wiele Hybla ma pszczół, jak w ateńskim lesie zajęcy, jak Pallady drzewo fruktów niesie, jak konch na brzegu morskim – tyle trosk w miłości; miłość pełna frasunków, pełna nieszczerości. Bo zawsze kochających ta trwoga turbuje, że podobno kochanek w inszych korzystuje i lub związkiem przysięgłym stwierdzone przymierza, wątpliwie jednak miłość takim szlubom wierza. Ach, przebież historyków! Któż kochał bezpieczny? Tego krótki zwiódł afekt, tego niestateczny. Twierdził Parys, że nie mógł bez Heleny świata zażyć; aż bez Heleny Parys trawi lata. Kochana Hypsyfile, żona u Jazona, nie w tej żyła miłości, w której poślubiona. Tezeusza okrutnym nieraz nazywała Ariadna, dni
wiele Hybla ma pszczół, jak w ateńskim lesie zajęcy, jak Pallady drzewo fruktów niesie, jak konch na brzegu morskim – tyle trosk w miłości; miłość pełna frasunków, pełna nieszczerości. Bo zawsze kochających ta trwoga turbuje, że podobno kochanek w inszych korzystuje i lub związkiem przysięgłym stwierdzone przymierza, wątpliwie jednak miłość takim szlubom wierza. Ach, przebież historyków! Któż kochał bezpieczny? Tego krótki zwiódł afekt, tego niestateczny. Twierdził Parys, że nie mógł bez Heleny świata zażyć; aż bez Heleny Parys trawi lata. Kochana Hypsyfile, żona u Jazona, nie w tej żyła miłości, w której poślubiona. Tezeusza okrutnym nieraz nazywała Aryjadna, dni
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 133
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
PAN sam nad Pany: Ten jest Panem odemnie Prawym mianowany. Ten, Który ma Sam Jeden Moc nieśmiertelności, I w niedostępnej mieszka Sam Jeden światłości Który z OJCEM i z DUCHEM ŚWIĘTYM chwalon bywa. Bom nie jest z liczby ludzi tych, których fałszywa Sekta swawolnych bogów różne chwali kupy, I w nieme wierza ludzką ręką ryte słupy; Ale jednego Boga nad sobą uznawam, I jednego w TrójcY BOGA być wyznawam: Ten, w rozdzielnych Osobach Trzech, w OJCV i w SYNIE I w DUCHV ŚWIĘTYM, w spolnej zasię zawsze słynie Naturze, i w Istności, w Królestwie, i w Chwale, I w Potędze, i
PAN sam nád Pány: Ten iest Pánem odemnie Práwym miánowány. Ten, Ktory ma Sam Ieden Moc nieśmiertelnośći, Y w niedostępney mieszka Sam Ieden świátłośći Ktory z OYCEM y z DVCHEM SWIĘTYM chwalon bywa. Bom nie iest z liczby ludźi tych, ktorych fałszywa Sektá swawolnych bogow rożne chwali kupy, Y w nieme wierza ludzką ręką ryte słupy; Ale iednego Bogá nád sobą vznawam, Y iednego w TROYCY BOGA bydź wyznawam: Ten, w rozdźielnych Osobách Trzech, w OYCV y w SYNIE Y w DVCHV SWIĘTYM, w spolney záśię záwsze słynie Náturze, y w Istnośći, w Krolestwie, y w Chwale, Y w Potędze, y
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 41
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
tym czasem wpadli tam do sklepu w którym były prochy w beczkach pobrawszy insze rzeczy biorą tez i prochy w czapki w chustki kto w co ma. Dragon zdrajca przyszedł złontem zapalonym bierze tez proch jakos iskra dopadła o Boże wszechmągący kiedy to huknie impet kiedy się mury poczną trzaskać kiedy owe marmury Alabastry latać a była tam wierza na samym rogu zamku nad morzem na której wierzchu dachu niebyło tylko płasko Cyną wszystka pokryta tak jako w izbie posadza rynny dla spływania wód mosięzne złociste a wokoło tego balassy i statuj także na rogach takież z Mosiądzu a grubo złociste miejscem tez osoby z białego Marmuru takie właśnie jakoby żywe bo lubom ich tam in
tym czasęm wpadli tam do sklepu w ktorym były prochy w beczkach pobrawszy insze rzeczy biorą tez y prochy w czapki w chustki kto w co ma. Dragon zdrayca przyszedł zlontem zapalonym bierze tez proch iakos iskra dopadła o Boże wszechmągący kiedy to huknie impet kiedy się mury poczną trzaskać kiedy owe marmury Alabastry latać a była tam wierza na samym rogu zamku nad morzęm na ktorey wierzchu dachu niebyło tylko płasko Cyną wszystka pokryta tak iako w izbie posadza rynny dla spływania wod mosięzne złociste a wokoło tego balassy y statuy takze na rogach takiesz z Mosiądzu a grubo złociste mieyscem tez osoby z białego Marmuru takie własnie iakoby zywe bo lubom ich tam in
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 60
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
szubienicy, albo sekretnie w onym kanale nazwanym orfano. B. Skończywszy on bankiet, szedłem do Szermierskiej szkoły Marsowej, tam z różnemi szermując, niechcąc wyciąłem tym pałaszem oko Annibalowi, Kartagińskiemu. Tymże pałaszem odwaliłem nos, uszy, i wargi, Zopirowi Kapitanowi Dariusza Króla Perskiego. T. Ja wierza mwszystkiemu chociaż Chrysipus Filozof wielki, zwykł był mawiać, iż każde słowo z Natury swej może być wątpliwe. Język jest uformowany, nakształt Listu brzoskwiniowego, ma swe korzonki zasadzone w sercu, a owoc jest podobny brzoskwini, to jest serce. I dla tegoż per conseqvens każde słowo, ma pochodzić od serca,
szubienicy, álbo sekretnie w onym kánale názwánym orfano. B. Skończywszy on bánkiet, szedłem do Szermierskiey szkoły Marsowey, tám z rożnemi szermuiąc, niechcąc wyćiąłem tym páłászem oko Annibalowi, Kártáginskiemu. Tymże páłászem odwáliłęm nos, uszy, y wárgi, Zopirowi Kápitanowi Dáryuszá Krola Perskiego. T. Ia wierza mwszystkiemu choćiasz Chrysippus Philosoph wielki, zwykł był mawiáć, iż káżde słowo z Nátury swey może być wątpliwe. Ięzyk iest vformowány, nákształt Listu brzoskwiniowego, ma swe korzonki zásádzone w sercu, á owoc iest podobny brzoskwini, to iest serce. Y dla tegoż per conseqvens każde słowo, ma pochodźić od sercá,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 99
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
męstwu: okrucieństwo pokrywa się sprawiedywością. 52. Co jest trucizną przyjaźni? Pochlebstwo. 53. Które niewiadomości są nagorsze? Nieznać Boga, nieznać siebie. 54. Czemu tak miła cnota? Bo się z rozumem zgadza. 55. Która wojna sprawiedliwa? Która szuka pokoju samego. 56. Czemu kto pochlebcom wierza? Bo się w sobie samym nazbyt kocha: dla tego też i w tych się kocha co go chwalą. 58. Czym żyją dworscy? Nadzieją. 59. Co zwyciężyć należy? Odpuścić zwyciężonym. 60. Kto jest mężny? Który się kocha w swoim żywocie, a śmierci się nie boi. 61. Która
męstwu: okrućieństwo pokrywá się sprawiediwośćią. 52. Co iest trućizną przyiaźni? Pochlebstwo. 53. Ktore niewiádomośći są nágorsze? Nieznáć Boga, nieznáć siebie. 54. Czemu ták miłá cnotá? Bo się z rozumem zgadza. 55. Ktora woyná sprawiedliwa? Ktora szuka pokoiu sámego. 56. Czemu kto pochlebcom wierza? Bo się w sobie sámym názbyt kocha: dla tego też y w tych się kocha co go chwálą. 58. Czym żyią dworscy? Nádzieią. 59. Co zwyćiężyć náleży? Odpuśćić zwyćieżonym. 60. Kto iest mężny? Ktory się kochá w swoim żywoćie, á śmierći się nie boi. 61. Ktorá
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 367
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
, że ochoczi W Kapitolium poszedszy przed niemi Z Cesarzem; kędy owego sprowadzą Wzajemne sobie dobre słowo dadzą CLXIX Jednakze w krótce kilku ludzi schwyta Anton, i wocżach Przyjacielskich stawi, Którzy powiedzą, gdy ich o to pyta Ze Cesarz na twą zgubę nas naprawi. Prawdali; czy to sźtuka była skryta Dość, że on wierza, i ztym się objawi Ze wszikach swoich, z Octawiego ludzi Nie których poznał, skąd gmin kniemu wzbudzi. CLXX. Ze w całym Mieście gniew z tumultem gruchnie Więc ci co rzeczi głębiej przenikali Choć Oktawiemu, Anton pod nos dmuchnie Sźkoda go przecię gubić tak mniemali. Bo jak fakcja o tym co dosłuchnie
, źe ochocźy W Kapitolium poszedszy przed niemi Z Caesarzem; kędy owego sprowadzą Wzaiemne sobie dobre słowo dadzą CLXIX Iednakze w krotce kilku ludzi zchwyta Anton, y wocźach Przyiacielskich stawi, Ktorzy powiedzą, gdy ich ó to pyta Ze Caesarz na twą zgubę nas naprawi. Prawdali; czy to sźtuka była skryta Dość, że on wierza, y ztym się obiawi Ze wsźykach swoich, z Octawiego ludzi Nie ktorych poznał, zkąd gmin kniemu wzbudzi. CLXX. Ze w całym Mieśćie gniew z tumultem gruchnie Więc ći co rzecźy głębiey przeńikali Choc Oktawiemu, Anton pod nos dmuchnie Sźkoda go przecię gubić tak mniemali. Bo iak fakcya ó tym co dosłuchnie
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 98
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
nie czci/ Bies siada.
Bojaźń Boża niepotrzebna. Grom bije a Ksiądz gromi/ przecz się nie modlicie? Złasz to o dziatki/ że się Boga nie boicie. A dziatki Bogobojne: ba tak się bojemy/ Ze i słowa do niego przemówić nieśmiemy. Toć mi to Bojaźń Boża: kto leniwo wierza/ Do Kościoła niechodzić/ niemowić Pacierza.
Biada gorsza na dwa. Biedna bieda gdzie Bieda k biedzie się przysiądzie/ Gdzie biedak biedkę pojmie wszytko to tam będzie. A gdy jeszcze ta biedków kobieta napłodzi/ To ach/ żal mi/ Marszałkiem u biedy rej wodzi. Toż tylko w zysku biedak z kobietką
nie czći/ Bies śiada.
Boiaźn Boża niepotrzebna. Grom biie á Xiądz gromi/ przecz śię nie modlićie? Złasz to o dźiatki/ że śię Bogá nie boićie. A dźiatki Bogoboyne: bá ták śię boiemy/ Ze y słowá do niego przemowić nieśmiemy. Toć mi to Boiaźn Boża: kto leniwo wierzá/ Do Kośćioła niechodźić/ niemowić Paćierzá.
Biádá gorsza ná dwa. Biedna biedá gdźie Biedá k biedźie śię przyśiędźie/ Gdźie biedak biedkę poymie wszytko to tám będźie. A gdy ieszcze tá biedkow kobietá nápłodźi/ To ách/ żal mi/ Marszałkiem v biedy rey wodźi. Toż tylko w zysku biedak z kobietką
Skrót tekstu: JagDworz
Strona: A
Tytuł:
Dworzanki
Autor:
Serafin Jagodyński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621