że różnie się widzi, raz w kawalerskich krzyżach, z drugiej strony patrząc widzi się w gwiazdach, z trzeciej w triumfalnych cegiełkach i t. d. Ołtarze bardzo piękne i bogate.
Kościół karmelitów bosych, nad który piękniejszego i modniejszego nie masz: facjata ab extra z kamienia białego jako alabastru; słupy, osoby, wiązania bardzo specjalne z jednych a nie spajanych sztuk. Wewnątrz ołtarza także kamienne i obrazy z kamienia białego ryte, wielkie bardzo misterną robotą, zwłaszcza z obu stron poboczne ołtarze średnie. Jest też kościół piękny z takąż facjatą, à la Salute, od Somaszków wystawiony, od Wenecjan tempore pestis kosztem ich; kościół bardzo piękny
że różnie się widzi, raz w kawalerskich krzyżach, z drugiéj strony patrząc widzi się w gwiazdach, z trzeciéj w tryumfalnych cegiełkach i t. d. Ołtarze bardzo piękne i bogate.
Kościół karmelitów bosych, nad który piękniejszego i modniejszego nie masz: facyata ab extra z kamienia białego jako alabastru; słupy, osoby, wiązania bardzo specyalne z jednych a nie spajanych sztuk. Wewnątrz ołtarza także kamienne i obrazy z kamienia białego ryte, wielkie bardzo misterną robotą, zwłaszcza z obu stron poboczne ołtarze srzednie. Jest téż kościół piękny z takąż facyatą, à la Salute, od Somaszków wystawiony, od Wenecyan tempore pestis kosztem ich; kościół bardzo piękny
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 81
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
miasta, nasza kompania w wielkiem była nieszczęściu i ja sam. Albowiem na tak szerokiej rzece szturm wielki powstał, iż płyt cale się rozerwał, którego utrzymać ludzie nie mogli; aż poczęliśmy strzelać dla ratunku: i tak przecie liny rzucono, żeśmy do lądu przybyli, i tameśmy dla kłód i dla rozerwania wiązań, dwa dni bawić się musieli. Stanęliśmy 15^go^ Junii pod Budzynem, pod którym wszystkie trzy regimenta nasze zeszły: to jest regiment gwardii pod komendą pułkownika Sztojentyna, rodem pomorczyka, które pierwsze kampanie jego w młodości były w Węgrzech. Drugi regiment pieszy pod komendą Tymera, wielkiego człowieka brawury i niedyskrecji, który w bataliach
miasta, nasza kompania w wielkiém była nieszczęściu i ja sam. Albowiem na tak szerokiéj rzece szturm wielki powstał, iż płyt cale się rozerwał, którego utrzymać ludzie nie mogli; aż poczęliśmy strzelać dla ratunku: i tak przecie liny rzucono, żeśmy do lądu przybyli, i tameśmy dla kłód i dla rozerwania wiązań, dwa dni bawić się musieli. Stanęliśmy 15^go^ Junii pod Budzynem, pod którym wszystkie trzy regimenta nasze zeszły: to jest regiment gwardyi pod komendą pułkownika Sztojentyna, rodem pomorczyka, które pierwsze kampanie jego w młodości były w Węgrzech. Drugi regiment pieszy pod komendą Tymera, wielkiego człowieka brawury i niedyskrecyi, który w bataliach
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 375
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
chodzi. Ten ją jako żonę Łupi, aż mu się kędyś skryła za zasłonę. Nierychło się postrzegła, bywszy dotąd głupią Że chłopi kijem żony przy miłości łupią, Że inaczej u szlachty, a tak za swą winę Niechcącyć, ale słuszną wzięła dyscyplinę.
Bo kiedy na nią powróz ów grubian składa: „Doleżę bez wiązania” — nieboga powiada. Prawieć mu doleżała, ledwie ją dziesiąty Dotrzymał, skoro wszytkie opędziła kąty. 301 (F). JĘZYK BIAŁOGŁOWSKI
Gdy się miesiąc na niebie za dawnych ćmił czasów, Dźwiękiem miednic i głosem hucznych tołombasów Pomagali mu ludzie, żeby owym grzmotem Mógł się swoim w tej nuży pokrzepić obrotem. Gdyby
chodzi. Ten ją jako żonę Łupi, aż mu się kędyś skryła za zasłonę. Nierychło się postrzegła, bywszy dotąd głupią Że chłopi kijem żony przy miłości łupią, Że inaczej u szlachty, a tak za swą winę Niechcącyć, ale słuszną wzięła dyscyplinę.
Bo kiedy na nię powróz ów grubijan składa: „Doleżę bez wiązania” — nieboga powiada. Prawieć mu doleżała, ledwie ją dziesiąty Dotrzymał, skoro wszytkie opędziła kąty. 301 (F). JĘZYK BIAŁOGŁOWSKI
Gdy się miesiąc na niebie za dawnych ćmił czasów, Dźwiękiem miednic i głosem hucznych tołombasów Pomagali mu ludzie, żeby owym grzmotem Mógł się swoim w tej nuży pokrzepić obrotem. Gdyby
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 131
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z tym, nie tak mi kochany Żywot na woli, jak twoje kajdany; Nie przeto wiążę, abyś odwiązała, Boś mi już dawno okowy przybrała: Bystrość dowcipu, skład cnót i blask oczy, I twarzy wdzięczność, i złoto warkoczy, I szkarłat twych ust, i twej płci bielidła — To są wiązania, to są na mię sidła; Ale cię wiążę, abyś się powoli Do słodkiej chciała przyuczać niewoli. Zdarz Boże, aby ten początek niezły Ściślejsze-ć potem zasmakował węzły. NA BRODĘ JEDNEJ PANIEJ
Filis, ta broda, w której nosisz zęby, Choć ci zasiadła największą część gęby, Przecię jest to znak twej hojnej
z tym, nie tak mi kochany Żywot na woli, jak twoje kajdany; Nie przeto wiążę, abyś odwiązała, Boś mi już dawno okowy przybrała: Bystrość dowcipu, skład cnót i blask oczy, I twarzy wdzięczność, i złoto warkoczy, I szkarłat twych ust, i twej płci bielidła — To są wiązania, to są na mię sidła; Ale cię wiążę, abyś się powoli Do słodkiej chciała przyuczać niewoli. Zdarz Boże, aby ten początek niezły Ściślejsze-ć potem zasmakował węzły. NA BRODĘ JEDNEJ PANIEJ
Filis, ta broda, w której nosisz zęby, Choć ci zasiadła największą część gęby, Przecię jest to znak twej hojnej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 42
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Który nad wszytkie wdzięczności I przyrodzone lubości Zdobi nieoszacowanej, Czoło Anny mej kochanej. Czym też i mnie zniewoliła I wiecznie przysposobiła. Za sługę dożywotniego. Którym do wytchnienia mego Chcę być, póki długu mego Nie zapłacę śmiertelnego U srogiej śmierci podwoja. Potym ja jej, ona moja. 759. Na imieniny.
Godnaś wiązania na twe imieniny, Lubo klejnoty murzyńskiej krainy Albo i złotem z brzegu paktolskiego Lub speciały miasta weneckiego. Ale iż ledwo tyło co potrzeba I to przy ciężkiej pracy dają nieba, Więc ci mój szczyry afekt ofiaruję, A tym cię węzłem, cna panno, krępuję, Który bodajby mocnym szypłem swoim Skrępował moje serce wespół
Ktory nad wszytkie wdzięczności I przyrodzone lubości Zdobi nieoszacowanej, Czoło Anny mej kochanej. Czym też i mnie zniewoliła I wiecznie przysposobiła. Za sługę dożywotniego. Ktorym do wytchnienia mego Chcę być, poki długu mego Nie zapłacę śmiertelnego U srogiej śmierci podwoja. Potym ja jej, ona moja. 759. Na imieniny.
Godnaś wiązania na twe imieniny, Lubo klejnoty murzyńskiej krainy Albo i złotem z brzegu paktolskiego Lub speciały miasta weneckiego. Ale iż ledwo tyło co potrzeba I to przy ciężkiej pracy dają nieba, Więc ci moj szczyry afekt ofiaruję, A tym cię węzłem, cna panno, krępuję, Ktory bodajby mocnym szypłem swoim Skrępował moje serce wespoł
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 230
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
. Nie będzie taki po śmierci więcej broił, ani szkody w ludziach czynił a zatym, nie będzie robił na więtsze męki. I terazci ich ma dosyć, ale za uczynność jego, jako Mostowniczemu Polskiemu, to dano, że więcej na więtsze męki robić nie będzie; już związany z potępionymi, sobie równymi, w wiązań onę piekielną, i na ogień położony. Ciebie zacnego i miłego KAWALERA, niechaj Pan Bóg błogosławi tu łaską swoją, a potym onym żołdem z nieba, który koroną zowie Paweł święty, obrońca prześwietnej Maltańskiej wyspy, i wszytkich KAWALERYJ Chrześcijańskich. AMEN. Przedmowa Przedmowa Przedmowa Przedmowa Przedmowa BOGARÓDZICA, Abo KAZANIE OBOZOWE; Na dzień
. Nie będzie táki po śmierći więcey broił, áni szkody w ludziách czynił á zátym, nie będzie robił ná więtsze męki. Y terazći ich ma dosyć, ále zá vczynność iego, iáko Mostowniczemu Polskiemu, to dano, że więcey ná więtsze męki robić nie będzie; iuż związány z potępionymi, sobie rownymi, w wiązań onę piekielną, y ná ogień położony. Ciebie zacnego y miłego KAWALERA, niechay Pan Bog błogosłáwi tu łáską swoią, á potym onym żołdem z niebá, który koroną zowie Páweł święty, obrońcá prześwietney Máltáńskiey wyspy, y wszytkich KAWALERIY Chrześćiáńskich. AMEN. Przedmowá Przedmowá Przedmowá Przedmowá Przedmowá BOGARODZICA, Abo KAZANIE OBOZOWE; Ná dzień
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 8
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
,
Opaska koło Bazy, Cinctura Stellae, po Włosku Cinta,
Laska, Sznur, Astragalus, po Włosku Astragalo. tondyno.
Załamanie wyskoku, Resultus, po Włosku Risalita.
Ganek, albo Otoczenie balasowe, zowie się Podium, Peribolus, po Włosku Parapette, Balastratą,
Balas, Columella Balaustria, po Włosku Balastri.
Wiązań fruktów, kwiatów, zowie się Encerpus fructuum, po Włosku Festone
Ankrowanie, Suffrenatio.
Światło we drzwiach, Lux Portae po włosku, Ja Luce.
Lisztewka. Burcik, Quadrae. Regulae, po Włosku Listelo, gradetto.
Szczyt zowie się, Frontispicium, po Włosku Frontespicio.
Kopuła zowie stę Fastigium, Medyanum, po
,
Opaska koło Bazy, Cinctura Stellae, po Włosku Cinta,
Laska, Sznur, Astragalus, po Włosku Astragalo. tondino.
Załamanie wyskoku, Resultus, po Włosku Risalita.
Ganek, albo Otoczenie balasowe, zowie się Podium, Peribolus, pò Włosku Parapette, Balastrátą,
Balas, Columella Balaustria, po Włosku Balastri.
Wiązań fruktow, kwiatow, zowie się Encerpus fructuum, po Włosku Festone
Ankrowanie, Suffrenatio.
Swiatło we drzwiach, Lux Portae po włosku, Ia Luce.
Lisztewka. Burcik, Quadrae. Regulae, po Włosku Listello, gradetto.
Szczyt zowie się, Frontispicium, po Włosku Frontespicio.
Kopuła zowie stę Fastigium, Medyanum, po
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 78
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
pia- O Ekonomice, mianowicie o Architekturze.
szczystym: bo jeśli na mokrym, mury, pokoje, wilgotne będą plesniejące, i niezdrowe. 4. Jeśli drzewiany wystawiasz budynek, tedy daj bardzo mocne dębowe (z dęba ozimego) podwaliny, albo na standarach według śródwagi osadzonych, słupy w nie czopami osadzając, banty albo wiązania w dole dając i w gorze do płatwy: albo też słupy grubym końcem w ziemię głęboko wkopując dębowe, (nie złe i sosnowe z sękatej i tłustej sosny) i od słupa do słupa dając podwaliny dębowe, lub sosnowe sękate, grube, w pół ziemi zanurzone, a w pół z ziemi pokazane; aby ściany
pia- O Ekonomice, mianowicie o Architekturze.
szczystym: bo iezli na mokrym, mury, pokoie, wilgotne będą plesnieiące, y niezdrowe. 4. Iezli drzewiany wystawiasz budynek, tedy day bardzo mocne dębowe (z dęba ozimego) podwaliny, albo na standarach według środwagi osadzonych, słupy w nie czopami osadzaiąc, banty albo wiązania w dole daiąc y w gorze do płatwy: albo też słupy grubym końcem w ziemię głęboko wkopuiąc dębowe, (nie złe y sosnowe z sękatey y tłustey sosny) y od słupa do słupa daiąc podwaliny dębowe, lub sosnowe sękate, grube, w puł ziemi zanurzone, á w puł z ziemi pokazane; aby sciany
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 353
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
osobliwie dla mocy i na fundamenta, dęby, sosny, jodły, brzozy, olchy, lipy, brzosty, jarzębiny proste, jawory, klony, mód rzew, ile że od robaka nie bywa tykana, co od ognia, to góre lubo antiquitas otym drzewie to negowała. Z których wszystkich drzew, mogą być wiązania, płatwy, balki, tramy, krokwy, łaty, jeśli pod słomę, albo pod snopki, albo gontowy dach dając; łaty tylko mogą być jodłowę, sosnowe, olchowe, lipowe, dla prostości i dla miętkości; a w grabową, bukową, dębową, brzozową etc. nie w bijesz łatę cwieka, dla
osobliwie dla mocy y na fundamenta, dęby, sosny, iodły, brzozy, olchy, lipy, brzosty, iarzębiny proste, iawory, klony, mod rzew, ile że od robaka nie bywa tykana, co od ognia, to gore lubo antiquitas otym drzewie to negowała. Z ktorych wszystkich drzew, mogą bydź wiązania, płatwy, balki, tramy, krokwy, łaty, iezli pod słomę, albo pod snopki, albo gontowy dach daiąc; łaty tylko mogą bydź iodłowę, sosnowe, olchowe, lipowe, dla prostości y dla miętkości; á w grabową, bukową, dębową, brzozową etc. nie w biiesz łatę cwieká, dla
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 398
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
swemu szkodzi. Bo kto sam sobie mądry, stojąc przy uporze, Utonie, puścili się bez wiosła na morze. XXXVII. Ptaszkiem słówko wyszedłszy, wołem się nie wraca. O STARYM A O ŚMIERCI.
Chłop jeden spracowany i w leciech do tego Zeszły, szedł był raz dla drew do lasu gęstego; Gdzie drew wiązań nabrawszy, na ramię je włożył, Z których ciężar, iż mu zbyt wielki kłopot mnożył,
Zdjął je z siebie; jużby rad rzekł o pomoc komu, Wiedząc, że jeszcze było opodal do domu. A nie widząc ratunku, mocuje się starzec: Zdadzą mu się cięższe drwa, niźli drugim marzec. Lecz
swemu szkodzi. Bo kto sam sobie mądry, stojąc przy uporze, Utonie, puścili się bez wiosła na morze. XXXVII. Ptaszkiem słówko wyszedłszy, wołem się nie wraca. O STARYM A O ŚMIERCI.
Chłop jeden spracowany i w leciech do tego Zeszły, szedł był raz dla drew do lasu gęstego; Gdzie drew wiązań nabrawszy, na ramię je włożył, Z których ciężar, iż mu zbyt wielki kłopot mnożył,
Zdjął je z siebie; jużby rad rzekł o pomoc komu, Wiedząc, że jeszcze było opodal do domu. A nie widząc ratunku, mocuje się starzec: Zdadzą mu się cięższe drwa, niźli drugim marzec. Lecz
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 38
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897