palca. Wzujesz, nim dasz pieniądze, oglądasz napiętki. To boty, których odbyt u człowieka prędki. Na sam glanc powierzchownej tylko patrząc skóry, Żonę bierzesz, szaleńcze? Obuwasz bot, który, Chociaż już zażywany, choć dziura ze spodu, Choć pełno sztuk plugawych i z tyłu, i z przodu, Nie wetknąwszy weń pierwej nogi ani ręki? Niech tam nie tylko zmarski, ale będą sęki, Niech cię trze, niech cię ciśnie, niech cię jak chce wierci, Musisz, nieboże, musisz chodzić w nim do śmierci, Choćbyć wrzody i dziury porobił na ciele, Choćby się skrzywił jako najbrzydsze kurpiele; Musisz szorować
palca. Wzujesz, nim dasz pieniądze, oglądasz napiętki. To boty, których odbyt u człowieka prędki. Na sam glanc powierzchownej tylko patrząc skóry, Żonę bierzesz, szaleńcze? Obuwasz bot, który, Chociaż już zażywany, choć dziura ze spodu, Choć pełno sztuk plugawych i z tyłu, i z przodu, Nie wetknąwszy weń pierwej nogi ani ręki? Niech tam nie tylko zmarski, ale będą sęki, Niech cię trze, niech cię ciśnie, niech cię jak chce wierci, Musisz, nieboże, musisz chodzić w nim do śmierci, Choćbyć wrzody i dziury porobił na ciele, Choćby się skrzywił jako najbrzydsze kurpiele; Musisz szorować
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 97
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
? Dziś, choć pod wiechą żurawiego puchu, Odpuśćcie, proszę, jak po śliwkach w brzuchu. Kto z wierzchu piwo pił, drożdże ze spodu, Ma rada, panie, pódźcie do wychodu Albo kadzidła odżałujcie funtu. Nie zatkasz piórkiem ogniłego szpuntu. 230. KUROPŁOCH STARY I ŁYSY
Łysy jak na tret, gdzieś wetknąwszy piórko: Powiedz co o nim, helikońska córko! Nie chodź pod piórkiem, radzę, łysy dziadku, Bo twój łeb goły podobien do zadku; I tak mi się zda, patrząc po tej głowie, Że jest to szczera prawda, nie przysłowie. 231. DO MelanchOLIKA
Dał mi jeść jaje bez soli Albo mnie
? Dziś, choć pod wiechą żurawiego puchu, Odpuśćcie, proszę, jak po śliwkach w brzuchu. Kto z wierzchu piwo pił, drożdże ze spodu, Ma rada, panie, pódźcie do wychodu Albo kadzidła odżałujcie funtu. Nie zatkasz piórkiem ogniłego szpuntu. 230. KUROPŁOCH STARY I ŁYSY
Łysy jak na tret, gdzieś wetknąwszy piórko: Powiedz co o nim, helikońska córko! Nie chodź pod piórkiem, radzę, łysy dziadku, Bo twój łeb goły podobien do zadku; I tak mi się zda, patrząc po tej głowie, Że jest to szczera prawda, nie przysłowie. 231. DO MELANKOLIKA
Dał mi jeść jaje bez soli Albo mnie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 294
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
grzechu, za pokutę pijaj po pół kwarty.” 435 (N). RZEPA MIASTO PROCHU
Chcąc mój pleban na jutrzni w kiermasz triumfować, Kupiwszy prochu, dał go gospodyni schować. Więc kiedy przyszło strzelać, owa w nocy ślepej, Miasto prochu, nasiennej podała mu rzepy. Nabił ksiądz hakownicę i na długie drzewce Wetknąwszy knot, rozkaże palić na panewce. Mierzy klecha, przytyka, przeciera i dmucha; Ksiądz stoi za parkanem: jako puknie, słucha. A rzepa tylko sapi; toż, wziąwszy latarnie, Przypatruje się z bliska i dwie zgryzie ziarnie, A poznawszy omyłkę, łaje gospodyni, Że z niego żart i ludzkie śmiechowisko czyni
grzechu, za pokutę pijaj po pół kwarty.” 435 (N). RZEPA MIASTO PROCHU
Chcąc mój pleban na jutrzni w kiermasz tryumfować, Kupiwszy prochu, dał go gospodyni schować. Więc kiedy przyszło strzelać, owa w nocy ślepej, Miasto prochu, nasiennej podała mu rzepy. Nabił ksiądz hakownicę i na długie drzewce Wetknąwszy knot, rozkaże palić na panewce. Mierzy klecha, przytyka, przeciera i dmucha; Ksiądz stoi za parkanem: jako puknie, słucha. A rzepa tylko sapi; toż, wziąwszy latarnie, Przypatruje się z bliska i dwie zgryzie ziarnie, A poznawszy omyłkę, łaje gospodyni, Że z niego żart i ludzkie śmiechowisko czyni
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 376
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
prosił jednak Szawłowskiego, majora saskiego. Gdy wyjeżdżał wojewoda lubelski na ten pojedynek, świece podczas mszy św., której słuchał u Kapucynów, gasły ustawicznie. Koń mu się nie dał dosiadać, jednak mniej ważąc te złe ominą, a raczej przestrogi boskie, wyjechał na pojedynek pod Marymont za Warszawę. Wielkim się sercem, wetknąwszy na szpadę skrypt Roztkowskiego, potkał z podkomorzym koronnym. Pchnął go między szyją i piersiami, i trafił w żyłę, że krew dziwnie się rzuciła. Jedni powiedają, że podkomorzy koronny, już padając, pchnął w serce wojewodę lubelskiego, tak że zaraz wywróciwszy się i tylko po francusku powiedziawszy: „Boże mój”,
prosił jednak Szawłowskiego, majora saskiego. Gdy wyjeżdżał wojewoda lubelski na ten pojedynek, świece podczas mszy św., której słuchał u Kapucynów, gasły ustawicznie. Koń mu się nie dał dosiadać, jednak mniej ważąc te złe ominą, a raczej przestrogi boskie, wyjechał na pojedynek pod Marymont za Warszawę. Wielkim się sercem, wetknąwszy na szpadę skrypt Rostkowskiego, potkał z podkomorzym koronnym. Pchnął go między szyją i piersiami, i trafił w żyłę, że krew dziwnie się rzuciła. Jedni powiedają, że podkomorzy koronny, już padając, pchnął w serce wojewodę lubelskiego, tak że zaraz wywróciwszy się i tylko po francusku powiedziawszy: „Boże mój”,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 221
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
libertas nutrix jest sermonis. T. A kiedy będzie wola Wmci dać znać Persowi, o nieprzyjaźni Monarchy Tureckiego jakoś namienić raczył. B. Za ćwierć roku najdalej, a i ty przy mnie na ten czas będziesz, a wszystko mi się widzi, żeć tyłem rozkaże wniść w burzącą armatę, zapalony knot wprzyrodzoną wetknąwszy ponewkę, że tak wypalisz armatę, z której jak Diabeł z piekła wyleciawszy, dasz znać o wojnie Persowi. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. ROZMOWA SZESNASTA. Bohatyr wysyła Totumfackiego w Dziewosłąby do Izabelli. BOHATYR i TOTUMFACKI.
B. Dawno to Naturalistowie do ludzkiej podali
libertas nutrix iest sermonis. T. A kiedy będźie wola Wmći dáć znáć Persowi, o nieprzyiáźni Monárchy Tureckiego iákoś námienić ráczył. B. Zá ćwierć roku naydáley, á y ty przy mnie ná ten czás będźiesz, á wszystko mi się widźi, żeć tyłem roskaże wniść w burzącą ármatę, zápalony knot wprzyrodzoną wetknąwszy ponewkę, że ták wypalisz ármatę, z ktorey iák Diabeł z piekłá wylećiawszy, dasz znáć o woynie Persowi. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. ROZMOWA SZESNASTA. Bohátyr wysyła Totumfáckiego w Dźiewosłąby do Izábelli. BOHATYR y TOTVMFACKI.
B. Dawno to Náturálistowie do ludzkiey podáli
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 56
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
podle konia/ nie dawając nic długo pić po tym tranku. Na ochwat wietrzny.
Na ten ochwat drudzy także tuszą/ jako i na wodny/ co podobno i mym zdaniem wadzić wiele nie może. Ale raczej daj mu krwie upuścić ze trzech żył miedzy oczyma abo uszyma: a jeśli w to kowal nie potrafi/ wetknąwszy i w to i w owo nozdrze laszczkę jaką surowego drzewa na palec hrubą/ na końcu nakarbowaną/ kręć tak długo/ aż się mu z obu nozdrz krew dobrze puści/ nie dalej jednak tę laszczkę wtykając/ jedno na parę palcy niżej oka. Insze.
Mydła ustrugawszy kilka czopków abo gałek/ wpychać w gardło/
podle koniá/ nie dawáiąc nic długo pić po tym tránku. Ná ochwát wietrzny.
Ná ten ochwát drudzy tákże tuszą/ iáko y ná wodny/ co podobno y mym zdániem wádźić wiele nie może. Ale ráczey day mu krwie vpuśćić ze trzech żył miedzy oczymá ábo vszymá: á iesli w to kowal nie potráfi/ wetknąwszy y w to y w owo nozdrze laszczkę iáką surowego drzewá ná pálec hrubą/ ná końcu nákárbowáną/ kręć ták długo/ áż się mu z obu nozdrz krew dobrze puśći/ nie dáley iednák tę laszczkę wtykáiąc/ iedno ná parę pálcy niżey oká. Insze.
Mydłá vstrugawszy kilká czopkow ábo gałek/ wpycháć w gárdło/
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Niv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
uwarz to z mlekiem/ a trochę ochłodziwszy/ wlej w gardło/ abo przez lewą nozdrzę: to czyń raz/ abo kilka. nie tylko koniom/ ale i ludziom/ i dzieciom barzo pomocno/ ale ludziom barzo mało tego prochu na jeden raz dawają.
Każ też koniowi kał wyimować ręką namazawszy onę oliwą/ a wetknąwszy w zadnie jelito/ przed każdym z tych lekarstwem/ jeśliby jakie zatwardzenie nastąpiło: żywot też koniowi nie wadzi mazać oliwą. Starzy Grekowie mocnemi lekarstwy ratowali/ to jest czosnkiem z octem i z pieprzem długim zmieszawszy/ cytwarem i inszemi rzeczami/ których dla przedłużenia zaniechawam. O zadzierżeniu wody, i o kamieniu w nerkach
vwarz to z mlekiem/ á trochę ochłodźiwszy/ wley w gárdło/ ábo przez lewą nozdrzę: to czyń raz/ ábo kilká. nie tylko koniom/ ále y ludźiom/ y dźiećiom bárzo pomocno/ ále ludźiom bárzo máło tego prochu ná ieden raz dawáią.
Każ też koniowi kał wyimowáć ręką námázawszy onę oliwą/ á wetknąwszy w zádnie ielito/ przed kożdym z tych lekárstwem/ iesliby iákie zátwárdzenie nástąpiło: żywot też koniowi nie wádźi mázáć oliwą. Stárzy Grekowie mocnemi lekárstwy rátowáli/ to iest czosnkiem z octem y z pieprzem długim zmieszawszy/ cytwarem y inszemi rzeczámi/ ktorych dla przedłużenia zániechawam. O zádzierżeniu wody, y o kámieniu w nerkách
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Oij
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
i strumienie się obracają: i bez wątpienia żeby od zdrowia mogły być ludziom chorym pożyteczne/ tylko że Islanderowie nie wiele ich zaziwają/ a krom tego nie masz miedzy niemi tak wiele ludzi rozmaitemi chorobami ściśnionich jako u nas: zaziwają ich jednak przecię: abowiem w nich Mięso sobie warzą/ a niektórzy poprostu tylko na rożen wetknąwszy/ abo na powrozie uwiązawszy/ w onej wodzie utopią i tak tam długo zawieszą/ aż doskonale uwra/ co jednak rychło bywa/ bo ona woda srodze jest gorąca. I tak do piero z wody wyciągnąwszy/ wszytkie kości od mięsa wybierzą i tu zostawią/ a mięso do domów swoich odnoszą i pod dachem rozwieszają/
y strumienie śię obracają: y bez wątpienia zeby od zdrowia mogły bydź ludźiom chorym pozyteczne/ tylko źe Islanderowie nie wiele ich zaźywáją/ a krom tego nie masz miedzy niemi tak wiele ludźi rozmaitemi chorobámi śćiśnionich jako u nas: zaźywáją ich jednak przećię: abowiem w nich Mięso sobie wárzą/ á niektorzy poprostu telko ná roźen wetknąwszy/ ábo ná powroźie uwiązawszy/ w oney wodźie utopią y tak tám długo zawieszą/ áź doskonále uwra/ co jednák rychło bywa/ bo oná woda srodze jest gorąca. Y tak do piero z wody wyciągnąwszy/ wszytkie kośći od mięsá wybierźą y tu zostáwią/ á mięso do domow swoich odnoszą y pod dáchem rozwieszają/
Skrót tekstu: VetIsland
Strona: 29
Tytuł:
Islandia albo Krótkie opisanie Wyspy Islandii
Autor:
Daniel Vetter
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, relacje
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638