on wieczny tron poniosę, gdy mię stąd zżenie śmierć jako wiatr rosę: dług czy żal gorzki? Dług tam nie ma zwłoki, do żalu też był – rzeką – czas szeroki. Na kres ostatni będę czuhał, czy-li jednego łotra szczęście dość ich myli? Podobień swemu żywotowi koniec; kto wie, z czym idzie wieczorowy goniec? Jako zwierz w lesie obegnany wkoło w tył ma pogonią, a sieci na czoło, tak człowiek w gęstwie niehamownej złości na hak przychodzi szatańskiej chytrości. Czemuż ja z tego lasu nie uciekam do domu łaski, czego dalej czekam?
Bo wżdy nie będę mówił, że złość moja więtsza jest, niżli łaska
on wieczny tron poniosę, gdy mię stąd zżenie śmierć jako wiatr rosę: dług czy żal gorzki? Dług tam nie ma zwłoki, do żalu też był – rzeką – czas szeroki. Na kres ostatni będę czuhał, czy-li jednego łotra szczęście dość ich myli? Podobień swemu żywotowi koniec; kto wie, z czym idzie wieczorowy goniec? Jako źwierz w lesie obegnany wkoło w tył ma pogonią, a sieci na czoło, tak człowiek w gęstwie niehamownej złości na hak przychodzi szatańskiej chytrości. Czemuż ja z tego lasu nie uciekam do domu łaski, czego dalej czekam?
Bo wżdy nie będę mówił, że złość moja więtsza jest, niżli łaska
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 130
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
pod hełmem żerują. Tam rokosz, tam usłyszysz o królu nowinę nietrefną i to co ja przed wstydem pominę. Duchowni im nieprawi i z ich własnej fary pospołu z wikaryjem niepraw pleban stary, chocia mu dziesięcinnych snopów nie oddają, ale je w brogi własnych panów układają. A rozumyć pijane Persowie chwalili, bo radę wieczorową po ranu iścili: jeśli wojnę – nazajutrz rotmistrze gotowi; jeśli pokój – z pieczęcią dano list posłowi. Ale nasze kuflowe i szalone wota rozniesie po powietrzu krzykliwa wnet nota,
serbskie skrzypki i dudy ostatek zagłuszą, gdy z maskami ode drzwi do pościenia kłuszą. A nie tylko wymowny Bachus i sierdziwy, lecz pod jego
pod hełmem żerują. Tam rokosz, tam usłyszysz o królu nowinę nietrefną i to co ja przed wstydem pominę. Duchowni im nieprawi i z ich własnej fary pospołu z wikaryjem niepraw pleban stary, chocia mu dziesięcinnych snopów nie oddają, ale je w brogi własnych panów układają. A rozumyć pijane Persowie chwalili, bo radę wieczorową po ranu iścili: jeśli wojnę – nazajutrz rotmistrze gotowi; jeśli pokój – z pieczęcią dano list posłowi. Ale nasze kuflowe i szalone wota rozniesie po powietrzu krzykliwa wnet nota,
serbskie skrzypki i dudy ostatek zagłuszą, gdy z maskami ode drzwi do pościenia kłuszą. A nie tylko wymowny Bachus i sierdziwy, lecz pod jego
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 340
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
Tak wyprowadzić. Jego pogłaskano, A zaś fałszerzom we dwu kijmi dano, Ze to i figi ci obżarci zjedli, I do przestrachu Ezopa przywiedli. Kłamstwo z obżarstwem straszną karę wzięło, A szacować się Ezopa poczęło. Gdy wkrótce potym Pan ze wsi pojechał, Roli pilnować Ezop nie zaniechał, W której robiąc, ku wieczorowej chwili, Widzi dwóch ludzi, co w drodze zbłądzili, Ci powiadają: Diany kapłani Byli, a drogi znaleźć mogli ani, Tedy Ezopa przed Jowisza proszą; Którego ludzkość zarazem odnoszą. Bo ledwo rzekli: przeBÓG! ukaż drogę Do miasta; aż ich prosi na ubogę Wprzody wieczerza, pod chłód drzewa swego, I
Tak wyprowadźić. Jego pogłaskano, A zaś fałszerzom we dwu kiimi dano, Ze to i figi ći obżarći źiedli, I do przestrachu Ezopa przywiedli. Kłamstwo z obżarstwem straszną karę wźięło, A szacować śię Ezopa poczęło. Gdy wkrotce potym Pan ze wśi poiechał, Roli pilnować Ezop nie zaniechał, W ktorey robiąc, ku wieczorowey chwili, Widźi dwoch ludźi, co w drodze zbłądźili, Ci powiadaią: Dyany kapłani Byli, a drogi znaleść mogli ani, Tedy Ezopa przed Jowisza proszą; Ktorego ludzkość zarazem odnoszą. Bo ledwo rzekli: przeBOG! ukaż drogę Do miasta; aż ich prośi na ubogę Wprzody wieczerza, pod chłod drzewa swego, I
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: A2v
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731