konferował, nowina przy ich obecności przyszła, iż tego dnia równo z świtem kilka Polaków na szańc (który był przed mostem) niespodziewanie napadłszy, piechotę z niego przez most aż do bramy wparli, i by ich było więcej, pewnieby byli miasto ubiegli; zaczem panowie Manhej manie, bojąc się aby tego drugi raz kiedy w większej liczbie nie uczynili, z wielkim trzaskiem most rozbierają, tak że go już ledwie z połowicę widać. Którą nowiną arcyksiążę rozweselony, widząc iż Elearowie mogą wiele rzeczy, co
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 101
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
już gościa, już oblubienicę Dowiodły Orfeowe rymy do łożnice. Taniec egejskie nimfy, taniec prowadziły, Aliskie i meliskie do nich się łączyły. Niedługo się ucieszy, kto ma gniewne bogi. Dla ciebie, cna królewno, znowu wicher srogi Uderzył; już Grecja przed oczami była, Znowu burza w obcy kraj okręt zapędziła I wparła na libijskie nieprzebyte brody, Gdzie się zmieszane z piaskiem kręcą mętne wody. A nawy abo w wirach toną ponurzone, Abo w piaszczystym mule wiązną pogrążone. Jakiego trudu, jakiej trwogi tam nie było? Aż im do ostatniego głodu przychodziło. Przychodziło i do ostatniego zwątpienia, Że wszyscy pewni byli jawnego zginienia. Sam tylko
już gościa, już oblubienicę Dowiodły Orfeowe rymy do łożnice. Taniec egejskie nimfy, taniec prowadziły, Aliskie i meliskie do nich się łączyły. Niedługo się ucieszy, kto ma gniewne bogi. Dla ciebie, cna królewno, znowu wicher srogi Uderzył; już Grecyja przed oczami była, Znowu burza w obcy kraj okręt zapędziła I wparła na libijskie nieprzebyte brody, Gdzie się zmieszane z piaskiem kręcą mętne wody. A nawy abo w wirach toną ponurzone, Abo w piaszczystym mule wiązną pogrążone. Jakiego trudu, jakiej trwogi tam nie było? Aż im do ostatniego głodu przychodziło. Przychodziło i do ostatniego zwątpienia, Że wszyscy pewni byli jawnego zginienia. Sam tylko
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 143
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
dysuasie i mowy miedzy Rycerstwem urośły/ czemużesmy za tym (które się z pomocą Boską podało szczęście) nieprzyjaciele tył podającego nie gonili. Lecz fatis to supremis raczej a nie dyskursom ludzkim przypisać się musi. Bo Ich M. P. Hetanom jako wodzom więcej Chorągwi spuszczać niezdało się/ ale pogaństwo aż do lasa naszy wparli/i dwu Baszów znacznych zabili.
8. Septem. W dzień narodzenia Panny Mariej Wojsko nasze przy szańcach i dwu bramach w sprawie stało/ które był I. M. P. Hetman Wielki pięknię na ten czas uszykował/ przez dzień cały trapiło się/ ku wieczorowi pod wszytkimi Chorągwiami trąbiono/ i w bębny bito
disuasie y mowy miedzy Rycerstwem vrośły/ czemużesmy zá tym (ktore się z pomocą Boską podáło sczęście) nieprzyiaćiele tył podáiącego nie gonili. Lecz fatis to supremis ráczey á nie discursom ludzkim przypisáć sie muśi. Bo Ich M. P. Hetánom iáko wodzom więcey Chorągwi spusczáć niezdáło się/ ále pogánstwo áż do lásá nászy wpárli/y dwu Bászow znácznych zábili.
8. Septem. W dźień národzenia Pánny Máryey Woysko násze przy szancách y dwu bramách w spráwie stało/ ktore był I. M. P. Hetman Wielki pięknię ná ten czás vszykował/ przez dźien cáły trápiło się/ ku wieczorowi pod wszytkimi Chorągwiámi trąbiono/ y w bębny bito
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: B3v
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621