ich ryte w Alabastrze.
Z którego kształt wszytek ciała/ Natura uformowała. Jakby ją przed wszytkim ludem/ Chciała mieć gładkości cudem.
Kiedy chwalę to/ co widzę/ Lubo się niczym nie brzydzę. Dopieroszbym chwalił i to Co przed oczyma zakryto.
Aliści Sen te rozkoszy/ Odbiegszy mię wlot rozpłoszy. I ono śliczne widziadło/ Z oczu moich się wykradło. Pieśń X Madrygał. Albo Prawda na jawi.
ZWojali to twarz? czyli kobyla? Niech mię uroda ta nie omyla/ Twasz to postawa? twojesz to lice? Czy w dziesiąci lat młody źrebice.
Cwój ze to pyszczek? czyli kiernozi/ Krzywym Załomkiem co ludziom grozi
ich ryte w Alábástrze.
Z ktorego kształt wszytek ćiáłá/ Náturá vformowáłá. Iákby ią przed wszytkim ludem/ Chćiáłá mieć głádkośći cudęm.
Kiedy chwalę to/ co widzę/ Lubo się niczym nie brzydzę. Dopieroszbym chwalił y to Co przed oczymá zákryto.
Aliśći Sęn te roskoszy/ Odbiegszy mię wlot rozpłoszy. Y ono śliczne widźiádło/ Z oczu moich się wykrádło. PIESN X Madrygał. Albo Prawdá ná iáwi.
ZWoiáli to twarz? czyli kobyla? Niech mię urodá tá nie omyla/ Twász to postáwá? twoiesz to lice? Czy w dźieśiąći lat młody źrebice.
Cwoy ze to pyszczek? czyli kiernoźi/ Krzywym Załomkiem co ludźiom groźi
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 162
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
. Wszystkie jednako jasne; średnie praw
dziwe, dwa z obu stron nie reperkusyjne, ale tak jasne, jak średnie, od których per modum kolumn równiusieńko szły takie promieniste figury: nie od słońca średniego do bocznych, ale od bocznych na boki i w dół. Co to ma portendere oboje, i nocne i dzienne widziadła, effectum expectamus, utinam felicem albo saltem nec in bonum, nec in malum.
Ojciec św. Klemens KsI^ty^ piissima morte vitam imitante, decessit ultimis Martii, mając wieku 72 lata. Pontificatus sui Anno 21, i mało nie dociągnąwszy annos Petri. Nastąpił na jego miejsce[...] NOTACJA RÓŻNYCH KLĘSK I PRZYGÓD PAMIĘCI GODNYCH.
Anno
. Wszystkie jednako jasne; średnie praw
dziwe, dwa z obu stron nie reperkusyjne, ale tak jasne, jak średnie, od których per modum kolumn równiusieńko szły takie promieniste figury: nie od słońca średniego do bocznych, ale od bocznych na boki i w dół. Co to ma portendere oboje, i nocne i dzienne widziadła, effectum expectamus, utinam felicem albo saltem nec in bonum, nec in malum.
Ojciec św. Klemens XI^ty^ piissima morte vitam imitante, decessit ultimis Martii, mając wieku 72 lata. Pontificatus sui Anno 21, i mało nie dociągnąwszy annos Petri. Nastąpił na jego miejsce[...] NOTACYA RÓŻNYCH KLĘSK I PRZYGÓD PAMIĘCI GODNYCH.
Anno
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 359
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
427. ROGI AKTEONOWE
Czytający Przemiany panna Owidowe Pyta, czemu Akteon wziął rogi na głowę. Młodzieniec jej odpowie, że Dianę nagą Zdybał niechcąc, przeto go tą skarała plagą. „Lecz nie tylko Akteon, i ja będę jeleń, Tylko Waszmość do naga rozebrać się nie leń.” Więc chcąc być uczestniczką owego widziadła, Gdy do niej rano przyszedł, pierzynka z niej spadła, A bez giezłka leżała; ten też pogotowiu Mając róg, zabodzie ją, gdzie nie szkodzi zdrowiu. A panna: „Wżdy na głowie miał być, nie u łona.” „Co by mnie tak psi zjedli, jako Akteona? Przyszły, da
427. ROGI AKTEONOWE
Czytający Przemiany panna Owidowe Pyta, czemu Akteon wziął rogi na głowę. Młodzieniec jej odpowie, że Dyjanę nagą Zdybał niechcąc, przeto go tą skarała plagą. „Lecz nie tylko Akteon, i ja będę jeleń, Tylko Waszmość do naga rozebrać się nie leń.” Więc chcąc być uczestniczką owego widziadła, Gdy do niej rano przyszedł, pierzynka z niej spadła, A bez giezłka leżała; ten też pogotowiu Mając róg, zabodzie ją, gdzie nie szkodzi zdrowiu. A panna: „Wżdy na głowie miał być, nie u łona.” „Co by mnie tak psi zjedli, jako Akteona? Przyszły, da
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 370
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
aby nie mieli wymówki/ o wieże i parkany ich ocieraliśmy się/ aliści oni nam/ dwiema kulami/ drotami spiętymi/ jako świeże języki wyznawały/ odpowiadali. Pozwolili nam cichego przejazdu/ właśnie jakobyśmy Klasztory jakie bezbronnych mnichów/ i szpitale niedołężnych starców omijali. Chociaż my omijając częstokroć twierdze ich/ gdzie u nich widziadła ukazowali wysokim choć nie szerokim dymem slak swój/ aby nas snadniej skupieni dojść mogli; Jakoż już w-puł drogi ku Dunajowi postępując/ zastąpił nam piechoty/ przebrany pułk nie mały/ o którym wziąwszy wiadomość/ zdało się chełpliwemu ich/ a niechytremu nacieraniu/ wojennym zabieżeć kunsztem. Chłopów tedy ich nie mało/ których się
áby nie mieli wymowki/ o wieże i párkány ich oćieráliśmy się/ áliśći oni nam/ dwiemá kulámi/ drotámi spiętymi/ iáko świeże ięzyki wyznawáły/ odpowiádáli. Pozwolili nam ćichego przeiázdu/ właśnie iákobyśmy Klasztory iákie bezbronnych mnichow/ i szpitale niedołężnych stárcow omiiáli. Choćiaż my omiiaiąc częstokroć twierdze ich/ gdźie u nich widźiádłá ukázowáli wysokim choć nie szerokim dymem slák swoy/ áby nas snádniey skupieni doyść mogli; Iákoż iuż w-puł drogi ku Dunáiowi postępuiąc/ zástąpił nam piechoty/ przebrány pułk nie máły/ o ktorym wźiąwszy wiádomość/ zdáło się chełpliwemu ich/ á niechytremu náćierániu/ woiennym zábieżeć kunsztem. Chłopow tedy ich nie máło/ ktorych się
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 78
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
zawściągnione, i w zad ku zachodowi obrócone, Faetonta zsobą nie uniosły. Ii Podobno się spodziwasz/ że i poświęcone Gaje/ i miasta Bogów/ i Kościoły tam ujźrzysz. Ukazuje Faetontowi, że ona droga którą wóz Słoneczny chodzi, miała być jemu jako niezwyczauna, tak straszna. Bo nie jakie spokojne i przyjemne widziadła, miały być wystawione w niej oczom jego; takie są lasy, pola, Miasta, Kościoły bogate: ale srogich ich zwierzów kształty, od których zdrady, abo szkody jakiej potrzeba się było spodziewać. Kk Potrzebać iść przez Byka przeciwnego rogi. Byk jest znamię koła zwierzęcego, położone między Baranem i Bliźniętami. Jupiter,
záwśćiągnione, y w zad ku zachodowi obrocone, Pháetontá zsobą nie vniosły. Ii Podobno się spodźiwasz/ że y poświęcone Gáie/ y miástá Bogow/ y Kośćioły tám vyźrzysz. Vkázuie Pháetontowi, że oná drogá ktorą woz Słoneczny chodźi, miáłá bydź iemu iáko niezwyczáuna, ták strászna. Bo nie iakie spokoyne y przyiemne widźiádłá, miáły bydź wystáwione w niey oczom iego; tákie są lásy, polá, Miástá, Kośćioły bogáte: ale srogich ich źwierzow kształty, od ktorych zdrády, ábo szkody iákiey potrzebá się było spodźiewáć. Kk Potrzebáć iść przez Byká przećiwnego rogi. Byk iest známię kołá źwierzęcego, położone między Baránem y Bliźniętámi. Iupiter,
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 52
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
. Cóż słońce widzi, oprócz wody, równie, góry, Żeby się nie kaziło? Miasta, zamki, domy Czas wynosi w machinę, czas trawi łakomy; Nic zgoła na swym miejscu, w swym kształcie świat nie ma. Co ludzie przed tysięcy lat robili dwiema. Gdzież one jego cuda, gdzie one widziadła Siedmioro? Z ziemie poszły, ziemia je pojadła: Efezy, piramidy, kolosy, mauzole. Niech mi kto aby jednym oko dziś wykolę. Stoić dziś Jeruzalem jeszcze, ale nie tu, Gdzie stało podczas swego na Boga dekretu. I Rzym, choć stary, stoi, ale nie ten, który Wziąwszy z cegły
. Cóż słońce widzi, oprócz wody, równie, góry, Żeby się nie kaziło? Miasta, zamki, domy Czas wynosi w machinę, czas trawi łakomy; Nic zgoła na swym miejscu, w swym kształcie świat nie ma. Co ludzie przed tysięcy lat robili dwiema. Gdzież one jego cuda, gdzie one widziadła Siedmioro? Z ziemie poszły, ziemia je pojadła: Efezy, piramidy, kolosy, mauzole. Niech mi kto aby jednym oko dziś wykolę. Stoić dziś Jeruzalem jeszcze, ale nie tu, Gdzie stało podczas swego na Boga dekretu. I Rzym, choć stary, stoi, ale nie ten, który Wziąwszy z cegły
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 109
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Ażeby mię tam wpuszczono; Z chęcią mi wniść dopuszczono. Prowadzą mię wschodem wzgórę; Jakom tam przyszedł nagórę, Do sale i stanę w kroku, Blask oczom ujmuje wzroku. Zdziwiłem się jej piękności, Z górnych okien ma jasności. Widzę komin, jak źwierciadło; Kto wchodzi, jest w nim widziadło.
Glans od czarnego marmuru Wydaje cienie od muru; Nad niem jest Pańska osoba, Na białym koniu ozdoba: Król polski, Władysław Czwarty, Ma z boków dostatek warty: Siedm chorągwi z jednę stronę Wystawili na obronę Ossolińscy, z swej ochoty, Kopijnika , nie piechoty. Podczas wojen, różnych czasów, Z kosztem
, Ażeby mię tam wpuszczono; Z chęcią mi wniść dopuszczono. Prowadzą mię wschodem wzgórę; Jakom tam przyszedł nagórę, Do sale i stanę w kroku, Blask oczom ujmuje wzroku. Zdziwiłem się jej piękności, Z górnych okien ma jasności. Widzę komin, jak źwierciadło; Kto wchodzi, jest w nim widziadło.
Glans od czarnego marmuru Wydaje cienie od muru; Nad niem jest Pańska osoba, Na białym koniu ozdoba: Król polski, Władysław Czwarty, Ma z boków dostatek warty: Siedm chorągwi z jednę stronę Wystawili na obronę Ossolińscy, z swej ochoty, Kopijnika , nie piechoty. Podczas wojen, różnych czasów, Z kosztem
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 86
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
a zatym rozmowy zaczęli/ i było to jakoby pod czas doskonałego pokoju/ jednak nie bez niebezpieczeństwa Kanclerza Wielkiego/ którego pod postacią przysłuchania się/ niezliczona zgraja nieprzyjaciół ogarnęła była/ iż z ludem naszym zdał się być w pośrzodku nieprzyjaciół/ a nie między obozami. Wytrzymał jednak ten mąż statecznym i nieustraszonym sercem wszytkie te straszne widziadła/ i lubo mu radzili niektórzy poniechać zaczętej namowy tak z bliska/ namniej wspominać o tym nie kazał sobie. Stanął tedy pokoj między 24. godzinami/ licząc czas od godziny onej/ od której namowa zapoczęła się. Chwalebnie postanowionych pakt/ ten jest a nie inakszy summariusz.
Od tej godziny między Królem Janem Kazimierzem
á zátym rozmowy zácżęli/ y było to iákoby pod cżás doskonáłego pokoiu/ iednák nie bez niebespiecżeństwá Kánclerzá Wielkiego/ ktorego pod postáćią przysłuchánia się/ niezlicżona zgráiá nieprzyiaćioł ogárnęłá byłá/ iż z ludem nászym zdał się być w pośrzodku nieprzyiaćioł/ á nie między obozámi. Wytrzymał iednák ten mąż státecżnym y nieustrászonym sercem wszytkie te strászne widźiádłá/ y lubo mu rádźili niektorzy poniecháć zácżętey namowy ták z bliská/ namniey wspomináć o tym nie kazał sobie. Stánął tedy pokoy między 24. godźinámi/ licżąc cżás od godźiny oney/ od ktorey namowá zápocżęłá się. Chwalebnie postánowionych pakt/ ten iest á nie inákszy summáryusz.
Od tey godźiny między Krolem Janem Káźimierzem
Skrót tekstu: PastRel
Strona: C3
Tytuł:
Relacja chwalebnej expedycjej
Autor:
J. Pastorius
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
kiedy prawdziwie pokazują się/ to bywa dla zasług którego świętego/ jako Z. Marcinowi/ ukazała się dusza Lotrowa: albo dla przestrogi i napomnienia/ jako się ukazała Brygidzie ś. dusza Benedyktowa. V. W jakiej się postaci pokazują? M. W postaci ludzkiej ciało z powietrza uformowawszy. Pospolicie jednak we śnie te widziadła bywają. V. Z kąd pochodzą sny i godzili się im wierzyć? M. Sny są czworakie/ Przyrodzone/ które zdrowe albo zepsowane postanowienie ciała znaczą; o takich snach pisze Hyppocrates. Obyczajowe/ które pochodzą z dziennych myśli/ mów/ i uczynków: a jakowe zabawy/ takowe też i sny pospolicie bywają.
kiedy prawdźiwie pokázuią się/ to bywa dla zasług ktorego świętego/ iáko S. Marćinowi/ vkazáłá się duszá Lotrowá: álbo dla przestrogi y nápomnienia/ iáko się vkazáłá Brygidźie ś. duszá Benedyktowá. V. W iákiey się postáći pokázuią? M. W postáći ludzkiey ćiáło z powietrza vformowawszy. Pospolićie iednák we śnie te widźiádłá bywáią. V. Z kąd pochodzą sny y godźili się im wierzyć? M. Sny są czworákie/ Przyrodzone/ ktore zdrowe álbo zepsowáne postánowienie ćiáłá znáczą; o tákich snách pisze Hyppocrates. Obyczáiowe/ ktore pochodzą z dźiennych myśli/ mow/ y vczynkow: á iákowe zabáwy/ tákowe też y sny pospolićie bywáią.
Skrót tekstu: AnzObjWaś
Strona: 79
Tytuł:
Objaśnienie trudności teologicznych zebrane z doktorów św. od Anzelma świętego
Autor:
Wojciech Waśniowski
Drukarnia:
Łukasz Kupisz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
mojego zbawiwszy; Po wiośnie , oraz po straconym lecie, Przyniósł mi srogą zimę przy walecie, Kiedy trzy razem przed tobą Boginie, Postawiły się w Frygijskiej krainie; Minerwa, Juno twego pragnąc sądu, I trzecia Wenus, skłonna do nierządu. Zdrętwiałam na to, i serce upadło, Skoroś mi takie powiędział widziadło, Dusza zaledwie została się we mnie, Tak strach i bojaźń pikneła przezemnie. I radziłam się bo mię strwożyło; I bab, i starców, co im sto lat było; Aż jednostajnie wszyscy się zgodzili. Ze się to miało, źle nadać pochwili. Ścinają zatym sosny, buki, jodły;
moiego zbáwiwszy; Po wiośnie , oraz po stráconym lećie, Przyniosł mi srogą źimę przy walećie, Kiedy trzy rázem przed tobą Boginie, Postáwiły się w Frygiyskiey kráinie; Minerwá, Iuno twego prágnąc sądu, Y trzećia Wenus, skłonna do nierządu. Zdrętwiáłám ná to, y serce upádło, Skoroś mi tákie powiędźiał widźiádło, Duszá zaledwie zostáłá się we mnie, Ták strách y boiaźń piknełá przezemnie. Y rádźiłam się bo mię ztrwożyło; Y bab, y stárcow, co im sto lat było; Aż iednostáynie wszyscy się zgodźili. Ze się to miáło, źle nádáć pochwili. Sćináią zátym sosny, buki, iodły;
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 57
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695