Smierc Wielmożnego Pana, JEgo M. P. MATVSA ODLVDKA, KSIAZECIA VLTAYSKIEGO. Wielkiego Hetmana Lotrowskiego. Przez jednego Kompana jego z miłości napisany i na swiat podany. Pisano to pod dachem /na onej vlicy/ Gdźie ten mieszkał nieboszczyk w świńskiej gnojownicy. A śiedzący /stojący/ na rolej orano/ Czarnym gnojem /widłami/ na brozdy kidano. Na pożałowanie wszytkiej Braciej Cechowej. Do czytelnika.
Któżkolwiek mijasz, poczekaj, czytając: Lament pogrzebny kupić wolą mając Pana Matysa. Lecz jeśli źle będzie, Nie gań go wszędzie.
Popraw, co możesz, jeśli lepiej umiesz, Abo się o tym ze mną porozumiesz, Skoro mnie ujźrzysz.
Smierc Wielmoznego Pana, IE^o^ M. P. MATVSA ODLVDKA, KSIAZECIA VLTAYSKIEGO. Wielkiego Hetmana Lotroẃskiego. Przez iednego Kompana iego z milosci napisany y na sẃiat podany. Pisáno to pod dáchem /ná oney vlicy/ Gdźie ten mieszkał niebosczyk w świńskiey gnoiownicy. A śiedzący /stoiący/ ná roley orano/ Czarnym gnoiem /widłámi/ na brozdy kidano. Ná pożáłowánie wszytkiey Bráciéy Cechowey. Do czytelnika.
Ktożkolwiek mijasz, poczekaj, czytając: Lament pogrzebny kupić wolą mając Pana Matysa. Lecz jeśli źle będzie, Nie gań go wszędzie.
Popraw, co możesz, jeśli lepiej umiesz, Abo sie o tym ze mną porozumiesz, Skoro mnie ujźrzysz.
Skrót tekstu: WierszŻałBad
Strona:
Tytuł:
Naema abo wiersz żałosny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
: Sławne są męstwem termodońskie żony I jadem przeciw mężom Amazony. Ale i w niebie są zbrojne boginie, Są Parki, których brzytwą każdy ginie,
Bellona równo z Marsem bitwy zwodzi, Pallas z paiżą i z kopiją chodzi, Hebe podnosi Alcydowę pałkę, Diana ciągnie bratni łuk i strzałkę, Tetis trydentem władnie, a widłami Próżerpina, jej matka zaś sierpami, Cybele kosą macha Saturnową I tak każda z nich bratnią lub mężową Straszna jest bronią. A mnie zaś na ziemi Zosia oczyma niepożyczanemi Dobywa, strzela, gromi, bije, siecze, Wojuje, pali, pustoszy i piecze. ŁZY A SIMILI
Jako drzewo surowe na ogień włożone Sapi naprzód
: Sławne są męstwem termodońskie żony I jadem przeciw mężom Amazony. Ale i w niebie są zbrojne boginie, Są Parki, których brzytwą każdy ginie,
Bellona równo z Marsem bitwy zwodzi, Pallas z paiżą i z kopiją chodzi, Hebe podnosi Alcydowę pałkę, Dyjana ciągnie bratni łuk i strzałkę, Tetis trydentem władnie, a widłami Prozerpina, jej matka zaś sierpami, Cybele kosą macha Saturnową I tak każda z nich bratnią lub mężową Straszna jest bronią. A mnie zaś na ziemi Zosia oczyma niepożyczanemi Dobywa, strzela, gromi, bije, siecze, Wojuje, pali, pustoszy i piecze. ŁZY A SIMILI
Jako drzewo surowe na ogień włożone Sapi naprzód
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 31
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Niechaj mię dla lenistwa ten bankiet nie mija! Dobry znak — drzwi otwarte; za taką ochotę Pilną jako gość wdzięczny ślubuję robotę. Wnidę cicho, zaklinam psy, by nie szczekali, Morfea proszę, aby wszyscy twardo spali, Boję się cienia swego, stąpam jak po szydłach, Ulżywam się, jakby mię podnosił na widłach, I oddychnąć ledwo śmiem, ledwo mrugnąć okiem; Rozważnym i niesporym postępuję krokiem. Ale jużem drzwi doszedł miłego pokoja, Dobra nasza: teraz też już Boża a moja. Nie mów „hup!”, aż przeskoczysz: siła się nawinie, Co cię na równej drodze przez nogę przekinie. Porwie się z
Niechaj mię dla lenistwa ten bankiet nie mija! Dobry znak — drzwi otwarte; za taką ochotę Pilną jako gość wdzięczny ślubuję robotę. Wnidę cicho, zaklinam psy, by nie szczekali, Morfea proszę, aby wszyscy twardo spali, Boję się cienia swego, stąpam jak po szydłach, Ulżywam się, jakby mię podnosił na widłach, I oddychnąć ledwo śmiem, ledwo mrugnąć okiem; Rozważnym i niesporym postępuję krokiem. Ale jużem drzwi doszedł miłego pokoja, Dobra nasza: teraz też już Boża a moja. Nie mów „hup!”, aż przeskoczysz: siła się nawinie, Co cię na równej drodze przez nogę przekinie. Porwie się z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 326
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Mają tu pokój dzielne i wspaniałe cugi, Których się nigdy nie tknął palcat i kańczugi; Cudzych żłobów nie znają, a jako owieczki Nie chodzą za capami do płowy, do sieczki; Pole lubią koronne, przeto zawsze godne, Żeby szczykały jego listy pierworodne. Żmudy, które zbierają ogryzione ździebła, Radzę, niechaj się wideł strzegą miasto grzebła. Aleć sam Bóg pasterzem i do swej owczarnie W krótkim czesie to bydło niesforne zagarnie. 28. DYSKURS PANNIN
Ktoś pannę, żeby cnotę w lepszej miała cenie, Napominając, wspomni jej zacne rodzenie. A ta: Chceszli mi zacne rodzenie przywodzić, A na cóż się zalecać, na co
Mają tu pokój dzielne i wspaniałe cugi, Których się nigdy nie tknął palcat i kańczugi; Cudzych żłobów nie znają, a jako owieczki Nie chodzą za capami do płowy, do sieczki; Pole lubią koronne, przeto zawsze godne, Żeby szczykały jego listy pierworodne. Żmudy, które zbierają ogryzione ździebła, Radzę, niechaj się wideł strzegą miasto grzebła. Aleć sam Bóg pasterzem i do swej owczarnie W krótkim czesie to bydło niesforne zagarnie. 28. DYSKURS PANNIN
Ktoś pannę, żeby cnotę w lepszej miała cenie, Napominając, wspomni jej zacne rodzenie. A ta: Chceszli mi zacne rodzenie przywodzić, A na cóż się zalecać, na co
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 218
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, dzisiejszą wspomniawszy naukę, Wielkim głosem: „I jam też doma zabił sukę.” Pojźrą wszyscy po sobie, gdy tak rzekł wyraźnie, Aż ktoś: „Do czegożeś ją to tu przytknął, błaźnie?” A ów znowu jak z bicza, nie myślący siła: „Do płotu — pry — widłami, aże popuściła.” 432 (P). TĘSKNO PANA WE CZCI
Kto urząd albo żonę nie wedle swej bierze Proporcyjej; kto się nic nie znając na sterze, Chce sam pływać po Wiśle; kto wielkie budynki Rozczyna, wprzód się swojej nie radziwszy skrzynki; Kto cale zdrowym będąc, wdaje się w lekarstwa,
, dzisiejszą wspomniawszy naukę, Wielkim głosem: „I jam też doma zabił sukę.” Pojźrą wszyscy po sobie, gdy tak rzekł wyraźnie, Aż ktoś: „Do czegożeś ją to tu przytknął, błaźnie?” A ów znowu jak z bicza, nie myślący siła: „Do płotu — pry — widłami, aże popuściła.” 432 (P). TĘSKNO PANA WE CZCI
Kto urząd albo żonę nie wedle swej bierze Proporcyjej; kto się nic nie znając na sterze, Chce sam pływać po Wiśle; kto wielkie budynki Rozczyna, wprzód się swojej nie radziwszy skrzynki; Kto cale zdrowym będąc, wdaje się w lekarstwa,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 375
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i prości kmiecie. Rozlicznych ma dworzanów Pan Bóg na swym świecie, Jeżeli pod jednymi, tych wszytkich, tytuły, Że ludzie, zawrzeć chcemy; że się rodzą muły, Żadnego nie masz dziwu, z konia i z oślice: Musi się i natura wywrócić na nice. Trudno się ma humoru wspaniałego serce Albo przy widłach począć, albo przy kwaterce; Stąd choć wielu szlachectwa odziewa pokrowiec, Rzadki, który nie szynkarz, rzadki nie wołowiec: Choćbyś szukał, upewniam, że inszej przyczyny Nie znajdziesz, oprócz takiej w stadłach mieszaniny. Daleko mam za mędrsze Tatary i Turki, Którzy drożej szlachcianki sprzedają niż gburki. Niechże też ci
i prości kmiecie. Rozlicznych ma dworzanów Pan Bóg na swym świecie, Jeżeli pod jednymi, tych wszytkich, tytuły, Że ludzie, zawrzeć chcemy; że się rodzą muły, Żadnego nie masz dziwu, z konia i z oślice: Musi się i natura wywrócić na nice. Trudno się ma humoru wspaniałego serce Albo przy widłach począć, albo przy kwaterce; Stąd choć wielu szlachectwa odziewa pokrowiec, Rzadki, który nie szynkarz, rzadki nie wołowiec: Choćbyś szukał, upewniam, że inszej przyczyny Nie znajdziesz, oprócz takiej w stadłach mieszaniny. Daleko mam za mędrsze Tatary i Turki, Którzy drożej szlachcianki sprzedają niż gburki. Niechże też ci
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 392
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
znalazła osoba. NB
Na nocleg zaś za drugie 10 mil w austerii Bumo pod miastem Ankoną. Do miasta furmani nie jeżdżą, bo w boku o mil 2 włoskich, ja zaś, żeśmy rano stanęli na nocleg, curiositatis ergo chodziłem do miasta.
Położenie na górze wysokiej nad samym morzem, tak iż w widłach morza leży, bo ambit morze połowę, druga zaś połowa miasta ma wielkie municje i wały wprzód murowane, potem ziemią nasypywane. Z przyjazdu zaś na drugiej górze forteca barzo wielka i niedobyta; magnitudine aequat miasteczkowi porządnemu ten zomek. Same zaś miasto z położenia miejsca i porządku, intrinsecus tak w pałacach jako i
znalazła osoba. NB
Na nocleg zaś za drugie 10 mil w austeriej Bumo pod miastem Ankoną. Do miasta furmani nie jeżdżą, bo w boku o mil 2 włoskich, ja zaś, żeśmy rano stanęli na nocleg, curiositatis ergo chodziłem do miasta.
Położenie na górze wysokiej nad samym morzem, tak iż w widłach morza leży, bo ambit morze połowę, druga zaś połowa miasta ma wielkie municje i wały wprzód murowane, potem ziemią nasypywane. Z przyjazdu zaś na drugiej górze forteca barzo wielka i niedobyta; magnitudine aequat miasteczkowi porządnemu ten zomek. Same zaś miasto z położenia miejsca i porządku, intrinsecus tak w pałacach jako i
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 182
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
zgadnie jako, mesznego nie odda i klątwy się nie boi, cudzej się lada jako tyczy, własnej żony dobrze pilnuje. Słowem, każdego oszuka, sobie krzywdy nie dopuści. Wiary dobrej nie pytaj, pobożności nie masz, bojaźni Bożej nie znajdziesz, praca szczyra i podciwa zginęła, wszeteczeństwa pełno. Trójca Najświętsza u niego widły, dusza para, kościół browar, pacierz misterne plotki, chudoba z cudzej nabycie, dziewka żart i zabawa, krowa albo kobyła nałożnica. Zgoła wszytka życia manijera głupia, łakoma i wszeteczna Świnia. A takoż P. Bóg ma się mieć łaskawie, szczodrobliwie i miłosiernie do powodzenia takowych, że tak rzekę, bestii i
zgadnie jako, mesznego nie odda i klątwy się nie boi, cudzej się lada jako tyczy, własnej żony dobrze pilnuje. Słowem, każdego oszuka, sobie krzywdy nie dopuści. Wiary dobrej nie pytaj, pobożności nie masz, bojaźni Bożej nie znajdziesz, praca szczyra i podciwa zginęła, wszeteczeństwa pełno. Trójca Najświętsza u niego widły, dusza para, kościół browar, pacierz misterne plotki, chudoba z cudzej nabycie, dziewka żart i zabawa, krowa albo kobyła nałożnica. Zgoła wszytka życia manijera głupia, łakoma i wszeteczna Świnia. A takoż P. Bóg ma się mieć łaskawie, szczodrobliwie i miłosiernie do powodzenia takowych, że tak rzekę, bestyi i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 210
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
zostaniesz teraz wolny od mordu srogiego». Potym przyszli na górę dziwnej wysokości, pełnej strachu wielkiego i śmierci, ckliwości. Z jednej strony był ogień ciemny i straszliwy, z drugiej śnieg, grad i wicher barzo popędliwy. Na górze pełno było katów, co wieszali ludzie na szubienicach, palach; ci trzymali
haki i widły ostre, którymi ciągnęli dusze wzbraniające się: które raz wepchnęli w ogień srogi, gdzie były, o, jak rozpalone, drugi raz w zimno ciężkie, gdzie były zmrożone. «Tą katownią – rzekł Anioł – bywają karani ludzie wiarę łamiący, zdrajcami nazwani». Potym przyszli nad przepaść, ta była straszliwa, ciemna
zostaniesz teraz wolny od mordu srogiego». Potym przyszli na górę dziwnej wysokości, pełnej strachu wielkiego i śmierci, ckliwości. Z jednej strony był ogień ciemny i straszliwy, z drugiej śnieg, grad i wicher barzo popędliwy. Na górze pełno było katów, co wieszali ludzie na szubienicach, palach; ci trzymali
haki i widły ostre, którymi ciągnęli dusze wzbraniające się: które raz wepchnęli w ogień srogi, gdzie były, o, jak rozpalone, drugi raz w zimno ciężkie, gdzie były zmrożone. «Tą katownią – rzekł Anioł – bywają karani ludzie wiarę łamiący, zdrajcami nazwani». Potym przyszli nad przepaść, ta była straszliwa, ciemna
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 90
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
wspomina Sulmończyk Poeta alias Ovidius mówiący:
Inter Sauromatas, Márticolásq; Getas; toiest Martem colentes Getas.
MerkuRIUS wszystkich Bogów Nuntius, u Sandałów, lub u kostek i u Kapelusza skrzydlasty, w rękach piastujący Cadućeum, tojest laskę wężami otoczoną.
NEPTUNUS Bożek Morza k'torego, gestamen et insygne tridens, to jest o trzech zębach widły; Jowisza Brat i Plutona, gdyż Jowiszowi Niebo, Neptunowi tu namienionemu Morze a Plutonowi Piekło i ziemia sorte obtigit. Zowie się i Taenarus od miejsca Tenarus, gdzie wspaniały miał Kościół.
VULCANUS u Poetów. Claudiis Synonimicè Mulciber Deorum Fáber: bo Bożkom przeciw Gigantom oreża formujący.
APOLLO jest Bożek uatuor Artium naprżód Divinitatis
wspomina Sulmończyk Poeta alias Ovidius mowiący:
Inter Sauromatas, Márticolásq; Getas; toiest Martem colentes Getas.
MERCURIUS wszystkich Bogow Nuntius, u Sandałow, lub u kostek y u Kapelusza skrzydlasty, w rękach piastuiący Cadućeum, toiest laskę wężami otoczoną.
NEPTUNUS Bożek Morza k'torego, gestamen et insigne tridens, to iest o trzech zębach widły; Jowisża Brat y Plutona, gdyż Jowiszowi Niebo, Neptunowi tu namienionemu Morźe a Plutonowi Piekło y ziemia sorte obtigit. Zowie się y Taenarus od mieysca Tenarus, gdzie wspaniały miał Kościoł.
VULCANUS u Poetow. Claudiis Synonimicè Mulciber Deorum Fáber: bo Bożkom przeciw Gigantom oreża formuiący.
APOLLO iest Bożek uatuor Artium naprżod Divinitatis
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 10.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755