nie przez człowieka sądzona być może. Te są marne oprócz innych bez liczby pstrociny/ któremi dzisiejszy twój Samowłajca przez purpuratnych i rogatych dworzan swoich upstrzony/ jako czaczek dzieciom świata tego miłosnikom wystawiany bywa/ które jak nie z Boga są/ tak jego świętemu Majestatowi przeciwne i mierzjone u wszystkich tych/ którzy Duchownemi w nie oczyma wglądają. Izali tedy te dziecinne fraszeczki ciebie synu do tego dworu zaciągnęły? Izali te wiary niegodne z głupiej mądrości człowieczej wyczerpnione bajki do odszczepieństwa ciebie pobudziły? Dziwuję się zaprawdę synu/ jako ty w pokornym domu urodzony i wychowany/ chwałami i wysławianiem któremis Zbawiciela twego i Boga zwykł był czcić i chwalić/ dżyś w przehardym onym
nie przez cżłowieká sądzona być może. Te są márne oprocż innych bez licżby pstroćiny/ ktoremi dziśieyszy twoy Sámowłaycá przez purpuratnych y rogátych dworzan swoich vpstrzony/ iáko cżácżek dźieciom świátá tego miłosnikom wystáwiány bywa/ ktore iák nie z Bogá są/ ták iego świętemu Máiestatowi przećiwne y mierźione v wszystkich tych/ ktorzy Duchownemi w nie ocżymá wglądaią. Izali tedy te dźiećinne frászecżki ćiebie synu do tego dworu záćiągnęły? Izali te wiáry niegodne z głupiey mądrości cżłowiecżey wycżerpnione bayki do odszcżepieństwá ćiebie pobudźiły? Dziwuię się záprawdę synu/ iáko ty w pokornym domu vrodzony y wychowány/ chwałámi y wysławiániem ktoremis Zbáwićielá twego y Bogá zwykł był cżćić y chwalić/ dżiś w przehárdym onym
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 35
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
oracza, że postrzegłszy chmury zbierające się, uchodzi z pola, i do domu się schrania? Możeż karać śmiercią tych, którzy widząc na zachodzie niebo czerwone, rokują pogodę? Możeż urząd dawszy za znak pożaru dźwięk trąby, szydzić, urągać się, a co gorsza karać tych, którzy trąbę usłyszawszy z okien wglądają, pytają się, biegą do ratowania, rzeczy swoje układają, i wynoszą? Tak mogłabyż mądrość i sprawiedliwość sama urągać się, szydzić, śmiercią karać tych, którzy ze znaków niebieskich przyszłe rzeczy rokują, gdyby przynajmniej same tylko komety były prognostykami złych przygód, a prognostykami od niego samego na ten koniec uczynionemi. Zaiste samby
oracza, że postrzegłszy chmury zbieraiące się, uchodzi z pola, y do domu się schrania? Możeż karać śmiercią tych, ktorzy widząc na zachodzie niebo czerwone, rokuią pogodę? Możeż urząd dawszy za znak pożaru dźwięk trąby, szydzić, urągać się, a co gorsza karać tych, ktorzy trąbę usłyszawszy z okien wglądaią, pytaią się, biegą do ratowania, rzeczy swoie układaią, y wynoszą? Tak mogłabyż mądrość y sprawiedliwość sama urągać się, szydzić, śmiercią karać tych, ktorzy ze znakow niebieskich przyszłe rzeczy rokuią, gdyby przynaymniey same tylko komety były prognostykami złych przygod, a prognostykami od niego samego na ten koniec uczynionemi. Zaiste samby
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 240
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Kolegia na wychowanie ich. Ci/ których obraca do wielkiego Saraju/ muszą mieć zawsze coś osobliwego w sobie/ co mu ich zaleca/ i najpierwszy bywają do dostąpienia Urzędów. Oddają ich pod dyrekcią Kapa Agi, który jest starszy nad Eunuchami białemi. Niewypowiedziana rzecz jest/ jako się z nimi ostro ci Eunuchowie obchodzą/ wglądają pilnie w najmniejsze ich ruszenie/ i niemasz tak małego występku/ któregoby niemieli surowo karać. Są albowiem Eunuchowie z przyrodzenia okrutni/ czyli im to pochodzi z zazdrości/ która ich patrząc nadoskonalszych ludzi potajemnie pali/ czyli też zakrawają nieco Białogłowskiego przyrodzenia/ które są pospolicie okrutniejsze/ i barzo mściwe od
Collegia ná wychowánie ich. Ci/ ktorych obráca do wielkiego Sáráiu/ muszą mieć záwsze coś osobliwego w sobie/ co mu ich záleca/ y naypierwszi bywáią do dostąpienia Vrzędow. Oddáią ich pod direkcią Kapa Agi, ktory iest stárszy nád Eunuchámi białemi. Niewypowiedźiana rzecz iest/ iáko się z nimi ostro ći Evnuchowie obchodzą/ wglądáią pilnie w naymnieysze ich ruszenie/ y niemász ták máłego występku/ ktoregoby niemieli surowo karać. Są álbowiem Evnuchowie z przyrodzenia okrutni/ czyli im to pochodźi z zázdrośći/ ktora ich pátrząc nádoskonalszych ludźi potáiemnie páli/ czyli też zákrawáią nieco Białogłowskiego przyrodzenia/ ktore są pospolićie okrutnieysze/ y bárzo mśćiwe od
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 33
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678