Zrucą grosze za ono boże słowo łotrzy. 118 (N). FORTEL W KUPIENIU KONIA
Brat krakowskiego żołnierz kanonika, Widząc u niego raźnego konika, To prośbą, to nań za pieniądze godzi. Ksiądz go nie chce zbyć: „Lekko — mówiąc — chodzi; Żadnego nie ma do siebie narowu, Nigdy nie wierzgnie, posłuszny i słowu, Nie tylko prętu; szłapi co się tycze, Na nim pacierze mawiam kanonicze.” Ów przecie prosi, że to koń do biegu, Do wojny rączy albo do szeregu. Niechaj ksiądz w izbie swe pacierze trzepie, A chceli w polu, tedy na parepie. „Obaczysz, księże
Zrucą grosze za ono boże słowo łotrzy. 118 (N). FORTEL W KUPIENIU KONIA
Brat krakowskiego żołnierz kanonika, Widząc u niego raźnego konika, To prośbą, to nań za pieniądze godzi. Ksiądz go nie chce zbyć: „Lekko — mówiąc — chodzi; Żadnego nie ma do siebie narowu, Nigdy nie wierzgnie, posłuszny i słowu, Nie tylko prętu; szłapi co się tycze, Na nim pacierze mawiam kanonicze.” Ów przecie prosi, że to koń do biegu, Do wojny rączy albo do szeregu. Niechaj ksiądz w izbie swe pacierze trzepie, A chceli w polu, tedy na parepie. „Obaczysz, księże
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 253
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dobrze nie zginie, W ziemię by przepadł. Tak kiedy go wprawi, Zsiadszy, na jego staniu go postawi. W kilka dni potem, opatrzywszy zdrowie, O żadnym kapłan nie myśląc narowie, Wsiada na konia już za Kazimierzem; Chce się zwyczajnie zabawić pacierzem. Pocznie się żegnać, puścił cugle z ręku; Koń wierzgnie, a ksiądz jak nie był na łęku. I z tak twardego ciała depozytu Nie przyszło mu tam kończyć introitu. Toż wróciwszy się pieszo do gospody: „Niechaj psi z tego marchy mają gody! Prawdęś, mój bracie, powiedał mi, drogi, Już go sobie weźm, lecz nie bez przestrogi.
dobrze nie zginie, W ziemię by przepadł. Tak kiedy go wprawi, Zsiadszy, na jego staniu go postawi. W kilka dni potem, opatrzywszy zdrowie, O żadnym kapłan nie myśląc narowie, Wsiada na konia już za Kazimierzem; Chce się zwyczajnie zabawić pacierzem. Pocznie się żegnać, puścił cugle z ręku; Koń wierzgnie, a ksiądz jak nie był na łęku. I z tak twardego ciała depozytu Nie przyszło mu tam kończyć introitu. Toż wróciwszy się pieszo do gospody: „Niechaj psi z tego marchy mają gody! Prawdęś, mój bracie, powiedał mi, drogi, Już go sobie weźm, lecz nie bez przestrogi.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 254
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Oni mu radzili aby go pociągnął do prawa. Więc Sokrates: I to foremna: A gdyby mię osieł trącił: tobyście też radzili/ aby z nim prawem czynił? Filozof z głupim i wszetecznym niechciał mieć sprawy: rozumiejąc/ że taki mało coś różny od bydlęcia. Bo jako bydlęciu niememu/ gdy wierzgnie: tak i człowiekowi w rozum obranemu/ przeciwić się nie trzeba.
Spytany będąc od jednego młodzieńca/ coby lepszego być rozumiał/ ożenić się/ czyli nie? tak mu odpowiedział: Jakożkolwiek vczynisz/ bądź to/ bądź owo/ tedyć będzie żal. Dając znać/ że i z żoną siła molestij: i bez
Oni mu rádźili áby go poćiągnął do práwá. Więc Sokrátes: Y to foremna: A gdyby mię ośieł trąćił: tobyśćie też rádźili/ áby z nim práwem cżynił? Filozof z głupim y wszetecżnym niechćiał mieć spráwy: rozumieiąc/ że táki máło coś rozny od bydlęćiá. Bo iáko bydlęćiu niememu/ gdy wierzgnie: ták y cżłowiekowi w rozum obránemu/ przećiwić się nie trzebá.
Spytány będąc od iednego młodźieńcá/ coby lepszego być rozumiał/ ożenić się/ cżyli nie? ták mu odpowiedźiał: Iákożkolwiek vćzynisz/ bądź to/ bądź owo/ tedyć będźie żal. Dáiąc znáć/ że y z żoną śiłá molestiy: y bez
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 4
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
tymże zaraz. Ale w głowę bijąc palcatem abo prętem/ namniej nie chwalę/ bo oprócz tego że oślepić może łacno z nieobaczenia/ jeszcze mu i uporu to czasem dodawa. Wierzgania zadem podobnym sposobem oduczać zwykło się/ każąc pieszemu po zadnich goleniach prętem abo palcatem dużym i trwałym dobrze go nawiedzać/ tyle ile razów wierzgnie: ostatek sam czas z pracą mierną i z dalszym opatrznym ćwiczeniem wszytko łacno odejmie/ zwłaszcza gdy nie upor ale rozum z cierpliwością rządzić jeźdźcem będą.
Kiedy się koń rad kładzie pod człowiekiem do jakiejkolwiek wody abo kałuże przyszedszy/ na takim wiezdżając ostróżnie siedzieć trzeba: a skoro poznasz że się ku temu skłaniać będzie/
tymże záraz. Ale w głowę biiąc pálcatem ábo prętem/ namniey nie chwalę/ bo oprocz tego że oślepić może łácno z nieobaczenia/ ieszcze mu y vporu to czásem dodawa. Wierzgánia zádem podobnym sposobem oduczáć zwykło się/ każąc pieszemu po zádnich goleniách prętem ábo pálcatem dużym y trwáłym dobrze go náwiedzáć/ tyle ile rázow wierzgnie: ostátek sam czás z pracą mierną y z dálszym opátrznym ćwiczeniem wszytko łácno odeymie/ zwłaszczá gdy nie vpor ále rozum z ćierpliwośćią rządźić ieźdźcem będą.
Kiedy się koń rad kłádźie pod człowiekiem do iákieykolwiek wody ábo káłuże przyszedszy/ ná tákim wiezdżáiąc ostrożnie śiedźieć trzebá: á skoro poznasz że się ku temu skłániáć będźie/
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Iv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
Oraz się z wilkiem o część konia zgadza, Tak sława kontrakt, a Lis przyprowadza Wilka do konia, sławnego Doktora; Wilk się wnet pyta: która noga chora? Koń wyciągnąwszy niby chorą nogę: Ta jest, co na nią nastąpić nie mogę. Wilk mniema pulsów pomacać zebami. Ale gotowy koń, oba nogami Wierzgnie, i chluśnie tak potężnie wilka W pysk, aż mu zębów wyleciało kilka, Potym odskoczył rzyzwo i obrotnie, I susy robił, rozśmiawszy się, lotnie. A Wilk rachując swe po ziemi zęby, Tak z ukrwawionej wyjąc, mówił: geby, Dobrze to na mnie, mnie stworzył rzeźnikiem Bóg, a ja głupi
Oraz śię z wilkiem o część konia zgadza, Tak sława kontrakt, a Lis przyprowadza Wilka do konia, sławnego Doktora; Wilk śię wnet pyta: ktora noga chora? Koń wyćiągnąwszy niby chorą nogę: Ta iest, co na nią nastąpić nie mogę. Wilk mniema pulsow pomacać zebami. Ale gotowy koń, oba nogami Wierzgnie, i chluśnie tak potężnie wilka W pysk, aż mu zębow wylećiało kilka, Potym odskoczył rzyzwo i obrotnie, I susy robił, rozśmiawszy śię, lotnie. A Wilk rachuiąc swe po źiemi zęby, Tak z ukrwawioney wyiąc, mowił: geby, Dobrze to na mnie, mnie ztworzył rzeźnikiem Bog, a ia głupi
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 36
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731