dobra jego przywieść mogli/ żeby za co żrzeć/ łokać i durować mieli/ nie pomniąc na one słowa: Za pożądliwościami twojemi nie chodź/ a od chęci twojej powściągaj się. Pozwoliszli duszy twojej żądze jej/ której pragnie/ sposobisz radość Nieprzyjaciołom swoim/ którzyć zajzrzą. Sir. 18. v. 33.
Widzicie Wy Pijacy/ jakim niezbożnym/ haniebnym i strasznym występkiem jest Pijaństwo/ które w żadnym przykazaniu rzetelnie/ mianowicie albo imieniem nie jest zakazane. A to czemu? Bo nie przeciw jednemu tylko/ ale przeciw wszystkim przykazaniom Bożym jest. I tak Ty Pijanico/ kiedy się opijasz/ oraz dziesięć grzechów popełniasz/ i przestępujesz Zakon
dobrá jego przywieść mogli/ żeby zá co żrzeć/ łokáć y durowáć mieli/ nie pomniąc ná one słowá: Zá pożądliwośćiámi twojemi nie chodź/ á od chęći twojey powśćiągay śię. Pozwoliszli duszy twojey żądze jey/ ktorey prágnie/ sposobisz rádość Nieprzyjaćiołom swoim/ ktorzyć záyzrzą. Sir. 18. v. 33.
Widźićie Wy Pijacy/ jákim niezbożnym/ hániebnym y strásznym występkiem jest Pijáństwo/ ktore w żadnym przykazániu rzetelnie/ miánowićie álbo imieniem nie jest zákazáne. A to czemu? Bo nie przećiw jednemu tylko/ ále przećiw wszystkim przykazániom Bożym jest. Y ták Ty Pijánico/ kiedy śię opijasz/ oraz dźieśięć grzechow popełniasz/ y przestępujesz Zakon
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 24.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
swoje do miernego życia przywieść/ a od opilstwa odwieść: Służebniki (Niewolniki) swoje winem upajali/ i na rynek wywodzili/ gdzie opitymi będąc dziwne jesty (potępki) po sobie pokazowali: jeden wpadł w błoto: drugi womitował (zwracał) trzeci jaką inszą sromotę zbroił/ etc. I mówili do dziatek Rodzicy: Widzicie miłe Dziatki/ jaka to hańba i sromota/ kiedy się kto oźrze i opije. Vid. q. D. Affelm. P. II. Syntagm. p. m. 290.
U nas Krześcian nie trzeba osobliwych Służebników do tego; umiejąć to dobrze sami Rodzicy/ Gospodarze/ Rzemieślnicy/ i inni zacnego i
swoje do miernego żyćia przywieść/ á od opilstwá odwieść: Służebniki (Niewolniki) swoje winem upajáli/ y ná rynek wywodźili/ gdźie opitymi będąc dźiwne jesty (potępki) po sobie pokázowáli: jeden wpadł w błoto: drugi womitował (zwracał) trzeći jáką inszą sromotę zbroił/ etc. Y mowili do dziatek Rodźicy: Widźićie miłe Dźiatki/ jáka to háńbá y sromotá/ kiedy śię kto oźrze y opije. Vid. q. D. Affelm. P. II. Syntagm. p. m. 290.
U nas Krześćian nie trzebá osobliwych Służebnikow do tego; umiejąć to dobrze sámi Rodźicy/ Gospodarze/ Rzemieślnicy/ y inni zacnego y
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 42.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Wiadoma rzecz, żeście już bardzo ociężali, Ku nieprzyjacielowi w ochocie ospali; Lub ostatnie was wici w pole wyciągają, Lecz prędko oziębłości na wstecz powracają.
Umiecie się a kształtnie prawem swym zastawiać, W polu stać na sześć niedziel, z tego się wymawiać. Bystre wasze do wczasu jest na to baczenie, Choć widzicie ojczyzny jawne stąd zniszczenie. Weźcie w pamięć przodków swych, onych starodawnych Ojców naszych, Polaków wiekopomnie sławnych. Lat siedm-ci bez przestanku wojnę traktowali, Powróciwszy do domów, żon swych nie poznali. Mróz, głód, gorącość, niewczas w polach ponosili, Dla miłości ojczyzny chętnie to czynili. To, że teraz oziębło w
Wiadoma rzecz, żeście już bardzo ociężali, Ku nieprzyjacielowi w ochocie ospali; Lub ostatnie was wici w pole wyciągają, Lecz prętko oziębłości na wstecz powracają.
Umiecie się a kształtnie prawem swym zastawiać, W polu stać na sześć niedziel, z tego się wymawiać. Bystre wasze do wczasu jest na to baczenie, Choć widzicie ojczyznej jawne stąd zniszczenie. Weźcie w pamięć przodków swych, onych starodawnych Ojców naszych, Polaków wiekopomnie sławnych. Lat siedm-ci bez przestanku wojnę traktowali, Powróciwszy do domów, żon swych nie poznali. Mróz, głód, gorącość, niewczas w polach ponosili, Dla miłości ojczyznej chętnie to czynili. To, że teraz oziębło w
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 731
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
jak sam w sobie jest. Tak widzą/ jak widzą go Aniołowie. Bez liczby abowiem takiego sensu w Cerkwi naszej Hymnów jest/ jakiego jest owy/ Teraz twarzą w twarz Chrystusa widząc święci/ światłości niewysłowionej w rozkoszy zażywacie. i zaś: oto otworzone wam jest Królestwo niebieskie/ gdzie wy po wykonanym biegu swoim/ widzicie Boga/ jak widzą Aniołowie/ który w nagrodę prac waszych/ korony wam daje. i zaś/ Męczennicy twoi JEzu Chryste/ którzy dla ciebie wielkie męki ucierpieli/ doskonałych koron dostąpili na niebie. A osobliwie o świętych Apostołach Pietrze i Pawle tak wyznawa Teraz nie przez podobieństwo/ ani przez źwieciadło Chrysta Pana widzicie: ale
iák sam w sobie iest. Ták widzą/ iák widzą go Anyołowie. Bez licżby ábowiem tákiego sensu w Cerkwi nászey Hymnow iest/ iákiego iest owy/ Teraz twarzą w twarz Christusá widząc święći/ świátłośći niewysłowioney w roskoszy záżywáćie. y záś: oto otworzone wam iest Krolestwo niebieskie/ gdźie wy po wykonánym biegu swoim/ widźićie Bogá/ iák widzą Anyołowie/ ktory w nagrodę prac wászych/ korony wam dáie. y záś/ Męcżennicy twoi JEzu Christe/ ktorzy dla ćiebie wielkie męki vćierpieli/ doskonáłych koron dostąpili ná niebie. A osobliwie o świętych Apostołách Pietrze y Páwle ták wyznawa Teraz nie przez podobieństwo/ áni przez źwieciádło Christá Páná widźićie: ále
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 30
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
swoim/ widzicie Boga/ jak widzą Aniołowie/ który w nagrodę prac waszych/ korony wam daje. i zaś/ Męczennicy twoi JEzu Chryste/ którzy dla ciebie wielkie męki ucierpieli/ doskonałych koron dostąpili na niebie. A osobliwie o świętych Apostołach Pietrze i Pawle tak wyznawa Teraz nie przez podobieństwo/ ani przez źwieciadło Chrysta Pana widzicie: ale twarzą w twarz/ który wam Bóstwa swego doskonałą znajomość odkrywa. To słysząc Przezacny narodzie Ruski/ Zostaje nam wiarę dać/ abo Cerkwi naszej niepokalanej Ruskiej/ abo Herezją[...] oszkaradzonemu Zyzaniemu. Bo jedno z tego dwojga być musi/ że abo Cerkiew nasza w tym błądzi/ abo Zzani zbłądził: który słuchać jej
swoim/ widźićie Bogá/ iák widzą Anyołowie/ ktory w nagrodę prac wászych/ korony wam dáie. y záś/ Męcżennicy twoi JEzu Christe/ ktorzy dla ćiebie wielkie męki vćierpieli/ doskonáłych koron dostąpili ná niebie. A osobliwie o świętych Apostołách Pietrze y Páwle ták wyznawa Teraz nie przez podobieństwo/ áni przez źwieciádło Christá Páná widźićie: ále twarzą w twarz/ ktory wam Bostwá swego doskonáłą znáiomość odkrywa. To słysząc Przezacny narodźie Ruski/ Zostáie nam wiárę dáć/ ábo Cerkwi nászey niepokaláney Ruskiey/ ábo Hęrezyą[...] oszkárádzonemu Zyzániemu. Bo iedno z tego dwoygá bydź muśi/ że ábo Cerkiew nászá w tym błądźi/ ábo Zzáni zbłądźił: ktory słucháć iey
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 30
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
nieszczęsne trwogi Samy cię musim otłukać niebogi. W Bogu nadzieja, że po tych kłopotach Zaświeci jeszcze słońce w naszych wrotach.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Kamień we młynie, piła na tartaku Zrobi się i nam ręce się zepsują; Prędko zaginie, czemu nie folgują. Księżycu jasny i wy gwiazdy śliczne! Widzicie nasze prace ustawiczne.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Gdybyś to widział młodzieńcze chudaku Co z nas którą masz wziąć, jako robimy, Płakałbyś i myć do ciebie tęsknimy. Wznidźże, wznidź rychło słoneczko zarane A wróć nam nasze czasy pożądane.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Nie
nieszczęsne trwogi Samy cię musim otłukać niebogi. W Bogu nadzieja, że po tych kłopotach Zaświeci jeszcze słońce w naszych wrotach.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Kamień we młynie, piła na tartaku Zrobi się i nam ręce się zepsują; Prędko zaginie, czemu nie folgują. Księżycu jasny i wy gwiazdy śliczne! Widzicie nasze prace ustawiczne.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Gdybyś to widział młodzieńcze chudaku Co z nas ktorą masz wziąć, jako robimy, Płakałbyś i myć do ciebie tesknimy. Wznidźże, wznidź rychło słoneczko zarane A wroć nam nasze czasy pożądane.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Nie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 363
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
za murem niepewne żywota.
Polak Kamieńca a Rusin Kodaku Pilnuje, my też u krakowskiej bramy Czasem z nagimi piersiami stawamy.
Ej nuże, nuże, nieboże pęcaku! Już się noc schyla, już rany śpiewaku Zaczynasz pieśni swe zwyczajnym tonem, Nam jeszcze robić choć już snem zmorzonym. Księżycu jasny i wy gwiazdy śliczne! Widzicie nasze prace ustawiczne.
Tu pieśń skończyły, potym się pytały, Któreby też z nich najlepiej śpiewały. Lecz się nie mogły zgodzić, bo bez mała
I młodsza starszej nie wyrownywała; Gdy się latom swym akomodowały, Starsze o rzeczach poważnych śpiewały, Śrzednie o figlach tylko i zalotach, Młodsze (znać się im przykrzą
za murem niepewne żywota.
Polak Kamieńca a Rusin Kodaku Pilnuje, my też u krakowskiej bramy Czasem z nagimi piersiami stawamy.
Ej nuże, nuże, nieboże pęcaku! Już się noc schyla, już rany śpiewaku Zaczynasz pieśni swe zwyczajnym tonem, Nam jeszcze robić choć już snem zmorzonym. Księżycu jasny i wy gwiazdy śliczne! Widzicie nasze prace ustawiczne.
Tu pieśń skończyły, potym się pytały, Ktoreby też z nich najlepiej śpiewały. Lecz się nie mogły zgodzić, bo bez mała
I młodsza starszej nie wyrownywała; Gdy się latom swym akommodowały, Starsze o rzeczach poważnych śpiewały, Śrzednie o figlach tylko i zalotach, Młodsze (znać się im przykrzą
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 369
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Tak nie ujdziesz pewnej zwady. I ty złośliwy komorze, Lataj sam sobie po dworze.
Ty chociaż cię tylko nogi A skrzydła, przecięś tak srogi, Że gdy ukąsisz niebogę, Jeszcze zatrąbisz na trwogę.
Pchły, o wy pchły niecnotliwe! Tocieście nielitościwe, Że pono nigdy nie śpicie A i wśród nocy widzicie.
Nie jedneż to piękne ciało Od was mękę ucierpiało. Zefirze smaczny wietrzyku Chodź sobie po pokoiku
Przez szybki i przez zasłony, Pocichuchnu zakradniony. A jeśli krople perłowe Na czołko alabastrowe
Wystąpią, wdzięcznymi chłody Osusz na nim słodkie wody. Ty o szczęśliwa poduszko Tul się pod pieszczone uszko.
A i ty pierzynko mała
, Tak nie ujdziesz pewnej zwady. I ty złośliwy komorze, Lataj sam sobie po dworze.
Ty chociaż cię tylko nogi A skrzydła, przecięś tak srogi, Że gdy ukąsisz niebogę, Jeszcze zatrąbisz na trwogę.
Pchły, o wy pchły niecnotliwe! Tocieście nielitościwe, Że pono nigdy nie śpicie A i wśrod nocy widzicie.
Nie jedneż to piękne ciało Od was mękę ucierpiało. Zefirze smaczny wietrzyku Chodź sobie po pokoiku
Przez szybki i przez zasłony, Pocichuchnu zakradniony. A jeśli krople perłowe Na czołko alabastrowe
Wystąpią, wdzięcznymi chłody Osusz na nim słodkie wody. Ty o szczęśliwa poduszko Tul się pod pieszczone uszko.
A i ty pierzynko mała
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 380
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
/ czym samym jaśnie prognostykuje/ że się potrzeba obawiać ludziom którzy się wszyscy zasadzili na okazałości zwierzchnej: którzy będąc dymem i wiatrem/ gwiazdami się być poczytają: którzy będąc ciemności pełni/ jednak światu chcą świecić/ jedni dostojeństwem: drudzy bogactwy: inszy wymysłami rozumu niepotrzebnemi: niektórzy zmyśloną świą- tobliwością; tym Komta prawi; Widzicie mię z tą proporcjalną kosą: widzicie że równam światłem z celniejszemi gwiazdami; wielkością przechodzę miesiąc/ boi się mnie co żywo: jednak żem z wiatru złożony/ nie wynidzie temu wiele/ alić mię nie będzie/ alić się miejsca nie dopytacie na niebie kędym był: tak wy co światu świecicie obłudnie/ co
/ czym sámym iásnie prognostykuie/ że sie potrzebá obawiáć ludźiom którzy sie wszyscy zásadźili ná okazáłosći zwierzchney: którzy będąc dymem y wiátrem/ gwiazdámi sie bydź poczytáią: ktorzy będąc ćiemnośći pełni/ iednák świátu chcą świećić/ iedni dostoieńśtwem: drudzy bogáctwy: inszy wymysłámi rozumu niepotrzebnemi: niektorzy zmyśloną świą- tobliwośćią; tym Komtá práwi; Widźićie mię z tą proporcyálną kosą: widźićie że rownam świátłem z celnieyszemi gwiazdámi; wielkośćią przechodzę mieśiąc/ boi się mnie co żywo: iednák żem z wiátru złożony/ nié wynidźié temu wiele/ álić mię nie będźie/ álić się mieyscá nie dopytaćie ná niebie kędym był: ták wy co świátu świećićie obłudnie/ co
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C2v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
się potrzeba obawiać ludziom którzy się wszyscy zasadzili na okazałości zwierzchnej: którzy będąc dymem i wiatrem/ gwiazdami się być poczytają: którzy będąc ciemności pełni/ jednak światu chcą świecić/ jedni dostojeństwem: drudzy bogactwy: inszy wymysłami rozumu niepotrzebnemi: niektórzy zmyśloną świą- tobliwością; tym Komta prawi; Widzicie mię z tą proporcjalną kosą: widzicie że równam światłem z celniejszemi gwiazdami; wielkością przechodzę miesiąc/ boi się mnie co żywo: jednak żem z wiatru złożony/ nie wynidzie temu wiele/ alić mię nie będzie/ alić się miejsca nie dopytacie na niebie kędym był: tak wy co światu świecicie obłudnie/ co nim kierujecie jakoby Planety jakie/ pamiętajcie
sie potrzebá obawiáć ludźiom którzy sie wszyscy zásadźili ná okazáłosći zwierzchney: którzy będąc dymem y wiátrem/ gwiazdámi sie bydź poczytáią: ktorzy będąc ćiemnośći pełni/ iednák świátu chcą świećić/ iedni dostoieńśtwem: drudzy bogáctwy: inszy wymysłámi rozumu niepotrzebnemi: niektorzy zmyśloną świą- tobliwośćią; tym Komtá práwi; Widźićie mię z tą proporcyálną kosą: widźićie że rownam świátłem z celnieyszemi gwiazdámi; wielkośćią przechodzę mieśiąc/ boi się mnie co żywo: iednák żem z wiátru złożony/ nié wynidźié temu wiele/ álić mię nie będźie/ álić się mieyscá nie dopytaćie ná niebie kędym był: ták wy co świátu świećićie obłudnie/ co nim kieruiećié iákoby Plánety iákie/ pámiętayćie
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C2v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619