DO BOGACZA
Im więcej masz na świecie, bardziejś się obciążył; Wątpię, żebyś lekkiemu w zawodzie nadążył. Chceszli, bogaczu, inszych do nieba wyścigać? Ciśni; a cóż ci po tym cetnar złota dźwigać? Dalej krom grobu z tobą nie pójdą pieniądze, Lecz któż garby, przez ucho igielne, wielbłądze Przewlecze? Któż na świecie ten cetnar odrzuci? Wszytkich nas tu pokusa złota bałamuci. 421 (N). TREFUNEK NA WJEŹDZIE KRÓLA MICHAŁA
Kiedy króla chorągiew usarska wrprowadza, Na koniu się waśniwym towarzysz wysadza: Prawe skrzydło zawodząc, z humorem się szasta,
Już wjeżdża Tworzyjańską ulicą do miasta. Po dachach, oknach,
DO BOGACZA
Im więcej masz na świecie, bardziejś się obciążył; Wątpię, żebyś lekkiemu w zawodzie nadążył. Chceszli, bogaczu, inszych do nieba wyścigać? Ciśni; a cóż ci po tym cetnar złota dźwigać? Dalej krom grobu z tobą nie pójdą pieniądze, Lecz któż garby, przez ucho igielne, wielbłądze Przewlecze? Któż na świecie ten cetnar odrzuci? Wszytkich nas tu pokusa złota bałamuci. 421 (N). TREFUNEK NA WJEŹDZIE KRÓLA MICHAŁA
Kiedy króla chorągiew usarska wrprowadza, Na koniu się waśniwym towarzysz wysadza: Prawe skrzydło zawodząc, z humorem się szasta,
Już wjeżdża Tworzyjańską ulicą do miasta. Po dachach, oknach,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 182
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i dawne, i świeże przeczytawszy dziwy, Prócz starych Amazonek nie widzę, fabuły, Na koniu białejgłowy; wozy albo muły Naszały je, ale dziś inaczej u świata, Tak pani jako żołnierz wsiądzie na bachmata. Na ośle do Egiptu Maryja, choć potem Orlim się, jako piszą, w niebo niosła lotem; Na wielbłądzie Rebeka, a Hele na kozie, Z której, kiedy się zlękła, spadła na przewozie; Na wole aż z Azyjej Europa jedzie. A u nas panny, większy cud, noszą niedźwiedzie. Jako się chełznać, jako sobą dadzą władać? Była, co się i na psa odważyła wsiadać. Jeżeli ujeżdżają tak dzikie
i dawne, i świeże przeczytawszy dziwy, Prócz starych Amazonek nie widzę, fabuły, Na koniu białejgłowy; wozy albo muły Naszały je, ale dziś inaczej u świata, Tak pani jako żołnierz wsiądzie na bachmata. Na ośle do Egiptu Maryja, choć potem Orlim się, jako piszą, w niebo niosła lotem; Na wielbłądzie Rebeka, a Hele na kozie, Z której, kiedy się zlękła, spadła na przewozie; Na wole aż z Azyjej Europa jedzie. A u nas panny, większy cud, noszą niedźwiedzie. Jako się chełznać, jako sobą dadzą władać? Była, co się i na psa odważyła wsiadać. Jeżeli ujeżdżają tak dzikie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 272
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
KAŻDA GŁOWA MA SWOJĄ CZAPKĘ
Kogut w gnoju grzebiący znalazł perły śliczne. Gdybyż mi, rzecze, w ziarna stanęły pszeniczne! Pierwszy to jest apolog mądrego Ezopa,
Że jeden popadią, drugi lubi popa. Nie sam aksamit, nie sam atłas, ani sama Przedajna w najbogatszym leży sklepie lama: Znajdziesz włóczki, sztamety i wielbłądzą przędzę; Znajdziesz rozkosz wesołą i bogatą nędzę. Masz w kramie, co zamyślisz: Mars po szablę siągnie Albo łuk nałożony za ucho wyciągnie; Kryształowe zwierciadło, zwłaszcza kiedy cerze Pochlebi, do razu się udało Wenerze; Kto myśliwy, do trąby; nabożny do księgi; Gospodarz do minucyj; gach zawsze do wstęgi.
KAŻDA GŁOWA MA SWOJĄ CZAPKĘ
Kogut w gnoju grzebiący znalazł perły śliczne. Gdybyż mi, rzecze, w ziarna stanęły pszeniczne! Pierwszy to jest apolog mądrego Ezopa,
Że jeden popadyją, drugi lubi popa. Nie sam aksamit, nie sam atłas, ani sama Przedajna w najbogatszym leży sklepie lama: Znajdziesz włóczki, sztamety i wielbłądzą przędzę; Znajdziesz rozkosz wesołą i bogatą nędzę. Masz w kramie, co zamyślisz: Mars po szablę siągnie Albo łuk nałożony za ucho wyciągnie; Krzyształowe zwierciadło, zwłaszcza kiedy cerze Pochlebi, do razu się udało Wenerze; Kto myśliwy, do trąby; nabożny do księgi; Gospodarz do minucyj; gach zawsze do wstęgi.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 382
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
potrzebują miary. 473. ŻONA KOCHANEGO MĘŻA PASEM WIĄŻE NA ŚWIĘTY JAN
Pasem, zacny starosto, kochająca żona, Pasem cię w święto wiąże twojego patrona. Skórzanyć miał Jan Krzciciel, póki mieszkał w boru. A ja cię opasuję pasem z niesokoru. Jeżeli dla cielesnej umartwienia żądzy, Lepszy z pokrzyw niźli pas ze skóry wielbłądziej. Więc twe serce ku sobie tą pokrzywką sparzam I po tysiąckroć razy uprzejmie powtarzam, Że w tym pasie, którym Bóg związał serca nasze. Póki nas późna starość z niego nie rozpasze, Nowe co raz miłości będę pletła paski, Żebym miłość i twoje pozyskała łaski. Chodźże mi w nim szczęśliwy, chodź
potrzebują miary. 473. ŻONA KOCHANEGO MĘŻA PASEM WIĄŻE NA ŚWIĘTY JAN
Pasem, zacny starosto, kochająca żona, Pasem cię w święto wiąże twojego patrona. Skórzanyć miał Jan Krzciciel, póki mieszkał w boru. A ja cię opasuję pasem z niesokoru. Jeżeli dla cielesnej umartwienia żądzy, Lepszy z pokrzyw niźli pas ze skóry wielbłądziej. Więc twe serce ku sobie tą pokrzywką sparzam I po tysiąckroć razy uprzejmie powtarzam, Że w tym pasie, którym Bóg związał serca nasze. Póki nas późna starość z niego nie rozpasze, Nowe co raz miłości będę pletła paski, Żebym miłość i twoje pozyskała łaski. Chodźże mi w nim szczęśliwy, chodź
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 394
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. w który czas Roma już była Chrystiana. Persekucyj nie było, bo ostatnia Aureliana skończyła się Roku 286. Chyba to inny który interpres na taki u Rzymianów przysedł despekt, dawniej przed Wielebnym Będą stante Paganismo.
W Pizach Mieście Włoskim, Matrona zapatrując się często na Obraz Z. Dalsze Mirabilia o Ludziach.
Jana Chrzcicieła Wielbłądzą przepasanego skorą, pórodziła Córkę całą kosmatą. Hornius.
I to Mirabile nie małe, ze Króliki w Hiszpanii podkopali i obalili Miasto, w Tesalii Krety, we Francyj zaś Zaby; chyba ten im dał tę moc debilibus, qui potens est et Sanctum Nomen eius.
Panienka 9. lat mająca w Europie koncepit,
. w ktory czas Roma iuż była Christiana. Persekucyi nie było, bo ostatnia Aureliána skonczyła się Roku 286. Chyba to inny ktory interpres ná táki u Rzymianow przysedł despekt, dáwniey przed Wielebnym Bedą stante Paganismo.
W Pizach Mieście Włoskim, Matrona zapatruiąc się często ná Obraz S. Dálsze Mirabilia o Ludziách.
Iana Chrzcicieła Wielbłądzą przepasanego skorą, pórodziła Corkę całą kosmatą. Hornius.
Y to Mirabile nie máłe, ze Kroliki w Hiszpánii podkopali y obalili Miasto, w Tesalii Krety, we Francyi záś Záby; chyba ten im dał tę moc debilibus, qui potens est et Sanctum Nomen eius.
Panienka 9. lat maiąca w Europie concepit,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 989
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
stąd począł być u wszystkich w konsideracyj i estymacyj; zbiegali się Ludzie do niego, nawet Żydzi mający go za Mesjasza, których mu dziesięciu asystowało z racyj, że obrzezanie przyjmuje, co u nich prawie primum signum Proroka prawdziwego: ale wkrótce postrzegłszy, że tylko Circumcisionem carnis, ale non cordis obserwuje: i je mięso Wielbłądzie w Zakonie Mojżeszowym zakazane, odstąpili go, według Baroniusza. MahomET ten jest Autorem, że Familia Ismaelitów od Ismaela pochodząca potym nazwana Agarenami, od Agar Matki Ismaelowy, a służebnicy Abrahamowej rzeczona, tandem nowym Imieniem, rojest Saracenów, nazwana od Sary prawdziwej Zony Abrahamowy, co niesłusznie uczynił, i nie mógł: ambicja go
ztąd począł bydz u wszystkich w konsideracyi y estymacyi; zbiegali się Ludzie do niego, náwet Zydzi maiący go za Messiasza, ktorych mu dziesięciu assistowało z racyi, że obrzezanie przyimuie, co u nich prawie primum signum Proroka prawdziwego: ale wkrotce postrzegłszy, że tylko Circumcisionem carnis, ale non cordis obserwuie: y ie mięso Wielbłądzie w Zákonie Moyżeszowym zakazane, odstąpili go, według Bároniusza. MACHOMET ten iest Autorem, że Familia Ismaelitow od Ismaelá pochodząca potym nazwana Agarenami, od Agar Matki Ismaelowy, a służebnicy Abrahamowey rzeczona, tandem nowym Imieniem, roiest Saracenow, nazwana od Sary prawdziwey Zony Abrahamowy, co niesłusżnie uczynił, y nie mogł: ambicya go
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1096
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. Klasztor ich najpryncypalniejszy w Kognii, gdzie ich nad 400 mieszka. Ten Klasztor jak Prowincjał nad innemi cx privilegio Ottomana. Ci trzymają się w wielkiej modestyj, oczy mają w ziemię wlepione, głowę schyloną w prezencyj Superiora i obejch, koszula ich gruba, suknia biała z podłego sukna, czapki jak góralskie germaki z sierści Wielbłądzej, golenie i piersi zostawiwszy gołe które czasem gorącym pieką żelażem, pasy rzemienne. Oprócz Ramazanu, cało Miesięcznego Postu, obserwują Post całodzienny we czwatek, w Piątek, który Niedzielą jest u Mahometanów, Kazania słuchają Superiora, za które głęboko podziękowawszy, jak Cyga kręcą się dziwnie prędko bez zakręcenia głowy, co Jongus usus
. Klasztor ich naypryncypalnieyszy w Kognii, gdzie ich nad 400 mieszka. Ten Klásztor iak Prowincyał nad innemi cx privilegio Ottomana. Ci trzymaią się w wielkiey modestyi, oczy maią w ziemię wlepione, głowę schyloną w prezencyi Superiora y obeych, koszula ich gruba, suknia biała z podłego sukna, czapki iak goralskie germaki z sierści Wielbłądzey, golenie y piersi zostawiwszy gołe ktore czasem gorącym pieką żelażem, pasy rzemienne. Oprocz Ramazanu, cało Miesięcznego Postu, obserwuią Post całodzienny we czwatek, w Piątek, ktory Niedzielą iest u Machometanow, Kazania słuchaią Superiora, za ktore głęboko podziękowawszy, iak Cyga kręcą się dziwnie prętko bez zakręcenia głowy, cò Iongus usus
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1105
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
bliscy Psyllowie jadem i trucizną żyjący, dzieci między wężów kładący, mając te za prawdziwe, któreby swym tchem wężów zabijały, oni na Południowy wiatr, iż im wodę wysuszył, do oręża się porwali, według Pliniusza i Herodota. W tymże Kraju Biledulgeryd namienionym, leży Królestwo TALIFET między górami, którego Obywatele żyją wielbłądzim mięsem i daktylami, których tam mnóstwo, któremi konie żywią. Tu jest wiele Dromederiuszów, aliàs letkich i rączych wielbłądów, na sto tysięcy kroków dnia jednego ubiegających, w godzinach 24. tyle uchodzących drogi, ile koń za dni 7. Mieszkają tu jedni Chrifowie, z Familii Mahometa Proroka, drudzy Arabowie, pod namiotami
bliscy Psyllowie iadem y trucizną żyiący, dzieci między wężow kładący, maiąc te za prawdziwe, ktoreby swym tchem wężow zabiiały, oni na Południowy wiatr, iż im wodę wysuszył, do oręża się porwali, według Pliniusza y Herodota. W tymże Kraiu Biledulgerid namienionym, leży Krolestwo TALIFET między gorami, ktorego Obywatele żyią wielbłądzim mięsem y daktylami, ktorych tam mnostwo, ktoremi konie żywią. Tu iest wiele Dromederiuszow, aliàs letkich y rączych wielbłądow, na sto tysięcy krokow dnia iednego ubiegaiących, w godzinach 24. tyle uchodzących drogi, ile koń za dni 7. Mieszkaią tu iedni Chrifowie, z Familii Machometa Proroka, drudzy Arabowie, pod namiotami
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 548
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
zgaśli.
Któż mi pokaże, Ich awantaże? Cóż w zysku mają
Złego się jeli, Kto wie jeżeli Nie w Piekle trwają:
Ah! strach! zły zamach Refleksje.
w Męczarskich tamach Giną już giną,
Wiecznie znużeni, Tam sprowadzeni, Łakomstwa liną.
Słuchaj nie głucho, Igielne ucho Sam Pan ogłasza,
Wielbłądzie garby Są złote skarby I żądza wasza,
Zle omamieni, Czyż się przemieni z Swym uszkiem igła?
By przez tę ciasność, Łakomstwa własność Nieba dościgła:
Rzekł Pan surowo DUCHOWNE.
Jako BÓG Słowo, Niema odmiany,
Garb garbem wszędzie, A Garbacz będzie Czartem siodłany.
Więc patrz a słuchaj, Nie oślep
zgáśli.
Ktoż mi pokaże, Ich áwántáże? Coż w zysku máią
Złego się jeli, Kto wie ieżeli Nie w Piekle trwaią:
Ah! strách! zły zamách REFLEXYE.
w Męczárskich támách Giną iuż giną,
Wiecznie znużeni, Tám sprowádzeni, Łákomstwá liną.
Słuchay nie głucho, Igielne ucho Sam Pan ogłasza,
Wielbłądźie gárby Są złote skárby Y żądza wászá,
Zle omamieni, Czyż się przemieni z Swym uszkiem igłá?
By przez tę ćiásność, Łákomstwá własność Niebá dośćigłá:
Rzekł Pan surowo DVCHOWNE.
Iáko BOG Słowo, Niema odmiány,
Garb gárbem wszędźie, A Gárbacz będźie Czártem śiodłány.
Więc pátrz á słuchay, Nie oślep
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 20
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
/ wiary prawdziwej odstępują. Poty Kanon. Zygmint. Azalisz inszy ludzie nie mogą jeździć i chodzić z miejsca na miejsce/ tak we dnie jako i w nocy? Cóż tejdy za przeszkodę białegłowy takowe mają? Ulryk. Przyznawam to/ że białegłowy takie chodzić i jeździć/ bądź to na ośle/ koniu/ wole/ wielbłądzie/ jako i inszy ludzie mogą/ to jest sposobem przyrodzonym. Ale my tu mowiemy o jaździe takiej/ która nie zgadza się z zwyczajem/ i biegiem pospolitym/ to jest/ żeby mogły za jednę godzinę dziesięć albo dwadzieścia mil przebyć. Zygmunt. Jeśliż tedy z miejsca na miejsce tak nie jeżdżą/ i bankietów
/ wiáry prawdźiwey odstępuią. Poty Kanon. Zygmint. Azalisz inszy ludźie nie mogą ieźdźić y chodźić z mieyscá ná mieysce/ ták we dnie iáko y w nocy? Coż teydy zá przeszkodę białegłowy tákowe máią? Vlryk. Przyznawam to/ że białegłowy tákie chodźić y ieźdźić/ bądź to ná ośle/ koniu/ wole/ wielbłądźie/ iáko y inszy ludźie mogą/ to iest sposobem przyrodzonym. Ale my tu mowiemy o iáźdźie tákiey/ ktora nie zgadza sie z zwycżáiem/ y biegiem pospolitym/ to iest/ żeby mogły zá iednę godźinę dźieśięć álbo dwádźieśćiá mil przebyć. Zygmunt. Ieślisz tedy z mieyscá ná mieysce ták nie ieżdżą/ y bánkietow
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 446
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614