, hultaju, zabito, Bodaj za twe zasługi miałeś takie myto. Niech na cię sprawiedliwy sąd Boga mojego Surowością wyniknie, doznawaj ciężkiego.” Patrzajcież, co się z takim Wziętokrowskim stało. Jako mi się od pewnych tam słyszeć dawało. Zachorował a nagle, ledwo ujachawszy Mil kilka, gdzie żywota koniec swój widziawszy. Widzi oraz i czarty przy sobie stojące, Na wynik duszy swojej czule pilnujące. Straszny go strach obojął, jeszcze będąc w ciele. A czart, pilen chorego, przy nim stoi śmiele. Widzi swoje nieszczęście, widzi swą zapłatę Złych czynów swych, a duszy wiekuistą stratę. Rzecze diabłu: „Nieszczesny, nie
, hultaju, zabito, Bodaj za twe zasługi miałeś takie myto. Niech na cię sprawiedliwy sąd Boga mojego Surowością wyniknie, doznawaj ciężkiego.” Patrzajcież, co się z takim Wziętokrowskim stało. Jako mi się od pewnych tam słyszeć dawało. Zachorował a nagle, ledwo ujachawszy Mil kilka, gdzie żywota koniec swój widziawszy. Widzi oraz i czarty przy sobie stojące, Na wynik duszy swojej czule pilnujące. Straszny go strach obojął, jeszcze będąc w ciele. A czart, pilen chorego, przy nim stoi śmiele. Widzi swoje nieszczęście, widzi swą zapłatę Złych czynów swych, a duszy wiekuistą stratę. Rzecze diabłu: „Nieszczesny, nie
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 734
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
jabłoni, Kładzie się dziewka pod nią, a parobek do niej. Skoro po komplemencie było, rzecze owa:
„Jeśli urodzę syna, kto go też uchowa? Ubogam.” Na to Maciek: „Ale ten bogatym, Który siedzi nad nami.” „Zawiedziesz się na tym — Krzyknie z góry gospodarz, widziawszy ich żarty — Mam swoje dzieci, diabłu porwony bękarty!” 60 (F). NA WŁOCHY ZELOTYPIA
Tak mówią, że się miłość kompani jej liszy. Gdzież się modlą z jednego brewijarza mniszy? Każdy swój ma, choć wszyscy w jedno się zgromadzą. Co za dziw, że młodzieńcy o pannę się wadzą
jabłoni, Kładzie się dziewka pod nią, a parobek do niej. Skoro po komplemencie było, rzecze owa:
„Jeśli urodzę syna, kto go też uchowa? Ubogam.” Na to Maciek: „Ale ten bogatym, Który siedzi nad nami.” „Zawiedziesz się na tym — Krzyknie z góry gospodarz, widziawszy ich żarty — Mam swoje dzieci, diabłu porwony bękarty!” 60 (F). NA WŁOCHY ZELOTYPIA
Tak mówią, że się miłość kompani jej liszy. Gdzież się modlą z jednego brewijarza mniszy? Każdy swój ma, choć wszyscy w jedno się zgromadzą. Co za dziw, że młodzieńcy o pannę się wadzą
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 36
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zsiekane znaczyły Żydom miecz/ ogień/ więzienie/ roźlanie krwie/ że ich mało co uszło: bać się żebyśmy im dalej tym więcej Pana obrażyając/ i zarabiając na gniew jego temuż karaniu podlegli nie byli: żeby ta kosa rozdzielona Komety nie wrożyła nam podobnego rozszarpania: osobliwie miawszy prawie w domu i na oko widziawszy wizerunk podobnego złego. Ze co Żydowskiemu ludowi Ezechiel prorokował/ to się nad Podolskiemi krainami/ bracią naszą miłą i krwią/ prawie wypełniło/ część tam tego kraju ogniem wypalono/ część mieczem wysieczono/ część zajęto w niewolą. Nam niewiem czego się spodziewać od Pana Boga dalej/ jakiej obrony i miłości/ jedno takiej
zśiekáne znáczyły Zydom miecz/ ogień/ więźienie/ roźlanie krwie/ że ich máło co vszło: bać sie żebysmy im daléy tym więcéy Páná obrażiáiąc/ y zárabiaiąc ná gniew iego temuż karániu podlegli nie byli: żeby tá kosá rozdźielona Komety nie wrożyłá nam podobnego rozszárpánia: osobliwie miawszy práwie w domu y ná oko widźiawszy wizerunk podobnego złego. Ze co Zydowskiému ludowi Ezechiel prorokował/ to sie nád Podolskiemi kráinámi/ bráćią nászą miłą y krwią/ práwie wypełniło/ część tám tego kráiu ogniem wypalono/ część mieczem wyśieczono/ część záięto w niewolą. Nam niewiem czego sie spodźiewáć od Páná Bogá daléy/ iákiéy obrony y miłośći/ iedno tákiéy
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C4v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
, panny? Wiem, że wiecie, Ale że się z gadkami nierady biedzicie,
Powiem wam. Gwoździk. Ale co u drugich mały Gwoździk bywa, ten u mnie pełny i gwóźdź cały. Wam go daję, wy za to, za leki, za dzięki, Brońcie go od żydowskiej i balwierskiej ręki, Bo widziawszy, co robią w ogrodzie nożyce, Nie chce się mu na warsztat ani do bożnice. DO JANA SZOMOWSKIEGO, DWORZANINA POKOJOWEGO JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI
Niesłusznie, Janie, niesłusznie to zową, Co my służymy, służbą pokojową. Co to za pokój, co to za wczas taki, Włóczyć się z dworem jako wilk za flaki
, panny? Wiem, że wiécie, Ale że się z gadkami nierady biedzicie,
Powiem wam. Gwoździk. Ale co u drugich mały Gwoździk bywa, ten u mnie pełny i gwóźdź cały. Wam go daję, wy za to, za leki, za dzięki, Brońcie go od żydowskiej i balwierskiej ręki, Bo widziawszy, co robią w ogrodzie nożyce, Nie chce się mu na warsztat ani do bożnice. DO JANA SZOMOWSKIEGO, DWORZANINA POKOJOWEGO JEGO KRÓLEWSKIEJ MOŚCI
Niesłusznie, Janie, niesłusznie to zową, Co my służymy, służbą pokojową. Co to za pokój, co to za wczas taki, Włóczyć się z dworem jako wilk za flaki
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 49
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
kładziesz, do krwie bierze cię ochota. 165. BIAŁA GŁOWA
Nie masz człeka, który by nie wiedział, co dzieli Białegłowy od mężczyzn, miecze od kądzieli, Bez tych sekretów, włos twój osiwiawszy płowy, Zdejmiesz czapkę, zaraz znak czyni białej głowy. 166. MAŁŻEŃSTWO PRZEZ LIST
Niemiec jeden, trzy lata nie widziawszy żony, Dowie się, że bez niego syn już i ochrzczony. „Nie wierzyłem, co w rzeczy widzę oczywistej — Odpowie — żeby miały tak wielką moc listy; Kilka pełnych miłości napisałem do niej. Już to drugi podobno, bo pierwszym poroni.” 167. (N). KOLĘDA
Mój ksiądz
kładziesz, do krwie bierze cię ochota. 165. BIAŁA GŁOWA
Nie masz człeka, który by nie wiedział, co dzieli Białegłowy od mężczyzn, miecze od kądzieli, Bez tych sekretów, włos twój osiwiawszy płowy, Zdejmiesz czapkę, zaraz znak czyni białej głowy. 166. MAŁŻEŃSTWO PRZEZ LIST
Niemiec jeden, trzy lata nie widziawszy żony, Dowie się, że bez niego syn już i okrzczony. „Nie wierzyłem, co w rzeczy widzę oczywistej — Odpowie — żeby miały tak wielką moc listy; Kilka pełnych miłości napisałem do niej. Już to drugi podobno, bo pierwszym poroni.” 167. (N). KOLĘDA
Mój ksiądz
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 270
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
też tam Pan Bóg nasz mówił Adamowi, po tym jego, ba i owszem całego świata upadku? nie słowy, ani usty, lecz pisząc wyraża nam to Mojżesz: Vocavitq̃ Dominus Deus Adam, et dixit ei: ubi es? Zawołał Pan Bóg Adama, i rzekł mu: kędyś jest. 5. Idzie Procopius widziawszy chęć moję do zaciągnienia nowin Rajskich, rzecze: Wołał Pan Bóg nasz na Adama, a dwa razy, raz mówił Adamie. Vocavit Dominus Deus: Adam? drugi raz znowu na niego zawołał Dixitq̃ ei ubi es? Drugi raz wołał na niego: kędyś jest? a przeto na niego dwa razy wołał, bo miał
też tám Pan Bog nász mowił Adamowi, po tym iego, bá i owszem cáłego świátá upadku? nie słowy, áni usty, lecz pisząc wyraża nam to Moyzesz: Vocavitq̃ Dominus Deus Adam, et dixit ei: ubi es? Záwołał Pan Bog Adamá, i rzekł mu: kędyś iest. 5. Idźie Procopius widźiawszy chęć moię do zaćiągnienia nowin Rayskich, rzecze: Wołał Pan Bog nász ná Adamá, á dwá rázy, raz mowił Adámie. Vocavit Dominus Deus: Adam? drugi raz znowu ná niego záwołał Dixitq̃ ei ubi es? Drugi raz wołał ná niego: kędyś iest? á przeto ná niego dwá rázy wołał, bo miał
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 82
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
M. M. Pana życzliwy Brat i sługa Wacław Leszczyński, Arcybiskup Gnieźnieński. Punkt Manifestu
Trzeci list producuję od Jego Mości Pana Jana Wielopolskiego, Kasztelana Wojnickiego, w podobnej materii pisany. Jaśnie Wielmożny Mości Panie Marszałku Koronny Mój Wielce Mości Panie. Ale Jego Mość Pan Kasztelan Wojnicki vocowali mię
ZAraz wczora przyjachawszy, wprzód się widziawszy z Jego Mością Księdzem Arcybiskupem, byłem u Królestwa Ich mościów. Królową Jej Mość zastałem nader do naszych intencij skłonną, z Królem Jego Mością dłużej mi się na audiencji zabawić przyszło, kędy wróżnych rozmowach nic niewątpię że przyjdzie do łacnej konfidenciej. Życzę jednak wprzód tego, i gorąco proszę, aby odłożywszy konsideracje
M. M. Páná życzliwy Brát y sługá Wácław Leszczyński, Arcybiskup Gnieźniński. Punct Mánifestu
Trzeći list producuię od Iego Mośći Páná Ianá Wielopolskiego, Kásztellaná Woynickiego, w podobney máteryey pisány. Iáśnie Wielmożny Mośći Pánie Márszałku Koronny Moy Wielce Mośći Pánie. Ale Ie^o^ Mość Pan Kásztellan Woynicki vocowáli mię
ZAraz wczorá przyiáchawszy, wprzod się widźiawszy z Iego Mością Kśiędzem Arcybiskupem, byłem v Krolestwá Ich mośćiow. Krolową Iey Mość zástałem náder do nászych intenciy skłonną, z Krolem Ie^o^ Mością dłużey mi się ná audientiey zábáwić przyszło, kędy wrożnych rozmowách nic niewątpię że prziydźie do łácney confidenciey. Zyczę iednák wprzod tego, y gorąco proszę, áby odłożywszy considerácye
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 88
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
wielkim znowu pozawierały. Tak iż gdyby kto chciał zatrzymać, pewnie by mu rękę ucięło, albo gdyby kto szedł wtenczas, kiedy się zawiera, pewnie by go wpół rozcięło. Takimże sposobem tam i dzwonek się sam dzwonił. Potym nas zaprowadzono na górę i ukazowano, jakim to sposobem et qua arte factum. To widziawszy powrócilichmy do gospody. Tegoż dnia bankietował książę IM tych starszynę miasta i księdza opata.
Dnia 5 Novembris. Mszy św. rano księstwo IM słuchali w kościele Kanonicorum Regularium. Gdzie na ołtarzu stoi monstrancja w cymborium zamkniona z hoscją, która się w ciało obróciła już od lat czterechset i teraz jakoby ciało świeżusieńkie
wielkim znowu pozawierały. Tak iż gdyby kto chciał zatrzymać, pewnie by mu rękę ucięło, albo gdyby kto szedł wtenczas, kiedy się zawiera, pewnie by go wpół rozcięło. Takimże sposobem tam i dzwonek się sam dzwonił. Potym nas zaprowadzono na górę i ukazowano, jakim to sposobem et qua arte factum. To widziawszy powrócilichmy do gospody. Tegoż dnia bankietował książę JM tych starszynę miasta i księdza opata.
Dnia 5 Novembris. Mszy św. rano księstwo IM słuchali w kościele Canonicorum Regularium. Gdzie na ołtarzu stoi monstrancja w cymborium zamkniona z hostią, która się w ciało obróciła już od lat czterechset i teraz jakoby ciało świeżusieńkie
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 132
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
w Wenecji szlacheckich żadnej nigdy nie obaczy chyba z prostoty et ex communioribus. Z tych przyczyn, iż skoro się dziecku kończy lat 7, to zaraz oddają matki na wychowanie do klasztorów, gdzie ich tak stricte chowają, że oko męskie nigdy ich nie obaczy. Żenią się z niemi
anticipative nie znając się, ani nawet widziawszy się. Jeno gdy chto ex relatione ma jakową do którego córy inklinacją, powinien z nim ekspostulować. Jeżeli będzie się zdało rodzicom, to ex nunc i zapisy stanowią. W wilią wesela odzyskują z klasztora i primo widzi ją kawaler nazajutrz; zaraz szlub i wesele sine sumptibus magnis odprawują.
Młódź się tak chowa
w Wenecji szlacheckich żadnej nigdy nie obaczy chyba z prostoty et ex communioribus. Z tych przyczyn, iż skoro się dziecku kończy lat 7, to zaraz oddają matki na wychowanie do klasztorów, gdzie ich tak stricte chowają, że oko męskie nigdy ich nie obaczy. Żenią się z niemi
anticipative nie znając się, ani nawet widziawszy się. Jeno gdy chto ex relatione ma jakową do którego córy inklinacją, powinien z nim ekspostulować. Jeżeli będzie się zdało rodzicom, to ex nunc i zapisy stanowią. W wilią wesela odzyskują z klasztora i primo widzi ją kawaler nazajutrz; zaraz szlub i wesele sine sumptibus magnis odprawują.
Młódź się tak chowa
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 154
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Ciż kawalerowie i damy, odprowadziwszy księstwo IM, rozjechali się.
Dnia 15 Decembris. W dzień św. Łucji byli księstwo IM w kościele sub eiusdem divae titulo, gdzie ciało jej święte leży, po prawej ręce wchodząc do kościoła, w kaplicy. Tam są mniszki. W tej kaplicy nabożeństwa słuchawszy i ciało świętej widziawszy, reversi sumus do pałacu.
Po południu proszono księstwo IM na jedno genus nabożeństwa na kształt nieszporu, do kościoła sub titulo Incurabile, gdzie się dzieci, które bez matek maleńkie znajdują, chowają applicando ich ad varia genera robót, muzyk, 26v do czego które ma naturalem inclinationem. Jakoż wiele się barzo grzecznych
Ciż kawalerowie i damy, odprowadziwszy księstwo IM, rozjechali się.
Dnia 15 Decembris. W dzień św. Łucji byli księstwo IM w kościele sub eiusdem divae titulo, gdzie ciało jej święte leży, po prawej ręce wchodząc do kościoła, w kaplicy. Tam są mniszki. W tej kaplicy nabożeństwa słuchawszy i ciało świętej widziawszy, reversi sumus do pałacu.
Po południu proszono księstwo IM na jedno genus nabożeństwa na kształt nieszporu, do kościoła sub titulo Incurabile, gdzie się dzieci, które bez matek maleńkie znajdują, chowają applicando ich ad varia genera robót, muzyk, 26v do czego które ma naturalem inclinationem. Jakoż wiele się barzo grzecznych
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 154
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004