wici w pole wyciągają, Lecz prędko oziębłości na wstecz powracają.
Umiecie się a kształtnie prawem swym zastawiać, W polu stać na sześć niedziel, z tego się wymawiać. Bystre wasze do wczasu jest na to baczenie, Choć widzicie ojczyzny jawne stąd zniszczenie. Weźcie w pamięć przodków swych, onych starodawnych Ojców naszych, Polaków wiekopomnie sławnych. Lat siedm-ci bez przestanku wojnę traktowali, Powróciwszy do domów, żon swych nie poznali. Mróz, głód, gorącość, niewczas w polach ponosili, Dla miłości ojczyzny chętnie to czynili. To, że teraz oziębło w sercach naszych żyje, Już nieprzyjaciel zewsząd polską szkodą tyje. Temu barzo leniwo i rzadko wstręt dacie
wici w pole wyciągają, Lecz prętko oziębłości na wstecz powracają.
Umiecie się a kształtnie prawem swym zastawiać, W polu stać na sześć niedziel, z tego się wymawiać. Bystre wasze do wczasu jest na to baczenie, Choć widzicie ojczyznej jawne stąd zniszczenie. Weźcie w pamięć przodków swych, onych starodawnych Ojców naszych, Polaków wiekopomnie sławnych. Lat siedm-ci bez przestanku wojnę traktowali, Powróciwszy do domów, żon swych nie poznali. Mróz, głód, gorącość, niewczas w polach ponosili, Dla miłości ojczyznej chętnie to czynili. To, że teraz oziębło w sercach naszych żyje, Już nieprzyjaciel zewsząd polską szkodą tyje. Temu barzo leniwo i rzadko wstręt dacie
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 731
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
suplicuje, Senatowi dobrego Senatora, Wojsku Wodza, potylekroć zwyciężce, abo Sprawce Pokoju. Senat, o niegodnym pamięci Sadzie, niech zapomni. Rzeczpospolita niech dysimuluje, i lubo słuszną urazę swoję, zjednoczeniem i Stanów miedzy sobą zgodą niech cieszy. Ukrzywdzony niech krzywdy na łono Matki swej, jako jej Syn zawsze aż do przykładu wiekopomnie trwającego miłując, u jako Chrześcijanin, do Ran Chrystusowych złoży. Znajdzie każda Strona, w Pokoju Publicznym, przeszłych przeciwności konsolacią i nadgrodę. Tak będą mieli, zasłonę wstydu swego ci, którzy choć niesprawiedliwego uczynku przyrodzoną bronić filaftyą muszą. Tak odejmiemy przyczyny szukania obron, tym którzy się boją. Tak ukrzywdzonych ucontentujemy. Tak
supplicuie, Senatowi dobrego Senatora, Woysku Wodza, potylekroć zwyciężce, ábo Sprawce Pokoiu. Senat, o niegodnym pámięći Sádźie, niech zápomni. Rzeczpospolita niech dissimuluie, y lubo słuszną vrazę swoię, ziednoczeniem y Stanow miedzy sobą zgodą niech cieszy. Vkrzywdzony niech krzywdy na łono Mátki swey, iáko iey Syn záwsze áż do przykładu wiekopomnie trwáiącego miłuiąc, u iáko Chrześcianin, do Ran Christusowych złoży. Znaydźie káżda Stroná, w Pokoiu Publicznym, przeszłych przećiwnośći consolácią y nadgrodę. Ták będą mieli, zasłonę wstydu swego ći, ktorzy choć niesprawiedliwego vczynku przyrodzoną bronić philaphtyą muszą. Ták odeymiemy przyczyny szukánia obron, tym ktorzy się boią. Ták vkrzywdzonych vcontentuiemy. Ták
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 62
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
należy Wojny wieść, jakoby w cieniu, Lecz świata otwartego na wielkim przestrzeniu. Polak rzeczony od pola. Jego to chuć wrodzona i własna jest dola: Nie w ścisłym miejsc poniewierku, Lecz w Marsowym szeroko uganiać się cyrku. Godne pięknego widoku Męstwo i dzielność piękna. Przy słonecznym oku Wielkim czynom przynależy, Komu żyć wiekopomnie i z sławą należy. Snadź i dzielność mało warta, Kiedy jest murowymi tarasy przywarta, I więzieniem się poczyta, Gdy się blanków, jak podły agrest, płotów chwyta. Wrodzona chuć do wolności I z wolności zrodzona, dzieła w przestroności
Znamienite wykonywa, Zwłaszcza gdy ją piękna czci w godny czyn wyzywa. Lecz ten
należy Wojny wieść, jakoby w cieniu, Lecz świata otwartego na wielkim przestrzeniu. Polak rzeczony od pola. Jego to chuć wrodzona i własna jest dola: Nie w ścisłym miejsc poniewierku, Lecz w Marsowym szeroko uganiać się cyrku. Godne pięknego widoku Męstwo i dzielność piękna. Przy słonecznym oku Wielkim czynom przynależy, Komu żyć wiekopomnie i z sławą należy. Snadź i dzielność mało warta, Kiedy jest murowymi tarasy przywarta, I więzieniem się poczyta, Gdy się blanków, jak podły agrest, płotów chwyta. Wrodzona chuć do wolności I z wolności zrodzona, dzieła w przestroności
Znamienite wykonywa, Zwłaszcza gdy ją piękna czci w godny czyn wyzywa. Lecz ten
Skrót tekstu: SarbGawWierBar_I
Strona: 461
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Tłumacz:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965