Migdał niełupiony/ Na nim Szczekocka burka Koń ostrogą zbodziony.
Rzecze Drużynie owej Owszem to szczęściem kładę Ze tak młodzi Marsowej/ Mam wdomu mym gromadę.
Da głodnej jest Drużynie Jak jedni Wilcy trawią Aż z suchych jagód w Winie Gębę aż po nos pławią.
Wtym jeden grzeczny wielce Spód tej Towarzysz Roty Wziął kurę na widelce/ Znak dając swej ochoty.
Wdowa ze błazen zgadła Chce go spracy wypuścić Wtym kura pod stół spadła/ On/ nie chcąc rąk utłuścić.
Uchodzi Rycerz w nogi Trafunku zartem zbywa Mając u nóg ostrogi Oraz obrus porywa.
Ci się śmieją nieźmiernie Tak grzecznej Tragaedyjej Ów uciekając[...] Na vale Kompanijej. Gdy się tak ci Rycerze
Migdał niełupiony/ Ná nim Sczekocká burká Koń ostrogą zbodźiony.
Rzecze Druzynie owey Owszem to szczęśćiem kłádę Ze ták młodźi Mársowey/ Mąm wdomu mym gromádę.
Da głodney iest Druzynie Iák iedni Wilcy trawią Aż z suchych iagod w Winie Gębę aż po nos płáwią.
Wtym ieden grzeczny wielce Zpod tey Towárzysz Roty Wziął kurę ná widelce/ Znák dáiąc swey ochoty.
Wdowá ze błazen zgádłá Chce go spracy wypuśćić Wtym kurá pod stoł spádłá/ On/ nie chcąc rąk vtłuśćić.
Vchodźi Rycerz w nogi Tráfunku zártem zbywa Máiąc v nog ostrogi Oraz obrus porywa.
Ci się śmieią nieźmiernie Ták grzeczney Trágaediiey Ow vćiekáiąc[...] Ná vale Kompániey. Gdy się ták ći Rycerze
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 206
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
, mój cnotliwy druhu, Bo im tak właśnie w skrzyni, jako leżeć w brzuchu.” „O, niejedenże — rzekę — pełno ma ksiąg w głowie,
A wżdy trzech podle siebie słów dobrze nie powie. Więc gdy w głowie i w gębie potrzebne są wielce, Zaraz je z żółtej juchy biorę na widelce. Jedne księgi do gęby z głowy mają spadek, Drugie z gęby do brzucha, z brzucha idą w zadek; Niewczymci też piśmienny, czegom nie mógł wiedzieć, Że go z tej okazji naprzód proszą siedzieć: Czytać, prawda, nie umie, ale pisze wiele I swe kancelaryje papierami ściele.
, mój cnotliwy druhu, Bo im tak właśnie w skrzyni, jako leżeć w brzuchu.” „O, niejedenże — rzekę — pełno ma ksiąg w głowie,
A wżdy trzech podle siebie słów dobrze nie powie. Więc gdy w głowie i w gębie potrzebne są wielce, Zaraz je z żółtej juchy biorę na widelce. Jedne księgi do gęby z głowy mają spadek, Drugie z gęby do brzucha, z brzucha idą w zadek; Niewczymci też piśmienny, czegom nie mógł wiedzieć, Że go z tej okazyjej naprzód proszą siedzieć: Czytać, prawda, nie umie, ale pisze wiele I swe kancelaryje papierami ściele.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 28
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
poszły ich niewiasty. 61 (N). KRAJCZY Z PANNĄ
Grzeczny jeden do stołu służący pachołek Zrucił kuper indyka pannie na podołek. Zmiesza się ta nieboga, co z tym czynić, nie wie, Widząc swój nowy hatłas w gorącej podlewie; Choć do gołego ciała wskroś przenika jucha, Gdy się jej ów zawiedzie z widelcy do brzucha, Wstanie, a kuper pod stół, nowe czyniąc zmazy. „Mogłem go ja zdjąć — rzecze — bez wszelkiej obrazy; Aleć i to dobry znak, czego wszyscy życzym, Być Waszmości pod kuprem, byle nie indyczym.” 62 (P). FIGIEL PIES
Dał mi ksiądz psa,
poszły ich niewiasty. 61 (N). KRAJCZY Z PANNĄ
Grzeczny jeden do stołu służący pachołek Zrucił kuper indyka pannie na podołek. Zmiesza się ta nieboga, co z tym czynić, nie wie, Widząc swój nowy hatłas w gorącej podlewie; Choć do gołego ciała wskroś przenika jucha, Gdy się jej ów zawiedzie z widelcy do brzucha, Wstanie, a kuper pod stół, nowe czyniąc zmazy. „Mogłem go ja zdjąć — rzecze — bez wszelkiej obrazy; Aleć i to dobry znak, czego wszyscy życzym, Być Waszmości pod kuprem, byle nie indyczym.” 62 (P). FIGIEL PIES
Dał mi ksiądz psa,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 36
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swym powraca. Czasem człowieka choć rzecz ucieszy malutka: Dałem dudkowi, czego nie wymawiam, dudka. 248 (N). NIEPEWNY STRZELEC
Zły krzos czy rurę krzywą, czy oboje w łożu Mając, czynił mi szkodę bliski sąsiad w zbożu. Choć najlepsza rucznica nie uczyni strzelca; I on, zrobiwszy sobie drewniane widelca, Cały rok za zającem, darmo łomiąc żyto, Chodzi: co strzeli, chybi. Kat go wie, że mi to Niemiło. Skórkę słomą zajęczą wyścielę, A że najradniej w święto strzelał i w niedzielę, Każę w bruździe ułożyć, zawoławszy chłopca, I żeby go lepiej zszedł, niedaleko kopca. Że jeszcze
swym powraca. Czasem człowieka choć rzecz ucieszy malutka: Dałem dudkowi, czego nie wymawiam, dudka. 248 (N). NIEPEWNY STRZELEC
Zły krzos czy rurę krzywą, czy oboje w łożu Mając, czynił mi szkodę bliski sąsiad w zbożu. Choć najlepsza rucznica nie uczyni strzelca; I on, zrobiwszy sobie drewniane widelca, Cały rok za zającem, darmo łomiąc żyto, Chodzi: co strzeli, chybi. Kat go wie, że mi to Niemiło. Skórkę słomą zajęczą wyścielę, A że najradniej w święto strzelał i w niedzielę, Każę w bruździe ułożyć, zawoławszy chłopca, I żeby go lepiej zszedł, niedaleko kopca. Że jeszcze
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 301
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
karawan wsadziwszy, wywieźli do Białej. Potem, za ukazaniem przez tegoż Żyda, nim go wywieziono, wszystkich depozytów, wziąwszy, jak mówili, dwieście tysięcy zł in paratis, klejnoty i inne rzeczy, wyjechał książę chorąży do Białej i tam w ścisłym księcia krajczego osadził areszcie, nie dając mu ani noża, ani widelec, nie goląc go, ale przystrzygając nożyczkami brodę. Taką tedy miałem od starosty starodubowskiego relacją.
Lubo rzecz partykularną, ale dla przykładu jak czasem niewinnie może być kto posądzony, zdaje mi się wyrazić, iż podczas świąt Bożego Narodzenia na pierwszy dzień, spiesząc rano na jutrznią do Wysockiego parafialnego kościoła z bratem moim,
karawan wsadziwszy, wywieźli do Białej. Potem, za ukazaniem przez tegoż Żyda, nim go wywieziono, wszystkich depozytów, wziąwszy, jak mówili, dwieście tysięcy zł in paratis, klejnoty i inne rzeczy, wyjechał książę chorąży do Białej i tam w ścisłym księcia krajczego osadził areszcie, nie dając mu ani noża, ani widelec, nie goląc go, ale przystrzygając nożyczkami brodę. Taką tedy miałem od starosty starodubowskiego relacją.
Lubo rzecz partykularną, ale dla przykładu jak czasem niewinnie może być kto posądzony, zdaje mi się wyrazić, iż podczas świąt Bożego Narodzenia na pierwszy dzień, spiesząc rano na jutrznią do Wysockiego parafialnego kościoła z bratem moim,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 286
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, proboszcza Wysockiego, naówczas w słabym zdrowiu będącego który miał ekstraordynaryjny przypadek.
Kilką czyli więcej lat przedtem, jako przy wielkiej pobożności swojej lubił się i polowaniem zabawić, tak[...] ca jednego, będąc w Balbierzyszkach proboszczem, mszą odprawiwszy, spieszył na polowanie i kazał sobie na śniadanie kapłona upiec. Tego rozbierając, przyłomał widelec, który utkwił w kapłonie tak dalece, że śpiesząc się i z apetytem jedząc, połknął ten widelec więcej niż na cal długi, ani tego postrzegł. Przez lat niemało czuł zawsze ból w żołądku. Na resztę, gdy już ten widelec ad anum przychodził, począł w tym miejscu większy ból czuć i chorował. Jego
, proboszcza Wysockiego, naówczas w słabym zdrowiu będącego który miał ekstraordynaryjny przypadek.
Kilką czyli więcej lat przedtem, jako przy wielkiej pobożności swojej lubił się i polowaniem zabawić, tak[...] ca jednego, będąc w Balbierzyszkach proboszczem, mszą odprawiwszy, spieszył na polowanie i kazał sobie na śniadanie kapłona upiec. Tego rozbierając, przyłomał widelec, który utkwił w kapłonie tak dalece, że śpiesząc się i z apetytem jedząc, połknął ten widelec więcej niż na cal długi, ani tego postrzegł. Przez lat niemało czuł zawsze ból w żołądku. Na resztę, gdy już ten widelec ad anum przychodził, począł w tym miejscu większy ból czuć i chorował. Jego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 299
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
przedtem, jako przy wielkiej pobożności swojej lubił się i polowaniem zabawić, tak[...] ca jednego, będąc w Balbierzyszkach proboszczem, mszą odprawiwszy, spieszył na polowanie i kazał sobie na śniadanie kapłona upiec. Tego rozbierając, przyłomał widelec, który utkwił w kapłonie tak dalece, że śpiesząc się i z apetytem jedząc, połknął ten widelec więcej niż na cal długi, ani tego postrzegł. Przez lat niemało czuł zawsze ból w żołądku. Na resztę, gdy już ten widelec ad anum przychodził, począł w tym miejscu większy ból czuć i chorował. Jego tedy, imieniem księcia podkanclerzego, powiedziawszy pierwej o tym moim projekcie, zaprosiłem na kuracją do Wołczyna
przedtem, jako przy wielkiej pobożności swojej lubił się i polowaniem zabawić, tak[...] ca jednego, będąc w Balbierzyszkach proboszczem, mszą odprawiwszy, spieszył na polowanie i kazał sobie na śniadanie kapłona upiec. Tego rozbierając, przyłomał widelec, który utkwił w kapłonie tak dalece, że śpiesząc się i z apetytem jedząc, połknął ten widelec więcej niż na cal długi, ani tego postrzegł. Przez lat niemało czuł zawsze ból w żołądku. Na resztę, gdy już ten widelec ad anum przychodził, począł w tym miejscu większy ból czuć i chorował. Jego tedy, imieniem księcia podkanclerzego, powiedziawszy pierwej o tym moim projekcie, zaprosiłem na kuracją do Wołczyna
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 299
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
spieszył na polowanie i kazał sobie na śniadanie kapłona upiec. Tego rozbierając, przyłomał widelec, który utkwił w kapłonie tak dalece, że śpiesząc się i z apetytem jedząc, połknął ten widelec więcej niż na cal długi, ani tego postrzegł. Przez lat niemało czuł zawsze ból w żołądku. Na resztę, gdy już ten widelec ad anum przychodził, począł w tym miejscu większy ból czuć i chorował. Jego tedy, imieniem księcia podkanclerzego, powiedziawszy pierwej o tym moim projekcie, zaprosiłem na kuracją do Wołczyna. Wiedziałem albowiem, jak siła tego księdza może u swojej familii i u skoligowanych perswazja. Jakoż gdy ksiądz Buchowiecki przy-
jechał do Wołczyna
spieszył na polowanie i kazał sobie na śniadanie kapłona upiec. Tego rozbierając, przyłomał widelec, który utkwił w kapłonie tak dalece, że śpiesząc się i z apetytem jedząc, połknął ten widelec więcej niż na cal długi, ani tego postrzegł. Przez lat niemało czuł zawsze ból w żołądku. Na resztę, gdy już ten widelec ad anum przychodził, począł w tym miejscu większy ból czuć i chorował. Jego tedy, imieniem księcia podkanclerzego, powiedziawszy pierwej o tym moim projekcie, zaprosiłem na kuracją do Wołczyna. Wiedziałem albowiem, jak siła tego księdza może u swojej familii i u skoligowanych perswazja. Jakoż gdy ksiądz Buchowiecki przy-
jechał do Wołczyna
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 299
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
kuracją do Wołczyna. Wiedziałem albowiem, jak siła tego księdza może u swojej familii i u skoligowanych perswazja. Jakoż gdy ksiądz Buchowiecki przy-
jechał do Wołczyna, książę go podkanclerzy civilissime przyjął, wszelkie wygody w apartamencie wydzielonym kazał czynić. Doktor Bonaudus książęcy miał o nim pilne staranie. Na resztę przez uczynioną operacją cyrulicką wyjęto widelec gruby i długi ex orificio z podziwieniem wszystkich. Ksiądz tedy Buchowiecki. bardzo wdzięczen księciu podkanclerzemu, od owego czasu asekurowanym mu stał się przyjacielem.
Drugą trudność taką ułatwiłem. Piotr Paszkowski, ani przekupiony, ani odstraszony przyjaciel Radziwiłłowski, był naówczas za towarzysz po husarsku, pod znakiem Massalskiego, hetmana polnego W. Ks
kuracją do Wołczyna. Wiedziałem albowiem, jak siła tego księdza może u swojej familii i u skoligowanych perswazja. Jakoż gdy ksiądz Buchowiecki przy-
jechał do Wołczyna, książę go podkanclerzy civilissime przyjął, wszelkie wygody w apartamencie wydzielonym kazał czynić. Doktór Bonaudus książęcy miał o nim pilne staranie. Na resztę przez uczynioną operacją cyrulicką wyjęto widelec gruby i długi ex orificio z podziwieniem wszystkich. Ksiądz tedy Buchowiecki. bardzo wdzięczen księciu podkanclerzemu, od owego czasu asekurowanym mu stał się przyjacielem.
Drugą trudność taką ułatwiłem. Piotr Paszkowski, ani przekupiony, ani odstraszony przyjaciel Radziwiłłowski, był naówczas za towarzysz po husarsku, pod znakiem Massalskiego, hetmana polnego W. Ks
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 300
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, kobiercami, potym obrusami jedwabnemi, złotem wyszywanemi; na nich tabulaty drzewiane lsnące się od pokostu, aliàs Chińskie stoliki; na których dają najpierwej Saccaracea, aliàs różne słodyczy cukrowe, konfitury. Te zebrawszy nakrywają stoły obrusami płótna Geografia Generalna i partykułarna
Indyjskiego w kwiaty wyszywane; na tych pułmiski stawią. Nożów, łyżek, widelec nie żażywają, bo potrawy zaraz w kuchni od kości separowane, i preparowane, że je tylko gotowe jeść, ani się niemi kapiąc, ani polewając. Królewskiego stołu potrawy wszystkie z ryżu, tylko się różnią smakiem, i co raz innemi kolorami: forma też różna na wierzchu, ptaków, zwierząt. Przydają Szorbet.
, kobiercami, potym obrusami iedwabnemi, złotem wyszywanemi; na nich tabulaty drzewiane lsnące się od pokostu, aliàs Chińskie stoliki; na ktorych daią naypierwey Saccaracea, aliàs rożne słodyczy cukrowe, konfitury. Te zebrawszy nakrywaią stoły obrusami płotna Geografia Generalna y partykułarna
Indyiskiego w kwiaty wyszywane; na tych pułmiski stawią. Nożow, łyżek, widelec nie żáżywaią, bo potrawy zaraz w kuchni od kości separowane, y preparowane, że ie tylko gotowe ieść, ani się niemi kapiąc, ani polewaiąc. Krolewskiego stołu potrawy wszystkie z ryżu, tylko się rożnią smakiem, y co raz innemi kolorámi: forma też rożna na wierzchu, ptakow, zwierząt. Przydaią Szorbet.
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 521
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756