/ i nieznośne mrozy/ I co więc trapić zwykło wojenne obozy. Znosić trzeba w pochyłym kurcząc się szałasu: Gdzie od uciążliwego karki trzeszczą wczasu. Ziemia stół/ ziemia ławą/ twarde ziemia łoże/ Uważ co za wygoda i wczas tam być może. Jeśli też spracowane/ sen obłapi ciało/ A głowie na Kulbace wesprzeć się dostało. Ledwo się trochę zdrzymiesz/ aż kazą do koni; I tak niespana w tropy noc czujny dzień goni. Co że na ten czas w polu znosić przykro było/ W domu przeszłe niewczasy wspomnieć będzie miło. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Pieśń XXI. Rozhowor Damy z
/ y nieznośne mrozy/ Y co więc trapić zwykło woienne obozy. Znośić trzebá w pochyłym kurcząc się száłásu: Gdźie od vćiążliwego kárki trzeszczą wczásu. Ziemiá stoł/ źiemiá łáwą/ twárde źiemiá łoże/ Vważ co zá wygodá y wczás tám bydź może. Ieśli tesz sprácowáne/ sen obłápi ćiáło/ A głowie ná Kulbáce wesprzeć się dostáło. Ledwo się trochę zdrzymiesz/ áż kazą do koni; Y ták niespána w tropy noc czuyny dźień goni. Co że ná ten czás w polu znośić przykro było/ W domu przeszłe niewczásy wspomnieć będźie miło. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich PIESN XXI. Rozhowor Dámy z
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 184
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
nią przyczynę Boskiego karania składa.
KTo doda głowie mojej/ przeźroczystej wody? Kto zgromadzi/ w mych oczach/ obfitych łez brody? Aby we dnie/ i w nocy/ bez podpoczynienia/ Wyświadczać mogły żal mój/ i ciężkie jęczenia. Gdybyśmy Rymotworcom wiarę przyznać mieli/ Którzy/ mądrym/ tej prawdy/ piórem wesprzeć chcieli/ Ze swoich ludzie czasów/ gdy hojnie płakali/ Wobfite się krynice/ w rzeki rozpływali. Z żalu/ Acys roźlany w wielką rzekę płynie: Z żalu Biblida/ w źródło roztopiona słynie: Owszem z żalu/ Niobie/ kamienie się zstała: Gdy smutna zmarłych dzieci groby obłapiała. Takiemibyśmy/ chcieli rożlać się
nię przyczynę Boskiego karánia zkłáda.
KTo doda głowie moiey/ przeźroczystey wody? Kto zgromádźi/ w mych oczách/ obfitych łez brody? Aby we dnie/ y w nocy/ bez podpoczynięnia/ Wyświadczać mogły żal moy/ y ćiężkie ięczenia. Gdybysmy Rymotworcom wiárę przyznáć mieli/ Ktorzy/ mądrym/ tey prawdy/ piorem wesprzeć chćieli/ Ze swoich ludźie czásow/ gdy hoynie płákáli/ Wobfite się krynice/ w rzeki rozpływáli. Z żalu/ Acys roźlany w wielką rzekę płynie: Z żalu Biblidá/ w źrodło rostopiona słynie: Owszem z żalu/ Niobie/ kámienie się zstáłá: Gdy smutna zmárłych dźieći groby obłápiáłá. Tákiemibysmy/ chćieli rożlać się
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Nic fundamentalniejszego na utrzymanie całej molem tak ojczyzny, jako i bonum województwa naszego słyszeć nie mogłem, jako gruntowną propozycyją w. imci N., na której jako in angulari lapide osadza się wszelkie dobro. Boć zgromadziliśmy się na to konsultacji naszych miejsc już po tylekroć, ażeby było forti brachio i mocną radą wesprzeć do ruiny nakłonione szczęście nasze: radziliśmy pro posse, gdy tego egzygencyje rzeczy wyciągały. Ale cóż, coepimus aedificare et non potuimus consumare. Przez co prawie in proverbium i ludibrium postronnym narodom nasze sejmiki poszły, gdy je antonomastice zowią: magnum nihil. żeby tedy więcej kongresa nasze nie były wieżą Babel, to jest
Nic fundamentalniejszego na utrzymanie całej molem tak ojczyzny, jako i bonum województwa naszego słyszeć nie mogłem, jako gruntowną propozycyją w. jmci N., na której jako in angulari lapide osadza się wszelkie dobro. Boć zgromadziliśmy się na to konsultacyi naszych miejsc już po tylekroć, ażeby było forti brachio i mocną radą wesprzeć do ruiny nakłonione szczęście nasze: radziliśmy pro posse, gdy tego egzygencyje rzeczy wyciągały. Ale cóż, coepimus aedificare et non potuimus consumare. Przez co prawie in proverbium i ludibrium postronnym narodom nasze sejmiki poszły, gdy je antonomastice zowią: magnum nihil. żeby tedy więcej kongressa nasze nie były wieżą Babel, to jest
Skrót tekstu: BystrzPolRzecz
Strona: 123
Tytuł:
Polak sensat ...
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1730
Data wydania (nie wcześniej niż):
1730
Data wydania (nie później niż):
1730
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
.
Wojny i męże głosić chciało pióro moje, Jako pod świeżo przeszłe w Polsce niepokoje, Mars okrutny obłokiem krwawym otoczony, Płaczliwej wojny ognie rzucał na wsze strony. I jak mężnych Sarmatów niepożyta siła Wszytkich swych nieprzyjaciół impet przełomiła. A własnych piersi murem od niewdzięcznych gości Obroniła ojczystych swobod i wolności. Ten mój umysł chcąc wesprzeć Febus złotowłosy Już mi dawał kruż pełen kastalijskiej rosy, Który tyłkom co chciał wziąć, aż wtym dziecko małe Jakieś stanie przedemną nad zwyczaj zuchwałe; Oczy w nim niespokojne tu owdzie strzelały A pieszczone kędziory z wiatrami igrały; Złociste miał skrzydełka prawie nad ramiony, A na ciałeczku nagim sajdak opuszczony. Pod lewy bok się
.
Wojny i męże głosić chciało pioro moje, Jako pod świeżo przeszłe w Polszcze niepokoje, Mars okrutny obłokiem krwawym otoczony, Płaczliwej wojny ognie rzucał na wsze strony. I jak mężnych Sarmatow niepożyta siła Wszytkich swych nieprzyjacioł impet przełomiła. A własnych piersi murem od niewdzięcznych gości Obroniła ojczystych swobod i wolności. Ten moj umysł chcąc wesprzeć Febus złotowłosy Już mi dawał kruż pełen kastalijskiej rosy, Ktory tyłkom co chciał wziąć, aż wtym dziecko małe Jakieś stanie przedemną nad zwyczaj zuchwałe; Oczy w nim niespokojne tu owdzie strzelały A pieszczone kędziory z wiatrami igrały; Złociste miał skrzydełka prawie nad ramiony, A na ciałeczku nagim sajdak opuszczony. Pod lewy bok się
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 221
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
gdzieniegdzie łatany, do ruiny zaś i zniszczenia dążący, jeżeli gruntownie zreparowany nie będzie. Każdy w nim coś znacznego i wielkiej poprawy potrzebującego znajduje.
Ci życzą, żeby najpierwej wejrzeć w administracyją sprawiedliwości, na której jak na mocnym fundamencie wszystkie stoją królestwa, a trybunały i sądy coraz niesprawiedliwsze poprawić. Ci ustawicznie proponują, żeby wesprzeć osłabiałe nadto Rzplitej siły, dla których słabości wzgardę i krzywdy nieznośne od postronnych cierpiemy; przeto żeby obrony należycie do proporcji państwa tak obszernego przyczynić. Ci wołają, żeby
skarb i dochody publiczne z oczywistym Królestwa uszczerbkiem kapiące doskonale zregulować. Insi sposoby podają handle, które w kraju tak obfitym tysiącznej części swego wigoru nie mają,
gdzieniegdzie łatany, do ruiny zaś i zniszczenia dążący, jeżeli gruntownie zreparowany nie będzie. Każdy w nim coś znacznego i wielkiej poprawy potrzebującego znajduje.
Ci życzą, żeby najpierwej wejrzeć w administracyją sprawiedliwości, na której jak na mocnym fundamencie wszystkie stoją królestwa, a trybunały i sądy coraz niesprawiedliwsze poprawić. Ci ustawicznie proponują, żeby wesprzeć osłabiałe nadto Rzplitej siły, dla których słabości wzgardę i krzywdy nieznośne od postronnych cierpiemy; przeto żeby obrony należycie do proporcyi państwa tak obszernego przyczynić. Ci wołają, żeby
skarb i dochody publiczne z oczywistym Królestwa uszczerbkiem kapiące doskonale zregulować. Insi sposoby podają handle, które w kraju tak obfitym tysiącznej części swego wigoru nie mają,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 106
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
obracają, kiedy temiż kondycjami, któremismy w Roku 1659. i 1660. z Moskwą traktowali, i teraz in omni casu pacisci (za wielą prośb naszych i Jego Królewskiej Mości Pana Naszego Miłościwego, do Stanów Koronnych na tym Sejmie wniesionemi, acz od nas i pod czas Tureckiej i Szwedzkiej Wojny onę odbierali) i wesprzeć niechcieli. Aczbyśmy tedy słusznie tego Sejmu consilia, jako bezpieczeństwu naszzemu mniej służące, dla równej nam jako i Koronie Wolności, rwać; i równemu niebezpieczeństwu nieomylnej zguby, w której sami zostajemy, także Stany Koronne wystawić mogli; większą jednak miłość Ich Mościom, niżelismy uznali, chcąc wyświadczyć, ad hoc extrema nieprzystąpilismy.
obracáią, kiedy temisz condicyámi, ktoremismy w Roku 1659. y 1660. z Moskwą tráctowáli, y teraz in omni casu pacisci (zá wielą proźb nászych y Iego Krolewskiey Mośći Páná Nászego Miłośćiwego, do Stanow Koronnych ná tym Seymie wnieśionemi, ácz od nas y pod czás Tureckiey y Szwedzkiey Woyny onę odbieráli) y wesprzeć niechćieli. Aczbysmy tedy słusznie tego Seymu consilia, iáko bespieczeństwu nászzemu mniey służące, dla rowney nam iáko y Koronie Wolnośći, rwáć; y rownemu niebespieczeństwu nieomylney zguby, w ktorey sámi zostáiemy, tákże Stany Koronne wystáwić mogli; większą iednák miłość Ich Mośćiom, niżelismy vználi, chcąc wyświádczyć, ad hoc extrema nieprzystąpilismy.
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 118
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
siebie wdzięczną barzo resonanczyją/ ściany/ od perłowej macice/ Korali/ i inszych kamieni drogich tak są położone/ że cale nic a nic ściany nierożeznasz/ tamże niemało stołów od Alabastru/ marmuru/ robotą kunsztowną i wyśmienitą od drogich kamieni sadzonych/ takąż i ławy robotą. A gdziebyś się na stole którym wesprzeć miał/ wody sprzodu/ i z tyłu otoczą cię/ deszczowi równające się gęstemu/ i gdzie mniemasz się schronić przed wodą/ tym dopiero nalepszą trafisz łaźnią. Żadnemu tam nieprzepuszczą niech będzie jaki chce Potentat/ jakoż tam siła znacznych Książąt/ i inszych Panów im równych było i bywa. Tamże przejdziesz na lewą
śiebie wdźięczną bárzo resonánczyią/ śćiány/ od perłowey máćice/ Korali/ y inszych kámieni drogich ták są położone/ że cale nic á nic śćiány nierożeznász/ támże niemáło stołow od Alábástru/ mármuru/ robotą kunsztowną y wyśmienitą od drogich kámieni sádzonych/ tákąż y łáwy robotą. A gdźiebyś się ná stole ktorym wesprzeć miał/ wody zprzodu/ y z tyłu otoczą ćię/ desczowi rownáiące się gęstemu/ y gdźie mniemasz się zchronić przed wodą/ tym dopiero nálepszą tráfisz łaźnią. Zadnemu tám nieprzepuszczą niech będźie iáki chce Potentat/ iákoż tám śiłá znácznych Xiążąt/ y inszych Pánow im rownych było y bywa. Támże przeydźiesz ná lewą
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 63
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
miawszy dobrą fortunę na Wołyniu pod Laszkami, a tam w pojedynku kogoś znacznego zabiwszy, z żoną i z dziećmi (uciekł do brata swego a mego dziada, i tam mieszkając pierwej sam umarł, a potem żona jego zgorzała.
Musiał zatem dziad mój, takimi nieszczęściami przyciśniony, dobra swoje przedawać, a chcąc się jeszcze wesprzeć, ożenił się z Halszką z Pożaryskich Suchodolską, pisarzową ziemską mścisławską, wdową majętną, ale już dorosłych synów mającą. Lecz tym ożenieniem nie tylko się nie wsparł, ale jeszcze barzej przyginął. Ta albowiem powtórna żona nie chciała mu nic dać ani zapisać i nawet nie chciała nigdy do dziada mego w województwo mińskie przyjechać,
miawszy dobrą fortunę na Wołyniu pod Laszkami, a tam w pojedynku kogoś znacznego zabiwszy, z żoną i z dziećmi (uciekł do brata swego a mego dziada, i tam mieszkając pierwej sam umarł, a potem żona jego zgorzała.
Musiał zatem dziad mój, takimi nieszczęściami przyciśniony, dobra swoje przedawać, a chcąc się jeszcze wesprzeć, ożenił się z Halszką z Pożaryskich Suchodolską, pisarzową ziemską mścisławską, wdową majętną, ale już dorosłych synów mającą. Lecz tym ożenieniem nie tylko się nie wsparł, ale jeszcze barzej przyginął. Ta albowiem powtórna żona nie chciała mu nic dać ani zapisać i nawet nie chciała nigdy do dziada mego w województwo mińskie przyjechać,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 382
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
cnoty nikt chlubiącego nie słyszał. Chwalmy teraz, kiedy już według św. Maksyma: „nec laudantem adulatio, nec laudatum tenet elatio” ani chwalącym nie kieruje pochlebstwo, ani chwalonemu nie grozi pycha, i rozkaz jest św. Augustyna: „mortui laudanti sunt pro vivorum consolatione et solatio” zmarłych należy chwalić, by wesprzeć i pocieszyć żywych.
Chwalę tedy ciebie, śp. Panie, najpierw jako podściwego katolika przed Świętą Matką Kościoła, religią rzymską, z wiary. Ta że w nim była niefarbowana, nie dla zwyczaju tylko, iż nie była żadnym pseudopolitycznym francmasoństwem lub romansami francuskimi i paszkwilami zarażona, wszystkie uczynki i cnoty jego dowiodą, „
cnoty nikt chlubiącego nie słyszał. Chwalmy teraz, kiedy już według św. Maksyma: „nec laudantem adulatio, nec laudatum tenet elatio” ani chwalącym nie kieruje pochlebstwo, ani chwalonemu nie grozi pycha, i rozkaz jest św. Augustyna: „mortui laudanti sunt pro vivorum consolatione et solatio” zmarłych należy chwalić, by wesprzeć i pocieszyć żywych.
Chwalę tedy ciebie, śp. Panie, najpierw jako podściwego katolika przed Świętą Matką Kościoła, religią rzymską, z wiary. Ta że w nim była niefarbowana, nie dla zwyczaju tylko, iż nie była żadnym pseudopolitycznym francmasoństwem lub romansami francuskimi i paszkwilami zarażona, wszystkie uczynki i cnoty jego dowiodą, „
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 487
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
u tegoż wojewody smoleńskiego miałem i ja jakąkolwiek łaskę i że wojewoda smoleński siła mógł czynić dla Branickiego, hetmana wielkiego koronnego, mego protektora, musiałem cokolwiek być wyperswadowanym i uspokojonym. Na resztę co miałem czynić? Skoligowałem się przez świeże ożenienie z kasztelanem witebskim i z marszałkiem kowieńskim; chcąc się tą wesprzeć koligacją nie mogłem ani się im sprzeciwiać, ani ich urażać, na boską zatem we wszystkim zdałem się prowidencją.
W tymże czasie mówił mi kasztelan witebski, abym jaki projekt podał do kombinacji z księciem kanclerzem, który by on projekt komunikował księciu kanclerzowi. Odpowiedziałem, że żadnego projektu wymyślić i podać
u tegoż wojewody smoleńskiego miałem i ja jakąkolwiek łaskę i że wojewoda smoleński siła mógł czynić dla Branickiego, hetmana wielkiego koronnego, mego protektora, musiałem cokolwiek być wyperswadowanym i uspokojonym. Na resztę co miałem czynić? Skoligowałem się przez świeże ożenienie z kasztelanem witebskim i z marszałkiem kowieńskim; chcąc się tą wesprzeć koligacją nie mogłem ani się im sprzeciwiać, ani ich urażać, na boską zatem we wszystkim zdałem się prowidencją.
W tymże czasie mówił mi kasztelan witebski, abym jaki projekt podał do kombinacji z księciem kanclerzem, który by on projekt komunikował księciu kanclerzowi. Odpowiedziałem, że żadnego projektu wymyślić i podać
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 606
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986