nie powinni byli dla swowolników opuścić zabawy własnej zakonu swego. Jeśli kto rozumiał że to z ukrzywdzeniem Akademii Jezuici czynią/ czekać że było dekretu o tym Papieskiego/ ponieważ w Rzymie przed nim o to sprawa od Panów Akademików przeciwko Jezuitom zaczęta prowadziła się i prowadzi. Bo gdyby ten argument co ważył/ toćby gdy złodzieja wieszą/ który komu trzos z pieniędzmi ukradł/ mówić się słusznie mogło/ że nie złodziej krzyw/ ale ów co miał trzos/ abo go od oczu złodziejskich nie zakrył: bo gdyby go był złodziej nie widział/ pewnieby był jego nie okradł/ et consequenter niewisiał. O jako wiele poginęło tym sposobem w Krakowie
nie powinni byli dla swowolnikow opuśćić zabawy własney zakonu swego. Ieśli kto rozumiał że to z vkrzywdzeniem Akádemiey Iezuići czynią/ czekáć że było dekretu o tym Papieskiego/ poniewasz w Rzymie przed nim o to spráwá od Pánow Akádemikow przećiwko Iezuitom záczęta prowádźiłá się y prowádźi. Bo gdyby ten árgument co ważył/ toćby gdy złodźieiá wieszą/ ktory komu trzos z pieniądzmi vkradł/ mowić się słusznie mogło/ że nie złodźiey krzyw/ ále ow co miał trzos/ ábo go od ocżu złodźieyskich nie zákrył: bo gdyby go był złodźiey nie widźiał/ pewnieby był iego nie okradł/ et consequenter niewiśiał. O iáko wiele poginęło tym sposobem w Krákowie
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 156
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
się ukłaść, ba i bez wieczerzy, Tak się miernie sprawować, jak tego bieg bieży. Pożyczać na gorzałkę, na piwo, na karty, Boso chodzić, bez pasa, żupan mieć podarty, Częściej święcić niż pościć, muzyką się bawić. Gdyć kto czego pożyczy, cnotę mu zastawić - Wszak dłużników nie wieszą, tylko to złodzieje; A nic się nie przeciwić, niech się kto chce, śmieje. W domu nie mieć naczynia dla niewieściej zwady, Bo więc o to niewiasty powadzą się rady: Ujźrzy jedna u drugiej, a gdy nie pożyczy, Czego onej potrzeba, sto diabłów naliczy; Nawet i głupia świnia mądrych ludzi
sie ukłaść, ba i bez wieczerzy, Tak sie miernie sprawować, jak tego bieg bieży. Pożyczać na gorzałkę, na piwo, na karty, Boso chodzić, bez pasa, żupan mieć podarty, Częściej święcić niż pościć, muzyką sie bawić. Gdyć kto czego pożyczy, cnotę mu zastawić - Wszak dłużnikow nie wieszą, tylko to złodzieje; A nic sie nie przeciwić, niech sie kto chce, śmieje. W domu nie mieć naczynia dla niewieściej zwady, Bo więc o to niewiasty powadzą sie rady: Ujźrzy jedna u drugiej, a gdy nie pożyczy, Czego onej potrzeba, sto djabłow naliczy; Nawet i głupia świnia mądrych ludzi
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 16
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
, i ci, jako i teraz drudzy, wszytko przewodzić będą. Nie dajcie już sobie oczu więcej mydlić, wszak o was samych idzie; nie dajcie sobie de absoluto dominio powiedać, bo już nie absolutum dominium , ale tyraństwo okrutne, niewolą gorszą, niż turecka, w ojczyźnie swej, w domach swych macie. Wieszą bracią waszę, krew ich okrutnie przelewają, drugich w domach własnych biorą, w powroziech prawem nieprzekonane wodzą,
żołnierze po powiatach, po województwach rozkładają, aby się wam nigdzie kupić, nigdzie o wolności swe mówić nie dopuścili (czego świadkiem zjazd niedawno przeszły lubelski), a nawet stąd miarę najpewniejszą bierzcie, potrzebująli czego
, i ci, jako i teraz drudzy, wszytko przewodzić będą. Nie dajcie już sobie oczu więcej mydlić, wszak o was samych idzie; nie dajcie sobie de absoluto dominio powiedać, bo już nie absolutum dominium , ale tyraństwo okrutne, niewolą gorszą, niż turecka, w ojczyźnie swej, w domach swych macie. Wieszą bracią waszę, krew ich okrutnie przelewają, drugich w domach własnych biorą, w powroziech prawem nieprzekonane wodzą,
żołnierze po powiatach, po województwach rozkładają, aby się wam nigdzie kupić, nigdzie o wolności swe mówić nie dopuścili (czego świadkiem zjazd niedawno przeszły lubelski), a nawet stąd miarę najpewniejszą bierzcie, potrzebująli czego
Skrót tekstu: PismoSzlachCz_III
Strona: 365
Tytuł:
Pismo szlachcica jednego, w którym o rozprawie znać daje do braciej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
CZAS
Przegrawszy wieś, że chodził koło niej ospale, A inszej, z której by żyć, nie miał, w trybunale, Pisze dla melancholii w głowie rozerwania Bliski sąsiad o fraszki jakie do czytania. Żałuję, że mu opak jego padła sprawa; Aleć melancholia jeszcze to łaskawa: Kędy drudzy w podobnej rozpaczy się wieszą, Jego w tak wielkiej zgubie lada brydnie cieszą. Posyłam, życzę jednak, żeby na swą troskę O inszym klinie myślił, gdzie chodzi o wioskę. Wesołego umysłu trzeba tej zabawce: Nie słucha lutnie, kogo położą na ławce; I tobie, ja rozumiem, zbrzydną fraszki wkrótce, Skoro przyjdzie na jednej wędrować podwódce
CZAS
Przegrawszy wieś, że chodził koło niej ospale, A inszej, z której by żyć, nie miał, w trybunale, Pisze dla melancholii w głowie rozerwania Bliski sąsiad o fraszki jakie do czytania. Żałuję, że mu opak jego padła sprawa; Aleć melancholija jeszcze to łaskawa: Kędy drudzy w podobnej rozpaczy się wieszą, Jego w tak wielkiej zgubie leda brydnie cieszą. Posyłam, życzę jednak, żeby na swą troskę O inszym klinie myślił, gdzie chodzi o wioskę. Wesołego umysłu trzeba tej zabawce: Nie słucha lutnie, kogo położą na ławce; I tobie, ja rozumiem, zbrzydną fraszki wkrótce, Skoro przyjdzie na jednej wędrować podwódce
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 291
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
munita. Z cudzego konia/ i śrzód błota z siadaj. Znaj koza Franka. Zły to ptak/ co upuszcza. Zły to ptak/ co swe gniazdo plugawi. Prouerbiorum Polonicorum Terent. 30
Znać Dudka miedzy Dzięcioły. Zła tam otucha/ gdzie szpecą do ucha. Złodziej w nocy kradnie/ a we dnie go wieszą. Noctu clepens interdiu suspenditur. Zajął jak na Rzepie. Zdrów by rybka/ jako śledź/ a śledź jako gnój. Z przyjacielem łowkiem rzadko/ a rączką nigdy. Znam cię ziołko/ żeś pokrzywka. Frigidus ô pueri, fugite hinc, latet anguis in herba. Zbytek kazi pożytek. Z jednym w dół
munita. Z cudzego koniá/ y śrzod błotá z śiáday. Znay kozá Fránká. Zły to ptak/ co vpuszcża. Zły to ptak/ co swe gniazdo plugáwi. Prouerbiorum Polonicorum Terent. 30
Znáć Dudká miedzy Dźięćioły. Zła tám otuchá/ gdźie szpecą do vchá. Złodźiey w nocy krádnie/ á we dnie go wieszą. Noctu clepens interdiu suspenditur. Záiął iák ná Rzepie. Zdrow by rybká/ iáko śledź/ á śledź iáko gnoy. Z przyiaćielem łowkiem rzadko/ á rącżką nigdy. Znam ćię źiołko/ żeś pokrzywká. Frigidus ô pueri, fugite hinc, latet anguis in herba. Zbytek káźi pożytek. Z iednym w doł
Skrót tekstu: RysProv
Strona: K3v
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
/ sporządzał Jowiszowi uroczyste czyny. Straszliwie becząc/ ani stosu wziąwszy legła Opara/ noż wrażony/ krew ledwie obiegła. W chorym osierdziu/ prawdy/ i boskiej przepadły Wolej znaki: wnętrzności choroby osiadły. Widziałem/ pomoatane trupy/ przed Cerkwiami/ Przed samemi/ czymby śmierć brzydsza ołtarzami; Cześć się ich gwałtem wieszą/ i śmiercią zbywają Ciał nie prowadzą słusznie/ na pogrzeb zyczony; Którym pzacieśniane/ najprzestrzensze brony. Lub nie grzebione leżą: lub na stoż/ pochodzą Nie posażne: a barzo niepoczci wychodzą. Szarwark około stosów; i w nie swych gorają Ogniach: płakać nie masz kto: dusze się wahają/
/ sporządzał Iowiszowi vroczyste czyny. Strászliwie becząc/ áni stosu wźiawszy ległá Opárá/ noż wráżony/ krew ledwie obiegłá. W chorym ośierdźiu/ prawdy/ y boskiey przepádły Woley znáki: wnętrznośći choroby ośiádły. Widźiałem/ pomoátáne trupy/ przed Cerkwiámi/ Przed sámemi/ czymby śmierć brzydsza ołtarzámi; Cześć się ich gwałtem wieszą/ y śmierćią zbywáią Ciał nie prowádzą słusznie/ ná pogrzeb zyczony; Ktorym pzáćieśniáne/ nayprzestrzensze brony. Lub nie grzebione leżą: lub ná stoż/ pochodzą Nie posáżne: á bárzo niepoczći wychodzą. Szárwárk około stosow; y w nie swych goráią Ogniách: płákáć nie mász kto: dusze się waháią/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 179
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636