Tak znamienitą i pewną na rany, że samże na rynku pewnego dnia, na teatrum stanąwszy a rozebrawszy się, kazał czeladzi przynieść kosę ostrą od sieczki i przy wielu barzo ludzi rżnął sam siebie od boku do boku, przez brzuch, aż mu kiszki wylazły. Zaraz dano mu ciepłego wina, że kiszki popłokał i wetkał nazad wewnątrz, jakimiś drotami ranę pospinał i oną maścią, prawie jak łopatą, namazał. Kazał się do gospody zanieść i leżał tam aż do soboty; potem wstał zdrów i na teatrum znowu odkrył się, ukazał szkaradną bliznę zagojoną, którą mocno dłonią klepał, już go nie bolało. Jedzie z tą maścią po świecie
Tak znamienitą i pewną na rany, że samże na rynku pewnego dnia, na teatrum stanąwszy a rozebrawszy się, kazał czeladzi przynieść kosę ostrą od sieczki i przy wielu barzo ludzi rżnął sam siebie od boku do boku, przez brzuch, aż mu kiszki wylazły. Zaraz dano mu ciepłego wina, że kiszki popłokał i wetkał nazad wewnątrz, jakimiś drotami ranę pospinał i oną maścią, prawie jak łopatą, namazał. Kazał się do gospody zanieść i leżał tam aż do soboty; potem wstał zdrów i na teatrum znowu odkrył się, ukazał szkaradną bliznę zagojoną, którą mocno dłonią klepał, już go nie bolało. Jedzie z tą maścią po świecie
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 328
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
. Przeżył przecie mąż, a zwano go Zorobabel. Był na pogrzebie w Krakowie i jadąc nazad do Wiednia, na Sole, pod Oświęcimiem utonął. Jest tego epitafium.
Z Chwytowa do Wylatowa. We Trzcielu, na Śląsku, za Babim Mostem, był piekarz, co dwa cale worki mąki w jeden chleb abo bulę wetkał; iż kiedy się upiekł, to ośnym nożem dwaj chłopi ledwie grzankę na palcu ukroili; twardy jak piernik toruński, a smaczny jak biskokt. Kupiłem go tam był jednę bulę, aż mi się kolasa pod nim złamała u Śmidla. A ze tani kilkanaście wiatraków, młynarze dziwowali się onej chlebicy i ode mnie otrzymali
. Przeżył przecie mąż, a zwano go Zorobabel. Był na pogrzebie w Krakowie i jadąc nazad do Wiednia, na Sole, pod Oświęcimiem utonął. Jest tego epitafium.
Z Chwytowa do Wylatowa. We Trzcielu, na Śląsku, za Babim Mostem, był piekarz, co dwa cale worki mąki w jeden chleb abo bulę wetkał; iż kiedy się upiekł, to ośnym nożem dwaj chłopi ledwie grzankę na palcu ukroili; twardy jak piernik toruński, a smaczny jak biskokt. Kupiłem go tam był jednę bulę, aż mi się kolasa pod nim złamała u Śmidla. A ze tani kilkanaście wiatraków, młynarze dziwowali się onej chlebicy i ode mnie otrzymali
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 334
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, mając sieć zawsze gotową w sakwach nadzieje, postrzeżem, alizci Jazan stanąwszy zaraz się położy, prędko skoczywszy z wydaną siecią, miasto przepiórki nakrylismy Kupidyna. T. Podczas Jesieni musiał być tłusty, jakoby go ulał, i zgodny miasto przepiórek pod rzepę. B. Dobytemu z pod sieci Synaczkowi kochanemu Wenery wyrwawszy nożyki, wetkałem go do wacka. T. Kupidyn w Wacku nic inszego nie znaczy, tylko owych Ich Mciów, którzy dyszą pod łozkiem, w skrzyni, za drzwiami, skryci od Paniej, którą Pan zbieżał jakoś niespodzianie. B. Jak znowu krzyknąwszy po odprawie na psa, podz dalej podź strychujemy delicyj świeckich pola:
, máiąc śieć záwsze gotową w sakwách nádzieie, postrzeżem, alizći Iázan stánąwszy záraz się położy, prędko skoczywszy z wydáną śiećią, miásto przepiorki nákrylismy Cupidyná. T. Podczás Ieśieni muśiał być tłusty, iákoby go vlał, y zgodny miásto przepiorek pod rzepę. B. Dobytemu z pod śieći Synaczkowi kochánemu Venery wyrwawszy nożyki, wetkáłem go do wácká. T. Kupidyn w Wácku nic inszego nie znáczy, tylko owych Ich Mćiow, ktorzy dyszą pod łozkiem, w skrzyni, zá drzwiámi, skryći od Pániey, ktorą Pan zbieżał iákoś niespodźiánie. B. Iák znowu krzyknąwszy po odpráwie ná psa, podz dáley podź strychuiemy delicyi świeckich polá:
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 34
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Niechaj się tym czasem Żołądek na dwunastej z stojącym kompasem Zgadza! Jakoż jest — kładę«.
Gość też na to: »Zgoda! Żeby potrawy miały krzepnąć — pewnie szkoda!«
Siedli tedy do stołu. Jest ochota przy tem Gospodarska, z gościowem ktoja apetytem Przez odpoczynku walczy. Wszytko by rad w niego Wetkał. »Potym, czy — pyta — trunku korzennego Napijem się, czyli też tylko dla pragnienia?« — Co gospodarz rozkaże, gość nic nie odmienia.
Więc póki na obrusie z potrawami trwają Pułmiski, włoskim winem pragnienie skrapiają, Po obiedzie zaś kanar go sektem traktuje, Pizy drugich list od żony, iż
Niechaj sie tym czasem Żołądek na dwunastej z stojącym kompasem Zgadza! Jakoż jest — kładę«.
Gość też na to: »Zgoda! Żeby potrawy miały krzepnąć — pewnie szkoda!«
Siedli tedy do stołu. Jest ochota przy tem Gospodarska, z gościowem ktoia appetytem Przez odpoczynku walczy. Wszytko by rad w niego Wetkał. »Potym, czy — pyta — trunku korzennego Napijem się, czyli też tylko dla pragnienia?« — Co gospodarz rozkaże, gość nic nie odmienia.
Więc poki na obrusie z potrawami trwają Pułmiski, włoskim winem pragnienie skrapiają, Po obiedzie zaś kanar go sektem traktuje, Pizy drugich list od żony, iż
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 76
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
/ w postaci jelonka młodego. Więc nad ojcem mogiłe błahą Korytowym/ I kraj/ który straszyła Meraszczekiem nowym. Gród ktemu Ewripilów/ gdzie porogaciały Kojskie matki/ gdy stada Herkulskie ściągały. Równie Rodon Faebowe/ Jalijskie Telchiny: Tych/ że wzrokiem rzecz każdą w kształt mienili inny: Jupiter/ sobie zmierzłych/ w bratnie wetkał nury. Przepada/ i Kartejskie/ Caeej starej/ mury; Gdzie Alcidamas ojciec/ miałna dziwie zostać/ Jak mogła jego cora przejść w głębią postać? Skąd jezioro Hyriej/ i widzi rzeczone Tempe Cygnowskie/ nagłym łabęciem wstawione. Bo tam Fylius ptastwo/ lwa srogiego ktemu/ Ogłaskawszy/ władnieniu wzdał był chłopięcemu: Była
/ w postáci ielonká młodego. Więc nád oycem mogiłe błahą Korytowym/ Y kray/ ktory strászyłá Merászczekiem nowym. Grod ktemu Ewripilow/ gdźie porogáćiáły Koyskie matki/ gdy stádá Herkulskie śćiągały. Rownie Rodon Phaebowe/ Ialiyskie Telchiny: Tych/ że wzrokiem rzecz káżdą w kształt mienili iny: Iupiter/ sobie zmierzłych/ w brátnie wetkał nury. Przepada/ y Kárteyskie/ Caeey stárey/ mury; Gdźie Alcidámás oyćiec/ miałna dźiwie zostać/ Iák mogła iego corá przeyść w głębią postáć? Zkąd ieźioro Hyryey/ y widźi rzeczone Tempe Cygnowskie/ nagłym łábęćiem wstawione. Bo tám Phylius ptastwo/ lwá srogiego ktemu/ Ogłáskáwszy/ władnieniu wzdał był chłopięcemu: Byłá
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 172
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
łaknie barziej/ i łakomiej trawi: Tak Erysychton brzydki obrokiem się dawi/ A jednak nosić każe: wszytko się w nim staje Jadło/ jadła podniatą/ i czczy brzuch zostaje: Już ojczystych popuścił dla kałduna włości/ Glód jednak nie uchylił zwyczajnej srogości. Brzdennego żarłoctwa burzy płomień brzydki. Nakoniec gdy dostatki w wantuch wetkał wszytki. Ojca godna inszego cora zostawała I tę stawiż naprzedaj lubo znać niechciała Pana cna krew/ i k morzu wzniosła ręce swoje/ Mówiąc: Ty mię zbaw Pana coś dziewictwo moje Jej prośbą ten nie gardząc/ lubo nad nią chodził. Pasąc ją Pan/ jej sztucznie postawę przedziałał: I twarz męską/
łáknie bárźiey/ y łakomiey trawi: Ták Erysychton brzydki obrokiem się dawi/ A iednak nośić każe: wszytko się w nim sstáie Iadło/ iadła podniátą/ y czczy brzuch zostáie: Iuż oyczystych popuśćił dla káłduná włośći/ Glod iednák nie vchylił zwyczáyney srogośći. Brzdennego żárłoctwá burzy płomień brzydki. Nákoniec gdy dostatki w wántuch wetkał wszytki. Oycá godna inszego corá zostawáłá Y tę stáwiż náprzeday lubo znáć niechćiáłá Páná cna krew/ y k morzu wzniosłá ręce swoie/ Mowiąc: Ty mię zbaw Pána coś dźiewictwo moie Iey prośbą ten nie gárdząc/ lubo nád nią chodźił. Pasąc ią Pán/ iey sztucznie postáwę przedźiáłał: Y twarz męską/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 215
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
wstrącił. Gdzie gdy zwykle dodają ofiar Jowiszowi/ Jako dojął staremu ogień ołtarzowi/ Pojźrzą Grecy; ono się wąż w zgórę modrawy Pnie po Jaworze; co stał wszczętej tudzież sprawy. Miał z par ptasząt czteroma/ gniazdo wierzch drzwiny; Które oraz z macierzą/ koło swej rodziny Latajacą wąż popadł/ i w brzuch wetkał chciwy. Zadumieli się wszyscy: aż prorok prawdziwy Testorowic/ ozwał się: bądź wesoł Greczynie/ Nasza pewnie wygrana/ wielka Troja zginie. Zabawić nas/ co prawda/ chwilę robotka ta. Dzieli w tym dziewięć ptastwa na wojenne lata. A ów jakoż zielone roszczki oplotł sobą/ Zbył w kamień; który zostałpód
wstrąćił. Gdźie gdy zwykle dodáią ofiar Iowiszowi/ Iáko doiął stáremu ogień ołtarzowi/ POyźrzą Graecy; ono się wąż w zgorę modráwy Pnie po Iaworze; co stał wszczętey tudźiesz spráwy. Miał z par ptásząt czteromá/ gniazdo wierzch drzwiny; Ktore oraz z macierzą/ koło swey rodźiny Latáiacą wąż popadł/ y w brzuch wetkał chćiwy. Zádumieli się wszyscy: áż prorok prawdźiwy Testorowic/ ozwał się: bądź wesoł Graeczynie/ Nászá pewnie wygrána/ wielka Troiá zginie. Zábáwić nas/ co prawdá/ chwilę robotká tá. Dźieli w tym dźiewięć ptástwá ná woienne látá. A ow iákoż źielone roszczki oplotł sobą/ Zbył w kámień; ktory zostałpod
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 294
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
. złote/ abo taler po groszy 75. a o jutro drugiemu udał wyżej/ ów zasię po groszy 85. A ten po groszy 90. po jutrze zaś dostał mu się po złotych 4. groszy 20. czerwony złoty/ a taler po groszy 100. aliści on w drugie jutro zno wu wmowił/ wetkał jeden drugiemu/ ba i drugi w groził groszą sześcią/ groszą ośmią/ i groszą dziesiącią/ i drożej/ mówiąc: jeśli tak nie weźmiesz/ toć nie zapłacę/ toć nie dam nic/ jeżeli mu dług płacił. A jeżeli też kto co u kogo kupił/ abo komu co pożyczył/ to nie
. złote/ ábo taler po groszy 75. á o iutro drugiemu vdał wyżey/ ow záśię po groszy 85. A ten po groszy 90. po iutrze záś dostał mu się po złotych 4. groszy 20. czerwony złoty/ á taler po groszy 100. áliśći on w drugie iutro zno wu wmowił/ wetkał ieden drugiemu/ bá y drugi w groźił groszą sześćią/ groszą ośmią/ y groszą dzieśiąćią/ y drożey/ mowiąc: iesli ták nie weźmiesz/ toć nie zápłácę/ toć nie dam nic/ ieżeli mu dług płáćił. A ieżeli też kto co v kogo kupił/ ábo komu co pożyczył/ to nie
Skrót tekstu: GostSpos
Strona: 8.
Tytuł:
Sposob jakim góry złote, srebrne, w przezacnym Królestwie Polskim zepsowane naprawić
Autor:
Wojciech Gostkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
ekonomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622