się zemszczę krzywdy mojej Sumn: Nie mów, jako mi uczynił, tak mu uczynie. Miłośnik dym: A nie przepuszczę i pleszowaczom/ nie będę się korony tykał/ gyż i duchowni są nic dobrego. Sumn: Kto się was dotknie, dotyka się zrzenice oka mego. A rozum przydał: Gdybyś kijem Króla wezbrał/ nie tykając się korony jego/ co rozumiesz? On tego nie uważając/ przydaje; A mogę oddać i pomścić się: mam style siły i potęgi. Sumn: Nad mocniejszym mocniejsza męka wisi Dalej Miłośnik dymów: Mam do tego i ludzi po sobie; którzy mi tego do pomogą dzieła/ w których mam nie
się zemszczę krzywdy moiey Sumn: Nie mow, iáko mi vczynił, ták mu vczynie. Miłośnik dym: A nie przepuszczę y pleszowaczom/ nie będę się korony tykał/ gyż y duchowni są nic dobrego. Sumn: Kto się was dotknie, dotyka sie zrzenice oká mego. A rozum przydał: Gdybyś kiiem Krolá wezbráł/ nie tykáiąc się korony iego/ co rozumiesz? On tego nie vważaiąc/ przydaie; A mogę oddáć y pomśćić się: mam style siły y potęgi. Sumn: Nad mocnieyszym mocnieysza męka wiśi Daley Miłośnik dymow: Mám do tego y ludźi po sobie; ktorzy mi tego do pomogą dźiełá/ w ktorych mam nie
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 22
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
kamienistym torem ku nizinie. Na on czas; kiedy olbrzym Filistyn zuchwały/ Czci Bogu najwyższemu ujmując i chwały. A Bogiem swym/ i siłą hardo pochutnywał: Na pojedynek Saula króla wywoływał. Abo (pry) jeśli się król zemną czynić boi/ Niech kogo na swe miejsce pośle sam we zbroi. Śmiały Dawid/ wezbrał się na onę poczwarę/ W niezwyciężonym Bogu położywszy wiarę/ Szedł serdecznie: podobnych z tego to strumienia Pięć kamyków przebrawszy. Tamże/ w róg ciemienia Ugodziwszy bluźniercę; pierwszym go obalił/ I jegoż własnym mieczem hardy łeb odwalił. Zwyciężył: I cześć Bogu/ i sławę ludowi Jego wrócił/ a hańbę nieprzyjacielowi.
kámienistym torem ku niźinie. Ná on czás; kiedy olbrzym Philistyn zuchwáły/ Czći Bogu naywyższemu vymuiąc y chwały. A Bogiem swym/ y śiłą hárdo pochutnywał: Ná poiedynek Saulá krolá wywoływał. Abo (pry) iesli się krol zemną czynić boi/ Niech kogo ná swe mieysce pośle sám we zbroi. Smiáły Dawid/ wezbrał się ná onę poczwárę/ W niezwyćiężonym Bogu położywszy wiárę/ Szedł serdecznie: podobnych z tego to strumieniá Pięć kámykow przebrawszy. Támże/ w rog ćiemieniá Vgodźiwszy bluźniercę; pierwszym go obálił/ I iegoż własnym mieczem hárdy łeb odwálił. Zwyćiężył: I cześć Bogu/ y sławę ludowi Iego wroćił/ á háńbę nieprzyiáćielowi.
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 5.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
studni na brzegu Nilu, nie daleko Miasta Syenny, na toż właśnie wystawionej, Lib. 17. p. 117.
Jeszcze i dzisia w wielkim Kairze ten zwyczaj zachowują, w posrzodku dziedzińcu, pewnego Meczetu jest słup, na którym znaczą łokcie rosnącego Nilu, i codziennie Miejscy krzykacze ogłaszają po wszystkich ulicach, ile wezbrał. Czynsz nawet i haracz, który Cesarzowi Tureckiemu zgruntów płacą, wkładają, według roźlania. Dzień ten, w który pod pewną postąpi miarę, święto osobliwe, ognie, huki, i wszystkie wesołe sprawuje okrzyki; jakoż i w staroświeczczyźnie powodź takowa, radość w całym Egipcie rodziła, szczęście im pomnażając. Socr
studni ná brzegu Nilu, nie dáleko Miásta Syenny, ná toż właśnie wystáwioney, Lib. 17. p. 117.
Jeszcze y dziśiá w wielkim Kairze ten zwyczay zachowuią, w posrzodku dziedzińcu, pewnego Meczetu iest słup, ná ktorym znaczą łokcie rosnącego Nilu, y codziennie Mieyscy krzykacze ogłaszaią po wszystkich ulicach, ile wezbrał. Czynsz nawet y harácz, ktory Cesarzowi Tureckiemu zgruntow płácą, wkładaią, według roźlaniá. Dzień ten, w ktory pod pewną postąpi miárę, święto osobliwe, ognie, huki, y wszystkie wesołe sprawuie okrzyki; iákoż y w staroświeczczyźnie powodź tákowá, rádość w całym Egypcie rodziła, szczęśćie im pomnażáiąc. Socr
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 81
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
mały szlak, łaje swoich szpiegów, że upuścili ptaszka. Lekce sobie ważąc prawie przez sprawy po nim się puścił, jakby już po uciekającym. Przypadną Tatarowie, a on ich wita tak dobrze, że Kantemir syna swego tam stracił, i sam sromotnie uchodzić musiał. Więc jeszcze pierwiej pod Haliczem na popławnickich polach dobrze Tatarów wezbrał. Przyszedł potem w Ukrainę Han, gdy już dziad wmci był hetmanem koronnym, i panem krakowskim, którego niegotowego, bo wielce chorego zastał na kwartannę w Barze; mimo sam Bar szedł. Dziad wmci obwarowawszy miasto i zamek, (baba wmci z baszty naprzechodzącego Hana patrzała) wyszedł za gumna; cokolwiek miał ludzi
mały szlak, łaje swoich szpiegów, że upuścili ptaszka. Lekce sobie ważąc prawie przez sprawy po nim się puścił, jakby już po uciekającym. Przypadną Tatarowie, a on ich wita tak dobrze, że Kantemir syna swego tam stracił, i sam sromotnie uchodzić musiał. Więc jeszcze pierwiej pod Haliczem na popławnickich polach dobrze Tatarów wezbrał. Przyszedł potém w Ukrainę Han, gdy już dziad wmci był hetmanem koronnym, i panem krakowskim, którego niegotowego, bo wielce chorego zastał na kwartannę w Barze; mimo sam Bar szedł. Dziad wmci obwarowawszy miasto i zamek, (baba wmci z baszty naprzechodzącego Hana patrzała) wyszedł za gumna; cokolwiek miał ludzi
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 178
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Który się z Sansonetem na nie jął gotować, Nie chcąc, aby się bez nich miały odprawować.
XCVII.
Sansonet beł mąż wielki, jako powiadają, Jako się wszytkie na to kroniki zgadzają; Orland go krzcił i naszej wiary go nauczył, A Karzeł w Jeruzalem rządy mu poruczył. Z tem się Astolf na drogę wezbrał w onę dobę, Chcąc puścić swoje męstwo i dzielność na probę W onych gonitwach, które tak sławne być miały W Damaszku, jako one wieści udawały. PIEŚŃ XVIII.
XCVIII.
I tak jadąc powolej onemi krajami, Nie czyniąc sobie gwałtu, małemi cugami, Aby na dzień gonitew czerstwi, niezmorzeni Przybeli do Damaszku
Który się z Sansonetem na nie jął gotować, Nie chcąc, aby się bez nich miały odprawować.
XCVII.
Sansonet beł mąż wielki, jako powiadają, Jako się wszytkie na to kroniki zgadzają; Orland go krzcił i naszej wiary go nauczył, A Karzeł w Jeruzalem rządy mu poruczył. Z tem się Astolf na drogę wezbrał w onę dobę, Chcąc puścić swoje męstwo i dzielność na probę W onych gonitwach, które tak sławne być miały W Damaszku, jako one wieści udawały. PIEŚŃ XVIII.
XCVIII.
I tak jadąc powolej onemi krajami, Nie czyniąc sobie gwałtu, małemi cugami, Aby na dzień gonitew czerstwi, niezmorzeni Przybeli do Damaszku
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 60
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pod klątwą Poseł Papieski o to nalegał/ ruszyło się tam Wojska Chrześcijańskiego siedmdziesiąt tysięcy/ i pod Kairem stanęło. W tym Sołdan tak te pasy/ którymi przyszłi nasi pozastępował/ że Wojsko nasi wyzywali w pole/ Sołdan zwłaczał bitwę/ a tym czasem żywności Chrześcijanom nie stawało. A ze Nilus barzo był w ten czas wezbrał/ zażył go na nasze złe/ gdy i zwyczajnymi upustami/ i przekopanymi brzegami Nil na Wojsko nasze wypuścił/ którym Obóz nasz zalał/ tak że wyżej niżnad łokieć od ziemi woda wszytko/ i paszą dla bydła zalała. Nie mogąc temu radzić Chrześcijanie/ że i sam Sołdan do nich posyłał/ wzmiankę czyniąc o pokoju
pod klątwą Poseł Pápieski o to nálegał/ ruszyło się tám Woyská Chrześćiáńskiego śiedmdźieśiąt tyśięcy/ i pod Káirem stánęło. W tym Sołdan ták te pásy/ ktorymi przyszłi náśi pozástępował/ że Woysko náśi wyzywáli w pole/ Sołdan zwłaczał bitwę/ á tym czásem zywnośći Chrześćiánom nie stawáło. A ze Nilus bárzo był w ten czás wezbrał/ záżył go ná násze złe/ gdy i zwyczáynymi upustámi/ i przekopánymi brzegámi Nil ná Woysko násze wypuśćił/ ktorym Oboz nász zálał/ ták że wyżey niżnád łokieć od źiemi wodá wszytko/ i paszą dla bydłá zálałá. Nie mogąc temu rádźić Chrześćianie/ że i sam Sołdan do nich posyłał/ wzmiankę czyniąc o pokoiu
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 48
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
ona temu buntowi zabiegając/ Wojsko zebrała/ i Stryj Komes Bolonii pomógł jej na nich. Gdy tedy na Rebelizantów/ Królewskie Wojsko uderzyło/ zaraz Komes Champanii się Królowi upokorzył. Drudzy dwa Komessowie/ raz i drugi przypozywani przed Króla/ lub dla bojaźni do posłuszeństwa się udali/ jednak Hugo do Króla Anglii swego Pasierba się wezbrał/ i na Ludwika Króla go pobudzał/ wrzekomo jakoby chciał odyskać/ co Ojcu jego Janowi Królowi Angielskiemu Filip Francuski odebrał: Lecz Anglik szczęśliwych początków Ludywka się obawiał/ żeby mu ostatka Aquitanii nie odjął: acz Papież za Anglikiem jako pod opieką Stolice Rzymskiej zostającym wstawił się/ i Ludwika od wojny nań odwodził/ a
oná temu buntowi zábiegáiąc/ Woysko zebráłá/ i Stryi Komes Bolonii pomogł iey ná nich. Gdy tedy ná Rebellizántow/ Krolewskie Woysko uderzyło/ záraz Komes Chámpánii się Krolowi upokorzył. Drudzy dwá Komessowie/ raz i drugi przypozywáni przed Krolá/ lub dla boiaźni do posłuszeństwá się událi/ iednák Hugo do Krolá Anglii swego Páśierba się wezbrał/ i ná Ludwiká Krolá go pobudzał/ wrzekomo iákoby chćiał odyskáć/ co Oycu iego Ianowi Krolowi Angielskiemu Philip Fráncuski odebrał: Lecz Anglik szczęśliwych początkow Ludiwká się obawiał/ żeby mu ostátká Aquitánii nie odiął: ácz Pápież zá Anglikiem iako pod opieką Stolice Rzymskiey zostáiącym wstáwił się/ i Ludwiká od woyny náń odwodźił/ á
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 62
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
wierszem okazać się musiała: „Godzien do sądnego dnia wszytkie przeżyć lata, Ten, któryby sprośnika tego zgładził z świata.”
Tego tedy sprosnika obawiając się, aby on gniew boży dla niego nad ludźmi onej krainy okazany nie był, lubo był bogaty i rodowity, wygnano, i precz z Aleksandrii kazano. Nieborak wezbrał się do Mechy, ale nikt mu towarzystwa dopomóc nie chciał, aż-ci ledwie jeden derwisz ubogi podjął się go jako bogatego prowadzić. W tej drodze nie miał przewodnikiem Boga, bo wiatr nieżyczliwy z zachodu uderzywszy, piasek poruszył i onych obóch od obliczności ludzkiej zakrył. Odtąd powiedają, że mu podobny w tamtej krainie
wierszem okazać się musiała: „Godzien do sądnego dnia wszytkie przeżyć lata, Ten, któryby sprośnika tego zgładził z świata.”
Tego tedy sprosnika obawiając się, aby on gniew boży dla niego nad ludźmi onéj krainy okazany nie był, lubo był bogaty i rodowity, wygnano, i precz z Aleksandryej kazano. Nieborak wezbrał się do Mechy, ale nikt mu towarzystwa dopomódz nie chciał, aż-ci ledwie jeden derwisz ubogi podjął się go jako bogatego prowadzić. W téj drodze nie miał przewodnikiem Boga, bo wiatr nieżyczliwy z zachodu uderzywszy, piasek poruszył i onych obóch od obliczności ludzkiéj zakrył. Odtąd powiedają, że mu podobny w tamtej krainie
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 134
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879