jest. Zdziwiłem się widząc tam, gdzie wszystkie żądze są umorzone, kwitnącą jeszcze miłość własną w stawianiu sobie za życia Mauzoleum, lub przykazywaniu testamentem żeby je stawiano. Pochlebstwo kanonizowało nie jednego Bohatyra w oczach gminu, Okrutnika i Tyrana w samej istocie. Niektóre inskrypcje znalazłem tak wykwintne, iż gdyby nieboszczyk, którego wielbią, mógł je sam czytać, wstydziłby się panegiryku swojego. Były też wybornie i przyzwoicie niektóre napisane; jakoż w tej mierze trzeba mieć pilną baczność, z napisów albowiem podobnych, które się potomności zostawują, zwykli sądzić cudzoziemcy o doskonałości i wyborze nauk krajowych.
Oglądanie nadgrobków Monarchów Angielskich zostawiłem innemu czasowi, gdy się
iest. Zdziwiłem się widząc tam, gdzie wszystkie żądze są umorzone, kwitnącą ieszcze miłość własną w stawianiu sobie za życia Mauzoleum, lub przykazywaniu testamentem żeby ie stawiano. Pochlebstwo kanonizowało nie iednego Bohatyra w oczach gminu, Okrutnika y Tyrana w samey istocie. Niektore inskrypcye znalazłem tak wykwintne, iż gdyby nieboszczyk, ktorego wielbią, mogł ie sam czytać, wstydziłby się panegiryku swoiego. Były też wybornie y przyzwoicie niektore napisane; iakoż w tey mierze trzeba mieć pilną baczność, z napisow albowiem podobnych, ktore się potomności zostawuią, zwykli sądzić cudzoziemcy o doskonałośći y wyborze nauk kraiowych.
Oglądanie nadgrobkow Monarchow Angielskich zostawiłem innemu czasowi, gdy się
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 40
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
/ do których pożąda/ i ustaje dusza sprawiedliwych. A przynosiłem na tym zbawienia naszego miejscu i na inszych bezkrewną ofiarę językiem Słowieńskim/ mogszy zwyczajnym tam językiem ofiarować Greckim/ w samy koniec ów/ żem za cienie przenamilszy mój narodzie Ruskij zawszytkie te narody/ które językiem Słowieńskim Stworzyciela swego chwalą/ wysławiają/ i wielbią/ ubłagalniąj grzech oczyszczącą bezkrewną ofiarę zosobliwej mej intencji przynosił. W ten koniec zumysłu to czyniłem abym wszytkie Słowieńskie narody oraz P Bogu memu w święty jego Ojcowski Przemysł z części mej Kapłańskiej podał i poruczył/ prosząc jego świętej dobroci/ aby wszytkim nam jakimi on wie sądami proszone przez niego u Boga Ojca swego
/ do ktorych pożąda/ y vstáie duszá spráwiedliwych. A przynośiłem ná tym zbáwienia nászego mieyscu y ná inszych bezkrewną ofiárę ięzykiem Słowieńskim/ mogszy zwyczáynym tám ięzykiem ofiárowáć Graeckim/ w sámy koniec ow/ żem zá ćienie przenamilszy moy narodźie Ruskiy záwszytkie te narody/ ktore ięzykiem Słowieńskim Stworzyćielá swego chwalą/ wysławiáią/ y wielbią/ vbłagálniąy grzech ocżysczącą bezkrewną ofiárę zosobliwey mey intentiey przynośił. W ten koniec zumysłu to czyniłem ábym wszytkie Słowieńskie narody oraz P Bogu memu w święty iego Oycowski Przemysł z częśći mey Kápłáńskiey podał y poruczył/ prosząc iego świętey dobroći/ áby wszytkim nam iákiemi on wie sądámi proszone przez niego v Bogá Oycá swego
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 6
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
siebie/ drożkę do Z. i Cudotwornej Lawry Pieczarskiej obiecaną z żoną swą Annąodprawuje/ w którym po obyczaju Chrześcijańskim sprawiwszy się/ Molebnu na Pochwałę Przeczystej Panny wysłuchawszy/ jałmużnę wedle możności dawszy/ dziękując Patronce swej/ i Świętym Ojcom Antoniemu i Teodozemu pokłon uczyniwszy odchodzą do domu swego/ w którym jeszcze i teraz zdrowi żyjąc wielbią Pana Boga. Cuda i Paraeneses. PARAENESIS. Eccl: 38. v. 9.
CZytelniku Prawosławny/ w chorobie twojej nie opuszczaj ciebie/ ale proś Pana Boga/ a ten uzrowi cię: ponieważ kto się do tego uciekł/ opuszczonym nigdy nie był/ i doskonale Asillum zdrowia dosiągł; a to wiedz/ że
śiebie/ drożkę do S. y Cudotworney Láwry Pieczárskiey obiecáną z żoną swą Annąodpráwuie/ w ktorym po obyczáiu Chrześciáńskim spráwiwszy się/ Molebnu ná Pochwałę Przeczystey Pánny wysłuchawszy/ iáłmużnę wedle możnośći dawszy/ dziękuiąc Pátronce swey/ y Swiętym Oycom Antoniemu y Theodozemu pokłon vczyniwszy odchodzą do domu swego/ w ktorym ieszcze y teraz zdrowi żyiąc wielbią Páná Bogá. Cudá y Paraeneses. PARAENESIS. Eccl: 38. v. 9.
CZytelniku Práwosławny/ w chorobie twoiey nie opuszczay ćiebie/ ále proś Páná Bogá/ á ten vzrowi ćię: ponieważ kto się do tego vćiekł/ opuszczonym nigdy nie był/ y doskonále Asillum zdrowia dosiągł; á to wiedz/ że
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 157.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, bez wina częstuje, żaden z świętych potaziów tam nie potrzebuje. Specjalne potrawy świętych nasycają, których się grzeszne wargi nigdy nie tykają. Bóg Świętych twarzy swojej sytością widzenia karmi, gasząc nektarem onych upragnienia, a potym na wezgłowiach siedząc purpurowych, wczasują się rozkosznie na złotogłowowych betach, a przy muzyce niebieskiej kapeli tańcując, wielbią Boga wraz, wszyscy weseli. Mocny Królu, co tron swój masz nad niebiosami, jak wielkimi opływa dom Twój dostatkami! Myśl topnieje, a z wielkiej widzenia chciwości, chwały Twej utęskniona, umieram we mdłości. XV
Uciekaj, Kochanku mój, i bądź podobny łani i jelonkowi, po górach arabskich. Canticum canticorum 8
, bez wina częstuje, żaden z świętych potaziów tam nie potrzebuje. Specyjalne potrawy świętych nasycają, których się grzeszne wargi nigdy nie tykają. Bóg Świętych twarzy swojej sytością widzenia karmi, gasząc nektarem onych upragnienia, a potym na wezgłowiach siedząc purpurowych, wczasują się rozkosznie na złotogłowowych betach, a przy muzyce niebieskiej kapeli tańcując, wielbią Boga wraz, wszyscy weseli. Mocny Królu, co tron swój masz nad niebiosami, jak wielkimi opływa dom Twój dostatkami! Myśl topnieje, a z wielkiej widzenia chciwości, chwały Twej uteskniona, umieram we mdłości. XV
Uciekaj, Kochanku mój, i bądź podobny łani i jelonkowi, po górach arabskich. Canticum canticorum 8
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 176
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
. Ty jednak nie masz dostatku, ani też mebli żadnych, I na wielkie patrzymy ubóstwo Pana! Ty nawet pierzynki nie masz, a Twoje delikatne członki Sianko okrywa — o jakże wielka, jakże jest wielka łaskawość Boga!
MELIBEUSZ Maluśki, którego wiecznym nieba głoszą Monarchą i Panem, któremu nisko się kłonią I którego nieba wielbią zginając kolano,
Któremu zawsze liczny służy zastęp duchów — Przebywasz wśród nas biednych! Czci wcale takiej Mieć tu nie możesz, jaką na wyniosłym miałeś Olimpie. Niewdzięczni bowiem co robią o takim jak ty ciele ludzie? Ani gospody, ani nie dali Ci miękkiego posłania, Ani nawet pieluszek; spocząć między bydlętami
. Ty jednak nie masz dostatku, ani też mebli żadnych, I na wielkie patrzymy ubostwo Pana! Ty nawet pierzynki nie masz, a Twoje delikatne członki Sianko okrywa — o jakże wielka, jakże jest wielka łaskawość Boga!
MELIBEUSZ Maluśki, którego wiecznym nieba głoszą Monarchą i Panem, któremu nisko się kłonią I którego nieba wielbią zginając kolano,
Któremu zawsze liczny służy zastęp duchów — Przebywasz wśród nas biednych! Czci wcale takiej Mieć tu nie możesz, jaką na wyniosłym miałeś Olimpie. Niewdzięczni bowiem co robią o takim jak ty ciele ludzie? Ani gospody, ani nie dali Ci miękkiego posłania, Ani nawet pieluszek; spocząć między bydlętami
Skrót tekstu: RódLudzOkoń
Strona: 36
Tytuł:
Ekloga, w której ród ludzki ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1727
Data wydania (nie wcześniej niż):
1727
Data wydania (nie później niż):
1727
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
, albo rżądu, Ażebyś mego mógł poprawiać Sądu? Mnieli, i moje potępisz Zakony? Żebyś ty sam był usprawiedliwiony? Jeźli się czujesz w równej BOGU sile? Jeśli masz głosu ogromnego tyle, Otocz Majestat i Tron swój ozdobą, A wszytkie rzeczy niech będą pod tobą? Niechaj cię chwalą, niech wielbią, i szaty, I nieśmiertelny, nie tylko bogaty Strój twój niech widzą; jako się nie mieni, Lecz od wieczności kwitnie i zieleni. W lekkomyślności swojej nierozumnych, I w gniewie rozprosz nadętych i dumnych, Łamiąc im harde, wyniosłe karki, I podściełając na podnóżek barki. Zlicz wszytkich pysznych, i zmieszaj ich
, álbo rżądu, Ażebyś mego mogł poprawiáć Sądu? Mnieli, i moie potępisz Zakony? Zebyś ty sam był uspráwiedliwiony? Ieźli się czuiesz w rowney BOGV śile? Ieżli mász głosu ogromnego tyle, Otocz Máiestat i Thron swoy ozdobą, A wszytkie rzeczy niech będą pod tobą? Niechay ćię chwalą, niech wielbią, i száty, I nieśmiertelny, nie tylko bogáty Stroy twoy niech widzą; iáko się nie mieni, Lecz od wiecznośći kwitnie i źieleni. W lekkomyślnośći swoiey nierozumnych, I w gniewie rosprosz nadętych i dumnych, Łamiąc im harde, wyniosłe karki, I podśćiełaiąc ná podnożek barki. Zlicz wszytkich pysznych, i zmieszay ich
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 159
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
jego. Kto chce być do nich przyjęty/ trzeba w przód odprawić Chalewete, to jest/ przez czterdzieści dni zostawać zamkniony sam jeden w Izdebce/ i nie jeść/ tylko trzy uncje na dzień za wszytek pokarm. Gdy są na tej osobności/ widzą Boga twarz w twarz/ i wszytkę chwałę niebieską/ chwalą i wielbią bez przestanku Stwórcę wszytkiego świata. Kiedy im już czas wynidzie/ przychodzą drudzy Bracia wyprowadzić go z tej Izdebki/ i wziąwszy się wszyscy za ręce/ tańcują na łące/ i tak skacząc/ przypada nowiciuszom niejakie Zjawienie/ rzucają płaszcz od siebie/ padają na twarz/ jakoby byli piorunem uderzeni/ albo apopleksią zdjęci. Zostają
iego. Kto chce bydź do nich przyięty/ trzebá w przod odpráwić Chalewete, to iest/ przez czterdźieśći dni zostáwáć zamkniony sam ieden w Izdebce/ y nie ieść/ tylko trzy vncye ná dźień zá wszytek pokarm. Gdy są ná tey osobnośći/ widzą Bogá twarz w twarz/ y wszytkę chwałę niebieską/ chwalą y wielbią bez przestánku Stworcę wszytkiego świátá. Kiedy im iuż czás wynidźie/ przychodzą drudzy Bráćia wyprowádźić go z tey Izdebki/ y wźiąwszy się wszyscy zá ręce/ tańcuią ná łące/ y ták skacząc/ przypáda nowiciuszom nieiákie ziáwienie/ rzucáią płaszcz od śiebie/ padáią ná twarz/ iákoby byli piorunem vderzeni/ álbo ápoplexią zdięći. Zostáią
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 175
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
czapki obwisłe za sobą na kształt rękawów/ zowią je Kieczye. Ten Agi Bektas był barzo przyjemny w konwesaciej/ świątobliwy na podziwienie/ wielkiej godności/ wspaniały i poważny we wszytkich swoich sprawach. Pogrzebiony jest w Mieście nazwanym Kir, kędy jest kilka Klasztorów/ i niemało Zakonników jego reguły/ co bez przestanku Modlitwami swemi Boga wielbią. Rozdział XIX.
Taka jest relacia mojego Hodzie. Ale cóżkolwiek on mówi/ tedy się przecię Kadyzadalowie tym Zakonem brzydzą/ barziej niżeli którym inszym/ dla tego/ iż Bektas dał wolność swoim Uczniom nie barzo doskonale przestrzegać godzin na modlitwę naznaczonych. Skąd też Janczarowie/ jako pospolicie wszyscy żołnierze/ niezbyt są nabożni. W
czápki obwisłe zá sobą ná kształt rękáwow/ zowią ie Kieczie. Ten Agi Bektas był bárzo przyiemny w konwesáciey/ świątobliwy ná podźiwienie/ wielkiey godnośći/ wspániały y poważny we wszytkich swoich spráwách. Pogrzebiony iest w Mieśćie názwánym Kir, kędy iest kilká Klasztorow/ y niemáło Zákonnikow iego reguły/ co bez przestánku Modlitwámi swemi Bogá wielbią. Rozdźiał XIX.
Táká iest relácia moiego Hodźie. Ale cożkolwiek on mowi/ tedy się przećię Kadyzadalowie tym Zakonem brzydzą/ bárźiey niżeli ktorym inszym/ dla tego/ iż Bektas dał wolność swoim Vczniom nie bárzo doskonale przestrzegáć godźin ná modlitwę náznáczonych. Zkąd też Ianczárowie/ iáko pospolićie wszyscy żołnierze/ niezbyt są nabożni. W
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 181
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
.
Czcij i szanuj mądrość jego, padaj na twarz pokornie przed nim, a bądź doskonale posłuszny rozkazom najwyższej woli jego.
Święty jest Pan i dobroczynny: stworzył świat w miłosierdziu i w miłości.
Dobroć jego wydaje się we wszech dziełach jego: jest żrzodłem nawyborniejszych własności, i centrum doskonałości.
Stworzenia udziałane ręką jego, wielbią dobroć jego Boską, i wyśpiewują chwałę jego: on je wszystkie odział pięknością przyzwoitą, on karmi ręką swoją to wszystko, cokolwiek tchnie życiem, i zachowuje istoty wszystkie od rodzaju do rodzaju.
Jeśli podniesiem oczy ku niebu, chwała jego zewsząd jest okazała: jeśli je spuściem ku ziemi, wszystko cokolwiek widziem, napełnione jest
.
Czciy y szanuy mądrość iego, paday na twarz pokornie przed nim, á bądż doskonale posłuszny rozkazom naywyższey woli iego.
Swięty iest Pan y dobroczynny: stworzył świat w miłosierdziu y w miłości.
Dobroć iego wydaie się we wszech dziełach iego: iest żrzodłem nawybornieyszych własności, y centrum doskonałości.
Stworzenia udziałane ręką iego, wielbią dobroć iego Boską, y wyśpiewuią chwałę iego: on ie wszystkie odział pięknością przyzwoitą, on karmi ręką swoią to wszystko, cokolwiek tchnie życiem, y zachowuie istoty wszystkie od rodzaiu do rodzaiu.
Ieżli podniesiem oczy ku niebu, chwała iego zewsząd iest okazała: ieżli ie spuściem ku ziemi, wszystko cokolwiek widziem, napełnione iest
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 63
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
by był ząb widzieć/ niż srogiej znać złaje. Zewsząd w silnej obławie zębów mu dodają: I w postaci jeleniej Pana rozdzierają. Dopieroż kiedy żywot przez okrutne rany Wylał kiedy żywot przez okrutne rany Wylał/ gniew łuków ładnej ustał się Diany. Sława przy wątpliwości: nader jedni czynią Okrutną/ a zaś drudzy stąd wielbią boginią/ I godną statecznego panieństwa mianują. Obie stronie przyczyny po sobie najdują. Juno tego ni chwali/ ni gani pogromu/ Jako wesoła z klęski w Agenorskim domu/ I dla Tyreskiej gamratki na pokrwene jedzie. Oto przyczyna świeża po piewszej się wiedzie: Bo jej/ że z Jowisza Semelę poczęła: co barzo obciążając
by był ząb widźieć/ niż srogiey znáć złáie. Zewsząd w śilney obłáwie zębow mu dodáią: Y w postáci ieleniey Páná rozdźieráią. Dopieroż kiedy żywot przez okrutne rány Wylał kiedy żywot przez okrutne rány Wylał/ gniew łukow łádney vstał się Diány. Sławá przy wątpliwośći: náder iedni czynią Okrutną/ á záś drudzy ztąd wielbią boginią/ Y godną státecznego pánieństwa miánuią. Obie stronie przyczyny po sobie náyduią. Iuno tego ni chwali/ ni gani pogromu/ Iáko wesoła z klęski w Agenorskim domu/ Y dla Tyreskiey gámratki ná pokrwene iedźie. Oto przyczyná świeża po piewszey się wiedźie: Bo iey/ że z Iowiszá Semelę poczęłá: co bárzo obćiążáiąc
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 62
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636