jajca twarde, Wiśnie z kostkami, etc. zatykając kiszki kolki sprawują; także gdy kto zbytnim apetytem jedząc, oraz żołądek oblewa piwem, etc. Traktat Trzeci Rozeznanie Choroby znaki.
JEżeli koliczna afekcja pochodzi z flegmy nie tak bywa uprzykorzna; chyba kiedy się wiatry przyłączą, na ten czas bywa ból, ze jakoby świdrem wierciał kiszki. Uryna bywa biała, niestrawna, jednak nie zawsze: (czym się mylą Medycy) przytym bywa konstypacja wielka; i trudność w upuszczaniu uryny. Jeżeli pochodzi z samych wiatrów, w ten czas ból bywa rozciągający, i nadętość żywota, przytym przelewanie się i hurkotanie po kiszkach, czego łatwo dojść.
iáycá twárde, Wiśnie z kostkámi, etc. zátykáiąc kiszki kolki spráwuią; tákże gdy kto zbytnim ápetytem iedząc, oraz żołądek oblewa piwem, etc. Tráktat Trzeći Rozeznánie Choroby znáki.
IEżeli koliczna áffekcya pochodźi z flegmy nie ták bywa uprzykorzna; chybá kiedy się wiátry przyłączą, ná ten czás bywa bol, ze iakoby świdrem wierćiał kiszki. Uryná bywa biała, niestrawna, iednák nie záwsze: (czym się mylą Medycy) przytym bywa konstypácya wielka; y trudność w upusczániu uryny. Ieżeli pochodzi z samych wiátrow, w ten czás bol bywa rozćiągáiący, y nádętość żywotá, przytym przelewánie się y hurkotánie po kiszkách, czego łátwo doyść.
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 206
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
tak ciężkiej chorobie o ratunek trzeba prosić. Znaki tej choroby jedne spolne i pospolite z afekcją koliczną, drugie własne. Pospolite i spolne są; ból nieznośny w żywocie i rozdęcie, potraw obrzydzenie, womity, Nausea, oddech ciężki. uryny trudne odchodzenie. Własne znaki te są, Ból okrutny w kiszkach, jakby świdrem wierciał, rozdęcie wielkie żywota, stolców zatwardzenie wielkie, gdy się choroba wzmoże, następują womity ciężkie, przez które wprzód wychodzi cholera, albo flegma, albo Chylosa materia; a potym ekskrementa przez usta gwałtownie wychodzą, albo też materia zgniła smrodliwa ekskrementom podobna, rzadko się to bowiem przytrafia, żeby stercorea materia przez usta wychodziła:
ták ćięszkiey chorobie o rátunek trzebá prośić. Znáki tey choroby iedne spolne y pospolite z áffekcyą koliczną, drugie własne. Pospolite y spolne są; bol nieznośny w żywoćie y rozdęćie, potraw obrzydzenie, womity, Náusea, oddech ćięszki. uryny trudne odchodzenie. Własne znáki te są, Bol okrutny w kiszkách, iákby świdrem wierćiał, rozdęcie wielkie żywotá, stolcow zátwárdzenie wielkie, gdy się chorobá wzmoże, nástępuią womity ćięszkie, przez ktore wprzod wychodźi cholerá, álbo flegmá, álbo Chylosa máterya; á potym exkrementá przez ustá gwałtownie wychodzą, álbo też máterya zgniła smrodliwa exkrementom podobna, rzadko się to bowiem przytrafia, żeby stercorea máterya przez ustá wychodźiłá:
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 213
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
się nie umoczyła wekrwi Nieprzyjacielskiej ale ją znowu podnieść tak tedy czynili Jeden szwadron Hussarskiej Chorągwie Czarnieckiego i Pancerna Chorągiew zanim nie pamiętam czyja. Bo co słabsze Chorągwie to za szwadrony Hussarskie ordynowano. Trafił na jakąs tez słabą ścianę co się bali o Brzuchy rozstępowali się im że przeszed przez wszystkie szyki Nieprzyjacielskie tak jako. świdrem Wierciał prawie nic nie skruszywszy kopij i trafił directe na to miejsce co była jako broma między owemi Hulajgórodami którym miejscem szyki wyprowadzono w pole. Jednego tylko Towarzysza stracili przebijając się i Jednego także konia przebrawszy się przeciwko owej Bramie Obrócili się nazad z chorągwią i stanęli frontem w Tył Nieprzyjacielowi Dopowiedziano Wojewodzie że już proporce jego widać w tyle
się nie umoczyła wekrwi Nieprzyiacielskiey ale ią znowu podnieść tak tedy czynili Iedęn szwadron Hussarskiey Chorągwie Czarnieckiego y Pancerna Chorągiew zanim nie pamiętam czyia. Bo co słabsze Chorągwie to za szwadrony Hussarskie ordynowano. Trafił na iakąs tez słabą scianę co się bali o Brzuchy rozstępowali się im że przeszed przez wszystkie szyki Nieprzyiacielskie tak iako. swidręm Wierciał prawie nic nie skruszywszy kopij y trafił directe na to mieysce co była iako broma między owemi Hulaygorodami ktorym mieyscem szyki wyprowadzono w pole. Iednego tylko Towarzysza stracili przebiiaiąc się y Iednego także konia przebrawszy się przeciwko owey Bramie Obrocili się nazad z chorągwią y stanęli frontem w Tył Nieprzyiacielowi Dopowiedziano Woiewodzie że iuz proporce iego widac w tyle
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 107v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
staniał. Kto wszytkie stany ludzi prywatnych uważa, Każdego cudza chwała, choć skrycie, uraża. 195. NA TOŻ DRUGI RAZ
Chwalisz księdza przed księdzem, że trzeźwy, spokojny, Że czysty, niełakomy, święty, bogobojny, Że i w nauce godny, i żyje przykładnie; Jakbyś temu, co słucha, wierciał pazur w sądnie. Szlachcica przed szlachcicem, że nim się jął pługu, Wprzód ojczyźnie żołnierzem uiścił się długu, Wprzód dla niej krwie utoczył, że odważnie w szyku, Uważnie przy wolności stawa na sejmiku; Jakbyś domatorowi oczy zasuł solą, Tak go, nie czując się mu równym, uszy bolą. Chwalisz przed
staniał. Kto wszytkie stany ludzi prywatnych uważa, Każdego cudza chwała, choć skrycie, uraża. 195. NA TOŻ DRUGI RAZ
Chwalisz księdza przed księdzem, że trzeźwy, spokojny, Że czysty, niełakomy, święty, bogobojny, Że i w nauce godny, i żyje przykładnie; Jakbyś temu, co słucha, wierciał pazur w sądnie. Szlachcica przed szlachcicem, że nim się jął pługu, Wprzód ojczyźnie żołnierzem uiścił się długu, Wprzód dla niej krwie utoczył, że odważnie w szyku, Uważnie przy wolności stawa na sejmiku; Jakbyś domatorowi oczy zasuł solą, Tak go, nie czując się mu równym, uszy bolą. Chwalisz przed
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 116
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
trochę rozmarynu, Urobił okienicę, która się ku górze Dźwigała i spuszczała na konopnym sznurze. W tej wyrżnął dziurę, żeby kiedy zechce czyję, Spuściwszy deskę w oknie, mógł pojmać szyję. I długo mu płużyły nowomodne łowy; Jeśli nie mógł namówić na grzech białejgłowy, Przypłaciła prospektu oczyma na dworze, Kiedy jej wróble wierciał w zamkniętej komorze. A że świadka żadnego tej nie było psoty, Każda dla swej osławy milczy i sromoty. Aż jedna pani, kiedy dziewka się jej bierze Dla spowiedzi do niego, przestrzega w tej mierze, Żeby głowy nie kładła w okno jego gmachu: Uwięziwszy ją, zadek nabierze się strachu; I przyzna się
trochę rozmarynu, Urobił okienicę, która się ku górze Dźwigała i spuszczała na konopnym sznurze. W tej wyrżnął dziurę, żeby kiedy zechce czyję, Spuściwszy deskę w oknie, mógł poimać szyję. I długo mu płużyły nowomodne łowy; Jeśli nie mógł namówić na grzech białejgłowy, Przypłaciła prospektu oczyma na dworze, Kiedy jej wróble wierciał w zamkniętej komorze. A że świadka żadnego tej nie było psoty, Każda dla swej osławy milczy i sromoty. Aż jedna pani, kiedy dziewka się jej bierze Dla spowiedzi do niego, przestrzega w tej mierze, Żeby głowy nie kładła w okno jego gmachu: Uwięziwszy ją, zadek nabierze się strachu; I przyzna się
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 484
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987