wpada, nocne wstają zorze, A bydło rycząc idzie ku oborze. On upragniony korzyść niesie z łowu, Żona wieczerzą gotuje z obłowu. Synowie mali ku ojcu się mają, Cnocie wczas wykną, na małe przestają.
On w roczne święta kiermasze sprawuje, Młódź po poświecie po trawie tańcuje. Pod starym dębem siadszy gracze wieśni, W głośne fujary grają proste pieśni. Onym się lasy wkoło odzywają, Nimfy z faunami po kniejach igrają.
W tym bycie bieżą lata wszytkokrotne, A on, pod nogi Fortuny obrotne Koła podbiwszy, fraszką dobre mienie, Fraszką poczyta i drogie kamienie, Szarłaty fraszka, fraszka złotogłowy I pełen troski pałac marmurowy.
Niech
wpada, nocne wstają zorze, A bydło rycząc idzie ku oborze. On upragniony korzyść niesie z łowu, Żona wieczerzą gotuje z obłowu. Synowie mali ku ojcu się mają, Cnocie wczas wykną, na małe przestają.
On w roczne święta kiermasze sprawuje, Młódź po poświecie po trawie tańcuje. Pod starym dębem siadszy gracze wieśni, W głośne fujary grają proste pieśni. Onym się lasy wkoło odzywają, Nimfy z faunami po kniejach igrają.
W tym bycie bieżą lata wszytkokrotne, A on, pod nogi Fortuny obrotne Koła podbiwszy, fraszką dobre mienie, Fraszką poczyta i drogie kamienie, Szarłaty fraszka, fraszka złotogłowy I pełen troski pałac marmurowy.
Niech
Skrót tekstu: HorNaborBar_I
Strona: 203
Tytuł:
Pieśń ad imitiatonem horacjuszowej ody
Autor:
Horatius Flaccus
Tłumacz:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
ody
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
dziewiąta Bartosza Rady z zięciem. — Uskarżał się Bartosz Rada na zięcia swego, ze mu niechciał być posłuszny, i niechciał go chować przy sobie przez zimę. Nakazało prawo, żeby Bartosz Rada chował przez zime ziecia, a jeśli mu każe co robić, powinien mu dać jesc, jako robotnikowi, a na wiesne powinien mu dać zagony w polu i w ogrodzie według przemozęnia na dorobku, a jeśli mu nieda zagonów, tedy, porachowawszy wszytkie dni, powinien mu zapłacić jako robotnikowi, a jeśli mu się będzie podobało, to mu kazać do ludzi na komorę, to jest zieciowi.
3297. (627) Sprawa dziesiąta Kołodzieja
dziewiąta Bartosza Rady z zięciem. — Uskarzał sie Bartosz Rada na zięcia swego, ze mu niechciał bydz posłuszny, y niechciał go chowac przy sobie przes zimę. Nakazało prawo, zeby Bartosz Rada chował przez zime ziecia, a iesli mu kaze co robic, powinięn mu dac iesc, iako robotnikowi, a na wiesne powinięn mu dac zagony w polu y w ogrodzie według przemozęnia na dorobku, a iesli mu nieda zagonow, tedy, porachowawszy wszytkie dni, powinięn mu zapłacic iako robotnikowi, a iesli mu sie będzie podobało, to mu kazac do ludzi na komorę, to iest zieciowi.
3297. (627) Sprawa dziesiąta Kołodzieia
Skrót tekstu: KsKasUl_1
Strona: 347
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
. 2. DO ZMARŁEJ MOJEJ ZOFIEJ
Nie zawsze, piękna Zofija, Róża kwitnie i lilia: Często rozwitą na poły Obaczysz na ziemi gołej; Często, zakwitnąwszy cudnie, Traci rumieniec w południe; Rzadka, do wieczora co by Doniosła swojej ozdoby:
Mróz, wiatr, słońce, deszcz niewczesny , Zaszkodzi kwiatu w pół wiesny. Moja wdzięczna dziewko, a ty Przeczżeś do tej przyszła straty? Nie różą bywszy, człowiekiem, Spadłaś, nie dojźrawszy wiekiem, Z różdżki swej; tak li, o Boże, Dobre długo trwać nie może. Spadłaś, skoro cię ustrzygnie Okrutny ogień w malignie; Samo ciernie, same ości W serce
. 2. DO ZMARŁEJ MOJEJ ZOFIEJ
Nie zawsze, piękna Zofija, Róża kwitnie i lilija: Często rozwitą na poły Obaczysz na ziemi gołej; Często, zakwitnąwszy cudnie, Traci rumieniec w południe; Rzadka, do wieczora co by Doniosła swojej ozdoby:
Mróz, wiatr, słońce, deszcz niewczesny , Zaszkodzi kwiatu w pół wiesny. Moja wdzięczna dziewko, a ty Przeczżeś do tej przyszła straty? Nie różą bywszy, człowiekiem, Spadłaś, nie dojźrawszy wiekiem, Z różdżki swej; tak li, o Boże, Dobre długo trwać nie może. Spadłaś, skoro cię ustrzygnie Okrutny ogień w malignie; Samo ciernie, same ości W serce
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 541
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pada, nocne wstają zorze, A bydło rycząc idzie ku oborze. On upragniony korzyść niesie z łowu, Żona wieczerzą gotuje z obłowu. Synowie mali ku ojcu się mają, Cnocie wczas wykną, na male przestają.
On w roczne święta kiermasze sprawuje, Młodź po poświecie na trawie tańcuje. Pod starym dębem siadszy gracze wieśni W głośne fujary grają proste pieśni. Onym się lasy wkoło przeciwiają, Nimfy z faunami po kniejach igrają. W tym bycie bieżą lata wszytkokrotne, A on pod nogi fortuny obrotne Koło podbiwszy, fraszką wielkie mienie, Fraszką poczyta i drogie kamienie, Fraszką szarłaty, fraszką złotogłowy, I pełen troski pałac marmurowy.
Niech kto
pada, nocne wstają zorze, A bydło rycząc idzie ku oborze. On upragniony korzyść niesie z łowu, Żona wieczerzą gotuje z obłowu. Synowie mali ku ojcu się mają, Cnocie wczas wykną, na male przestają.
On w roczne święta kiermasze sprawuje, Młodź po poświecie na trawie tańcuje. Pod starym dębem siadszy gracze wieśni W głośne fujary grają proste pieśni. Onym się lasy wkoło przeciwiają, Nimfy z faunami po kniejach igrają. W tym bycie bieżą lata wszytkokrotne, A on pod nogi fortuny obrotne Koło podbiwszy, fraszką wielkie mienie, Fraszką poczyta i drogie kamienie, Fraszką szarłaty, fraszką złotogłowy, I pełen troski pałac marmurowy.
Niech kto
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 279
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910