em/ Ona płeszki biła/ Pierzynkę zruciła/ Wtej zabawie. To się drapie w noszkę Podniósłszy ciasnoszkę/ Do krwie prawie. To piekne Czoło Gdy pot wesoło Zrumienił/ giezłeczkiem ociera w około. Myślę sobie długo Podź niewdzięczny sługo Do Jej Mości. Cóż ci się wzdy dzieje Widzisz iże mdleje Umrze w mdłości Wezm Wachlarz wiewać/ Niedaj omdlewać/ By miała żyć dłużej/ trudno się spodziewać. Jeżeli też Zosi Ten zdrowie przynosi/ Pot perłowy Nic niewątp wnagrodzie Ześ w takiej przygodzie Jest gotowy Dosyć ci dała Pieknego Ciała Iże twa zrenica bezpiecznie zajrzała. Idę do Kamery Odemknę Portery Na dniu jaśnie Alić widzę ona Niespaniem zmorzona Znowu
em/ Oná płeszki biłá/ Pierzynkę zrućiłá/ Wtey zabáwie. To się drapie w noszkę Podnioższy ćiásnoszkę/ Do krwie práwie. To piekne Czoło Gdy pot wesoło Zrumienił/ giezłeczkiem oćiera w około. Myślę sobie długo Podź niewdźięczny sługo Do Iey Mośći. Coż ći się wzdy dźieie Widźisz iże mdleie Vmrze w mdłośći Wezm Wáchlarz wiewáć/ Nieday omdlewáć/ By miáłá żyć dłuzey/ trudno się spodźiewáć. Ieżeli też Zośi Ten zdrowie przynośi/ Pot perłowy Nic niewątp wnagrodźie Ześ w tákiey przygodźie Iest gotowy Dosyć ći dáłá Pieknego Ciáłá Iże twá zrenicá beśpiecznie záyrzáłá. Idę do Kamery Odemknę Portery Ná dniu iáśnie Alić widzę oná Niespániem zmorzona Znowu
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 173
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
śpiewały: Ale między zarazem bębny kołysały Wychowanki Marsowe. Siercią i pancerzem, Nie bawełną, nie miękkiem powijając pierzem. Stąd one w nim zapały i krew chciwą sławy, Że mu tylko triumfy a hetmańskie klawy W myśli były. We śnieli? bębny w uszu grzmiały; W dzieńli? świetne chorągwie w oczu się wiewały. Jako koniem najachać, jako drzewem toczyć, Ułożyć się wężyka, do pierścienia skoczyć, Ciężkie sypać batery, podsadzać petardy, I dowcipne przy fortach stawić belloardy,
Wszystkie jego pociechy, wszystkie i zabawy. Stąd w jasnym się obłoku Bóg spuściwszy krwawy, Ucałował dziecinę, i na wierzch Karpatu Uniósłszy ją w powiciu,
śpiewały: Ale między zarazem bębny kołysały Wychowanki Marsowe. Siercią i pancerzem, Nie bawełną, nie miękkiem powijając pierzem. Ztąd one w nim zapały i krew chciwą sławy, Że mu tylko tryumfy a hetmańskie klawy W myśli były. We śnieli? bębny w uszu grzmiały; W dzieńli? świetne chorągwie w oczu się wiewały. Jako koniem najachać, jako drzewem toczyć, Ułożyć się wężyka, do pierścienia skoczyć, Ciężkie sypać battery, podsadzać petardy, I dowcipne przy fortach stawić belloardy,
Wszystkie jego pociechy, wszystkie i zabawy. Ztąd w jasnym się obłoku Bóg spuściwszy krwawy, Ucałował dziecinę, i na wierzch Karpatu Uniósłszy ją w powiciu,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 40
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Inskrypcje Firlejowskie
Auster ciepły, Niebo znaczy, Które niech nam BÓG dać raczy:
Przy wietrze zachodnim Zephyrus zwanym jest sąd ostatni namalowany, z napisem.
Przez Zefira, na zachodzie Tłumacz sąd twój, ludzki rodzie.
Na ostatek przy wietrze Północym Boreas Piekło malowane, paszczą swą duszę pożerające, z napisem.
Od Pułnocy Borej wiewa, Jest to Piekło, złym dogrzewa.
Oprócz tego te miejsce adornowane było pięknemi Obrazkami, i Architekturą glinianą,
Nad weściem do tego Refektarza nad samą Portą jest inskrypcja chwaląca, że rzecz piękna swą pracą cieszyć się i inwencją taka,
Nil melius, quám laetari hominem in opere suo Eccle: cap. 3,
Inskrypcye Firleiowskie
Auster ciepły, Niebo znaczy, Ktore niech nam BOG dać raczy:
Przy wietrze zachodnim Zephyrus zwanym iest sąd ostatni namalowány, z napisem.
Przez Zefira, na zachodzie Tłumacz sąd twoy, ludzki rodzie.
Na ostátek przy wietrze Pułnocnym Boreas Piekło málowane, paszczą swą duszę pożeraiące, z napisem.
Od Pułnocy Borey wiewa, Iest to Piekło, złym dogrzewa.
Oprocz tego te mieysce adornowane było pięknemi Obrazkami, y Architekturą glinianą,
Nad weściem do tego Refektarza nad samą Portą iest inskrypcya chwaląca, że rzecz piękna swą pracą cieszyć się y inwencyą taka,
Nil melius, quám laetari hominem in opere suo Eccle: cap. 3,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 554
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, I słońce samo tym barziej się śmiało, Iż nas wesołych pod sobą widziało. A gdy się w morze zachodząc schyliło, Jasną nam łonę w zorzach zostawiło, Za której światłem mogliśmy świebody I swoje dłużej odprawować gody. Ale nieszczęsne nasze krotofile! Nieszczęsne piosnki i wesołe chwile! Nie skarżę wiatrów, bo ani wiewały, Ani po wodzie na ten czas ziepały. Nawet proporzec, co na maszcie wiewał, Zwiesił się cicho, ani sobą kiwał. Raczej narzekam na nasze igrania I melodyjne dźwięki, i śpiewania. Przez te cny pokój i wody powolne Pobudziliśmy na tańce swawolne. Z nas do wesela morze pochop brało, Zaczym się
, I słońce samo tym barziej się śmiało, Iż nas wesołych pod sobą widziało. A gdy się w morze zachodząc schyliło, Jasną nam łonę w zorzach zostawiło, Za której światłem mogliśmy świebody I swoje dłużej odprawować gody. Ale nieszczęsne nasze krotofile! Nieszczęsne piosnki i wesołe chwile! Nie skarżę wiatrów, bo ani wiewały, Ani po wodzie na ten czas ziepały. Nawet proporzec, co na maszcie wiewał, Zwiesił się cicho, ani sobą kiwał. Raczej narzekam na nasze igrania I melodyjne dźwięki, i śpiewania. Przez te cny pokój i wody powolne Pobudziliśmy na tańce swawolne. Z nas do wesela morze pochop brało, Zaczym się
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 46
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
A gdy się w morze zachodząc schyliło, Jasną nam łonę w zorzach zostawiło, Za której światłem mogliśmy świebody I swoje dłużej odprawować gody. Ale nieszczęsne nasze krotofile! Nieszczęsne piosnki i wesołe chwile! Nie skarżę wiatrów, bo ani wiewały, Ani po wodzie na ten czas ziepały. Nawet proporzec, co na maszcie wiewał, Zwiesił się cicho, ani sobą kiwał. Raczej narzekam na nasze igrania I melodyjne dźwięki, i śpiewania. Przez te cny pokój i wody powolne Pobudziliśmy na tańce swawolne. Z nas do wesela morze pochop brało, Zaczym się samo ze dna rozigrało. Wszytko zarazem podskoczyło nagle. Marynarz krzyknie: ,,Zaciągajcie
A gdy się w morze zachodząc schyliło, Jasną nam łonę w zorzach zostawiło, Za której światłem mogliśmy świebody I swoje dłużej odprawować gody. Ale nieszczęsne nasze krotofile! Nieszczęsne piosnki i wesołe chwile! Nie skarżę wiatrów, bo ani wiewały, Ani po wodzie na ten czas ziepały. Nawet proporzec, co na maszcie wiewał, Zwiesił się cicho, ani sobą kiwał. Raczej narzekam na nasze igrania I melodyjne dźwięki, i śpiewania. Przez te cny pokój i wody powolne Pobudziliśmy na tańce swawolne. Z nas do wesela morze pochop brało, Zaczym się samo ze dna rozigrało. Wszytko zarazem podskoczyło nagle. Marynarz krzyknie: ,,Zaciągajcie
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 46
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nam otwierają, Z których już żywe gronem wychadzają Konszty nadobne — a te sam urobił Ręką swą Stwórca i pięknie ozdobił: Cztery dorosłe córki gospodarza, Jakich rzadko Bóg inszym ojcom zdarza — Florentyna wprzód, druga Konstancja, Gryzella trzecia, czwarta Sydonija. Wszystkie barszczowe z złotem suknie miały, A na głowach ich włosy się wiewały Jako pierzcionki wkoło utrefione I złocistemi wstęgami upstrzone, Któremi strusie piora przywiązano, A każdej na wierzch drogi kanak dano Odkrytych piersi, skąd się wydawała Uroda płci ich i pięknego ciała. Tudzież za niemi matka postępuje, Poważna pani, która ich pilnuje, Jak drogich kwiatków w zielonej młodości, Pojąc ich sokiem wszelkiej pobożności.
nam otwierają, Z których już żywe gronem wychadzają Konszty nadobne — a te sam urobił Ręką swą Stwórca i pięknie ozdobił: Cztery dorosłe córki gospodarza, Jakich rzadko Bóg inszym ojcom zdarza — Florentyna wprzód, druga Konstancyja, Gryzella trzecia, czwarta Sydonija. Wszystkie barszczowe z złotem suknie miały, A na głowach ich włosy się wiewały Jako pierzcionki wkoło utrefione I złocistemi wstęgami upstrzone, Któremi strusie piora przywiązano, A każdej na wierzch drogi kanak dano Odkrytych piersi, skąd się wydawała Uroda płci ich i pięknego ciała. Tudzież za niemi matka postępuje, Poważna pani, która ich pilnuje, Jak drogich kwiatków w zielonej młodości, Pojąc ich sokiem wszelkiej pobożności.
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 86
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
I nieprzyjaciel na placu zniesiony, Już przodkiem słynie piękna w Polsce praca, Nim się do domu Król Pan nasz powraca I to zwycięstwo lecąc w obce kraje Wdzięczna nowina w uszy ludziom daje. Takie nam rzeczy Gorayski powiedział, O których jeszcze żaden z nas nie wiedział. A wtym proporzec ruszył się nad nami I począł wiewać obiema piórami. Tedy się zaraz bosmani rzucili Do żaglów, a w skok kilka opuścili. Myśmy też także batem do swojego Okrętu pośli — dla wiatru dobrego. Jednak z nami 47 Niemców nie chciało dalej żeglować, między któremi i Gotfred wysiadł, którego Fryderyk, brat jego rodzony, nie chciał puścić. Mowa
I nieprzyjaciel na placu zniesiony, Już przodkiem słynie piękna w Polszcze praca, Nim się do domu Król Pan nasz powraca I to zwycięstwo lecąc w obce kraje Wdzięczna nowina w uszy ludziom daje. Takie nam rzeczy Gorayski powiedział, O których jeszcze żaden z nas nie wiedział. A wtym proporzec ruszył się nad nami I począł wiewać obiema piórami. Tedy się zaraz bosmani rzucili Do żaglów, a w skok kilka opuścili. Myśmy też także batem do swojego Okrętu pośli — dla wiatru dobrego. Jednak z nami 47 Niemców nie chciało dalej żeglować, między któremi i Gotfred wysiadł, którego Fryderyk, brat jego rodzony, nie chciał puścić. Mowa
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 130
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
będę taniec rozmaity. Sprawiwa po tym lesie/ jużci się ruszają Dęby z miejsca/ już góry i skały stąpają: Już zwierz dziki na twój głos rycząc pędem bieży/ Już Lew biegiem zemdlony/ u nóg twoich leży. Już się walą kamienie/ już leżące drzewa Wstały/ już się i młody listek na nich wiewa. Drujdy skoczne już idą Napaee za nimi/ Grajwa im/ Satyrowie pójdą wtaniec z nimi. OR. Lutnio moja/ w wesołym lesie twoje głosy Rozpościeraj: Apollo przecię złotowłosy Nie dogaraj: dość ognia u Aweknu było/ Dosyć się już tak moje ciało upaliło/ Kiedym chodził po żonę na dół do Plutona
będę taniec rozmáity. Spráwiwá po tym leśie/ iużći sie ruszáią Dęby z mieyscá/ iuż gory y skały stąpáią: Iuż zwierz dziki na twoy głos rycząc pędem bieży/ Iuż Lew biegiem zemdlony/ u nog twoich leży. Iuż sie wálą kámienie/ iuż leżące drzewá Wstáły/ iuż sie y młody listek ná nich wiewá. Druydy skoczne iuż idą Nápaeae zá nimi/ Graywá im/ Sátyrowie poydą wtaniec z nimi. OR. Lutnio moiá/ w wesołym leśie twoie głosy Rospośćieray: Apollo przećię złotowłosy Nie dogaray: dość ogniá u Aweknu było/ Dosyć sie iuż ták moie ćiáło upaliło/ Kiedym chodził po żonę ná doł do Plutoná
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: B3v
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
na przemiany Zaczynajwa taki jest Rym Muzów kochany. Na co mu Atalanta/ koń stoi gotowy Mówi: z tobą igrając omieszkam na łowy. Ale przyszło do tego/ szorc złotem poszyty/ Stanąwszy z siebie zdięła więc chłód znamienity Gałęzie im dawały/ gdzie mile oboje Rozkoszy na ten sposób sprawowali swoje. Mele. Drzewko zielone wiewaj wiatrek powolniuchny/ Ty Atalanto wszak tu pagórek miękuchny/ Połóż się/ ulży siłom biegiem zmordowanym/ Ciesz się tymi łąkami i drzewem zakściałym. Daj też małej rozkoszy kiedy odpocznienie/ Pamiętaj na młodego ciałka utrudzenie. ATAL. Rano dziś wsiadszy na koń dudkam obaczyła/ Spojrzę nań/ skoczył na mię/ jam w
ná przemiány Záczynaywá táki iest Rym Muzow kochány. Ná co mu Atálántá/ koń stoi gotowy Mowi: z tobą igráiąc omieszkam ná łowy. Ale przyszło do tego/ szorc złotem poszyty/ Stanąwszy z śiebie zdięłá więc chłod známienity Gáłęźie im dawáły/ gdzie mile oboie Roskoszy ná ten sposob spráwowáli swoie. Mele. Drzewko zielone wieway wiátrek powolniuchny/ Ty Atálánto wszák tu págorek miękuchny/ Położ sie/ ulży siłom biegiem zmordowánym/ Ciesz sie tymi łąkami y drzewem zakśćiáłym. Day też máłey roskoszy kiedy odpocżnienie/ Pámiętay ná młodego ciałká utrudzenie. ATAL. Ráno dziś wśiadszy ná koń dudkám obacżyłá/ Spoyrzę nań/ skocżył ná mię/ iam w
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: C2
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
Suknia, precz i Tyryjskie przepyszne szkarłaty. Precz jedwab który naród Serrów śle bogaty. Krótkim pasem sudannie przepasać się wpoły, Perłowe zausznice pozrzucać, niech goły. Będzie kark od kłejnotów morza Indyjskiego, I zzapachu obnażyć warkocz Asyrskiego. Niech się włosy po szyj wiją zaniedbałe, I ramionach; niechaj się za wiatrami całe Wiewają: wlewą rękę wezmę łuk napięty. Prawa niechaj grot trzyma z Tessaliej wzięty. Tak matka Hippolita surowa chodziła, Która kraje mroźnego morza opuściła. Mężna wboju, biegała po Ateńskiej Ziemi, Donie, i Meotydzie zwłosy związanemi. Wkołko, lub splecionemi, mająca tarcz krzywą Na boku. pójdę wlasy,
Suknia, precż y Tyryyskie przepyszne szkarłáty. Precż iedwab ktory narod Serrow śle bogáty. Krotkim pásęm sudánnie przepasáć się wpoły, Perłowe záusznice pozrzucáć, niech goły. Będźie kárk od kłeynotow morzá Indyyskiego, I zzápachu obnażyć wárkocz Assyrskiego. Niech się włosy po szyi wiią zániedbáłe, I rámionách; niechay się zá wiátrámi cáłe Wiewáią: wlewą rękę wezmę łuk nápięty. Práwa niecháy grot trzyma z Thessáliey wźięty. Ták mátká Hippolitá surowa chodźiłá, Ktora kráie mroźnego morzá opuśćiłá. Mężná wboiu, biegáłá po Atheńskiey Zięmi, Donie, y Meotydźie zwłosy związánęmi. Wkołko, lub splecionęmi, máiąca tarcż krzywą Ná boku. poydę wlásy,
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 138
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696