Słońce jedzie, cztery go, przy orczyku złotem, Empirejskich dzianetów szybkim niesie lotem. Nie twych to, Faetoncie, nie twych dzieło dłoni, Płomienistych u ojca napierać się koni, Garłem nienależytej przypłaciwszy jazdy. To tak Febus; Febe zaś, która rządzi gwiazdy, Rodzona jego siostra, Dianą się mieni, Wprząga cug wiatronogich w swój pojazd jeleni: Tymi się, raz w okrągłej, drugi w szczupłej cerze, Wozi po modrej górnych firmamentów sferze. Precz ogarzy z ostrymi, precz stąd charci, kielcy, Nie pomyślajcie o nich myśliwcy i strzelcy, Niech was Ifigeniją Agamemnon straszy, Znajdzie się inszy jeleń do uciechy waszej. Wozom się na
Słońce jedzie, cztery go, przy orczyku złotem, Empirejskich dzianetów szybkim niesie lotem. Nie twych to, Faetoncie, nie twych dzieło dłoni, Płomienistych u ojca napierać się koni, Garłem nienależytej przypłaciwszy jazdy. To tak Febus; Febe zaś, która rządzi gwiazdy, Rodzona jego siostra, Dyjaną się mieni, Wprząga cug wiatronogich w swój pojazd jeleni: Tymi się, raz w okrągłej, drugi w szczupłej cerze, Wozi po modrej górnych firmamentów sferze. Precz ogarzy z ostrymi, precz stąd charci, kielcy, Nie pomyślajcie o nich myśliwcy i strzelcy, Niech was Ifigeniją Agamemnon straszy, Znajdzie się inszy jeleń do uciechy waszej. Wozom się na
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 192
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
I ten na tymże placu położony:
Strasznej potędze kiedy nasza mała Garść nie strzymała.
Patrzajmyż jedno na swego Morsztyna, Jakoć zbrojnego zsadził Moskwicina, Lecz go w misiurkę drugi nad ciemieniem Urwał kiścieniem.
Leci nieborak ciężko uderzony, Chwyta się łęku na dół pochylony, Ale go prędko z onej wyniosł trwogi Koń wiatronogi,
Cnotliwy bachmat, co wyniozszy pana Z dwóch ciężkich potrzeb krew jego wylana, W jednej zacięty, w drugiej położony Wpoł postrzelony.
Ba i nasz Kimbar dobrze się sprawował Na swym dzianecie, lecz potym szwankował, Bo w lewą rękę porwał, brat cnotliwy, Postrzał szkodliwy.
Tu Brzozowskiego już zwalono z konia, Tu
I ten na tymże placu położony:
Strasznej potędze kiedy nasza mała Garść nie strzymała.
Patrzajmyż jedno na swego Morstyna, Jakoć zbrojnego zsadził Moskwicina, Lecz go w misiurkę drugi nad ciemieniem Urwał kiścieniem.
Leci nieboras ciężko uderzony, Chwyta się łęku na doł pochylony, Ale go prędko z onej wyniosł trwogi Koń wiatronogi,
Cnotliwy bachmat, co wyniozszy pana Z dwoch ciężkich potrzeb krew jego wylana, W jednej zacięty, w drugiej położony Wpoł postrzelony.
Ba i nasz Kimbar dobrze się sprawował Na swym dzianecie, lecz potym szwankował, Bo w lewą rękę porwał, brat cnotliwy, Postrzał szkodliwy.
Tu Brzozowskiego już zwalono z konia, Tu
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 360
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
go kłem za grzbiet Melanchetes pojął: Tudzież Terydam/ biedrze Oresistrof dojął. Opóździelić się byli/ owa wlot przepadli Górzystemi przebiegi: ci jako opadli I dotrzymawali go/ drudzy nadpadają/ I w jego ciało zęby okrutne wrazają. Już ranom miejsca nie masz: jęczy ów ubogi/ I mamrze nie jak człowiek/ ni też wiatronogi Jeleń by tak potrafił/ a żałobą sporą Góry znane napełnia: i z wielką pokorą Jakby się właśnie prosił/ w przyklękłej postawi/ Twarzą milczącą kręci/ jak rękoma prawie. Myśliwcy niewiadomi/ zwykle przyszczuiwają Charty/ i Aktaeona po stronach patrzają: Na Aktaeona/ jakby nie był/ na przemiany Krzyczą/ ten co raz
go kłem zá grzbiet Melánchetes poiął: Tudźiesz Terydam/ biedrze Oresistroph doiął. Opoźdźielić się byli/ owá wlot przepádli Gorzystemi przebiegi: ci iáko opádli Y dotrzymawáli go/ drudzy nádpadáią/ Y w iego ćiáło zęby okrutne wrazáią. Iuż ránom mieyscá nie mász: ięczy ow vbogi/ Y mámrze nie iák człowiek/ ni też wiátronogi Ieleń by ták potráfił/ á żałobą sporą Gory znáne nápełnia: y z wielką pokorą Iákby się właśnie prośił/ w przyklękłey postáwi/ Twarzą milczącą kręći/ iák rękomá práwie. Myśliwcy niewiádomi/ zwykle przyszczuiwáią Chárty/ y Aktaeoná po stronách pátrzáią: Ná Aktaeoná/ iákby nie był/ ná przemiány Krzyczą/ ten co raz
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 61
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
; podczas abo szkło różną farbą zdobne, abo i insze upominki drobne.
Król perski wody w krzywą dłoń nabranej, od ubogiego pasterza podanej między inszymi nie pogardził dary, co mu ich w ten czas kładziono bez miary.
Wolał on prostą szczerość, acz ubogą niż diamenty i zaponę drogą, niż koń pod siodłem świetnym wiatronogi, który poryza na dźwięk trąby srogi.
Tym też ty sercem rym mój, któryć niosę, o Gwiazdo polska, przyjmi z chęcią, proszę, a choć nie płynie z aońskiego zdroju, do twego jednak niech ma wstęp pokoju.
Gdzie jeśli z chęcią twój go wzrok przywita, ochota mu stąd uroście okfita,
; podczas abo śkło różną farbą zdobne, abo i insze upominki drobne.
Król perski wody w krzywą dłoń nabranej, od ubogiego pasterza podanej między inszymi nie pogardził dary, co mu ich w ten czas kładziono bez miary.
Wolał on prostą szczerość, acz ubogą niż dyjamenty i zaponę drogą, niż koń pod siodłem świetnym wiatronogi, który poryza na dźwięk trąby srogi.
Tym też ty sercem rym mój, któryć niosę, o Gwiazdo polska, przyjmi z chęcią, proszę, a choć nie płynie z aońskiego zdroju, do twego jednak niech ma wstęp pokoju.
Gdzie jeśli z chęcią twój go wzrok przywita, ochota mu stąd uroście okfita,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 21
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
wnętrzne zamięszanie Zktórego, Rzym swój, August oswobodzi; Lecz ty w podobnym nie korzystasz stanie Ani przez krwawe zamyślasz powodzi Dopinać równej szczęśliwości jemu, Zyczliwym będąc dobru Ojczystemu. II Są insze, co się zaciągają drogi I twej walecznej potrzebują ręki Rozbada bowiem Bisurmanin srogi Jak Briareusz Olbrzym ów sto ręki, Znim zjednocznony Tatar wiatronogi, Lernejskie mając na obłów paszczęki Twej szable, coś nią ukrócił go nie raz Na swój upadek wygląda i teraz III. I żadnej przez to nie poczyta zguby Tak wiele razy chocieś go uskromił, Owszem się Perskiej zda nabywać chluby Nie wstydząc, że go Aleksander zgromił; Więc w swym uporze, kiedy jest tak
wnętrzne zamięszanie Zktorego, Rzym swoy, August oswobodźi; Lecz ty w podobnym nie korzystasz stanie Ani przez krwawe zamyślasz powodźi Dopinać rowney szczęśliwośći iemu, Zyczliwym będąc dobru Oyczystemu. II Są insze, co się zaćiągaią drogi I twey waleczney potrzebuią ręki Rozbada bowiem Bisurmanin srogi Iak Bryareusz Olbrzym ow sto ręki, Znim ziednocznony Tatar wiatronogi, Lerneyskie maiąc na obłow paszczęki Twey szable, coś nią ukroćił go nie raz Na swoy upadek wygląda y teraz III. I żadney przez to nie poczyta zguby Tak wiele razy choćieś go uskromił, Owszem się Perskiey zda nabywać chluby Nie wstydząc, że go Alexander zgromił; Więc w swym uporze, kiedy iest tak
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 3
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
zarywał zadem. Włos gniady, czoło panieńskie i kosa, I ubior strojny, lecz ta sztukaz trzosa.
Moszna rzecz lisznia, lecz zdobi wałachy, Tę sztukę chwalił Zubcowski u swachy. 293. O tymże alio modo.
Z ośmiorga zwierząt, każde daje swe godności Koniowi sposobnemu do wszelkiej dzielności. Biegiem swym wiatronogim on jednorożcowi, Podoła i swym męstwem rynocerotowi. On królowi wszech zwierząt opiera się snadnie, Przed nim ponury niedźwiedź częstokroć upadnie. Przezeń i Mars żelazny ma uciechy swoje, Farbując go wbrod krasno, a to w krwawe boje. Godzien tedy jest rymów rożnych i też moich, Bo go też rad zażywam sam w
zarywał zadem. Włos gniady, czoło panieńskie i kosa, I ubior strojny, lecz ta sztukaz trzosa.
Moszna rzecz lisznia, lecz zdobi wałachy, Tę sztukę chwalił Zubcowski u swachy. 293. O tymże alio modo.
Z ośmiorga zwierząt, każde daje swe godności Koniowi sposobnemu do wszelkiej dzielności. Biegiem swym wiatronogim on jednorożcowi, Podoła i swym męstwem rynocerotowi. On krolowi wszech zwierząt opiera się snadnie, Przed nim ponury niedźwiedź częstokroć upadnie. Przezeń i Mars żelazny ma uciechy swoje, Farbując go wbrod krasno, a to w krwawe boje. Godzien tedy jest rymow rożnych i też moich, Bo go też rad zażywam sam w
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 111
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
grubemi ją zawlekłała obłokami. Z jednej strony Litwa, z drugiej Ruś skrytym zniósłszy się porozumieniem, drapieżne zagony ogniem i mieczem grasujące ustawnie w kraje Inflanckie rozpuszczała. Ani w tak zamożnych Narodach uśmierzyć, zawistne ich zapędy, przez ladajaką, by też nie raz powtórzoną klęskę możno było, która zbyt znamienita w ludziach lekkich i wiatronogim barziej impetem, niż dostojącym w kroku męstwem rozprawujących się być niemogła. Aby też wżdy kiedy dobrze nieprzyjaciela nabito, i do traktatów przymuszono, z tym wszystkim przeświadczone doznanego w nich wiarołomstwa przykłady z poufałego nigdy cieszyć się nie dały pokoju. Ustawiczna zatym i prawie nieśmiertelna od tej ściany wojna samemi zwycięstwy (które jednak bez
grubemi ją záwlekłałá obłokami. Z jedney strony Litwa, z drugiey Ruś skrytym znioższy śię porozumieniem, drapieżne zágony ogniem i mieczem grasujące ustawnie w kraje Inflantskie rospuszczała. Ani w tak zámożnych Narodach uśmierzyć, záwistne ich zápędy, przez ladajaką, by też nie raz powtorzoną klęskę możno było, która zbyt znamienita w ludźiach lekkich y wiatronogim barźiey impetem, niż dostojącym w kroku męstwem rosprawujących śię być niemogła. Aby też wżdy kiedy dobrze nieprzyjaćiela nábito, y do traktatow przymuszono, z tym wszystkim przeświadczone doznanego w nich wiarołomstwa przykłady z poufałego nigdy ćieszyć śię nie dały pokoju. Ustawiczna zátym y prawie nieśmiertelna od tey śćiany woyna samemi zwyćięstwy (które jednak bez
Skrót tekstu: HylInf
Strona: 21
Tytuł:
Inflanty w dawnych swych i wielorakich aż do wieku naszego dziejach i rewolucjach
Autor:
Jan August Hylzen
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750
lecz potym szwankował, Gdy w prawą rękę porwał, brat cnotliwy, Postrzał szkodliwy.
Ratujcie, bracia, swojego Morsztyna, Bo — gdy zbrojnego zsadził Moskwicina — Wnet go w misiurkę drugi nad ciemieniem Urwał kiścieniem.
Leci nieborak ciężko uderzony, Chwyta się łęku na dół pochylony, Ale go prędko wyniósł z onej trwogi Koń wiatronogi.
Cnotliwy bachmat, co wyniósszy pana Z dwóch ciężkich potrzeb, krew jego wylana: W jednej zacięty, w drugiej położony W pół postrzelony.
Tu Brzozowskiego już zwalono z konia, Tu za Pękalskim, już pieszym, pogonią, Rwie k nam nieborak, za nim tysiąc goni Moskiewskich broni.
Szczawny cnotliwy,
lecz potym szwankował, Gdy w prawą rękę porwał, brat cnotliwy, Postrzał szkodliwy.
Ratujcie, bracia, swojego Morstyna, Bo — gdy zbrojnego zsadził Moskwicina — Wnet go w misiurkę drugi nad ciemieniem Urwał kiścieniem.
Leci nieboras ciężko uderzony, Chwyta się łęku na dół pochylony, Ale go prędko wyniósł z onej trwogi Koń wiatronogi.
Cnotliwy bachmat, co wyniósszy pana Z dwóch ciężkich potrzeb, krew jego wylana: W jednej zacięty, w drugiej położony W pół postrzelony.
Tu Brzozowskiego już zwalono z konia, Tu za Pękalskim, już pieszym, pogonią, Rwie k nam nieboras, za nim tysiąc goni Moskiewskich broni.
Szczawny cnotliwy,
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 46
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975