temu czynią, kto cudze bydło wodzi.” Lecz kiedy się ów boży, przysięże i klęknie, Że żartował, że miał go odprowadzić pięknie, Że to stara na Boże Narodzenie foza
Szczęścia szukać: „Nu — rzekę — zdarłeś się z powroza. Nie żartuj tak drugi raz; i to foza stara Złodzieja wiesić, niech cię nie gorszy ma wiara.” Patrzcież, co zdrajca robi. Uszło mu na Gody, Ujdzie i na Wielkanoc. Tąż sztuką, co wprzódy, Tegoż wołu ukradnie; w tym tylko odmieni, Że woli, niż w komorze, chować go w kieszeni, Bo zabiwszy go, przeda
temu czynią, kto cudze bydło wodzi.” Lecz kiedy się ów boży, przysięże i klęknie, Że żartował, że miał go odprowadzić pięknie, Że to stara na Boże Narodzenie foza
Szczęścia szukać: „Nu — rzekę — zdarłeś się z powroza. Nie żartuj tak drugi raz; i to foza stara Złodzieja wiesić, niech cię nie gorszy ma wiara.” Patrzcież, co zdrajca robi. Uszło mu na Gody, Ujdzie i na Wielkanoc. Tąż sztuką, co wprzódy, Tegoż wołu ukradnie; w tym tylko odmieni, Że woli, niż w komorze, chować go w kieszeni, Bo zabiwszy go, przeda
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 65
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do nieba, czart swoich do piekła uprzątnie. 464 (P). MASZLI SIĘ WIESIĆ, NA SŁUSZNYM WIEŚ DRZEWIE
Jadę, chcąc drogi zażyć w mięsopusty sannej, Aż młodzieniec tąż drogą w zaloty do panny. Pytam, dokąd w komendy. Jeszcze i sam nie wie. Maszli się, rzekę, wiesić, to na słusznym drzewie. Boć tylko tego szukać, żeniąc się, każdemu,
Żeby mógł wcześnie wisieć, wisieć po staremu, Jeszcze tu, jeszcze mogę wymówić młodzieńce; Lecz wdowiec, urwawszy się, znowu do szubieńce? 465. HANDEL ŻYDOWSKI
Pytam, potkawszy Żyda, gdy się w drogę wlecze: „
do nieba, czart swoich do piekła uprzątnie. 464 (P). MASZLI SIĘ WIESIĆ, NA SŁUSZNYM WIEŚ DRZEWIE
Jadę, chcąc drogi zażyć w mięsopusty sannej, Aż młodzieniec tąż drogą w zaloty do panny. Pytam, dokąd w komendy. Jeszcze i sam nie wie. Maszli się, rzekę, wiesić, to na słusznym drzewie. Boć tylko tego szukać, żeniąc się, każdemu,
Żeby mógł wcześnie wisieć, wisieć po staremu, Jeszcze tu, jeszcze mogę wymówić młodzieńce; Lecz wdowiec, urwawszy się, znowu do szubieńce? 465. HANDEL ŻYDOWSKI
Pytam, potkawszy Żyda, gdy się w drogę wlecze: „
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 389
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Chodził w bisiorze drogim, a w trzy sznury złote Warkocz od głowy plotszy, gdzie kończe wyprote Koło czoła okręcał, jako latawczyki, Którą pompą niemałe zwiódł do siebie szyki. Z osobna trzy tysiące w koło niego byli Zbrojni knechci, co za nim z bardysy chodzili. Że kto przeciwko niemu rzekł niezgrabne słowo, Kazał wiesić, a inszym śmierć wymyślać nowo. Zaczem tak zaślepieni ludzie rozumieli, Żeby jakiego grofa z nieba widzieć mieli, Czyniąc mu uczciwości przed ludźmi dogodne,
Sławiący jego górno godności niegodne. Nawet i wodę, w której płokał swoje ciało, Pospólstwo jak lekarstwo drogie wypijało. I aby wszeteczeństwu dogodził swojemu, Uczył nago ślub
Chodził w bisiorze drogim, a w trzy sznury złote Warkocz od głowy plotszy, gdzie kończe wyprote Koło czoła okręcał, jako latawczyki, Którą pompą niemałe zwiódł do siebie szyki. Z osobna trzy tysiące w koło niego byli Zbrojni knechci, co za nim z bardysy chodzili. Że kto przeciwko niemu rzekł niezgrabne słowo, Kazał wiesić, a inszym śmierć wymyślać nowo. Zaczem tak zaślepieni ludzie rozumieli, Żeby jakiego grofa z nieba widzieć mieli, Czyniąc mu uczciwości przed ludźmi dogodne,
Sławiący jego górno godności niegodne. Nawet i wodę, w której płokał swoje ciało, Pospólstwo jak lekarstwo drogie wypijało. I aby wszeteczeństwu dogodził swojemu, Uczył nago ślub
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 365
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
. Pisarzem testamentu i egzekutorem Księdza czyni, któremu wszytkich dóbr połowę Odda za duszę, jednę zostawiwszy krowę, Owsa korzec, stokłosy dwa, dzieci sześcioro, Pół poletka słoniny przy żenie. Więc skoro Po pogrzebie, do całej ksiądz się krowy bierze. Darmoż by go grzebł, darmo odmawiał pacierze? Niewiasta się chce wiesić, że jej dzieci głodem Pewnie pomrą; do pana o radę zawodem. I ksiądz z swym testamentem: „Proszę, Mości Panie, Niech stokłosa i owies, i mięso zostanie Przy dzieciach, a mnie krowa”; testament mi za tym Pokaże. „Bardzo dobrze, i ja stanę na tym; Lecz żeby
. Pisarzem testamentu i egzekutorem Księdza czyni, któremu wszytkich dóbr połowę Odda za duszę, jednę zostawiwszy krowę, Owsa korzec, stokłosy dwa, dzieci sześcioro, Pół poletka słoniny przy żenie. Więc skoro Po pogrzebie, do całej ksiądz się krowy bierze. Darmoż by go grzebł, darmo odmawiał pacierze? Niewiasta się chce wiesić, że jej dzieci głodem Pewnie pomrą; do pana o radę zawodem. I ksiądz z swym testamentem: „Proszę, Mości Panie, Niech stokłosa i owies, i mięso zostanie Przy dzieciach, a mnie krowa”; testament mi za tym Pokaże. „Bardzo dobrze, i ja stanę na tym; Lecz żeby
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 609
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mniej dbam o nie. Zawodzi się, kto takich przyjaciół sposobi: Łacno o myszkę, łacno o ptaszka do zobi; Dmuchnie wiatr, aż oboje wraca do natury: Ptak oknem leci na dwór, mysz się kryje w dziury. Fortel na złego charta, co tylko do parzy, W polu nie chce pościgać: wiesić, gdzie się zdarzy. 6. WÓŁ DO SIODŁA, KOŃ DO PŁUGU
Wół gnuśny siodło, jarzmo wspaniały koń woli: Chłopi teraz pilnują wojny, szlachta roli. Powinien za odmianą stan chodzić natury: Słuszna chłopów na szlachtę, a tych postrzyc w gbury, Którzy wojny nie służąc, na grzbiecie kirysu Nie dźwigawszy,
mniej dbam o nie. Zawodzi się, kto takich przyjaciół sposobi: Łacno o myszkę, łacno o ptaszka do zobi; Dmuchnie wiatr, aż oboje wraca do natury: Ptak oknem leci na dwór, mysz się kryje w dziury. Fortel na złego charta, co tylko do parzy, W polu nie chce pościgać: wiesić, gdzie się zdarzy. 6. WÓŁ DO SIODŁA, KOŃ DO PŁUGU
Wół gnuśny siodło, jarzmo wspaniały koń woli: Chłopi teraz pilnują wojny, szlachta roli. Powinien za odmianą stan chodzić natury: Słuszna chłopów na szlachtę, a tych postrzyc w gbury, Którzy wojny nie służąc, na grzbiecie kirysu Nie dźwigawszy,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 10
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tamten siedzi, ten przed stołem stoi, Ledwie mu się polewki od pieska okroi. Tamten w jedwabiu, choćby słuszniej mu cwelichem Odziawszy przykrzyć ludziom drabem abo mnichem: Skoro dworska polewka nie da się psu łeptać, Chleb na kiju piec, pacierz poniewolny szeptać. Gdzie poczciwy żołnierzem, kolczugą okryty, Topić pieski bonońskie, wiesić pasożyty! Takich niechaj pan karmi, takich niech odziewa, Po których się ojczyzna wdzięczności spodziewa. 399. CHRONIĄC SIĘ POPIOŁU, WPADA NA WĄGLE NA TOŻ DRUGI RAZ
Bojąc roboty, głodu i inszego licha, Postrzygł się miejski synek, chłop młody, na mnicha, Żeby tylko spał w celi, a śpiewał na chórze
tamten siedzi, ten przed stołem stoi, Ledwie mu się polewki od pieska okroi. Tamten w jedwabiu, choćby słuszniej mu cwelichem Odziawszy przykrzyć ludziom drabem abo mnichem: Skoro dworska polewka nie da się psu łeptać, Chleb na kiju piec, pacierz poniewolny szeptać. Gdzie poczciwy żołnierzem, kolczugą okryty, Topić pieski bonońskie, wiesić pasożyty! Takich niechaj pan karmi, takich niech odziewa, Po których się ojczyzna wdzięczności spodziewa. 399. CHRONIĄC SIĘ POPIOŁU, WPADA NA WĄGLE NA TOŻ DRUGI RAZ
Bojąc roboty, głodu i inszego licha, Postrzygł się miejski synek, chłop młody, na mnicha, Żeby tylko spał w celi, a śpiewał na chorze
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 236
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ a Bakałarz za uczniem. To tu postrzec trzeba/ że niektórzy Myśliwcy trąbią przy wywieraniu/ to niewiem na co dobrze/ bo trąbić nie trzeba jedno na psy/ żeby szli za trąbą. Powiedają drudzy że dla bydła. Ale naprzód trzeba tak psy wprawować/ żeby było a nie kąsa i/ i nieukarane wiesić. A kiedy szczenięta są miedzy psy/ tedy wczas sczwacza posłać/ że knieje obieży/ i o bydła przestrzeże O Myślistwie. Zakładanie.
W Zakładaniu naprzód pamiętać/ żeby psów niebałamucił wołaniem abo sczwaniem niepotrzebnym: o czym dosyć to co się w przemowie napisało/ ale słowy szukaniu zająca nieszczwaniu przystojnemi (głośno jednak)
/ a Bákáłarz zá vcżniem. To tu postrzedz trzebá/ że niektorzy Myśliwcy trąbią przy wywierániu/ to niewiem ná co dobrze/ bo trąbić nie trzebá iedno na psy/ żeby szli zá trąbą. Powiedaią drudzy że dla bydłá. Ale naprzod trzebá ták psy wpráwowáć/ żeby było á nie kąsá i/ y nieukaráne wieśić. A kiedy scżenięta są miedzy psy/ tedy wcżás scżwacżá posłać/ że knieie obieży/ y o bydłá przestrzeże O Myślistwie. Zákłádánie.
W Zákłádániu naprzod pámiętáć/ żeby psow niebáłámućił wołániem ábo scżwaniem niepotrzebnym: o cżym dosyć to co sie w przemowie napisáło/ ále słowy szukániu zaiąca niesczwániu przystoynemi (głośno iednák)
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 52
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
pełni korzyści Wracają, jakby Turka znieśli, chłopi czyści! Rzecz tak haniebną skoro Lubomirski słyszy, Wszytkim milczeć rozkaże i chce to mieć w ciszy; Niechaj Chodkiewicz sprawy tak szkaradej nie wie, Gdyż by na miejscu umarł bez wątpienia w gniewie (Kolerze był podległy starzec ten z natury); Pewnie by do jednego kazał wiesić ciury. CZĘŚĆ PIĄTA
Tak mówił Lubomirski i sam nie bez gniewu Każe z nich kilkunastu wnet przysądzić drzewu, Przy licu na gorącym porwanych terminie; Aleć nie wyrównała ona kara winie; Aż sam Bóg, sprawiedliwy w krótkim czasie sędzi, Słuszną plagą krzywdę swą, owych krew opędzi. Sroższym być podczaszemu sędzim należało,
pełni korzyści Wracają, jakby Turka znieśli, chłopi czyści! Rzecz tak haniebną skoro Lubomirski słyszy, Wszytkim milczeć rozkaże i chce to mieć w ciszy; Niechaj Chodkiewicz sprawy tak szkaradej nie wie, Gdyż by na miejscu umarł bez wątpienia w gniewie (Kolerze był podległy starzec ten z natury); Pewnie by do jednego kazał wiesić ciury. CZĘŚĆ PIĄTA
Tak mówił Lubomirski i sam nie bez gniewu Każe z nich kilkunastu wnet przysądzić drzewu, Przy licu na gorącym porwanych terminie; Aleć nie wyrównała ona kara winie; Aż sam Bóg, sprawiedliwy w krótkim czasie sędzi, Słuszną plagą krzywdę swą, owych krew opędzi. Sroższym być podczaszemu sędzim należało,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 180
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
się gotuje Stos ostatni/ gdzie mu paść/ każdy powątpiwa: Owa na wzsytkie strony strach go srogi bywa. Tak umysł raną różną chwieje się zwątlony/ Tam/ i sam/ a na obie naważa się strony. Ni kres/ ni się miłości spoczynek najduje; Śmierć chyba; ta do smaku. wstawa i gotuje Wiesić się/ pas zadawszy na podwój ku temu. Bóg żegnaj mój Cynara/ umieram/ wiedz czemu? Rzekła: i zbladłą szyjesznurą zaciągała. Stara Pani szemrania jakoś dosłyszała/ Wiernym uchem pilnując porgów pokojowych/ Skoczy babsko/ otworzy: narzędów gotowych Śmierci srogiej doznawszy/ okrzyku zażyje: Pierś tłucze/ ubiory drze/ z
się gotuie Stos ostátni/ gdźie mu páść/ káżdy powątpiwa: Owa ná wzsytkie strony strách go srogi bywa. Ták vmysł ráną rożną chwieie się zwątlony/ Tám/ y sám/ á ná obie náważa się strony. Ni kres/ ni się miłośći spoczynek náyduie; Smierć chybá; tá do smáku. wstawa y gotuie Wieśić się/ pás zádawszy ná podwoy ku temu. Bog żegnay moy Cynárá/ vmieram/ wiedz czemu? Rzekłá: y zbladłą szyiesznurą záćiągáłá. Stára Páni szemránia iakoś dosłyszáłá/ Wiernym vchem pilnuiąc porgow pokoiowych/ Skoczy bábsko/ otworzy: narzędow gotowych Smierći srogiey doznawszy/ okrzyku záżyie: Pierś tłucze/ vbiory drze/ z
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 255
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636