, zawarcie barziejby stan rycerski poruszyć miało, niż strach od postronnego nieprzyjaciela. Bo to już nie żart, to nas ma zapalić i do kupy zegnać abyśmy vim vi oddali, do czego i sama indignitas i hańba miałaby nas pobudzić, gdy ci, którzy się na chlebie naszym wytuczyli, tak przeciwko nam wierzgają, iż z jałmużen naszych własnych sicarios na nas i na dzieci nasze najmują. O tempora, o mores! niechby się tego za dziadów naszych beli ważeli przed ztem lat: zda mi się, żeby dziś trochę krótszemi beli. Dziewiąta, z strony posła do papieża i tego się namniej lękać nie trzeba,
, zawarcie barziejby stan rycerski poruszyć miało, niż strach od postronnego nieprzyjaciela. Bo to już nie żart, to nas ma zapalić i do kupy zegnać abyśmy vim vi oddali, do czego i sama indignitas i hańba miałaby nas pobudzić, gdy ci, którzy się na chlebie naszym wytuczyli, tak przeciwko nam wierzgają, iż z jałmużen naszych własnych sicarios na nas i na dzieci nasze najmują. O tempora, o mores! niechby się tego za dziadów naszych beli ważeli przed stem lat: zda mi się, żeby dziś trochę krótszemi beli. Dziewiąta, z strony posła do papieża i tego się namniej lękać nie trzeba,
Skrót tekstu: List2KontrybCz_III
Strona: 204
Tytuł:
List II, w którym jest dyskurs o tej kontrybucyej pp. duchownych.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Kędy się żywe przechodzą krynice, Kędy kasztele z fruktów uplecione, Kędy statuy kosztem urobione; Albo tam panny lub młodzieńcy grają, Lubo żartując wino wyciskają. Idzieli przez las: ptaszkowie swe pieśni I Faunowie wykrzykują leśni, Pasterze bydło pasą nad łąkami Przegrawając się z sobą piszczałkami; Wszędzie są trawy, a na nich wierzgają Konie albo się barani tryksają. I kędy jedzie pielgrzym albo bieży, Z nim rozkosz chodzi w wesołej odzieży. Nam zaś na morzu uciech tych nie dała Chwila zażywać, lecz nam zakrywała Szeroka woda i miasta, i pola, I kwiat, którym się zwykła zdobić rola. Ale choć lasów nie widziem z polami I
Kędy się żywe przechodzą krynice, Kędy kasztele z fruktów uplecione, Kędy statuy kosztem urobione; Albo tam panny lub młodzieńcy grają, Lubo żartując wino wyciskają. Idzieli przez las: ptaszkowie swe pieśni I Faunowie wykrzykują leśni, Pasterze bydło pasą nad łąkami Przegrawając się z sobą piszczałkami; Wszędzie są trawy, a na nich wierzgają Konie albo się barani tryksają. I kędy jedzie pielgrzym albo bieży, Z nim rozkosz chodzi w wesołej odzieży. Nam zaś na morzu uciech tych nie dała Chwila zażywać, lecz nam zakrywała Szeroka woda i miasta, i pola, I kwiat, którym się zwykła zdobić rola. Ale choć lasów nie widziem z polami I
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 57
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
prywatna wszelka miedzi nimi ustała/ i byli sobie potym wielkimi do śmierci przyjaciółmi/ i o Rzeczyposp: dobrze radzili. Ale my za wielką to sobie sromotę mamy/ powodem być do dobrego/ do pokoju/ do zgody domowej; a ono więcej się trzeba sromać/ mając rozum naśladować bestii/ które wzajem na się wierzgają i kąsają się/ i mając prawo/ do wojny się uciekać/ mogąc bez tego być/ ludźmi lekkimi się obesłać/ żołnierzami się osadzić/ Ojczyznę z siebie i dom swój na szańc stawić/ i takim zdrowia/ i sławy/ i majetności swej powierzyć/ z któremi nie tylko w domu swoim/ ale i w
prywatna wszelka miedźy nimi vstáłá/ y byli sobie potym wielkimi do śmierći przyiaćiołmi/ y o Rzeczyposp: dobrze rádźili. Ale my zá wielką to sobie sromotę mamy/ powodem być do dobrego/ do pokoiu/ do zgody domowey; á ono więcey sie trzebá sromáć/ máiąc rozum násládowáć bestiy/ ktore wzáiem ná się wierzgáią y kąsáią się/ y máiąc prawo/ do woyny się vćiekáć/ mogąc bez tego być/ ludźmi lekkimi się obesłáć/ żołnierzámi się osádźić/ Oyczyznę z śiebie y dom swoy ná szańc stáwić/ y tákim zdrowia/ y sławy/ y máietnośći swey powierzyć/ z ktoremi nie tylko w domu swoim/ ále y w
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 51
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625