wyganiają świnie; Że mu się pstre udało pod samurą prosię, Toż, do onego ojca przyszedszy, nisko się Ukłoni, żeby mu go ofiarował w dary. Że z błaznem trudno wskórać, widzi ociec stary: Pójdziesz z nim, zastawiwszy na ryby więcierze, Upominaj, jako chcesz, a on żaby bierze. Wszytko wetować możesz, prócz rozumu straty: Prowadź go na łopatę, a gówno z łopaty. Gardziłeś, gdym ci konie dawał upominkiem, Jużże się, miły wieprzku, kontentuj podświnkiem. Ksiądz w księgi, żołnierz zwykle w konie się przyczynia, Kto się do czego rodzi, z świnią przecie Świnia. Cóż osłowi
wyganiają świnie; Że mu się pstre udało pod samurą prosię, Toż, do onego ojca przyszedszy, nisko się Ukłoni, żeby mu go ofiarował w dary. Że z błaznem trudno wskórać, widzi ociec stary: Pójdziesz z nim, zastawiwszy na ryby więcierze, Upominaj, jako chcesz, a on żaby bierze. Wszytko wetować możesz, prócz rozumu straty: Prowadź go na łopatę, a gówno z łopaty. Gardziłeś, gdym ci konie dawał upominkiem, Jużże się, miły wieprzku, kontentuj podświnkiem. Ksiądz w księgi, żołnierz zwykle w konie się przyczynia, Kto się do czego rodzi, z świnią przecie Świnia. Cóż osłowi
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 145
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
płyną zmieszane z ogniami. Pokaż mej pannie twe zbiedniałe liście, Że widząc, jako gładkość oczywiście Ginie, i że to trwałość klejnot rzadki, Da mi i owoc, a nie tylko kwiatki. DO KUPIDYNA
Zgasiłeś świecę, Kupido zuchwały, W sercu u Kasie-— ach, strach to niemały! Chcesz-li wetować, zaszedszy ją z boku Możesz zapalić pochodnią z jej wzroku; A gdy cię stamtąd odpędzą strażnicy, Wstyd i Poczciwość, do mnie po próżnicy Nie chodź, bo z serca wyniesiesz knot goły: Już tam nie ogień, lecz szczere popioły. O SWEJ PANNIE
Biały jest polerowny alabastr z Karrary, Białe mleko przysłane w
płyną zmieszane z ogniami. Pokaż mej pannie twe zbiedniałe liście, Że widząc, jako gładkość oczywiście Ginie, i że to trwałość klejnot rzadki, Da mi i owoc, a nie tylko kwiatki. DO KUPIDYNA
Zgasiłeś świecę, Kupido zuchwały, W sercu u Kasie-— ach, strach to niemały! Chcesz-li wetować, zaszedszy ją z boku Możesz zapalić pochodnią z jej wzroku; A gdy cię stamtąd odpędzą strażnicy, Wstyd i Poczciwość, do mnie po próżnicy Nie chodź, bo z serca wyniesiesz knot goły: Już tam nie ogień, lecz szczere popioły. O SWEJ PANNIE
Biały jest polerowny alabastr z Karrary, Białe mleko przysłane w
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 35
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Któregoć jest dowodem to moje pisanie I wszytkie oddawane dotychczas usługi, Krew tę i zdrowie tobie zapisane w długi Przyjmi wdzięcznie w zakładzie a w tej odległości, Nie ustawaj w zawziętej ku mnie życzliwości, I w łasce przyrzeczonej czekając tęskliwa, Kiedy mię stawi tobie godzina szczęśliwa. Natenczas ja do ciebie mile się przysiędę, I wetować mych tęsknic wycierpianych będę. Często całując rączkę i usta pieszczone, Nad tureckie serbety wdzięczniej osłodzone. W tych pociechach gdy serce będzie opływało, Na on czas mi samemu tak się będzie zdało, Że zwyciężca narodów w zamek na złoconych Wjeżdżam wozach, srogimi słońmi zaprzężonych; I zbieram perły z brzegów morza wschodowego, I że
Ktoregoć jest dowodem to moje pisanie I wszytkie oddawane dotychczas usługi, Krew tę i zdrowie tobie zapisane w długi Przyjmi wdzięcznie w zakładzie a w tej odległości, Nie ustawaj w zawziętej ku mnie życzliwości, I w łasce przyrzeczonej czekając teskliwa, Kiedy mię stawi tobie godzina szczęśliwa. Natenczas ja do ciebie mile się przysiędę, I wetować mych tęsknic wycierpianych będę. Często całując rączkę i usta pieszczone, Nad tureckie serbety wdzięczniej osłodzone. W tych pociechach gdy serce będzie opływało, Na on czas mi samemu tak się będzie zdało, Że zwyciężca narodow w zamek na złoconych Wjeżdżam wozach, srogimi słońmi zaprzężonych; I zbieram perły z brzegow morza wschodowego, I że
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 238
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Ale noc przymierzechniona z pochmurnymi Nieby, Także tej znamienitej do końca potrzeby Wygrać nie pozwoliła. Bo gdy się wpogonią Ochotnik nasz uniesie: owi w-tym ubronią Co za Stawem Taboru; i w-tym umkną mroku. Jednak znowu we wtorek, po drugim się boku Tym lepiej im dostało. Kiedy chcą wetować. Szkody swojej Krzywonos: począł nastepować. Wszytkim swym Komunnikiem ku przeprawie owy, Gdzie i Książę ze swymi czekał go gotowy, Prawy bok Wojewodzie Kijowskiemu dawszy, Sobie lewy. Wiec skoro groble się dobrawszy, Widzi tymże co pierwej nie pomiernym gwałtem: Hultajstwo ja okrywać, inszym zajdzie kształtem Ze przeprawić wszytkiemu wojsku się
Ale noc przymierzechniona z pochmurnymi Nieby, Tákże tey známienitey do końca potrzeby Wygrać nie pozwoliła. Bo gdy sie wpogonią Ochotnik nász uniesie: owi w-tym ubronią Co za Stawem Taboru; i w-tym umkną mroku. Iednák znowu we wtorek, po drugim sie boku Tym lepiey im dostało. Kiedy chcą wetowáć. Szkody swoiey Krzywonos: począł nastepowáć. Wszytkim swym Komunnikiem ku przeprawie owy, Gdźie i Xiąże ze swymi czekał go gotowy, Prawy bok Woiewodźie Kiiowskiemu dawszy, Sobie lewy. Wiec skoro groble sie dobrawszy, Widźi tymże co pierwey nie pomiernym gwałtem: Hultáystwo ia okrywać, inszym záydzie kształtem Ze przeprawić wszytkiemu woysku sie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 22
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
nazad. Gdzież było fortunę niebaczną Z-Czoła tedy uchwycić? i z-większą potęgą Do nich mu się wyprawić? Bo jako zasięgą Rano nasi Języka, że dłużej kiedyby Na nich był następował, mieli bez pochyby Porzucać już Tabory, i smarować nogi. Czym przyszło okazji żałować tak drogi Niewinnie upłynionej. Której chcąc wetować Książę, znowu rozkaże swoim się gotować, A pospołu z-Wodzami drugimi nałoży, Żeby skoro da Hasło i trąba zatrwoży Dworna jego, ze wszytkich Kwatyr Obozowych Za nim wtrop wypadali. Ale już gotowych Zastał tedy Hultajów: bowiem w-którą stronę, Upatrzywszy nad stawem słabszą gdzieś obronę, Miał uderzać, przekinczyk z-
nazad. Gdźiesz było fortunę niebaczną Z-Czołá tedy uchwyćić? i z-większą potęgą Do nich mu się wypráwić? Bo iáko zásięgą Ráno nasi Ięzyká, że dłużey kiedyby Ná nich był następował, mieli bez pochyby Porzucać iuż Tabory, i smárowáć nogi. Czym przyszło okazyey záłowáć tak drogi Niewinnie upłynioney. Ktorey chcąc wetowáć Xiążę, znowu rozkaże swoim się gotowáć, A pospołu z-Wodzámi drugimi nałoży, Zeby skoro da Hásło i trąba zátrwoży Dworna iego, ze wszytkich Quatyr Obozowych Zá nim wtrop wypadali. Ale iuż gotowych Zastał tedy Hultaiow: bowiem w-ktorą stronę, Vpatrzywszy nad stawem słabszą gdźieś obronę, Miał uderzać, przekinczyk z-
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 95
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
w Wilnie, odebrałem wiadomość z Rasnej, że brat mój, teraźniejszy pułkownik, miał pojedynek z Czyżem, stolnikiem smoleńskim, na jarmarku Wysockim z takiej okazji: zwadził się z nim u Łaźniewskiego, naówczas konkurenta siostry mojej Agnieszki, a potem w Wysokiem na końskim targowisku. Czyż, obaczywszy brata mego, chciał swego wetować alias odłajać, ale skoro zaczął mówić, zaraz go brat mój uderzył i potem, gdy się porwali do szabel, lubo brat mój, nie spodziewając się tej okazji, nie miał szabli dobrej, jednak tak żwawo na niego natarł i w głowę go dobrze opatrzoną ciął, że Czyż, małą ranę odniósłszy, barzej od
w Wilnie, odebrałem wiadomość z Rasnej, że brat mój, teraźniejszy pułkownik, miał pojedynek z Czyżem, stolnikiem smoleńskim, na jarmarku Wysockim z takiej okazji: zwadził się z nim u Łaźniewskiego, naówczas konkurenta siostry mojej Agnieszki, a potem w Wysokiem na końskim targowisku. Czyż, obaczywszy brata mego, chciał swego wetować alias odłajać, ale skoro zaczął mówić, zaraz go brat mój uderzył i potem, gdy się porwali do szabel, lubo brat mój, nie spodziewając się tej okazji, nie miał szabli dobrej, jednak tak żwawo na niego natarł i w głowę go dobrze opatrzoną ciął, że Czyż, małą ranę odniósłszy, barzej od
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 182
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
rząd to sprawił, Że rzeczy końca nieodniosłszy swego, Wojsko strwożone jakoby z pogromu Uchodząc nazad cofnęło do domu.
Przyszło z frasunkiem spuścić w tem i jemu, A sposobniejszy na czas się zachować, Nowa to jednak rzecz Koniecpolskiemu Była z wojennych szranków ustępować: Przeto pilnie myśl swą nakłaniał k'temu, Tej niefortuny jakby mógł wetować, W czem mu życzliwe szczęście posłużyło, Gdy pod Zbarażem potem go stawiło.
Tam cny bohatyr czoło w szyku trzymał, Gdzie gdy najpierwej siły swe wywarła Dzika chanaja i krwawy się wszczynał Z obu stron rozruch, ta potem natarła Na wszystko wojsko, on śmiele wytrzymał Raz ten gwałtowny, jego dzielność wsparła Nieprzyjaciela, a
rząd to sprawił, Że rzeczy końca nieodniosłszy swego, Wojsko strwożone jakoby z pogromu Uchodząc nazad cofnęło do domu.
Przyszło z frasunkiem spuścić w tém i jemu, A sposobniejszy na czas się zachować, Nowa to jednak rzecz Koniecpolskiemu Była z wojennych szranków ustępować: Przeto pilnie myśl swą nakłaniał k'temu, Tej niefortuny jakby mógł wetować, W czém mu życzliwe szczęście posłużyło, Gdy pod Zbarażem potém go stawiło.
Tam cny bohatyr czoło w szyku trzymał, Gdzie gdy najpierwej siły swe wywarła Dzika chanaja i krwawy się wszczynał Z obu stron rozruch, ta potém natarła Na wszystko wojsko, on śmiele wytrzymał Raz ten gwałtowny, jego dzielność wsparła Nieprzyjaciela, a
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 342
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
. Obaczę kuchnią na oko: Dosyć placu i szeroko; Między niemi wieża wodna, Przedtym była to rzecz godna I do kuchen wygadzała, Z ogrodem się też zgadzała; Z której, gdzie potrzeba wody, Biegła na wszelkie wygody; Teraz nie wiem, co się dzieje, Z rurmusu mało nadzieje; Studnia tego ma wetować, Codzienną wodę gotować.
Wedla kuchnie gmach drewniany, Przytym tynkowane ściany, Gdzie pokojowi jadają Obiad i w wieczór siadają, A z nimi też karlikowie Ucieszni, jak grzymlikowie. Drugie wedle niego, takie Budowanie, jak jednakie; Tam fraucymer: nasze ziemki Stoją spólnie, Włoszki, Niemki; Ich łóżeczka.,
. Obaczę kuchnią na oko: Dosyć placu i szeroko; Między niemi wieża wodna, Przedtym była to rzecz godna I do kuchen wygadzała, Z ogrodem się też zgadzała; Z której, gdzie potrzeba wody, Biegła na wszelkie wygody; Teraz nie wiem, co się dzieje, Z rurmusu mało nadzieje; Studnia tego ma wetować, Codzienną wodę gotować.
Wedla kuchnie gmach drewniany, Przytym tynkowane ściany, Gdzie pokojowi jadają Obiad i w wieczór siadają, A z nimi też karlikowie Ucieszni, jak grzymlikowie. Drugie wedle niego, takie Budowanie, jak jednakie; Tam fraucymer: nasze ziemki Stoją spólnie, Włoszki, Niemki; Ich łóżeczka.,
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 65
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
Pan nasz/ z wrodzonej sobie łaskawości/ w nagrodę niczyjej krwie/ daleko więcej poddanych swoich nie pragnie/ i przetoż widząc upokorzenie Zaporowskiego wojska/ sromotny ten występek jemu przebacza/ byle jednak tak brzydki i haniebny eksces niepobożnej swej woli/ nagrodzili powolnością/ cnotą/ i wiarą/ i co haniebnie zasłużyli/ sławnie usiłowali wetować. Co zaś do supliki powiedział/ że K. I. M. wszytko pozwoli z łaski swojej/ czemu całość Majestatu Królewskiego/ i bezpieczeństwo zdrowia Rzeczypospolitej/ przeczyć nie będzie.
Dwa dni zawzięła sprawa ta/ a niżeli się rzetelnie dokończyła/ to jest/ a niżeli Król I. M. wolą swoję odkrył na
Pan nász/ z wrodzoney sobie łáskáwośći/ w nagrodę nicżyiey krwie/ dáleko więcey poddánych swoich nie prágnie/ y przetoż widząc vpokorzenie Zaporowskiego woyská/ sromotny ten występek iemu przebacża/ byle iednák ták brzydki y hániebny exces niepobożney swey woli/ nágrodźili powolnośćią/ cnotą/ y wiárą/ y co hániebnie zásłużyli/ sławnie vśiłowáli wetowáć. Co záś do supliki powiedźiał/ że K. I. M. wszytko pozwoli z łáski swoiey/ cżemu cáłość Máiestatu Krolewskiego/ y bespiecżeństwo zdrowia Rzecżypospolitey/ przecżyć nie bedżie.
Dwá dni záwźięłá spráwá tá/ á niżeli się rzetelnie dokońcżyłá/ to iest/ á niżeli Krol I. M. wolą swoię odkrył ná
Skrót tekstu: PastRel
Strona: C3v
Tytuł:
Relacja chwalebnej expedycjej
Autor:
J. Pastorius
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
! O luba kradksieży! Już biednej pozwolony Achilles odbieży! Więc idź ani śmiem bowiem tamować tej drogi. Idź ostróżny, a pomniej na Matki przestrogi. Idź z Bogiem, a mój powroć. Ale się tu pono Próżnych rzeczy napieram, już cię wdzięcznych grono Trojanek płaczem swoim, i piękną żałoba Utraconą Ojczyznę chcąc wetować toba: Do żalu i miłości poniewoli snadnie; Albo sama do serca tak sławna przypadnie Swym porwaniem Helena; gdy ją dziecinnego Bajką jedną stawszy się kochania twojego, Lub podłym niewolnicom powiadana będę; Lubo wszelkiej u ciebie pamiątki pozbędę. I owszem prowadź wespół, czemuż w bój Marsowy Nie mam iść równie z tobą
! O luba kradxieży! Iuż biedney pozwolony Achilles odbieży! Więc idź áni śmiem bowiem támowáć tey drogi. Idź ostrożny, á pomniey ná Mátki przestrogi. Idź z Bogiem, á moy powroć. Ale się tu pono Prożnych rzeczy nápieram, iuż ćię wdźięcznych grono Troiánek płáczem swoim, y piękną żałobá Vtráconą Oyczyżnę chcąc wetowáć tobá: Do żalu y miłośći poniewoli snádnie; Albo samá do sercá ták sławna przypádnie Swym porwániem Helená; gdy ią dźiećinnego Bayką iedną stawszy się kochánia twoiego, Lub podłym niewolnicom powiádána będę; Lubo wszelkiey u ćiebie pámiątki pozbędę. Y owszem prowadź wespoł, czemuż w boy Mársowy Nie mam iść rownie z tobą
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 150
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700