nie ufajmy każdy samemu sobie. Ibi salus, vbi multa consilia. O nas samych idzie. idzie i o wszytkę Cerkiew. wszytkich oczy/ Książąt/ Panów/ Szlachty/ Rycerstwa/ Mieszczan/ a w krótce rzekszy/ wszytkiej strony naszej Rusi na nas są obrócone: i tedy się wszyscy wiodą/ którędy my ich wiedziemy. A przy nas wodzach tuż im zaraz abo niebo/ abo piekielna jama. od której ich i nas racz Chryste Panie uchować. Naszej powinności jest/ tak tego dojźrzeć/ aby wiara Przodków naszych/ żadnej zmazy nieponosiła: jak i owego/ aby powierzna pastwie naszej owiec Pana Chrystusowych trzoda nie malała/ aosobliwie pod
nie vfaymy káżdy sámemu sobie. Ibi salus, vbi multa consilia. O nas sámych idźie. idźie y o wszytkę Cerkiew. wszytkich ocży/ Xiążąt/ Pánow/ Szláchty/ Rycerstwá/ Mieszcżan/ á w krotce rzekszy/ wszytkiey strony nászey Ruśi ná nas są obrocone: y tedy sie wszyscy wiodą/ ktorędy my ich wiedźiemy. A przy nas wodzách tuż im záraz ábo niebo/ ábo piekielna iámá. od ktorey ich y nas rácż Christe Pánie vchowáć. Nászey powinnośći iest/ ták tego doyźrzeć/ áby wiárá Przodkow nászych/ żadney zmázy nieponośiłá: iák y owego/ áby powierzna pastwie nászey owiec Páná Christusowych trzodá nie máláłá/ áosobliwie pod
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 111
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
wiatr, co na nim budził wały chyże, Potem go tylko wierzchem wody liże. Ledwie nie razem chodzą i niewiele Odchodzą siebie smutek i wesele; To śmiech, to zaś płacz, jednym prawie krańcem, Mienionym do nas powracają tańcem. Raz nam panują zabawy i żarty, Drugi frasunek i kłopot zażarty, I tak wiedziemy przez dziwne odmiany Ten żywot, różnym kwieciem przewijany. Kwintyjus w Rzymie po zagonie długiem Wczora kładł skiby i sterował pługiem; Dzisia buławą włada i hetmani, I Sabińczyków bezpieczeństwo gani, A jarzmo, które pozdejmował wołom, Na karki kładzie swym nieprzyjaciołom; Sprawiwszy dobrze jako wierny sługa, Składa urzędy, wraca się do pługa
wiatr, co na nim budził wały chyże, Potem go tylko wierzchem wody liże. Ledwie nie razem chodzą i niewiele Odchodzą siebie smutek i wesele; To śmiech, to zaś płacz, jednym prawie krańcem, Mienionym do nas powracają tańcem. Raz nam panują zabawy i żarty, Drugi frasunek i kłopot zażarty, I tak wiedziemy przez dziwne odmiany Ten żywot, różnym kwieciem przewijany. Kwintyjus w Rzymie po zagonie długiem Wczora kładł skiby i sterował pługiem; Dzisia buławą włada i hetmani, I Sabińczyków bezpieczeństwo gani, A jarzmo, które pozdejmował wołom, Na karki kładzie swym nieprzyjaciołom; Sprawiwszy dobrze jako wierny sługa, Składa urzędy, wraca się do pługa
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 118
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dają, A przed kołaczmi panie nadobne śpiewają I taniec prędki wiodą, i kleszczą rękami. Zabawmy oczy tańcem, a uszy pieśniami. Ta, co białym trzewiczkiem błysnęła na nodze, Jakoby rzekła, że się ja też na coś godzę. Pierwsza para Panicze, co tu z panną siedzisz za tym stołem, Tobie teraz wiedziemy taniec pięknym kołem, Tobie kleszczemy. Czyli ty nie słyszysz tego? Ale cię myśl unosi do czegoś inszego. Tłusty kołacz niesiemy dla twojej zabawy, Syty kołacz, są jeszcze sytniejsze potrawy. Wtóra para Śliczna panno, dziś tylko panną cię witamy, Jutro z nami porównasz, w tym cię upewniamy. Dziś się
dają, A przed kołaczmi panie nadobne śpiewają I taniec prędki wiodą, i kleszczą rękami. Zabawmy oczy tańcem, a uszy pieśniami. Ta, co białym trzewiczkiem błysnęła na nodze, Jakoby rzekła, że się ja też na coś godzę. Pierwsza para Panicze, co tu z panną siedzisz za tym stołem, Tobie teraz wiedziemy taniec pięknym kołem, Tobie kleszczemy. Czyli ty nie słyszysz tego? Ale cię myśl unosi do czegoś inszego. Tłusty kołacz niesiemy dla twojej zabawy, Syty kołacz, są jeszcze sytniejsze potrawy. Wtóra para Śliczna panno, dziś tylko panną cię witamy, Jutro z nami porównasz, w tym cię upewniamy. Dziś się
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 106
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
była, I drugą prawie Matką; miedzy dawniejszemi Dosyć sławna Nimfami; ta małą własnemi Piastowała rękoma, ta Ojcu nosiła W niebo, i Jowiszowe szczupłemi uczyła Nogi krążyć ramiony. W ten czas wlos szędziwy Posypawszy popiołoem, na tak nieszczęśliwy Narzekała przypadek. Tej Ceres powoli Skoro żal i wzdychanie wymówić pozwoli: Cóż takiego wiedziemy, (pyta) co się dzieje? Czyli jeszcze Króluje Jowisz, czy się śmieje Siła z niego Olbrzymska? kto się ważył tego Za władze Jowiszowej? czyli zuchwałego Kark Tyseusza z siebie Inarynę złożył? Czyli Alcyjoneus po morzu nie zdrożył? Czyli Etna przyległa hardego odkryła Encelada, i na tę Zamki wypuściła
byłá, Y drugą práwie Mátką; miedzy dawnieyszemi Dosyć sławna Nimfami; tá máłą własnemi Piástowáłá rękomá, tá Oycu nośiłá W niebo, y Iowiszowe szczupłemi uczyłá Nogi krążyć rámiony. W ten czas wlos szędźiwy Posypawszy popiołoem, ná ták nieszczęśliwy Nárzekáłá przypadek. Tey Ceres powoli Skoro żal y wzdychanie wymowić pozwoli: Coż tákiego wiedźiemy, (pyta) co sie dźieie? Czyli ieszcze Kroluie Iowisz, czy sie śmieie Siłá z niego Olbrzymska? kto sie ważył tego Zá władze Iowiszowey? czyli zuchwáłego Kárk Tyseuszá z śiebie Inárynę złożył? Czyli Alcyyoneus po morzu nie zdrożył? Czyli Etná przyległa hárdego odkryłá Enceládá, y ná tę Zamki wypuśćiłá
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 34
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
że nowy przystaw zaraz za pierwszym Obaczeniem Się znami poczoł nam Eksponere difficultatem drogi powiadając jako na rzekach mosty per inundationem poznoszone przeprawy na błotach nader trudne, nullus dostania żywności na konie modus, życzył tedy żebyśmy tu i przesuszy i trawy poczekali, która per suasia nie tak z tych namienionych przyczyn, bo niewiedziemy skąd by te inundationes były droga tez znacznie podsycha, jako z inszy jakiej si musiała i musi pochodzic przyczyny Więc gdyśmy Poczęli ekspostulować, żeby mosty i przeprawy reparować Kazał, żywność na konie na te miejsca na których nam Subsistere przydzie prowidować tu nas długo trzymać niechciał ale zaraz wdalszą znami wybierać się drogę,
ze nowy przystaw zaraz za pierszym Obaczeniem Się znami poczoł nam Exponere difficultatem drogi powiadaiąc iako na rzekach mosty per inundationem poznoszone przeprawy na błotach nader trudne, nullus dostania zywności na konie modus, zyczył tedy zebysmy tu y przesuszy y trawy poczekali, ktora per suasia nie tak z tych namienionych przyczyn, bo niewiedziemy zkąd by te inundationes były droga tez znacznie podsycha, iako z inszy iakiey si musiała y musi pochodzic przyczyny Więc gdysmy poczeli expostulować, zeby mosty y przeprawy reparować Kazał, zywnośc na konie na te mieysca na ktorych nam Subsistere przydzie prowidować tu nas długo trzymać niechciał ale zaraz wdalszą znami wybierać się drogę,
Skrót tekstu: CzartListy
Strona: 146
Tytuł:
Kopie listów do [...] Krzysztofa Paca
Autor:
Michał Czartoryski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
byli na okręcie od niego wysłani, Zdrajcy Odorykowi na drogę przydani.
XX.
Almoni pierwszy tak rzekł: „Kiedy widzę z tobą Izabellę, że ato zeszliście się z sobą, Jako chciała fortuna i łaskawe nieba, Słów mi długich do ciebie w tej sprawie nie trzeba; Bo dla jakiej przyczyny w powrozie wiedziemy Odoryka, mniemamy i tak rozumiemy, Że ta, co krzywdę więtszą od niego odniosła, Już ci to wszytko dawno do uszu doniosła.
XXI.
I to wiesz pewnie, jakom został oszukany, Kiedym chytrze od niego beł precz odesłany, Więc i to, jako zaś beł Korebus raniony, Kiedy się Izabelli
byli na okręcie od niego wysłani, Zdrajcy Odorykowi na drogę przydani.
XX.
Almoni pierwszy tak rzekł: „Kiedy widzę z tobą Izabellę, że ato zeszliście się z sobą, Jako chciała fortuna i łaskawe nieba, Słów mi długich do ciebie w tej sprawie nie trzeba; Bo dla jakiej przyczyny w powrozie wiedziemy Odoryka, mniemamy i tak rozumiemy, Że ta, co krzywdę więtszą od niego odniosła, Już ci to wszytko dawno do uszu doniosła.
XXI.
I to wiesz pewnie, jakom został oszukany, Kiedym chytrze od niego beł precz odesłany, Więc i to, jako zaś beł Korebus raniony, Kiedy się Izabelli
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 235
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
są koło Bełzyć, jakoż i byli koło południa wczoraiszego ale Coś nie wiele, Rzecze Chociwski jadę ja z WŚCią Sieklicki i ja Bo to jakoby moi byli jeden Brat drugi wielki przyjaciel. Stroński młody rzecze Kiedy WSC sam jedziesz to i ja jadę ale z kim Inszym nie pojadę. Pojechalismy tedy przyjedziemy pod Miasto nic niesłychac wiedziemy w Miasto nic tylko znowu psi się podraznili, co już byli trochę umilkli do Domów szukać Ludzi i Człowieka nie masz co żywo w Lassach. Wyjechalismy znowu z Miasta stanęlismy między Folwarkami cicho już tez oswitło. Az Chłop wyirzał stodoły przez poszycie snopka podniósłszy do stodoły owej wołać go szukać żadnym sposobem znaleźć go nie mogli bo
są koło Bełzyć, iakoz y byli koło południa wczoraiszego ale Cos nie wiele, Rzecze Chociwski iadę ia z WSCią Sieklicki y ia Bo to iakoby moi byli ieden Brat drugi wielki przyiaciel. Stronski młody rzecze Kiedy WSC sąm iedziesz to y ia iadę ale z kim Inszym nie poiadę. Poiechalismy tedy przyiedzięmy pod Miasto nic niesłychac wiedzięmy w Miasto nic tylko znowu psi się podraznili, co iuż byli trochę umilkli do Domow szukać Ludzi y Człowieka nie masz co zywo w Lassach. Wyiechalismy znowu z Miasta stanęlismy między Folwarkami cicho iuz tez oswitło. Az Chłop wyirzał ztodoły przez poszycie snopka podnioszszy do stodoły owey wołac go szukac zadnym sposobęm znaleść go nie mogli bo
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 236v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
świat jest jeden; nauczali iż wiele jest światów, i owszem iż nie tylo Księżyc, ale i gwiazdy są nowemi światami pełnemi ludzi, ale to być nie może, nie tylo iż Wiara uczy że Bóg na ziemi człowieka stworzył, z którego się wszyscy ludzie rozrodzili; ale też iż Księżyc barzo wilgotny i stąd jako wiedziemy w pełni raki, mózgi i inne jako narastają, i tak w człowieku mózgby się zostać nie mógł w głowie, powietrze też tamto nie dla ludzi, bo i na ziemi gdy przez barzo wysokie góry chodzą nie mając powietrza do oddechu sposobnego muszą do ust przykładać gębkę z octem, a cóż dopiero na tak wysokiem
świát iest ieden; náuczáli iż wiele iest świátow, y owszem iż nie tylo Kśiężyc, ále y gwiazdy są nowemi świátámi pełnemi ludźi, ále to bydź nie może, nie tylo iż Wiárá vczy że Bog ná źiemi człowieká stworzył, z ktorego się wszyscy ludźie rozrodźili; ále też iż Kśiężyc bárzo wilgotny y ztąd iáko wiedźiemy w pełni ráki, mozgi y inne iáko nárástáią, y ták w człowieku mozgby się zostáć nie mogl w głowie, powietrze też támto nie dla ludźi, bo y ná źięmi gdy przez bárzo wysokie gory chodzą nie máiąc powietrza do oddechu sposobnego muszą do ust przykłádáć gębkę z octem, á coż dopiero ná ták wysokiem
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 31
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
. Na Polski in genere zbytek
Które wżdy proszę kraje pod okręgiem słońca. Z naszemi porównają w zbytkach rozrzutności? Nigdy u nas nie dosyć/ chyba kiedy nazbyt. Nazbyt sług/ nazbyt potraw/ nazbyt koni/ i psów; Nazbyt śrebra/ nazbyt gąmb/ i brzuchów daremnych. Piechoty nazbyt/ chocze z nikim niewiedziemy Wojny/ do boju mało/ gdy Ojczyzna woła O pomoc i ratunek; do płace aż nazbyt/ I do strawy Hajduków/ Draganów/ Kozaków/ Którzy Pana na mięsne częstokroć wydadzą Jatki/ albo zdradziwszy/ albo więc uciekszy. Wszytkiego nazbyt w Polsce i asystency/ I zbytków w piciu/ wstrawie/ w stajniach
. Ná Polski in genere zbytek
KTore wżdy proszę kráie pod okręgiem słońcá. Z nászemi porownáią w zbytkách rozrzutnośći? Nigdy v nas nie dosyć/ chyba kiedy názbyt. Názbyt sług/ názbyt potraw/ názbyt koni/ y psow; Názbyt śrebrá/ názbyt gąmb/ y brzuchow daremnych. Piechoty názbyt/ chocze z nikim niewiedźiemy Woyny/ do boiu mało/ gdy Oyczyzna woła O pomoc y ratunek; do płace áż názbyt/ Y do strawy Haydukow/ Draganow/ Kozakow/ Ktorzy Páná ná mięsne częstokroć wydadzą Iatki/ álbo zdradźiwszy/ álbo więc vćiekszy. Wszytkiego názbyt w Polszcze y assistency/ Y zbytkow w pićiu/ wstrawie/ w stayniách
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 90
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650