nie otrzęsła? Tacy więc Mołojcy nie widzą, które są Wojny sprawiedliwe, które nie: Tacy nieumieją powinności dobrych Synów Koronnych, i cnotliwych Żołnierzów. Ciężar doma tacy: z domu wyszedszy, to w kmiotki ubogie, własni Odrzychłopscy. W obozach mało się na co przydadzą takowi: z bitwy uciekają, w nogach wiatrowych swoich, jako w koniu Trojańskim, wszytkę ufność swoję kładąc. Ci żołdy swoje w karczmach chowają, a nie w trzosach. Liczą ustawicznie dni i kwartały; więcej coś poszli na kupce, aniż na żołnierze: pożytki, lichwy, przezyski, utraty, rachują zawsze. Nie szkody popadali żołnierze Rzymscy na wojnach: skarby
nie otrzęsłá? Tácy więc Mołoycy nie widzą, ktore są Woyny sprawiedliwe, ktore nie: Tácy nieumieią powinnośći dobrych Synow Koronnych, y cnotliwych Zołnierzow. Ciężar domá tácy: z domu wyszedszy, to w kmiotki vbogie, własni Odrzychłopscy. W obozách máło się ná co przydádzą tákowi: z bitwy vćiekáią, w nogách wiátrowych swoich, iáko w koniu Troiáńskim, wszytkę vfność swoię kłádąc. Ci żołdy swoie w kárczmách chowáią, á nie w trzosách. Liczą vstáwicznie dni y kwártały; więcey coś poszli ná kupce, ániż ná żołnierze: pożytki, lichwy, przezyski, vtráty, ráchuią záwsze. Nie szkody popadáli żołnierze Rzymscy ná woynách: skárby
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 52
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
prowadzić ofiarowała, opisuje i przed towarzystwem opowiada. Auktor Naświętszej Panny wzywa, aby mu ona w pracy dopomogła.
Gwiazdo zaranna świetnego Syjonu, Jasna ozdobo najwyższego Tronu, Ty i przed złotym, wynikasz Tytanem I wprzód nad walnym świecisz oceanem! Za Twym promieniem rumienieją zorze I podburzone składa swój gniew morze. Lubo Eolus przez wiatrowe nury Straszne na wodach wysypuje góry, Lub też Neptunus w państwach swych niezgody Czyni i ciche poruchuje wody — Nidokąd jednak, tylko kędy czują Pomoc, Jutrzenko, k Tobie lawirują Nędzni żeglarze i ku Tobie oczy Po srogiej wszyscy obracają nocy. A Ty ich troski i szturmy Eurowe W rozkosz i wiatry mienisz południowe. Znam
prowadzić ofiarowała, opisuje i przed towarzystwem opowiada. Auktor Naświętszej Panny wzywa, aby mu ona w pracy dopomogła.
Gwiazdo zaranna świetnego Syjonu, Jasna ozdobo najwyższego Tronu, Ty i przed złotym, wynikasz Tytanem I wprzód nad walnym świecisz oceanem! Za Twym promieniem rumienieją zorze I podburzone składa swój gniew morze. Lubo Eolus przez wiatrowe nury Straszne na wodach wysypuje góry, Lub też Neptunus w państwach swych niezgody Czyni i ciche poruchuje wody — Nidokąd jednak, tylko kędy czują Pomoc, Jutrzenko, k Tobie lawirują Nędzni żeglarze i ku Tobie oczy Po srogiej wszyscy obracają nocy. A Ty ich troski i szturmy Eurowe W rozkosz i wiatry mienisz południowe. Znam
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 39
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tak że nie tylko ludzie, ale i sam Marynarz przychodził do desperacyjej; z której potym Pan Bóg uwolnił strapionych ludzi, bo okręt miedzy cichą wyspę przystąpił, gdzie mu wiatry szkodzić nie mogły, a ludzie, na wyspę wysiadszy, różnemi się przechadzkami i widzeniem miejsc rozkosznych cieszyli. Okręt dobrze żegluje.
Zaczym bezpiecznie za wiatrową władzą Jedziem — a prosto żagle nas prowadzą. Nie widać ziemie, tylko co obłoki I wody przejźrzeć nie możem szerokiej. W czterdzieści płyniem od swych brzegów mili, Nie masz, czymbyśmy swe oczy cieszyli. Jako więc pielgrzym gdy peregrynuje, Różnym się pilno krajom przypatruje, Przez miasta idzie: tam z marmorów ganki,
tak że nie tylko ludzie, ale i sam Marynarz przychodził do desperacyjej; z której potym Pan Bóg uwolnił strapionych ludzi, bo okręt miedzy cichą wyspę przystąpił, gdzie mu wiatry szkodzić nie mogły, a ludzie, na wyspę wysiadszy, różnemi się przechadzkami i widzeniem miejsc rozkosznych cieszyli. Okręt dobrze żegluje.
Zaczym bezpiecznie za wiatrową władzą Jedziem — a prosto żagle nas prowadzą. Nie widać ziemie, tylko co obłoki I wody przejźrzeć nie możem szerokiej. W czterdzieści płyniem od swych brzegów mili, Nie masz, czymbyśmy swe oczy cieszyli. Jako więc pielgrzym gdy peregrynuje, Różnym się pilno krajom przypatruje, Przez miasta idzie: tam z marmorów ganki,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 57
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
lub się tam zlewają Gwałtowne wody i tam swój stok mają, Przecię nie słychać ni dzikich śpiewania Ptasząt, ni gęsi domowych pływania, Tylkośmy z dala na nawy patrzali, Któremi różnie ludzie kierowali Do różnych krain, z różnemi andlami Prosto swojemi jadąc gościńcami. Gdzie też przeciw nam w same prawie oczy Siedm naw z wiatrowej lotem płynie mocy; Na nich bosmani w szarych sukniach stali, A z dala na nas kuczmami kiwali, Co nasz Marynarz obaczywszy skoczył, A kilka żaglów prędko w kupę stroczył. Oni też wzajem żagle opuścili, Aby się z nami byli rozmówili. A gdy już bliżej ku nim następujem, Z obu stron k sobie
lub się tam zlewają Gwałtowne wody i tam swój stok mają, Przecię nie słychać ni dzikich śpiewania Ptasząt, ni gęsi domowych pływania, Tylkośmy z dala na nawy patrzali, Któremi różnie ludzie kierowali Do różnych krain, z różnemi andlami Prosto swojemi jadąc gościńcami. Gdzie też przeciw nam w same prawie oczy Siedm naw z wiatrowej lotem płynie mocy; Na nich bosmani w szarych sukniach stali, A z dala na nas kuczmami kiwali, Co nasz Marynarz obaczywszy skoczył, A kilka żaglów prędko w kupę stroczył. Oni też wzajem żagle opuścili, Aby się z nami byli rozmówili. A gdy już bliżej ku nim następujem, Z obu stron k sobie
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 58
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Złota ich praca i złotem się płaci: Po sześciu złotych korzec — nie inaczej. I was w dobry czas Tryton w Gdańsku stawi, Idźcie szczęśliwie, a bądźcie łaskawi!” To powiedziawszy więcej nie mówili, My w swą, oni w swą okręt obrócili. Jedziem spod słońcem w bezpiecznym pokoju Nie czując namniej wiatrowego boju, Potrzebne tylko duchy nas prowadzą Ni wielkim szumem ani falą wadzą. Bodaj Eolus tak bywał łaskawy I takich wiatrów użyczał nam z skały! Bodaj tak wszytkich wiatry prowadziły, Jako nas wtenczas pogodnie nosiły! A gdy już słońce ogniste promienie Do niskiej jadąc nachylało ziemie, Kiedy upały przykre ustawały I nieszporowe chwile nadchadzały,
. Złota ich praca i złotem się płaci: Po sześciu złotych korzec — nie inaczej. I was w dobry czas Tryton w Gdańsku stawi, Idźcie szczęśliwie, a bądźcie łaskawi!” To powiedziawszy więcej nie mówili, My w swą, oni w swą okręt obrócili. Jedziem spod słońcem w bezpiecznym pokoju Nie czując namniej wiatrowego boju, Potrzebne tylko duchy nas prowadzą Ni wielkim szumem ani falą wadzą. Bodaj Eolus tak bywał łaskawy I takich wiatrów użyczał nam z skały! Bodaj tak wszytkich wiatry prowadziły, Jako nas wtenczas pogodnie nosiły! A gdy już słońce ogniste promienie Do niskiej jadąc nachylało ziemie, Kiedy upały przykre ustawały I nieszporowe chwile nadchadzały,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 59
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, srogie wody, na nas obrócicie? Wtym bosman woła z masztu wysokiego: „Nie trapcie dalej serca strwożonego! Przy tej nas wyspie chce Pan Bóg obronić, Tu się przed szturmem możemy uchronić. Widzę, że wyspa kołem się podaje, A na niej gęste zasłonią nas gaje.” To jako wyrzekł, aż wiatrowem bojem Zagnani — stoim pod skałą spokojem. Tedy westchnąwszy wszyscy jak więźniowie, Których na włosku zwykło wisieć zdrowie, Za ich występki gdy ich na śmierć dają, A już, już pod miecz szyje wyciągają, — Co sędzia widząc, jeźli się użali, „Postój!” — zawoła i dekret oddali. Jaka tam
, srogie wody, na nas obrócicie? Wtym bosman woła z masztu wysokiego: „Nie trapcie dalej serca strwożonego! Przy tej nas wyspie chce Pan Bóg obronić, Tu się przed szturmem możemy uchronić. Widzę, że wyspa kołem się podaje, A na niej gęste zasłonią nas gaje.” To jako wyrzekł, aż wiatrowem bojem Zagnani — stoim pod skałą spokojem. Tedy westchnąwszy wszyscy jak więźniowie, Których na włosku zwykło wisieć zdrowie, Za ich występki gdy ich na śmierć dają, A już, już pod miecz szyje wyciągają, — Co sędzia widząc, jeźli się użali, „Postój!” — zawoła i dekret oddali. Jaka tam
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 68
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
szablę, tarcz żołnierz (żeby miał czym zadać Raz nieprzyjacielowi i sam siebie składać, Bo ani strzelbą szkodzi, ani szablą władnie, Nie miawszy się czym złożyć, pierwej z konia spadnie) Do boju bierał, w takiej armaturze stawał, I Bóg też triumfować Bolesławom dawał. Dzisia pistolecików dla jednego huczku, Dla kształtu wiatrowego zażywamy łuczku; Często też spełna strzałki tawtujem przykryte, I pistolety wieziem do domu nabite. 343. ZA LIŚCIEM I DRZEWA SPADAJĄ NA TOŻ DRUGI RAZ
Spadszy liście w jesieni na każdy rok z drzewa, Roście insze na wiosnę, znowu go odziewa; Komu spadnie na wiosnę, próżno drugiej czeka: Dzieci równam do liścia
szablę, tarcz żołnierz (żeby miał czym zadać Raz nieprzyjacielowi i sam siebie składać, Bo ani strzelbą szkodzi, ani szablą władnie, Nie miawszy się czym złożyć, pierwej z konia spadnie) Do boju bierał, w takiej armaturze stawał, I Bóg też tryumfować Bolesławom dawał. Dzisia pistolecików dla jednego huczku, Dla kształtu wiatrowego zażywamy łuczku; Często też spełna strzałki tawtujem przykryte, I pistolety wieziem do domu nabite. 343. ZA LIŚCIEM I DRZEWA SPADAJĄ NA TOŻ DRUGI RAZ
Spadszy liście w jesieni na każdy rok z drzewa, Roście insze na wiosnę, znowu go odziewa; Komu spadnie na wiosnę, próżno drugiej czeka: Dzieci równam do liścia
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 205
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i nazwane Antylle podobno dla tego, że są przed wielką machiną Wysp dwoistej Ameryki, Zwane inaczej Caraibes, Carabanes, Cannibales, od Imienia dawnych tamecznych Obywatelów, od innych nazywane, Camercanes. Te Wyspy rozdzielone są na dwie Części: pierwsze się ciągną na Wschodniej Stronie od Pułnocka ku Południowi, i zowią się Barlovento albo Wiatrowe. Drugie się ciągną od Wschodu do Zachodu, zwane Sotavento jakoby Podwiatrowe. Geografowie inni do Antyllów przyszywają Wyspy Lucajes, Porto rico, Hiszpaniola, Cuba, i Jamaica które zowią wielkie Antylle. ANTYLLE WŁASNE albo mniejsze mają grunta obfitujące w wszelaką żywność, osobliwie w Cukry, Tytonie, mrozów nie znają, ciepła mają srednie
y názwáne Antille podobno dlá tego, że są przed wielką máchiną Wysp dwoistey Ameryki, Zwáne inaczey Caraibes, Carabanes, Cánnibales, od Imienia dawnych támecznych Obywátelow, od innych názywáne, Camercanes. Te Wyspy rozdzielone są ná dwie Częśći: pierwsze się ciągną ná Wschodniey Stronie od Pułnocka ku Południowi, y zowią się Barlovento álbo Wiatrowe. Drugie się ciągną od Wschodu do Zachodu, zwáne Sotavento iákoby Podwiatrowe. Geografowie inni do Antyllow przyszywaią Wyspy Lucayes, Porto rico, Hiszpaniola, Cuba, y Jamaica ktore zowią wielkie Antylle. ANTYLLE WŁASNE álbo mnieysze máią grunta obfituiące w wszeláką zywność, osobliwie w Cukry, Tytonie, mrozow nie znáią, ciepła máią srednie
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 651
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
. TO JEST, PRZEOBRAŻENIA Księga Piąta.
To w gromadzie Cefeńskiej gdy Perseus prawi/ Wrzawa jakaś po Carskich pałacach się jawi: Ani ten/ coby święta ogłasał godowne/ Krzyk jest? lecz który boje/ znać dawa gwałtowne. W nagłe obróciła się myśl dobra rozruchy. Przyrównaćby morzu mógł/ które szumne duchy Wiatrowe/ zamieszawszy wodą/ burze rady. Srogiej/ wściekły Fineus/ herst przedniejszy zwady/ Trząsajac jesionowy szeselin stalony/ Owom/ rzekł/ owo mściciel/ ubieżanej żony. Ni skrzydła/ ni Jupiter/ w zdradne przekiniony Złoto/ wybawi mi cię. Mierzył w tym szalony. Co czynisz? krzyknie Cefeus; co za
. TO IEST, PRZEOBRAŻENIA Kśięgá Piąta.
To w gromádźie Cephenskiey gdy Perseus práwi/ Wrzáwá iákaś po Cárskich páłacách się iáwi: Ani ten/ coby świętá ogłasał godowne/ Krzyk iest? lecz ktory boie/ znáć dawa gwałtowne. W nagłe obroćiłá się myśl dobra rozruchy. Przyrownaćby morzu mogł/ ktore szumne duchy Wiátrowe/ zámieszawszy wodą/ burze rády. Srogiey/ wśćiekły Phineus/ herst przednieyszy zwády/ Trząsáiac ieśionowy szeselin stalony/ Owom/ rzekł/ owo mśćićiel/ vbieżáney żony. Ni skrzydłá/ ni Iupiter/ w zdradne przekiniony Złoto/ wybáwi mi ćię. Mierzył w tym szalony. Co czynisz? krzyknie Cepheus; co zá
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 104
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
mogą, byś, prózna okowy, strzegła swej głowy.
Jako napoisz żelazo krwią swoich, pozbędziesz prędko – wierz mi – synów twoich, a obce na cię w tym ufce powstaną, już zmordowaną.
Nie widzisz z tyłu hardego zawoju, któryć do czasu dodzierży pokoju? Ale on siodła na twe bunty nowe konie wiatrowe.
Nie opłakałaś jeszcze gładkich łani, które wygnali z pasiek twych pogani, to kiedyś spała; cóż gdy ujźrzą ordy gołe twych kordy?
Jeślić dostawa i serca, i siły (drogo by ruskie pola to kupiły), przebądź, Polaku, pirwej Niestr, niż oni dopadną koni.
A jeśli prawda
mogą, byś, prózna okowy, strzegła swej głowy.
Jako napoisz żelazo krwią swoich, pozbędziesz prędko – wierz mi – synów twoich, a obce na cię w tym ufce powstaną, już zmordowaną.
Nie widzisz z tyłu hardego zawoju, któryć do czasu dodzierży pokoju? Ale on siodła na twe bunty nowe konie wiatrowe.
Nie opłakałaś jeszcze gładkich łani, które wygnali z pasiek twych pogani, to kiedyś spała; cóż gdy ujźrzą ordy gołe twych kordy?
Jeślić dostawa i serca, i siły (drogo by ruskie pola to kupiły), przebądź, Polaku, pirwej Niestr, niż oni dopadną koni.
A jeśli prawda
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 180
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995