był hetman Pociej.
W związku wojsko upodobawszy sobie władzę ip. Potockiego przy nim consurgit, powstaje przytem przeciw konfederackiemu marszałkowi et contra sancita Reip., fremit że niepłatne, buntuje się iść do Litwy na konsystencję, mimo wolę rzeczypospolitej, jeszcze nie mając zakończonych traktatów i pod bokiem nieprzyjaciela. Partie z obu stron się wiążą, ale się to prędko uspokaja.
Traktat w Lublinie zaczęty za mediacją cara imci przez pełnomocnego swego posła księcia Dołhorukiego. Ex parte króla imci zasiadł plenipotentarius iks. Szaniawski biskup kujawski i ip. feldmarszałek Fleming. Ex parte Reip., z Mało-Polski ip. Potocki starosta bełzki, ip. Romanowski podkomorzy chełmski,
był hetman Pociej.
W związku wojsko upodobawszy sobie władzę jp. Potockiego przy nim consurgit, powstaje przytém przeciw konfederackiemu marszałkowi et contra sancita Reip., fremit że niepłatne, buntuje sie iść do Litwy na konsystencyę, mimo wolę rzeczypospolitéj, jeszcze nie mając zakończonych traktatów i pod bokiem nieprzyjaciela. Partye z obu stron się wiążą, ale się to prędko uspokaja.
Traktat w Lublinie zaczęty za medyacyą cara imci przez pełnomocnego swego posła księcia Dołhorukiego. Ex parte króla imci zasiadł plenipotentarius jks. Szaniawski biskup kujawski i jp. feldmarszałek Fleming. Ex parte Reip., z Mało-Polski jp. Potocki starosta bełzki, jp. Romanowski podkomorzy chełmski,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 311
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
chcecie, powiem, Którego nie możecie swoim liczyć bratem I przypuścić do działu ojczystego.” Zatem Pojźrą owi po sobie, jakby kto złodzieja Między kilką wytykał: dlaboga, czy nie ja? Toż wszyscy matce do nóg padszy, każdy prosi, Kiecly póty milczała, już niechaj nie głosi. Wraz się sami przysięgą wiążą, że z tej miary Aż do śmierci nie zajdą między nimi swary, Że się dotąd zawzięta miłość nie odmieni, Jako żyli nie wiedząc, będą żyć rodzeni. Tym ci wyszła sposobem, choć zrazu pokawi. Lecz ja nie wiem, kto światu ten sekret objawi, Ponieważ matka tylko wiedziała i dzieci, A ludzie
chcecie, powiem, Którego nie możecie swoim liczyć bratem I przypuścić do działu ojczystego.” Zatem Pojźrą owi po sobie, jakby kto złodzieja Między kilką wytykał: dlaboga, czy nie ja? Toż wszyscy matce do nóg padszy, każdy prosi, Kiecly póty milczała, już niechaj nie głosi. Wraz się sami przysięgą wiążą, że z tej miary Aż do śmierci nie zajdą między nimi swary, Że się dotąd zawzięta miłość nie odmieni, Jako żyli nie wiedząc, będą żyć rodzeni. Tym ci wyszła sposobem, choć zrazu pokawi. Lecz ja nie wiem, kto światu ten sekret objawi, Ponieważ matka tylko wiedziała i dzieci, A ludzie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 221
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Lecz choć niewolnik stałem się dziś nowy Nowego pana, choć ciężkie okowy Dźwigam nieborak, szczęśliwa ma dola; Słodka u pana takiego niewola. Nie tak jest i miod od dalekiej strony, Ni z Kalabriej cukier osłodzony, Jako więzienie takie, do którego Tęsknię po wszytkie dni żywota mego. Takie łańcuchy, które mię to wiążą, Najmniej na gołej szyi nie zaciążą. Takie kajdany i takie więzienie Nigdy na żadną wolność nie zamienię, Wiedząc że cieszy w najgorszej niewoli, Gdy serce tęskni, kiedy schnie, gdy boli. Węzeł ten tedy tak mocno spojony, Że go nie przetnie i miecz wyostrzony,
I na ostatniej chyba już pościeli Tylko go
Lecz choć niewolnik stałem się dziś nowy Nowego pana, choć ciężkie okowy Dźwigam nieboras, szczęśliwa ma dola; Słodka u pana takiego niewola. Nie tak jest i miod od dalekiej strony, Ni z Kalabriej cukier osłodzony, Jako więzienie takie, do ktorego Tęsknię po wszytkie dni żywota mego. Takie łańcuchy, ktore mię to wiążą, Najmniej na gołej szyi nie zaciążą. Takie kajdany i takie więzienie Nigdy na żadną wolność nie zamienię, Wiedząc że cieszy w najgorszej niewoli, Gdy serce tęskni, kiedy schnie, gdy boli. Węzeł ten tedy tak mocno spojony, Że go nie przetnie i miecz wyostrzony,
I na ostatniej chyba już pościeli Tylko go
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 391
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
aby Królowi J. Mści i Rzptej żadnej niedawali pomocy, raczej aby neutralitatem trzymali, inaczej wypowiadając im i przyjaźń i wszystkie handle z państwem swojem. Patrz W. X. Mść tego pijanicę, niemając żadnej do Rzptej przyczyny, co robi. Nie żalby Rzptej naszej, ponieważ się oni tak przeciwko nam wiążą, abyśmy się też przeciwko nim wiązali; przyszły Sejm ma salvare Rempublicam, albo ją ad interitum, strzeż Boże, przywiedzie, na który nieprzyjaciele i przyjaciele mocno patrzą, którzy za niepomyślnem skończeniem onego, w nieprzyjaciołyby się pewnie obrócili. Nie darmo o tem do W. X. Mści piszę, bo są
aby Królowi J. Mści i Rzptej żadnéj niedawali pomocy, raczéj aby neutralitatem trzymali, inaczéj wypowiadając im i przyjaźń i wszystkie handle z państwem swojém. Patrz W. X. Mść tego pijanicę, niemając żadnéj do Rzptej przyczyny, co robi. Nie żalby Rzptéj naszéj, ponieważ się oni tak przeciwko nam wiążą, abyśmy się też przeciwko nim wiązali; przyszły Sejm ma salvare Rempublicam, albo ją ad interitum, strzeż Boże, przywiedzie, na który nieprzyjaciele i przyjaciele mocno patrzą, którzy za niepomyślném skończeniem onego, w nieprzyjaciołyby się pewnie obrócili. Nie darmo o tém do W. X. Mści piszę, bo są
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 81
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, w blejtramach.
Owcarz owce pasie, w blejtramkach, sub No 43.
Kowal konia kuje, w blejtramkach, sub No 31.
Kaczki dzikie, bekasy, w blejtramkach wyzłacanych, sub No 85.
Ittem, takiż drugi, sub No 87.
Batalia, w blejtramkach, sub No 50.
Samsona Filistynowie wiążą, w blejtramach, sub No 238.
Na słoniach jadą, w blejtramach, sub No 411.
Lanczaut z okrętem, w blejtramach, sub No 27.
Ittem, takiż drugi, sub No 28.
Kobierzec i frukta różne, w blejtramach, sub No 11.
Ittem, takiż drugi, sub No
, w blejtramach.
Owcarz owce pasie, w blejtramkach, sub No 43.
Kowal konia kuje, w blejtramkach, sub No 31.
Kaczki dzikie, bekasy, w blejtramkach wyzłacanych, sub No 85.
Ittem, takiż drugi, sub No 87.
Batalia, w blejtramkach, sub No 50.
Samsona Filistynowie wiążą, w blejtramach, sub No 238.
Na słoniach jadą, w blejtramach, sub No 411.
Lanczaut z okrętem, w blejtramach, sub No 27.
Ittem, takiż drugi, sub No 28.
Kobierzec i frukta różne, w blejtramach, sub No 11.
Ittem, takiż drugi, sub No
Skrót tekstu: ZamLaszGęb
Strona: 77
Tytuł:
Opis zamku w Laszkach Murowanych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Laszki Murowane
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1748
Data wydania (nie wcześniej niż):
1748
Data wydania (nie później niż):
1748
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
których blasku każdy rozum gaśnie; Usta twe nie są usta, lecz koral rumiany, Których farbą każdy zmysł zostaje związany; Piersi twe nie są piersi, lecz nieba surowy Kształt, który wolą naszę zabiera w okowy. Tak oczy, usta, piersi, rozum, zmysł i wolą Blaskiem, farbą i kształtem ćmią, wiążą, niewolą. NIEUSTAWICZNA
Trudno zrozumieć, co się w ciebie wlewa, Takeś odmienna i takeś pierzchliwa: Raześ mi frantem, drugi raześ szczerą, Raz przyjacielem, drugi raz przecherą, Raz ze mną wiernie, drugi raz mię zdradzisz. Raz się pojednasz, drugi raz powadzisz. Tak cię natura
których blasku każdy rozum gaśnie; Usta twe nie są usta, lecz koral rumiany, Których farbą każdy zmysł zostaje związany; Piersi twe nie są piersi, lecz nieba surowy Kształt, który wolą naszę zabiera w okowy. Tak oczy, usta, piersi, rozum, zmysł i wolą Blaskiem, farbą i kształtem ćmią, wiążą, niewolą. NIEUSTAWICZNA
Trudno zrozumieć, co się w ciebie wlewa, Takeś odmienna i takeś pierzchliwa: Raześ mi frantem, drugi raześ szczerą, Raz przyjacielem, drugi raz przecherą, Raz ze mną wiernie, drugi raz mię zdradzisz. Raz się pojednasz, drugi raz powadzisz. Tak cię natura
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 36
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Ząb szkapią kością, włosy pajęczyną, Czoło maglownią, a oczy perzyną. DIALOG Z WENERĄ
„Ratuj, Wenero wszytkowładna, proszę, Poradź w miłości, którą dziś ponoszę.” „Kochaj, miłości miłość jest nadgrodą.” „Czynię to, ale darmo i z swą szkodą.” „Dawaj podarki, co wiążą i bogi.” „Chciałbym, nie masz skąd, mieszek mam ubogi.” „Obiecuj!” — „Słowy nie wskóram gołymi.” „Przysięgaj!” — „Szkoda żartować z świętymi.” „Pisz wiersze!” — „Trudno o miłosne dumy, Gdy wszytkie w głowie szwankują rozumy
Ząb szkapią kością, włosy pajęczyną, Czoło maglownią, a oczy perzyną. DIALOG Z WENERĄ
„Ratuj, Wenero wszytkowładna, proszę, Poradź w miłości, którą dziś ponoszę.” „Kochaj, miłości miłość jest nadgrodą.” „Czynię to, ale darmo i z swą szkodą.” „Dawaj podarki, co wiążą i bogi.” „Chciałbym, nie masz skąd, mieszek mam ubogi.” „Obiecuj!” — „Słowy nie wskóram gołymi.” „Przysięgaj!” — „Szkoda żartować z świętymi.” „Pisz wiersze!” — „Trudno o miłosne dumy, Gdy wszytkie w głowie szwankują rozumy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 64
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
zysk niźli swój wczas woli. Tak też i Walek z żoną postępuje: Sam jej nie tyka, a ludziom najmuje. DO JĘDRZEJA
Wierz mi, Jędrzeju, że nie bez przyczyny Czynisz Walkowi częste nawiedźmy. Ani on nad cię możniejszy, ani ty Jesteś z nim związkiem pokrewności zbity, Ani was przyjaźń i równe zabawy Wiążą, ani on na cię tak łaskawy, Aniś ty człowiek znosić jego zrzędy — Skądże-ć ta ludzkość i takie obrzędy? „Ma — mówisz — żonę, co mię twarz jej łudzi.” Ach, proszę, z taką ludzkością do ludzi! NA SZKLARZA
Pokazujesz mi chwalebną szklenicę. Której nad wszelką szanujesz świątnicę,
zysk niźli swój wczas woli. Tak też i Walek z żoną postępuje: Sam jej nie tyka, a ludziom najmuje. DO JĘDRZEJA
Wierz mi, Jędrzeju, że nie bez przyczyny Czynisz Walkowi częste nawiedźmy. Ani on nad cię możniejszy, ani ty Jesteś z nim związkiem pokrewności zbity, Ani was przyjaźń i równe zabawy Wiążą, ani on na cię tak łaskawy, Aniś ty człowiek znosić jego zrzędy — Skądże-ć ta ludzkość i takie obrzędy? „Ma — mówisz — żonę, co mię twarz jej łudzi.” Ach, proszę, z taką ludzkością do ludzi! NA SZKLARZA
Pokazujesz mi chwalebną szklenicę. Której nad wszelką szanujesz świątnicę,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 99
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
życzyć śmiało, Prócz szyje, prócz gęby, Ale że to niemało, Więc język za zęby. PIEŚŃ
Gładka dziewko, nie bez szkody Widzimy cud twej urody, Bo ona, choć nam jej nie każesz, skryto Rani serca, śliczna Melito.
Trudno z tobą dowieść sprawy, Wszytkie postępki, postawy, Wszytkie przymioty wiążą nas sowito, Wszytek twój skład, grzeczna Melito.
A gdy roztropnymi słowy Rozpuścisz potok swej mowy, Jak twa gładkość ślepi oczy, tak i to Uszy łowi, mądra Melito.
Nadto chętne nieba rady Dały-ć zacne ojce, dziady, Urodzenie twe jasno jest odkryto Wszemu światu, zacna Melito.
Stąd jeśli jest
życzyć śmiało, Prócz szyje, prócz gęby, Ale że to niemało, Więc język za zęby. PIEŚŃ
Gładka dziewko, nie bez szkody Widzimy cud twej urody, Bo ona, choć nam jej nie każesz, skryto Rani serca, śliczna Melito.
Trudno z tobą dowieść sprawy, Wszytkie postępki, postawy, Wszytkie przymioty wiążą nas sowito, Wszytek twój skład, grzeczna Melito.
A gdy roztropnymi słowy Rozpuścisz potok swej mowy, Jak twa gładkość ślepi oczy, tak i to Uszy łowi, mądra Melito.
Nadto chętne nieba rady Dały-ć zacne ojce, dziady, Urodzenie twe jasno jest odkryto Wszemu światu, zacna Melito.
Stąd jeśli jest
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 297
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
czynić Poddanym swoim, a ostrość i karanie od dobroci Panów oddalone, do samych ma należeć Urzędów, iże pod prerogatiwą godności Królewskiej Ojcowska ku Poddanym zawiera się miłość. Szczęśliwy Pan, szczęśliwe Państwo, gdzie Pana z Poddanemi, tę Panom spokojność życia, nieśmiertelność sławy, pragnienie w Poddanych wzbudzające, i Rzeczposp: wieczną czyniące wiążą vincula! Nieszczęśliwe te, gdzie więcej wagi ma strach niż miłość, gdzie bronią, i mocą Trony się gruntują, nie Poddanych miłością gdzie w sercach, w ustach, w postępkach czytać: Oderint, dum metuant, i gdzie pokazując przestrach, i lękanie potencją, z najduje się niezbożna jedynowładnego panowania chciwość i ambicja.
czynić Poddánym swoim, á ostrość y karánie od dobroći Pánow oddalone, do sámych ma należeć Vrzędow, iże pod prerogátiwą godnośći Krolewskiey Oycowska ku Poddánym záwiera się miłość. Szczęśliwy Pan, szczęśliwe Páństwo, gdźie Páná z Poddánemi, tę Pánom spokoyność żyćia, nieśmiertelność sławy, prágnienie w Poddánych wzbudzáiące, y Rzeczposp: wieczną czyniące wiążą vincula! Nieszczęśliwe te, gdźie więcey wagi ma strách niż miłość, gdźie bronią, y mocą Throny się gruntuią, nie Poddánych miłośćią gdźie w sercách, w vstách, w postępkách czytáć: Oderint, dum metuant, y gdźie pokázuiąc przestrách, y lękánie potentią, z náyduie się niezbożna iedynowładnego pánowánia chćiwość y ambitia.
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 66
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666