albo Paryż, albo Madryt etc. przyidą pod Merydian mosiężny: na ten czas patrz na kompasiku którą godzinę indeks skazuje: a ta zapewne będzie godzina w Wiedniu, Paryżu, Madrycie etc. pod czas 12 w Warszawie. Tym sposobem można po- znać, jaka jest godzina na każdym miejscu, byle tylko doskonale się wiedziało pewną na jednym miejscu godzinę. Takowe bowiem miejsce naprzykład Amszterdam, pomknij, ruszając globem aby stanęło pod Merydianem mosiężnym, ustanów oraz indeks na kompasie z wierzchu globusa będącym, na tej godzinie, która na ten czas tam jest: obracaj za tym glób aby pod Merydian mosiężny podchodziło jakiegokolwiek kraju miasto, albo jakiekolwiek chesz
albo Paryż, albo Madryt etc. przyidą pod Merydian mosiężny: na ten czas patrz na kompasiku ktorą godzinę index skazuie: a ta zapewne będzie godzina w Wiedniu, Paryżu, Madrycie etc. pod czas 12 w Warszawie. Tym sposobem można po- znać, iaka iest godzina na każdym mieyscu, byle tylko doskonale się wiedziało pewną na iednym mieyscu godzinę. Takowe bowiem mieysce naprzykład Amszterdam, pomkniy, ruszaiąc globem aby stanęło pod Merydianem mosiężnym, ustanow oraz index na kompasie z wierzchu globusa będącym, na tey godzinie, ktora na ten czas tam iest: obracay za tym glob aby pod Merydian mosiężny podchodziło iakiegokolwiek kraiu miasto, albo iakiekolwiek chesz
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 281
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
tych/ zakwasiły mu oczy łakome; gardło bezecne/ głupiomowne/ i harde/ i okrutne/ zatłumiły kwasem swoim. Położmysz mu i ten wierszyk na grobie: Dla tegogo iż Pan grunty założył Syonu, i w nim nadzieję będą mieć ubodzy ludu; powstał Pan Bóg/ i skarał okrutnego Tyrana Osmana/ aby potym Pogaństwo wiedziało/ iż Pan Bóg o Chrześcijanach ma pieczą swoję/ i staranie Ojcowskie. Ojcze wszelakiego miłosierdzia/ bądź pochwalon na wieki. AMEN. Niebo dla wiernych. Apoc. 21. 27. Apoc: 22. 15. Bankiety Mahometów. Psoty Tureckie. 1. Tim. 1. 9. Nagrobek Olbrzymowie w piekle.
tych/ zákwáśiły mu oczy łákome; gárdło bezecne/ głupiomowne/ y hárde/ y okrutne/ zátłumiły kwásem swoim. Położmysz mu y ten wierszyk ná grobie: Dlá tego^o^ iż Pan grunty záłożył Syonu, y w nim nádzieię będą mieć vbodzy ludu; powstał Pan Bog/ y skarał okrutnego Tyráná Osmaná/ áby potym Pogáństwo wiedźiáło/ iż Pan Bog o Chrześćiánách ma pieczą swoię/ y stáranie Oycowskie. Oycze wszelákiego miłośierdźia/ bądź pochwalon ná wieki. AMEN. Niebo dla wiernych. Apoc. 21. 27. Apoc: 22. 15. Bánkiety Mahometow. Psoty Tureckie. 1. Tim. 1. 9. Nagrobek Olbrzymowie w piekle.
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 47
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
wszytkie patrzać mądry lekarzau daremne były/ dla czego/ już widzisz/ że chorobie wtórej wszyscysmy zabiegali/ pierwszego złego zaniechawszy: do pierwszej przyczyny przystąpić nikt nie śmiał/ wtak prędkim i nagłym razie/ bo niewiastki ochraniały żywego płodu/ ten zabić/ owę ratując u Chrześcijan/ jest to mężobójstwo/ ale choćby się pewnie wiedziało było/ i od samych starek/ że płód już jest zmarły/ od drugich też niewiastek/ że tam z nim pełno wody/ cobyś począł górnie uczony lekarzu/ ponieważ chora mowę zamknąwszy leżała/ spodkiem odwilżać/ parzyć/ mazać nie wczas: wczas było dawno/ by byli o wodzie gwałtownej przy pierwszym poroniątku
wszytkie pátrzáć mądry lekárzau dáremne były/ dla czego/ iuż widźisz/ że chorobie wtorey wszyscysmy zábiegáli/ pierwszego złego zániechawszy: do pierwszey przyczyny przystąpić nikt nie śmiał/ wták prędkim y nagłym ráźie/ bo niewiastki ochraniáły żywego płodu/ ten zábić/ owę rátuiąc v Chrześćian/ iest to mężoboystwo/ ále choćby się pewnie wiedźiáło było/ y od sámych stárek/ że płod iuż iest zmárły/ od drugich też niewiastek/ że tám z nim pełno wody/ cobyś począł gornie vczony lekárzu/ ponieważ chora mowę zámknąwszy leżáłá/ spodkiem odwilżáć/ párzyć/ mázáć nie wczás: wczás było dawno/ by byli o wodźie gwałtowney przy pierwszym poroniątku
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: F3v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
(p. 288)
417. Hanus Szmyd z Macem Gbaurem — Przed tymze prawem stanąwszy obecnie Hanus Szmyd opowiedział kupno svojej zagrody, na której, iż zapissu mieć niemógł, choć pieniądze oddał temu Macovi pomienionemu, ten, iż zapissu nieuczynil zwzięcia pieniędzy, z dzie dziny vciekł, co iż prawo o tym wiedziało wyższy pomienione zeznało, iż targ vczynil Hanus Szmyd, pieniądze oddał jego Mości Panu Matiaszovi Rojowskiemu, to opowiedzieli. Pan vslyszawszy słuszność zapissu pozwolił na tez zagrodę, która leży miedzi Michałem Miskovicem a Vrbanem Kinlarem stronami, których grzywien jest w te akta w wiedzionych w kupnie czternascie liczących po gr. 48, co sobie groszem
(p. 288)
417. Hanus Szmyd z Macem Gbaurem — Przed tÿmze prawem stanawszÿ obecznie Hanus Szmyd opowiedział kupno svoÿeÿ zagrodÿ, na ktorey, isz zapissu mieć niemogł, choć pieniądze oddał temu Macovi pomienionemu, then, isz zapissu nievczynil zwzięcia pieniędzi, z dzie dzinÿ vciekł, co isz prawo o tÿm wiedziało wÿzszÿ pomienione zeznało, isz targ vczynil Hanus Szmÿd, pieniądze oddał iego Mosci Panu Mathÿaszovi Roÿowskiemu, to opowiedzieli. Pąn vslyszawszÿ słusznosć zapissu pozwolił na tez zagrodę, ktora lezy miedzi Michałem Miskovicem a Vrbanem Kinlarem stronami, ktorÿch grziwien iest w te akta w wiedzionÿch w kupnie czternascie liczącÿch po gr. 48, co sobie groszem
Skrót tekstu: KsKomUl
Strona: 47
Tytuł:
Księga gromadzka wsi Komborska Wola
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Komborska Wola
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1604 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1604
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
, a drugą dziesięć jeszcze na się zostawuje, będzieli mi się od niego wysługa i vszanowanie działo, i tym go daruję, gdyżem wielki zebrak, i siostrą i prosimy, abychmy się przy niem zachować i dochować mogły śmierci. O tym też bydelku teraz wspomniałam, żeby o tem pan i prawo wiedziało, bo jeszcze w młodych leciech, żeby był gospodarzem dobrem, na co się i poręczył, co słysząc Tomasz wnęk Bacczino wyznanie dał gros prawu świadomi, hona też gros swój. (p. 332)
462. Przedanie zagrody Marcina Peska Vrbanowi Gierlachowi — Przed tem ze prawem stanął vcciwy Marcin Pesko wyznał dobrowolnie zdrowy na
, a drugą dziesiec iescze na się zostawuie, będzieli mi się od niego wysługa y vszanowanie działo, y tym go daruię, gdyzem wielki zebrak, y siostrą ÿ prosimy, abychmy się przy niem zachowac y dochowac mogły smierci. O tym tesz bydelku teraz wspomniałam, zeby o tem pąn y prawo wiedziało, bo iesce w młodych leciech, zeby był gospodarzem dobrem, na czo sie y poręczył, czo słysząc Tomasz wnęk Bacczino wyznanie dał gros prawu swiadomi, hona tesz gros swoy. (p. 332)
462. Przedanie zagrody Marcina Peska Vrbanowi Gierlachowi — Przed tem ze prawęm stanął vcciwy Marcin Pesko wyznał dobrowolnie zdrowy na
Skrót tekstu: KsKomUl
Strona: 55
Tytuł:
Księga gromadzka wsi Komborska Wola
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Komborska Wola
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1604 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1604
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
(co nie jest podobna) alboby się też o samę słuszność starać usiłował, zdesperowawszy, żeby jego co pomoc mogły w niesłuszności praktyki, i w Deputatach korupcje. Do tego: wię cejby ludzi w sprawach, i uczynkach Podskarbiego informowało się przez ten sposób. Boby się wielu obejszło temi rachunkami, i wieluby wiedziało to, co teraz ci wiedza, którzy niepowiedzą, i nieotworzą Rzeczypospolitej oczu, raczej się zamazą, mając sami diviti metallo manus pollutas, jako w Polsce mówią, ręce namazane. DZIEWIĄTA Kwestia DZIESIĄTA Kwestia X. Czyby było praejudiciosum, i z ruiną wolności, gdyby niegodziło się rwać tych tylko
(co nie iest podobna) álboby się też o sámę słuszność stárać uśiłował, zdesperowawszy, żeby iego co pomoc mogły w niesłusznośći praktyki, y w Deputatách korrupcye. Do tego: wię ceyby ludźi w sprawach, y uczynkách Podskarbiego informowało się przez ten sposób. Boby się wielu obeyszło temi ráchunkámi, y wieluby wiedźiało to, co teraz ći wiedza, którzy niepowiedzą, y nieotworzą Rzeczypospolitey oczu, raczey się zámazą, maiąc sámi diviti metallo manus pollutas, iáko w Polszcze mowią, ręce námazane. DZIEWIĄTA KWESTYA DZIESIĄTA KWESTYA X. Czyby było praejudiciosum, y z ruiną wolnośći, gdyby niegodźiło się rwać tych tylko
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 161
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
, a te Województwo toż samo retrahit, potym i do samego genus kontrybucyj, które ma Województwo wziąć. cóż lepiej, czy żeby słuchano contradicenta? i Sejmik ten żeby się zerwał, i przez to, że nieuchwalono żadnych podatków, żeby w długu zostało Województwo, i żeby podpadło pod egzekucją żołnierską, żeby niewiedziało co, i siła winno wojsku? czyli też: żeby niesłuchajac kontradykcyj, a raczej niepozwalając mu rwać tak potrzebny Sejmik; od tak ciężkich uwolniło się zawodów, i strat, i szkód od wojska. To rozsądzeniu każdego rozumnego zostawuję Szlachcica. Kwestia DZIESIĄTA.
3tio Co zaś do Sejmików Elekcjonalnych, te wszystkie,
, á te Woiewodztwo toż samo retrahit, potym y do sámego genus kontrybucyi, ktore ma Woiewodztwo wźiąć. coż lepiey, czy żeby słuchano contradicenta? y Seymik ten żeby się zerwał, y przez to, że nieuchwalono żadnych podatkow, żeby w długu zostało Woiewodztwo, y żeby podpadło pod exekucyą żołnierską, żeby niewiedźiało co, y śiła winno woysku? czyli też: żeby niesłuchaiac kontradykcyi, á raczey niepozwalaiąc mu rwać ták potrzebny Seymik; od ták ćiężkich uwolniło się záwodow, y strat, y szkod od woyská. To rozsądzeniu káżdego rozumnego zostáwuię Szlachćicá. KWESTYA DZIESIĄTA.
3tió Co záś do Seymikow Elekcyonalnych, te wszystkie,
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 171
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
posłaniec przywiósł. Za tym Panie Boże wam daj szczęśliwą drogę. W tej Relacji/ to uważenia godno jest: Naprzód/ że ci Mężni Rycerze/ którzy się tak męskiego dzieła podjęli/ wszyscy obcej/ i ledwo najomej Nacjej byli/ ani od żywej dusze do tego nawiedzieni nie byli:[...] jeszcze in particulari doskonale się nie wiedziało/ o zamysłach Cesarza I. M. co z Wallenstejnem czynić chciał. Po wtóre/ że tego nie uczynili dla żadnego pożytku swego/ ponieważ wszytek zbior Wallenstejnów pobrać mogąc niczego nie ruszyli/ ale wszytko na dalsze rozkazanie Cesarza I. M. zachowali. Po trzecie/ że 40. mężów śmiało się obrać na
posłániec przywiosł. Zá tym Pánie Boże wam day szczęśliwą drogę. W tey Relácyey/ to vważenia godno iest: Naprzod/ że ći Mężni Rycerze/ ktorzy się ták męskiego dźiełá podięli/ wszyscy obcey/ y ledwo náiomey Nácyey byli/ áni od żywey dusze do tego náwiedźieni nie byli:[...] ieszcze in particulari doskonále się nie wiedźiáło/ o zamysłách Cesárzá I. M. co z Wállensteynem czynić chćiał. Po wtore/ że tego nie vczynili dla żadnego pożytku swego/ poniewasz wszytek zbior Wállensteynow pobráć mogąc niczego nie ruszyli/ ále wszytko ná dálsze roskazánie Cesárzá I. M. záchowáli. Po trzećie/ że 40. mężow śmiáło się obráć ná
Skrót tekstu: RelWall
Strona: A4v
Tytuł:
Krótka ale prawdziwa relacja rzeczy, które [...] z Olbrachtem Wallensteinem [...] na świat się pokazały
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia wdowy po Janie Rossowskim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
, która tego roku (dzień i rok oboje się zgadzały) do klasztoru oddana, przed półtora rokiem z niego potajemnie uszła, i że ile wiadomo, młodemu, szlachetnemu kawalerowi ślubowała. Cóż tedy było trzeba czynić? Musieliśmy zamiast do Amsterdamu jechać, do Karslona gospody znowu powracać. Już nas czterech społem nader pewnie wiedziało, że tą zakonnicą, nikt inszy, jak Karlsona żona. Lecz musiałby kto ludzkiego nie znać serca, gdyby rozumiał, żeśmy dla naszej pociechy żadnych nie wiedzieli wybiegów. Wiadomość, której pewność nas przestrasza, i jej przeciwnoróżność cieszy, niech najpodobniejszą będzie do wiary, przecieżeśmy dość dowcipni, niepewną ją uczynić
, ktora tego roku (dzień i rok oboie się zgadzały) do klasztoru oddana, przed połtora rokiem z niego potaiemnie uszła, i że ile wiadomo, młodemu, szlachetnemu kawalerowi ślubowała. Coż tedy było trzeba czynić? Muśieliśmy zamiast do Amsterdamu iechać, do Karslona gospody znowu powracać. Już nas czterech społem nader pewnie wiedziało, że tą zakonnicą, nikt inszy, iak Karlsona żona. Lecz muśiałby kto ludzkiego nie znać serca, gdyby rozumiał, żeśmy dla naszey pociechy żadnych nie wiedźieli wybiegow. Wiadomość, ktorey pewność nas przestrasza, i iey przećiwnorożność cieszy, niech naypodobnieyszą będzie do wiary, przecieżeśmy dośc dowcipni, niepewną ią uczynić
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 50
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
najpotrzebniejszym domowym opotrzony sprzętem. Dałam mu wszystko sama, czego żądał, a w prawdzie z każdego gatunku co najkosztowniejsze, i byłam markotną, że się służący więcej czego nie dopominał. Powiedziałam mu, żeby te rzeczy dostatecznie porachował, żeby żadna nie zginęła, a moje serce bynamniej o tej gospodarskiej przezorności nie wiedziało. Kazałam mu także wziąć z sobą puzdro wina. Odchodząc zaś od niego, powiedziałam memu służącemu, możecie się sami od siebie spytać, jeżeliby jeszcze nie miał czego do rozkazania. Nie przyszedł rychlej, aż samym wieczorem. Pytałam się go, gdzieby się tak długo zabawił. Ach, zaczął prostoszczerą
naypotrzebnieyszym domowym opotrzony sprzętem. Dałam mu wszystko sama, czego żądał, a w prawdzie z każdego gatunku co naykosztownieysze, i byłam markotną, że śię służący więcey czego nie dopominał. Powiedziałam mu, żeby te rzeczy dostatecznie porachował, żeby żadna nie zginęła, a moie serce bynamniey o tey gospodarskiey przezornośći nie wiedziało. Kazałam mu także wziąć z sobą puzdro wina. Odchodząc zaś od niego, powiedziałam memu służącemu, możecie śię sami od śiebie zpytać, ieżeliby ieszcze nie miał czego do rozkazania. Nie przyszedł rychley, aż samym wieczorem. Pytałam śię go, gdzieby śię tak długo zabawił. Ach, zaczął prostoszczerą
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 155
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755