lepszy i grzeczniejsi, i nie tacy drapacze szwedzi jako sasi, proszę wybaczyć prawdziwie po bratersku. O amnestii, gdy wwmość pan opisujesz, że się na mnie nikt nie zapatruje, bo żaden nie zarobił takiej crimen, któraby komu przyniosła miłą aranescją, dałby to Bóg, żeby prawda była, ale nie wierzam, miarę biorąc z fortun naszych, z osób zdrowia, z którymeśmy ledwo uciekli. Choć to wwmpan piszesz, że są eliberowani a libertate, ut licet nobis sentire, quae velimus et dicere, quae sontiamus, strutynuj wwpan owe najazdy, wypędzenie nas, nasyłania chorągwi i subordynacje na wzięcie z domu, na zabicie
lepsi i grzeczniejsi, i nie tacy drapacze szwedzi jako sasi, proszę wybaczyć prawdziwie po bratersku. O amnestyi, gdy wwmość pan opisujesz, że się na mnie nikt nie zapatruje, bo żaden nie zarobił takiéj crimen, któraby komu przyniosła miłą aranestyą, dałby to Bóg, żeby prawda była, ale nie wierzam, miarę biorąc z fortun naszych, z osób zdrowia, z którymeśmy ledwo uciekli. Choć to wwmpan piszesz, że są eliberowani a libertate, ut licet nobis sentire, quae velimus et dicere, quae sontiamus, strutynuj wwpan owe najazdy, wypędzenie nas, nasyłania chorągwi i subordynacye na wzięcie z domu, na zabicie
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 423
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
swawola, jaka zuchwałość... grzeszenia bezkarnie.
Impugnatzwalcza IMPan surogator orszański moje dowody, a impugnandozwalczając one i wielką JOKsięcia IMci kanclerza wielkiego W. Ks. Lit. świętobliwość i sprawiedliwość wielbiąc, nie chce tego wyraźnie wyrzec, iż się JOKsiążę IMci kanclerz do tego nie zna, że nasz honor atakował. Wierzam, że trudne jest podług niezmiernej ambicji dla księcia IMci kanclerza dilemmadylemat, bo powiedzieć, że się nie zna do tego, że nasz honor atakował, więc w szpetnym nieprawdy tak wielkiemu ministrowi przed tak wielą w Litwie i w Koronie ludźmi, przed którymi nasz honor atakował, trzeba zostać charakterze, a zaś przyznać się
swawola, jaka zuchwałość... grzeszenia bezkarnie.
Impugnatzwalcza JMPan surogator orszański moje dowody, a impugnandozwalczając one i wielką JOKsięcia JMci kanclerza wielkiego W. Ks. Lit. świętobliwość i sprawiedliwość wielbiąc, nie chce tego wyraźnie wyrzec, iż się JOKsiążę JMci kanclerz do tego nie zna, że nasz honor atakował. Wierzam, że trudne jest podług niezmiernej ambicji dla księcia JMci kanclerza dilemmadylemat, bo powiedzieć, że się nie zna do tego, że nasz honor atakował, więc w szpetnym nieprawdy tak wielkiemu ministrowi przed tak wielą w Litwie i w Koronie ludźmi, przed którymi nasz honor atakował, trzeba zostać charakterze, a zaś przyznać się
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 585
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
” najmniejszej w dekrecie wzmianki.
W tej zatem periculosi in neutrum problemmatisniebezpiecznego w stanie nierozstrzygniętym problemu trudności jeszcze inny wynajdzie IMPan surogator orszański, niby prawny, wybieg. Nie mówi nic de praeterito, ale de praesentio przeszłości, ale o teraźniejszości mówi, że JOKsiążę IMĆ kanclerz honoru naszego nie atakuje. Słyszę to i wierzam, bo widząc tak dawne, tak liczne, tak dowodne — nie tylko od dziada, pradziada, naddziada i tam dalej po mieczu, ale też od ciotek rodzonych: i tych, które in virginali statuw panieńskim stanie pomarły, i tej, która tylko jedna, poszedłszy niegdyś za Wielmożnego Poniatowskiego, strażnika województwa mścisławskiego
” najmniejszej w dekrecie wzmianki.
W tej zatem periculosi in neutrum problemmatisniebezpiecznego w stanie nierozstrzygniętym problemu trudności jeszcze inny wynajdzie JMPan surogator orszański, niby prawny, wybieg. Nie mówi nic de praeterito, ale de praesentio przeszłości, ale o teraźniejszości mówi, że JOKsiążę JMĆ kanclerz honoru naszego nie atakuje. Słyszę to i wierzam, bo widząc tak dawne, tak liczne, tak dowodne — nie tylko od dziada, pradziada, naddziada i tam dalej po mieczu, ale też od ciotek rodzonych: i tych, które in virginali statuw panieńskim stanie pomarły, i tej, która tylko jedna, poszedłszy niegdyś za Wielmożnego Poniatowskiego, strażnika województwa mścisławskiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 586
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
tylko miej staranie O nich, a daj im dobre wychowanie. Dość im uczynisz, kiedy poczciwemi Napoisz dziatki postępkami swemi. Sam żyj wesoło, ile dobrotliwy Bóg będzie chciał wieść twój żywot szczęśliwy! Wszak ci nie ginie nic moją osobą! Masz świat szeroki i szczęście przed sobą; Czyń, co chcesz, miły! Wierzam, że cnotliwie Po mnie żyć będziesz.” I wtym popędliwie — Ile już mogła rąk podnieść do niego — Do siebie głowę przytuliła jego, A potym znowu na brata spojrzała I, lubo jej już mowa falowała, Rzekła do niego: „Szczera cię miłości, Nie co inszego, na te tu żałości Do mnie
tylko miej staranie O nich, a daj im dobre wychowanie. Dość im uczynisz, kiedy poczciwemi Napoisz dziatki postępkami swemi. Sam żyj wesoło, ile dobrotliwy Bóg będzie chciał wieść twój żywot szczęśliwy! Wszak ci nie ginie nic moją osobą! Masz świat szeroki i szczęście przed sobą; Czyń, co chcesz, miły! Wierzam, że cnotliwie Po mnie żyć będziesz.” I wtym popędliwie — Ile już mogła rąk podnieść do niego — Do siebie głowę przytuliła jego, A potym znowu na brata spojrzała I, lubo jej już mowa falowała, Rzekła do niego: „Szczera cię miłości, Nie co inszego, na te tu żałości Do mnie
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 154
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Arnolfem zaraz zbogacenia; A on mnie wziąwszy — nie wiem gdzie — uwodzi. A właśnie jak wilk w kniejach z owcą chodzi Tu raz, tu drugi — a przecię mi wszędzie Nadzieję czyni, że to dobrze będzie, Tak to być musi zrazu, lecz po chwili Na długie lata będziem się cieszyli. Ja przecię wierzam, boby pomyślenie Rad moje wiedział i każde skinienie Moje uważał i com jeno chciała, Tom wszystko zawsze z ręku jego miała. Nawet i zrazu szanował mej cnoty I żadnej nie śmiał czynić mi sromoty, Tylko się łasił, a jako kanarem Cukrował słówka i czynił się starem — Lub raczej stałem stróżem
Arnolfem zaraz zbogacenia; A on mnie wziąwszy — nie wiem gdzie — uwodzi. A właśnie jak wilk w kniejach z owcą chodzi Tu raz, tu drugi — a przecię mi wszędzie Nadzieję czyni, że to dobrze będzie, Tak to być musi zrazu, lecz po chwili Na długie lata będziem się cieszyli. Ja przecię wierzam, boby pomyślenie Rad moje wiedział i każde skinienie Moje uważał i com jeno chciała, Tom wszystko zawsze z ręku jego miała. Nawet i zrazu szanował mej cnoty I żadnej nie śmiał czynić mi sromoty, Tylko się łasił, a jako kanarem Cukrował słówka i czynił się starem — Lub raczej stałem stróżem
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 183
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dajcie nam dłużej chodzić: a chcecie mieć trzydzieści złotych zate dwie stuki bez dalszej odwłoki/ tedy wan będziem licyć pieniądze Zaprawdę przykrymi jesteście wy niedbacie nic jeśli ja szkodę mam albo zysk. wszystko wam za jedno: Nuż tedy zmierzmy je. B. Nie/ nie/ już ja je mam za mierzane/ wierzam wam wtym: oto macie wasze pieniądze. Ten Engelot jest za mały: A ta Słoneczna korona za letka. Te wegerskie złote są obrzezanie: Ten Dukat nie jest ważny Ten czerwony złoty Nyderlancki nie jest zupełny. Ten Regał spodlego złota jest. Ten Talar nie jest zdobrego śrebra. Te Hiszpańskie Regały nie są
dáyćie nam dłużey chodźić: á chcećie mieć trzydźieśći złotych záte dwie ztuki bez dalszey odwłoky/ tedy wã będźiem licyć pieniadze Zaprawdę przykrymi iesteśćie wy niedbaćie nic ieśli ia szkodę mam albo zysk. wszystko wam zá iedno: Nuż tedy zmierzmy ie. B. Nie/ nie/ iuż ia ie mam zá mierzane/ wierzam wam wtym: oto macie wásze pieniądze. Ten Engelot iest zá máły: A tá Słonecżna koroná zá letka. Te wegerskie złote są obrzezánie: Ten Dukat nie iest ważny Ten czerwony złoty Nyderlancky nie iest zupełny. Ten Regał zpodle^o^ złotá iest. Ten Thalár nie iest zdobre^o^ śrebrá. Te Hiszpanskie Regáły nie są
Skrót tekstu: PolPar
Strona: 125
Tytuł:
Französische und Polnische Parlament
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Gdańsk
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
za dwadzieścia złotych tedybych wprawdzie niechciał go był przyjąć. Panie mój/ a wszak to jest na woli waszej chcecie wziąć albo nie: ja nie mam tak wiele zysku na nim żebych miał lada pieniądze brać. albo które nie są. Jamem ich wprawdzie nie kował anim je też obrzezał C. Wierzam ja to dobrze/ ale ja niemogę za to przyjąć Oto macie mój mieszek zapłaćciesz sobie według upodobania Przybijcie go na ten słup. C. Tak ci się stanie: Przynieć mi młot/ i jeden goźdź. Wolałbym żeby tego uszy który go kował tak były przybite jako ten grosz. B. Nie wadziło
zá dwadźieścia złotych tedybych wprawdźie niechciał go był przyiąć. Pánie moy/ á wszak to iest ná woli waszey chcećie wźiąć albo nie: ia nie mam ták wiele zysku ná nim zebych miał lada pieniądze bráć. albo ktore nie są. Iamem ich wprawdźie nie kował anim ie też obrzezał C. Wierzam ia to dobrze/ ale ia niemogę zá to przyiąć Oto macie moy mieszek zapłaćciesz sobie według upodobania Przybiyćie go na ten słup. C. Tak ći śię stánie: Przynieć mi młot/ y ieden goźdź. Wolałbym zeby tego uszy ktory go kował ták były przybite iáko ten grosz. B. Nie wádźiło
Skrót tekstu: PolPar
Strona: 127
Tytuł:
Französische und Polnische Parlament
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Gdańsk
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
niedostanie Oglądać, doskonalsze będziesz miał poznanie. A jeśli, będąc z Pańskiej litości wezwany, Wzgardzisz tem, i przeciągniesz czas, wyglozowany Sądem Bożem zostaniesz z Królestwa wiecznego, I będziesz wzgardzony: boś wzgardził Pana twego Łaską. Lecz trzymam dobrze: bo mi w głowie owa Do Uczniów rzeczona tkwi Apostołska mowa: Wierzam żeś i posłuszny był w twem powołaniu, I będziesz posłuszniejszy Pańskiemu wezwaniu, Krzyż na się wziąwszy pójdziesz ochotnie za Panem, I Bogiem, od którego jesteś powołanem Od Śmierci do Żywota, od wiecznej ciemności Na Świat, od ciemnej nocy do jasnej Światłości. Abowiem niewiadomość o Bogu, zaćmienie Jest duszy, i wieczna
niedostánie Oglądáć, doskonálsze będźiesz miał poznánie. A ieśli, będąc z Páńskiey lutośći wezwány, Wzgárdźisz tem, y przećiągniesz czás, wyglozowány Sądem Bożem zostániesz z Krolestwá wiecznego, Y będźiesz wzgárdzony: boś wzgárdźił Páná twego Łáską. Lecz trzymam dobrze: bo mi w głowie owá Do Vczniow rzeczona tkwi Apostolska mowá: Wierzam żeś y posłuszny był w twem powołániu, Y będźiesz posłusznieyszy Pánskiemu wezwániu, Krzyż ná się wźiąwszy poydźiesz ochotnie zá Pánem, Y Bogiem, od ktorego iesteś powołánem Od Smierći do Zywotá, od wieczney ćiemnośći Ná Swiát, od ćiemney nocy do iásney Swiatłośći. Abowiem niewiádomość o Bogu, záćmienie Iest duszy, y wieczna
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 68
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
daleko od obozu conte Henrich von Bergen ukazał w polu trzy tysiące jazdy, uszykowawszy ich jako do potrzeby, którzy wszyscy salve strzelbą czynili. Gdy zsiadł królewic do budynku, który ex temporaneo opere bardzo wcześnie marchese zgotował był, a już to było godzinę w noc i dalej, bito z dział mocno do miasta, i wierzam, że nie każdemu w mieście to salutowanie się podobało. Mnie dano to złożenie przy królewiczu, które dla książęcia imci pana kanclerza nagotowane było, bo ten z nami do obozu nie jechał, został był w Antwerpii chory na nogę; podagrali to była, czyli inszy jaki defluks, non constat.
27. Po
daleko od obozu conte Henrich von Bergen ukazał w polu trzy tysiące jezdy, uszykowawszy ich jako do potrzeby, którzy wszyscy salve strzelbą czynili. Gdy zsiadł królewic do budynku, który ex temporaneo opere bardzo wcześnie marchese zgotował był, a już to było godzinę w noc i daléj, bito z dział mocno do miasta, i wierzam, że nie każdemu w mieście to salutowanie się podobało. Mnie dano to złożenie przy królewicu, które dla książęcia jmci pana kanclérza nagotowane było, bo ten z nami do obozu nie jechał, został był w Antwerpii chory na nogę; podagrali to była, czyli inszy jaki deflux, non constat.
27. Po
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 68
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
.
Wiem że są wodki chorób urazy leczące/ Wiem są i opalenia gorącość kojące: Lecz co za wodka wielom z oczu łynie/ Gdy nieszczęśliwym Wilno ogniem ginie? Tyś tych wodek napalił/ o wściekły Wulkanie/ Za mieć nie mogłeś Etny na aptekowanie? I z Wilna drugą Etnę uczyniłeś/ Na wodki wierzam Wulkanie godziłeś. Za temiż to wodkami chromotę twą goisz? Za niemi opał ogniów Lemnońskich ukoisz? Nam te nie tobie wodki płatne były/ By zapalczywość Boską ugasiły: A gdybyśmy przed ogniem po grzechach wyleli/ Pewniebyśmy Wilnianie Wilno w zysku mieli: Łzy skruszonego serca Bóg lubuje/ Choć wypieczone przecie
.
Wiem że są wodki chorob urazy leczące/ Wiem są y opalenia gorącość koyące: Lecz co zá wodka wielom z oczu łynie/ Gdy nieszczęśliwym Wilno ogniem ginie? Tyś tych wodek napalił/ o wśćiekły Wulkánie/ Za mieć nie mogłeś Aetny ná áptekowanie? Y z Wilna drugą Aetnę uczyniłeś/ Ná wodki wierzam Wulkanie godźiłeś. Zá temiż to wodkami chromotę twą goisz? Zá niemi opał ogniow Lemnonskich ukoisz? Nam te nie tobie wodki płatne były/ By zápalczywość Boską ugáśiły: A gdybyśmy przed ogniem po grzechách wyleli/ Pewniebyśmy Wilniánie Wilno w zysku mieli: Lzy skruszonego sercá Bog lubuie/ Choć wypieczone przećie
Skrót tekstu: JagDworz
Strona: Cii
Tytuł:
Dworzanki
Autor:
Serafin Jagodyński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621