któregośmy widzieli Grudnia przeszłego. Będziemy sobie uważać co to za Pismo Boże/ w czym nas napomina co sobie po nim obiecować mamy przypatrując się mianowicie naturze i biegowi jego. W czym nie pójdziemy torem wymysłów Matematyckich/ ale Prognostyki nasze stosując do przestróg i napominania duchownego. Nie zawsze szkodliwe ani straszne ludziom wieku przeszłego było widanie Komet/ albo gwiazd nowych; nie zawsze się to iściło co Claudian pisze: Nunquam caelo pectatum impune Comtã: albo co jeden Poganin kędyś; iż od wieków upatrzyli to ludzie że Kometa/ nigdy nie był widzian bez znacznej szkody i urazy świata; nie zawsze mówię tak bywało. Ukazała się gwiazda wielka i świetna/
którégosmy widźieli Grudniá przeszłégo. Będźiemy sobie vwáżáć co to zá Pismo Bożé/ w czym nas nápomina co sobie po nim obiecowáć mamy przypátruiąc się miánowićie náturze y biegowi iego. W czym nie poydźiemy torem wymysłow Mátemátyckich/ ále Prognostyki násze stosuiąc do przestrog y napominánia duchownégo. Nie záwsze szkodliwe áni strászne ludźiom wieku przeszłégo było widánie Komet/ álbo gwiazd nowych; nie záwsze sie to iśćiło co Claudian pisze: Nunquam caelo pectatum impune Comtã: álbo co ieden Poganin kędyś; iż od wiekow vpatrzyli to ludźie że Kometá/ nigdy nie był widźian bez znácznéy szkody y vrázy światá; nie záwsze mowię tak bywáło. Vkazała się gwiazdá wielka y świetna/
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: Bv
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
: „Pospołu z wasznicią Dam wam zań grosz, nie trawiąc nadaremnie czasu.” „Wolęć go — rzecze baba — wypuścić do lasu Niźli za grosz przedawać.” Gawron: „Ba — w kobieli — Najmniej bym się nie gniewał, kiedybyście chcieli.” 44 (P). NIECZĘSTE WIDANIE, GOTOWE NIEZNANIE
„O, jakoż nad nas we wsiach miasta mają wiele, Kędy się co dzień dobrzy widząc przyjaciele: Dobry dzień, dobry wieczór; co: witaj, nie wiedzą, Żyjąc od siebie żadną nie rozjęci miedzą, Że przyjaźń, którą część krew, część uczynność wradza, Wieczna konwersacja w sercach
: „Pospołu z wasznicią Dam wam zań grosz, nie trawiąc nadaremnie czasu.” „Wolęć go — rzecze baba — wypuścić do lasu Niźli za grosz przedawać.” Gawron: „Ba — w kobieli — Najmniej bym się nie gniewał, kiedybyście chcieli.” 44 (P). NIECZĘSTE WIDANIE, GOTOWE NIEZNANIE
„O, jakoż nad nas we wsiach miasta mają wiele, Kędy się co dzień dobrzy widząc przyjaciele: Dobry dzień, dobry wieczór; co: witaj, nie wiedzą, Żyjąc od siebie żadną nie rozjęci miedzą, Że przyjaźń, którą część krew, część uczynność wradza, Wieczna konwersacyja w sercach
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 223
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
u was bawił i dokąd miał iść wolą, jak przed wami prawił? Czy w tę, czy w ową stronę zamysł swój kierował? Czy sam był, czy z inszemi w drogę powędrował?”. Znowu mię warta śmiechem żartownym zbywała, a jam łzami gorzkimi lice oblewała. Bez nadzieje z kochankiem moim powidania odeszłam, topiąc w żalu strat moich starania. A gdy była myśl w smutkach cale zanurzona i nadzieja w mych żądzach chciwych utracona, aliści, który mię tak długo fatygował, nie szukany, swą postać oczom prezentował. Skoczyłam, a wtym radość z bojaźnią w mej cerze kolor zmienia i oczom swoim ledwie wierzę
u was bawił i dokąd miał iść wolą, jak przed wami prawił? Czy w tę, czy w ową stronę zamysł swój kierował? Czy sam był, czy z inszemi w drogę powędrował?”. Znowu mię warta śmiechem żartownym zbywała, a jam łzami gorzkimi lice oblewała. Bez nadzieje z kochankiem moim powidania odeszłam, topiąc w żalu strat moich starania. A gdy była myśl w smutkach cale zanurzona i nadzieja w mych żądzach chciwych utracona, aliści, który mię tak długo fatygował, nie szukany, swą postać oczom prezentował. Skoczyłam, a wtym radość z bojaźnią w mej cerze kolor zmienia i oczom swoim ledwie wierzę
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 112
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
. Kto zdech, tego wmiech, a skorę na górę.
Komu się śni, jakby umarł, pozbędzie frasunku.
Na złe mistrza nie trzeba
Gdzie wiele rąk, tam spora robota.
Glód wiele naucza, komu dokucza.
Kto pyta, baczy i uczy wiele, Ten sobie dorgę do sławy ściele.
Na częste widanie, gotowe nieznanie.
Krzywdzący jednego wielom grozi.
Nie każdy tym jest, za co się wydaje. Nie każdy co się po żołniersku stroi, Placu i boju dostoi.
Wielu grzeszących liczba ni broni.
Nie masz rządu, gdzie wszyscy rządzą.
Co się wielom godzi, to w obyczaj wchodzi.
Strojno a głodno,
. Kto zdech, tego wmiech, a skorę na gorę.
Komu śię sni, jakby umarł, pozbędzie frasunku.
Na złe mistrza nie trzeba
Gdźie wiele rąk, tam spora robota.
Glod wiele naucza, komu dokucza.
Kto pyta, baczy y uczy wiele, Ten sobie dorgę do sławy śćiele.
Na częste widanie, gotowe nieznanie.
Krzywdzący jednego wielom groźi.
Nie każdy tym jest, za co śię wydaje. Nie każdy co śię po żołniersku stroji, Placu y boju dostoji.
Wielu grzeszących liczba ni broni.
Nie masz rządu, gdźie wszyscy rządzą.
Co śię wielom godźi, to w obyczay wchodźi.
Stroyno a głodno,
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 95
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
być linią do rzeczy jakiejsi prowadzącą, ale rzeczy nie dotykającą ani też determinującą, rozumiałbym skuteczniejszy negocjowania sposób ab orez ust powiewniej iść mogący aniżeli per tabulas exanimesprzez martwy papier. Przed kilką dniami miałem odezwę korespondencję do siebie od WYMPana pułkownika Dobrodzieja, nie wiem, jeżeli o tymże interesie żądane powidanie widzenie proponującego. Nie odpisałem dotąd nie będący sam u siebie constitutuszdecydowany. Jeżeli się w tym kraju zabawię, przyszłą da Bóg pocztą czyli też przez prędszą nadarzyć się mogącą okazją rezolwowanym będąc in meo mobilico do moich ruchów, nadgłoszę się, gdzie i kiedy bym
mógł perfruicieszyć się takowym ukontentowaniem,
być linią do rzeczy jakiejsi prowadzącą, ale rzeczy nie dotykającą ani też determinującą, rozumiałbym skuteczniejszy negocjowania sposób ab orez ust powiewniej iść mogący aniżeli per tabulas exanimesprzez martwy papier. Przed kilką dniami miałem odezwę korespondencję do siebie od WJMPana pułkownika Dobrodzieja, nie wiem, jeżeli o tymże interesie żądane powidanie widzenie proponującego. Nie odpisałem dotąd nie będący sam u siebie constitutuszdecydowany. Jeżeli się w tym kraju zabawię, przyszłą da Bóg pocztą czyli też przez prędszą nadarzyć się mogącą okazją rezolwowanym będąc in meo mobilico do moich ruchów, nadgłoszę się, gdzie i kiedy bym
mógł perfruicieszyć się takowym ukontentowaniem,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 698
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
i w nocy u drzwi Klasztornych trwał/ aż nieprzewyciężona perseuerancia jego to sprawiła/ iż nad wszytek zwyczaj Klasztorów/ on i z synem/ który około ośmi lat miał na ten czas był przyjęty. Gdy już tedy w Klasztorze byli/ zaraz nie tylko im różne nauczyciele/ ale i Celle osobne naznaczono: żeby dla czestego widania dziecięcia nie wspomniał ocieć/ iż po wszytkich rzeczy które afektem i rzeczą opuścił/ jeszcze baczył że syna miał: przeto jako się już bogatym być nie znał/ tak też ojcem się być oduczał. Czego żeby się jaśniej doświadczono/ jeśli w nim więcej afekt może ku krwi/ czyli ku posłuszeństwu i umartwieniu Chrystusowemu/
y w nocy v drzwi Klasztornych trwał/ áż nieprzewyćiężona perseuerancia iego to spráwiłá/ iż nád wszytek zwyczay Klasztorow/ on y z synem/ ktory około ośmi lat miał ná ten czás był przyięty. Gdy iuż tedy w Klasztorze byli/ záraz nie tylko im rózné náuczyćiele/ ále y Celle osobne náznáczono: żeby dla czestego widániá dźiećięćiá nie wspomniał oćieć/ iż po wszytkich rzeczy ktore affektem y rzeczą opuśćił/ iescze baczył że syná miał: przeto iáko sie iuż bogátym bydź nie znał/ ták też oycem sie bydź oduczał. Czego żeby sie iásniey doświádczono/ iesli w nim więcey áffekt może ku krwi/ czyli ku posłuszeństwu y vmartwieniu Chrystusowemu/
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 13
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
tę drogę tak daleką bez przewodnika, nie wiedząc dnia i godziny końca życia mego; zaczem jeśli ma im. ks. kapelan powracać, tedy i ja z nim wespół”. Po tym przysłał pozwalając, żeby jechał ze mną do Moskwy. Ociec Semen metropolita smoleński, z dawna mój znajomy, życzył ze mną widania i z księdzem rozmowy, a że teraz jest w frasunku, nie przyszło do tego, bo cztery dniami przed przyjazdem moim do Smoleńska obalił się mur cerkwi nowo murowanej oraz pięć ołtarzów, kędy ante był kościół katedralny biskupi, na górze wysokiej w samym horodzie, w Smoleńsku. Bo ten o. metropolita stary kościół murowany
tę drogę tak daleką bez przewodnika, nie wiedząc dnia i godziny końca życia mego; zaczem jeśli ma jm. ks. kapelan powracać, tedy i ja z nim wespół”. Po tym przysłał pozwalając, żeby jechał ze mną do Moskwy. Ociec Semen metropolita smoleński, z dawna mój znajomy, życzył ze mną widania i z księdzem rozmowy, a że teraz jest w frasunku, nie przyszło do tego, bo cztyry dniami przed przyjazdem moim do Smoleńska obalił się mur cerkwi nowo murowanej oraz pięć ołtarzów, kędy ante był kościół katedralny biskupi, na górze wysokiej w samym horodzie, w Smoleńsku. Bo ten o. metropolita stary kościół murowany
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 356
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
a coraz swej trudnej Ceremonii polskiej doucza obłudnej Włoszki, jak męża witać.
Więc skoro z ratusza Włoch się do domu puścił, znowu się pokuszą Polak go z sobą prosić. Zachodzi mu w drodze Na przestępnych kamieniach uprzykrzonie srodze I kłania się i prosi: »Już na pożegnanie Mówiąc — cóż wiedzieć, nasze czy kiedy widanie Będzie z sobą? gdym się już mej doczekał żony, Na cóż ona tam, ja tu mam być rozdzielony? Cale tu nie zabawię, tylko po obiedzie I ja i ze mną żona w jeden okręt wsiądzie. Wstąp-że, miły sąsiedzie, wszak tu komitywy Prócz ciebie ze mną nie wiodł żaden człowiek żywy!
a coraz swej trudnej Ceremoniej polskiej doucza obłudnej Włoszki, jak męża witać.
Więc skoro z ratusza Włoch się do domu puścił, znowu się pokuszą Polak go z sobą prosić. Zachodzi mu w drodze Na przestępnych kamieniach uprzykrzonie srodze I kłania się i prosi: »Już na pożegnanie Mowiąc — coż wiedzieć, nasze czy kiedy widanie Będzie z sobą? gdym sie już mej doczekał żony, Na coż ona tam, ja tu mam być rozdzielony? Cale tu nie zabawię, tylko po obiedzie I ja i ze mną żona w jeden okręt wsiędzie. Wstąp-że, miły sąsiedzie, wszak tu komitywy Procz ciebie ze mną nie wiodł żaden człowiek żywy!
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 93
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
Non fit hirsutus lapis ad loca multa volutus. Na cle przyszło/ na przewozie odeszło. Male collecta, malè disiecta. Na hardego dołek/ a na rączego kołek. Qui festinus pedibus est, offendit. Nie pomogą zioła/ kiedy rozkaże wsiadać goła. Contra vim mortis, non est medicamen in hortis. Nie częste widanie/ gotowe nieznanie. Terent. Pol. Virgil. 100 PROVERBIORVM POLONICORVM CENTVRIA DECIMA.
NIe daleko drzewa jabłko pada. Non procul à proprio stipite poma cadunt. Nie każda ziemia daje jabłka. Non omnis fert omnia tellus. Nie każdemu w szubce przystoi. Non omnia omnibus apta. Nie bądź błaznem/ kiedy nie możesz
Non fit hirsutus lapis ad loca multa volutus. Ná cle przyszło/ ná przewoźie odeszło. Male collecta, malè disiecta. Ná hárdego dołek/ á ná rącżego kołek. Qui festinus pedibus est, offendit. Nie pomogą źiołá/ kiedy roskaże wśiádáć goła. Contra vim mortis, non est medicamen in hortis. Nie cżęste widánie/ gotowe nieznánie. Terent. Pol. Virgil. 100 PROVERBIORVM POLONICORVM CENTVRIA DECIMA.
NIe dáleko drzewá iábłko páda. Non procul à proprio stipite poma cadunt. Nie káżda źiemiá dáie iábłká. Non omnis fert omnia tellus. Nie káżdemu w szubce przystoi. Non omnia omnibus apta. Nie bądź błaznem/ kiedy nie możesz
Skrót tekstu: RysProv
Strona: Fv
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
z nim, rzekłem mu: — „Gdzież się chowasz? przez tak długi czas pragnąłem cię widzieć.”
Odpowiedział: — „Lepiej -ci pragnąć niż żałować.”
Gdy się z tobą przyjaciel miły rzadko wida, Zatrzymaj go, gdy-ć się z nim potem ujrzeć przyda. A iż rzadkie widanie miłość więtszą rodzi, Zmocnić się mu wściągnieniem na mały czas godzi. Potem znowu, jako to w młodości bywa, przyszło się nam rozstać, i przez niemały czas nie widząc, niespodziewanie potkaliśmy się z sobą, gdzie zaraz, frasując się na mię, mówił: --„Czemuś przynajmniej do mnie nie pisywał
z nim, rzekłem mu: — „Gdzież się chowasz? przez tak długi czas pragnąłem cię widzieć.”
Odpowiedział: — „Lepiéj -ci pragnąć niż żałować.”
Gdy się z tobą przyjaciel miły rzadko wida, Zatrzymaj go, gdy-ć się z nim potém ujrzeć przyda. A iż rzadkie widanie miłość więtszą rodzi, Zmocnić się mu wściągnieniem na mały czas godzi. Potém znowu, jako to w młodości bywa, przyszło się nam rozstać, i przez niemały czas nie widząc, niespodziewanie potkaliśmy się z sobą, gdzie zaraz, frasując się na mię, mówił: --„Czemuś przynajmniéj do mnie nie pisywał
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 173
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879