do Elby, tak się rzeka mieni, Wszerz i wdłuż ich Korony kopce rozprzestrzeni. Ale skoro za czasem nie stało orliczów, Że cudzych przyszło Polsce szukać królewiczów, Poczęliśmy w ojczyste szczere jego pierze Obcych ozdób na piersiach wieszać mu puklerze. Że opuszczę Lilije, które chęcią błędną Przynieśliśmy z Paryża, bo natychmiast więdną; Po których do królewny naszej w dziewosłęby Wzięliśmy Batorowskie z Kołozwaru Zęby, Ale w dziedzicznym dotąd królewskim ich domie Wprzód ich apetyt zbytniej wolności przy łomie, I nieźle się nadały, póki Moskwę siekły, Póki nie obróciły na dzieci, wilcze kły. Odmieniwszy dziedziczne w dożywotnie rządy, Pobłądziliśmy jako niemądre wielbłądy,
do Elby, tak się rzeka mieni, Wszerz i wdłuż ich Korony kopce rozprzestrzeni. Ale skoro za czasem nie stało orliczów, Że cudzych przyszło Polszczę szukać królewiczów, Poczęliśmy w ojczyste szczere jego pierze Obcych ozdób na piersiach wieszać mu puklerze. Że opuszczę Lilije, które chęcią błędną Przynieśliśmy z Paryża, bo natychmiast więdną; Po których do królewny naszej w dziewosłęby Wzięliśmy Batorowskie z Kołozwaru Zęby, Ale w dziedzicznym dotąd królewskim ich domie Wprzód ich apetyt zbytniej wolności przy łomie, I nieźle się nadały, póki Moskwę siekły, Póki nie obróciły na dzieci, wilcze kły. Odmieniwszy dziedziczne w dożywotnie rządy, Pobłądziliśmy jako niemądre wielbłądy,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 387
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
lecz krótko, pachnie róża pięknie Z rana, w południe mdleje, ku wieczoru mięknie. Widząc diamentową na grzecznej dziewojej: Prawdziwy abrys, rzekę, nosi krasy swojej. Panną z rana zda się coś, ustroiwszy cudnie; Pójdzie za mąż, w kilka lat minęło południe, Traci krasę; aż wieczór, kiedy róże więdną, Śmierdzi, starzawszy z panny babą szpetną, zrzędną. Niejeden wprzód, nim urwie, zakole na roży, Jeśli na komplementy substancyją łoży; Uważnie przeto, żeby nie obrazić dłoni, Gdyż długo musi boleć, niechaj sięga do niej: Bo choć nie tylko kwiaty, oblecą i listy, Trzyma się ość, trzyma
lecz krótko, pachnie róża pięknie Z rana, w południe mdleje, ku wieczoru mięknie. Widząc dyjamentową na grzecznej dziewojej: Prawdziwy abrys, rzekę, nosi krasy swojej. Panną z rana zda się coś, ustroiwszy cudnie; Pójdzie za mąż, w kilka lat minęło południe, Traci krasę; aż wieczór, kiedy róże więdną, Śmierdzi, starzawszy z panny babą szpetną, zrzędną. Niejeden wprzód, nim urwie, zakole na roży, Jeśli na komplementy substancyją łoży; Uważnie przeto, żeby nie obrazić dłoni, Gdyż długo musi boleć, niechaj sięga do niej: Bo choć nie tylko kwiaty, oblecą i listy, Trzyma się ość, trzyma
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 319
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Wtóra,
Moim zdaniem/ największa jest przyczyna przeszkadzająca rozmnożenie dzieci u Turków/ piekielna zazdrość/ i gorliwość między żonami/ ponieważ albowiem czary i gusła w tamtym kraju panują/ najczęściej ich żony na zepsowanie płodu jedna drugiej zażywają. Rzadko która brzemienną zostawszy donosi dziecięcia/ a jeśli nieporoni/ tedy postaremu dzieci schną i więdną/ i tak giną ni trawa/ i rzecz jest doświadczona/ że ci/ co więcej żon chowają/ mniej miewają dzieci/ aniżeli ci/ co z jedną tylko spokojnie i przystojnie żyją. Takowe nienawiści i swary ustawiczne między żonami/ bywają przyczyną/ że siła ludzi/ lubo się w rozkoszach cielesnych kochający/ niechcą
Wtora,
Moim zdániem/ naywiększa iest przyczyná przeszkadzáiącá rozmnożenie dźieći v Turkow/ piekielna zázdrość/ y gorliwość między żonámi/ ponieważ álbowiem czary y gusłá w támtym kráiu pánuią/ nayczęśćiey ich żony ná zepsowánie płodu iedná drugiey záżywáią. Rzadko ktora brzemienną zostawszy donośi dźiećięćia/ á ieśli nieporoni/ tedy postáremu dźieći schną y więdną/ y ták giną ni tráwa/ y rzecz iest doświádczona/ że ći/ co więcey żon chowáią/ mniey miewáią dźieći/ ániżeli ći/ co z iedną tylko spokoynie y przystoynie żyią. Tákowe nienawiśći y swáry vstáwiczne między żonámi/ bywáią przyczyną/ że śiłá ludźi/ lubo się w roskoszach ćielesnych kocháiący/ niechcą
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 186
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
mu pobudką do narzekania.
Cała natura zdaje mu się na nieprawość wylana, każda rzecz która pod zmysł jego podpada, ciemną na się z umysłu jego przeciąga barwę: głos żalu i smutku dniem i nocą rożlega się u niego.
Nie przybliżaj się do jego siedliska, para jego jest zarażliwa, od której schną owoce, więdną kwiaty, które ogród żywota zdobią.
Mijając dom Wesołości, strzeż się aby nogi twe nie zabłądziły do mieszkania Smutku; ale z uwagą idż ścieżką śrzednią, którą z wolna postępując w górę, dojdziesz ustronia cichej spokojności.
Tam bezpieczeństwo mieszka i ukontentowanie; Wesoła jest ona ale bez płochości, poważna ale bez wyniosłości,
mu pobudką do narzekania.
Cała natura zdaie mu się na nieprawość wylana, każda rzecz ktora pod zmysł iego podpada, ciemną na się z umysłu iego przeciąga barwę: głos żalu y smutku dniem y nocą rożlega się u niego.
Nie przybliżay się do iego siedliska, para iego iest zarażliwa, od ktorey schną owoce, więdną kwiaty, ktore ogrod żywota zdobią.
Miiaiąc dom Wesołości, strzeż się aby nogi twe nie zabłądziły do mieszkania Smutku; ale z uwagą idż ścieszką śrzednią, ktorą z wolná postępuiąc w gorę, doydziesz ustronia cichey spokoyności.
Tam bespieczeństwo mieszka y ukontentowanie; Wesoła iest ona ale bez płochości, poważna ale bez wyniosłości,
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 24
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
kształtem: Ppo co bronicie wody? wżdyć wolna każdemu? Słońca/ wody/ powietrza/ natrua żadnemu Wdział nie dała. po dary przyszłam pospolite. Jednak/ pokornie porszę/ byście dali i te: Gdyżemci nie myśliła/ bym tu płokać miała Mdle członki/ tylko abym pragnienia stradała. Usta więdną/ żuchy schną: ledwie że dostanie Gardłu mowy: trunk wody za Nektar mi stanie. Przyznam/ że z was mam żywot; żywot tylko dajcie/ w torsze wody. na tych się k temu oglądajcie/ Co na mym łonie/ ku wam składają ręczynki: A prawie w ten czas rączki wznosiły dziecinki. Kogo
kształtem: Ppo co bronićie wody? wżdyć wolna káżdemu? Słonca/ wody/ powietrza/ nátrua żadnemu Wdźiał nie dáłá. po dáry przyszłám pospolite. Iednák/ pokornie porszę/ byśćie dali y te: Gdyżemći nie myśliłá/ bym tu płokáć miáłá Mdle członki/ tylko ábym pragnienia stradáłá. Vstá więdną/ żuchy schną: ledwie że dostánie Gárdłu mowy: trunk wody zá Nektár mi stánie. Przyznam/ że z was mam żywot; żywot tylko dayćie/ w torsze wody. ná tych się k temu oglądayćie/ Co ná mym łonie/ ku wam skłádáią ręczynki: A práwie w ten czás rączki wznośiły dźiecinki. Kogo
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 148
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
mi już, Ojcze, na zgonie ucha, bo w ręce Twoje polecam ducha” i uchyliwszy głowy na stronę, oddał go w świętą zaraz ochronę. A gdy Go uśpił sen on nie leki, brunatne zawarł smętne powieki, które Mu czoło rzekami pławi, że i śmierć sama ich nie zastawi. Płótnieją dziąsła, więdną jagody jako szarłatny kwiatek u wody, który poderżnie pług na uwrócie, umiera lecąc albo przy płocie gdy dżdżem gwałtownym głowę mak złoży, tak też twarz mieni w śmierci Syn Boży, a kryształowe przed tym, ach, ciało wszystko już prawie krwią posiniało. Włosy rozwiwszy tym prawie razem, płakała niema ziemia zarazem,
mi już, Ojcze, na zgonie ucha, bo w ręce Twoje polecam ducha” i uchyliwszy głowy na stronę, oddał go w świętą zaraz ochronę. A gdy Go uśpił sen on nie leki, brunatne zawarł smętne powieki, które Mu czoło rzekami pławi, że i śmierć sama ich nie zastawi. Płótnieją dziąsła, więdną jagody jako szarłatny kwiatek u wody, który poderżnie pług na uwrocie, umiera lecąc albo przy płocie gdy dżdżem gwałtownym głowę mak złoży, tak też twarz mieni w śmierci Syn Boży, a kryształowe przed tym, ach, ciało wszystko już prawie krwią posiniało. Włosy rozwiwszy tym prawie razem, płakała niema ziemia zarazem,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 92
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995