sobą ziadą/ Jedna się Pani przed swą/ uskarża Sąsiadą. Wdowy obie; pod ciężkim Sieroctwa pretekstem/ Niż przewoźnik nawróci takim nucą tekstem. Już to mija dziewiąty Rok/ zazdrosny Faebie/ Jak tego oczekiwąm w gościnę do siebie. Który by w mych kłopotach/ mógł mi być ku radzie/ I wspustoszałej łozka rządy wiódł osadzie. Sąsiad zły/ prawo ciężkie/ jam poszła na onę/ Kartagińską wzgryźliwych terminach Dydonę. Jedzie kto/ psi szczekają/ lubo skrzeknie sroka/ Pełna nadzieje bieże wyglądać zwysoka. Na odpustli to jadę? na Roki/ i Pryszkę/ Nieszukaną wyraić/ chcąc się Towarzyszkę. Radam zawsze Sąmsiadom/ i co
sobą ziádą/ Iedná się Páni przed swą/ vskarza Samśiádą. Wdowy obie; pod ćięszkim Sieroctwá praetextem/ Niż przewoźnik nawroći tákim nucą textem. Iuż to miia dźiewiąty Rok/ zazdrosny Phaebie/ Iák tego oczekiwąm w gośćinę do siebie. Ktory by w mych kłopotách/ mogł mi bydź ku rádźie/ Y wspustoszáłey łozká rządy wiodł osadźie. Sąsiad zły/ práwo ćięszkie/ iam poszłá ná onę/ Cártágińską wzgryźliwych terminách Dydonę. Iedźie kto/ pśi szczekáią/ lubo skrzeknie sroká/ Pełna nádźieie bieże wyglądać zwysoka. Ná odpustli to iádę? ná Roki/ y Pryszkę/ Nieszukáną wyráić/ chcąc się Towárzyszkę. Rádám záwsze Sąmśiádom/ y co
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 168
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
wtórej. 1.Władysław Herman czy się koronował? wielu miał Synów, i co któremu zostawił? z Brzecisławem Królem Czeskim czemu wojował? kto Zbigniewa przeciw Ojcu wspomagał? kiedy Władysław umarł, i gdzie pochowany? 2.Bolesław Krzywoust z Bratem Zbigniewem z jakim szczęściem wojował? komu Spisz w posagu oddał? o co wiódł wojnę z Henrykiem Cesarzem, co to za psie pole? jak się szczęściło z Pomorzanami pod Nakłem? z Duńczykami? z Rusią pod Haliczem? Województwo Krakowskie za co poniżone? 3.Władysława II. za co wygnano z Polski? Bolesław kędzierzawy co za sprawę miał z Konradem i Barbarossą Cesarzami? miedzy kogo Śląsk podzielił
wtórey. 1.Władysław Herman czy się koronował? wielu miał Synów, i co któremu zostawił? z Brzećisławem Królem Czeskim czemu wojował? kto Zbigniewa przećiw Oycu wspomagał? kiedy Władysław umarł, i gdźie pochowany? 2.Bolesław Krzywoust z Bratem Zbigniewem z jakim szczęśćiem wojował? komu Spisz w posagu oddał? o co wiódł woynę z Henrykiem Cesarzem, co to za psie pole? jak śię szczęściło z Pomorzanami pod Nakłem? z Duńczykami? z Ruśią pod Haliczem? Województwo Krakowskie za co poniżone? 3.Władysława II. za co wygnano z Polski? Bolesław kędźierzawy co za sprawę miał z Konradem i Barbarossą Cesarzami? miedzy kogo Sląsk podźielił
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 47v
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
nad nami masz, hardy, Napełń ją ogniem, niech i ona czuje, Że kiedy świecisz, każda-ć rzecz hołduje I każda, lubo odporna, jako ty Błyśniesz na niebie, zapada w zaloty. Co jeśli sprawisz, będę-ć życzył, aby Obrok cię z źródeł dochodził niesłaby I żebyś wsiadszy na wóz miasto słońca Wiódł szczęśliwy rok od końca do końca. MINUCJE
Kiedy dwudziesty lipca dzień nadchodzi, Jasna na niebo kanikuła wschodzi; Wtenczas gospodarz niech uważa, z jakim Łączy się nocny miesiąc nieba znakiem. Jeśli się przymknął do dżdżystego Byka, Taka na cały rok idzie praktyka: Grady i zbytnie wilgości tak zboże Porażą, że z nim siedzieć
nad nami masz, hardy, Napełń ją ogniem, niech i ona czuje, Że kiedy świecisz, każda-ć rzecz hołduje I każda, lubo odporna, jako ty Błyśniesz na niebie, zapada w zaloty. Co jeśli sprawisz, będę-ć życzył, aby Obrok cię z źródeł dochodził niesłaby I żebyś wsiadszy na wóz miasto słońca Wiódł szczęśliwy rok od końca do końca. MINUCJE
Kiedy dwudziesty lipca dzień nadchodzi, Jasna na niebo kanikuła wschodzi; Wtenczas gospodarz niech uważa, z jakiem Łączy się nocny miesiąc nieba znakiem. Jeśli się przymknął do dżdżystego Byka, Taka na cały rok idzie praktyka: Grady i zbytnie wilgości tak zboże Porażą, że z nim siedzieć
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 155
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
stojąc obaczywszy nodze:
„Patrzże, Waszmość, bo i w tej pewnie nie wygodzę.” Pan kiwnie i zawoła, gęś stanie na obu; A kucharz: „Zażyć było takiego sposobu, Na uwarzoną w czarnej do obiadu jusze Krzyknąć było; znalazłaby się druga, tuszę.” 113. SZTUCZNY ZŁODZIEJ
Wiódł chłop na Kleparz przedać jałowicę, Gdzie dwu żołdatów stało przez ulicę; Ta się ociąga, ów dba na to mało, Dzierżąc za powróz idzie sobie śmiało. Skoczywszy jeden powroza się chwyci; Drugi, urżnąwszy bydlę jak najskryciej, Uda się w kąty; a chłopek nieborak, Kukiołkę w garści krusząc za półtorak, Chociaż
stojąc obaczywszy nodze:
„Patrzże, Waszmość, bo i w tej pewnie nie wygodzę.” Pan kiwnie i zawoła, gęś stanie na obu; A kucharz: „Zażyć było takiego sposobu, Na uwarzoną w czarnej do obiadu jusze Krzyknąć było; znalazłaby się druga, tuszę.” 113. SZTUCZNY ZŁODZIEJ
Wiódł chłop na Kleparz przedać jałowicę, Gdzie dwu żołdatów stało przez ulicę; Ta się ociąga, ów dba na to mało, Dzierżąc za powróz idzie sobie śmiało. Skoczywszy jeden powroza się chwyci; Drugi, urżnąwszy bydlę jak najskryciej, Uda się w kąty; a chłopek nieborak, Kukiołkę w garści krusząc za półtorak, Chociaż
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 251
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
! Któż też jajca ma przedaż i warzy, i łupi?” 12. SĄ I TACY
Gdyby była natura świni rogi dała, Jeszcze by się jej krzywda bez skrzydeł widziała. 13. SERIUS AUT CITIUS MET AM PROPERAMUS AD UNAM Wszytkiem nam tam być.
Toż cygan żonie z dziećmi rzekł, gdy po drabinie Wiódł go mistrz: „Nie płacz! wszystkich nas ten cel nie minie!” 14. I TO TEŻ RacjA
... 15. ZWIERZCIADŁO
... 16. DE MORTUIS AUT BENE AUT NIHIL
Zagadł tak przeor mnichów, gdy się wszyscy pono Skarżyli, że im zdechłe ryby kupowano: — „Milcz o zmarłych
! Któż też jajca ma przedaż i warzy, i łupi?” 12. SĄ I TACY
Gdyby była natura świni rogi dała, Jeszcze by się jej krzywda bez skrzydeł widziała. 13. SERIUS AUT CITIUS MET AM PROPERAMUS AD UNAM Wszytkiem nam tam być.
Toż cygan żonie z dziećmi rzekł, gdy po drabinie Wiódł go mistrz: „Nie płacz! wszystkich nas ten cel nie minie!” 14. I TO TEŻ RACYJA
... 15. ZWIERZCIADŁO
... 16. DE MORTUIS AUT BENE AUT NIHIL
Zagadł tak przeor mnichów, gdy się wszyscy pono Skarżyli, że im zdechłe ryby kupowano: — „Milcz o zmarłych
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 6
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Niosąc z morza, wyganiał umaczane konie I jutrzenka z koszyka złotego zrzuconem Zdobiła niebo kwieciem żółtem i czerwonem I kiedy tańce swoje gwiazdy odprawiły I odchodząc, na twarzy zasłony włożyły, Kiedy mijając Paryż, wielki znak śmiałości Orland jawnie ukazał i swojej dzielności.
LXIX.
Potkał się jednego dnia ze dwiema wielkiemi Pułkami pogańskiemi: jeden wiódł pod swemi Chorągwiami Manilard, król norcki, do rady, Tak jako opowiadali, lepszy, niż do zwady; Drugi zaś król prowadził wielki z Tremizeny, Między Afrykanami rycerz wielkiej ceny I wielkiej sławy z męstwa; ci, którzy go znali, Aldzyrdem go imieniem własnem nazywali.
LXX.
Ci dwaj z sarraceńskiemi inszemi wojskami
Niosąc z morza, wyganiał umaczane konie I jutrzenka z koszyka złotego zrzuconem Zdobiła niebo kwieciem żółtem i czerwonem I kiedy tańce swoje gwiazdy odprawiły I odchodząc, na twarzy zasłony włożyły, Kiedy mijając Paryż, wielki znak śmiałości Orland jawnie ukazał i swojej dzielności.
LXIX.
Potkał się jednego dnia ze dwiema wielkiemi Pułkami pogańskiemi: jeden wiódł pod swemi Chorągwiami Manilard, król norcki, do rady, Tak jako opowiadali, lepszy, niż do zwady; Drugi zaś król prowadził wielki z Tremizeny, Między Afrykanami rycerz wielkiej ceny I wielkiej sławy z męstwa; ci, którzy go znali, Aldzyrdem go imieniem własnem nazywali.
LXX.
Ci dwaj z sarraceńskiemi inszemi wojskami
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 265
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Po śmierci powinnego swojego, Larbina; Galicja hetmanem miała Serpentyna.
XIV.
Po Serpentynie ludzie z Toletu mijali I z Kalatrawy, którzy Syngona słuchali; Ale skoro Synagon zszedł, ich wódz ojczysty, Od śmiałego rządzeni beli Matalisty. Za temi lud z Asturgi suchej następował, Które wódz Bianzardyn rządził i sprawował; Tenże wiódł w jednym pułku i ludzie z Piacence, Z Salamanki, z Awile, z Zamory, z Palence.
XV.
Za temi Saraguzy ludzie jednem torem Przechodzili pospołu z Marsylego dworem, Wszyscy dobrze ubrani, wszyscy doświadczeni, Feratowi od króla mężnemu zleceni. Między temi beł Morgant, Malgaryn, Marsali, Którzy po cudzych
Po śmierci powinnego swojego, Larbina; Galicya hetmanem miała Serpentyna.
XIV.
Po Serpentynie ludzie z Toletu mijali I z Kalatrawy, którzy Syngona słuchali; Ale skoro Synagon zszedł, ich wódz ojczysty, Od śmiałego rządzeni beli Matalisty. Za temi lud z Asturgi suchej następował, Które wódz Bianzardyn rządził i sprawował; Tenże wiódł w jednym pułku i ludzie z Piacence, Z Salamanki, z Awile, z Zamory, z Palence.
XV.
Za temi Saraguzy ludzie jednem torem Przechodzili pospołu z Marsylego dworem, Wszyscy dobrze ubrani, wszyscy doświadczeni, Feratowi od króla mężnemu zleceni. Między temi beł Morgant, Malgaryn, Marsali, Którzy po cudzych
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 299
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
służony na dworze, To królestwo Agramant dał po Pinadorze.
XXII.
Esperia mężnego wodzem Sorydana, Setta zasię hetmanem miała Dorylana; Za śmiałem Pulianem szli Nazamanowie, Za królem Agrykaltem Amonijczykowie. Lud z Fizanu poddany Malabufersowi, Z Kanariej posłuszny beł Finadurowi; Tenże miał pod swą sprawą i ludzie z Maroka. Balastr tych wiódł, co beli wprzód króla Tardoka.
XXIII.
Potem dwa wielkie pułki, jeden z Almansylle Następował na popis, a drugi z Ardzille; Ów miał wodza dawnego, ten Koryneowi Król Agramant dawnemu dał przyjacielowi. Po tych szli ludzie z Mulgi za królem Kaikiem, Co wprzód Tanfiriona mieli pułkownikiem; Getuliej kazano słuchać Rymedonta,
służony na dworze, To królestwo Agramant dał po Pinadorze.
XXII.
Esperya mężnego wodzem Sorydana, Setta zasię hetmanem miała Dorylana; Za śmiałem Pulianem szli Nazamanowie, Za królem Agrykaltem Amonijczykowie. Lud z Fizanu poddany Malabufersowi, Z Kanaryej posłuszny beł Finadurowi; Tenże miał pod swą sprawą i ludzie z Maroka. Balastr tych wiódł, co beli wprzód króla Tardoka.
XXIII.
Potem dwa wielkie pułki, jeden z Almansylle Następował na popis, a drugi z Ardzille; Ów miał wodza dawnego, ten Koryneowi Król Agramant dawnemu dał przyjacielowi. Po tych szli ludzie z Mulgi za królem Kaikiem, Co wprzód Tanfiryona mieli pułkownikiem; Getuliej kazano słuchać Rymedonta,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 301
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
obóz beł stracony. Ostatek król Agramant do kupy gromadzi I dzieli go na hufce i w bój go wprowadzi; Sam się, gdzie go najpilniej, nad rzekę udawa, Tam, gdzie lękliwe tyły lud jego podawa I skąd poseł Sobrynów przyszedł przeciw mocy Nieprzyjacielskiej prosić o prędkie pomocy.
LXXVIII.
W jednem pułku za sobą wiódł wojska swojego Połowicę, że Szoci od huku samego Zadrżeli i tak jem strach serca opanował, Że każdy już swe miejsce i cześć zostawował; Zerbin i Ariodant tylko w onej chwili I Lurkani się wielkiej mocy zastawili, I Zerbin, co beł pieszo zewsząd ogarniony, Zginąłby beł bez prędkiej i wczesnej obrony.
LXXIX.
obóz beł stracony. Ostatek król Agramant do kupy gromadzi I dzieli go na hufce i w bój go wprowadzi; Sam się, gdzie go najpilniej, nad rzekę udawa, Tam, gdzie lękliwe tyły lud jego podawa I skąd poseł Sobrynów przyszedł przeciw mocy Nieprzyjacielskiej prosić o prędkie pomocy.
LXXVIII.
W jednem pułku za sobą wiódł wojska swojego Połowicę, że Szoci od huku samego Zadrżeli i tak jem strach serca opanował, Że każdy już swe miejsce i cześć zostawował; Zerbin i Aryodant tylko w onej chwili I Lurkani się wielkiej mocy zastawili, I Zerbin, co beł pieszo zewsząd ogarniony, Zginąłby beł bez prętkiej i wczesnej obrony.
LXXIX.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 377
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
prosił u mnie: Ale się ty sam rachujbyś prosił rozumnie. Zatym napominanie swoje skończył, ale Pp On jego się przestrogom sprzeciwiając cale/ I przedsięwzięcia swego prośbami popiera/ I zapaloną chęcią woza się napiera. Qq Przeto Ociec widząc/ iż nic ważno nie beło/ Choć zwłaczał i odradzał/ ile się godzieło: Rr Wiódł młodzieńca do woza Wulkańskiej roboty/ V którego i oś/ i sam dyszel był złoty. Złoty obodem koła w okrąg opasane: Spice srebrne we śrzodku rzędem nasadzane. Chryzolity/ i drogie kamienie/ którymi Wszystek szor oprawiony było wzory pięknymi/ Nieprzystępną jasnością po stronach ciskały: I za odbiciem nazad blask słońcu wracały. Tam
prośił v mnie: Ale się ty sam rachuybyś prośił rozumnie. Zátym nápominánie swoie skończył, ále Pp On iego się przestrogom zprzećiwiáiąc cále/ Y przedśięwźięcia swego prośbámi popiera/ Y zápaloną chęćią wozá się nápiera. Qq Przeto Oćiec widząc/ iż nic ważno nie beło/ Choć zwłaczał y odradzał/ ile się godźieło: Rr Wiodł młodźieńcá do wozá Wulkáńskiey roboty/ V ktorego y oś/ y sam dyszel był złoty. Złoty obodem kołá w okrąg opasane: Spice srebrne we śrzodku rzędem násadzáne. Chryzolity/ y drogie kámienie/ ktorymi Wszystek szor oprawiony było wzory pięknymi/ Nieprzystępną iasnośćią po stronach ćiskáły: Y zá odbićiem názad blásk słońcu wracáły. Tám
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 54
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638