jej czapla rybek coś trochę w kobiałce. Od godnych trunków kulik klucze nosił I każdego uczęstował, kto go tylko prosił. A wilk siedzi sromieźliwy, jako to młodzieniec, Przyskoczyła pani wrona, włożyła nań wieniec. Wilk powstawszy w taniec idzie, chyżo się uwija, Ożenić go, ożenić go, wesoła bestyja! Wilczysko się ożeniło, uszy opuściło, Biedna moja hołoweczka, cóż mi po tym było! Pókim sobie był młodzieńcem, wszyscy mi zajźrzeli, A z wesela teraz mego wszyscy się naśmieli. Była też tam i koteczka z małymi dziatkami, Kazała im przywitać się z drobnymi ptaszkami. Niedoperza na wesele nie wzięto biednego, Lecz
jej czapla rybek coś trochę w kobiałce. Od godnych trunków kulik klucze nosił I każdego uczęstował, kto go tylko prosił. A wilk siedzi sromieźliwy, jako to młodzieniec, Przyskoczyła pani wrona, włożyła nań wieniec. Wilk powstawszy w taniec idzie, chyżo się uwija, Ożenić go, ożenić go, wesoła bestyja! Wilczysko się ożeniło, uszy opuściło, Biedna moja hołoweczka, cóż mi po tym było! Pókim sobie był młodzieńcem, wszyscy mi zajźrzeli, A z wesela teraz mego wszyscy się naśmieli. Była też tam i koteczka z małymi dziatkami, Kazała im przywitać się z drobnymi ptaszkami. Niedoperza na wesele nie wzięto biednego, Lecz
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 611
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wezdrą cuglem wkroku koni J staną; brzmi alarmo, biorą się do broni. Tak jako rosły obal, przydomowym płocie, Gdy wilka pod noc zwietrzy, wzartkiej się ochocie Rzuci, i myjącego po znajomej niwie Ściga zwierza, przez rowy sadząc popędliwie. Toż lalasz, tużgo słysząc za domowym płotem, Nieskąpym miesza zmokłe wilczysko obrotem; Aż skoro się bliskiego wilk lasu dochrapie, Obróci, i zębami śmielej na psa kłapie. Ogon pod się pies bierze, grzbiet kurcząc najeży Oczy po bokach kręci, czy kto za nim bieży; A wilk, już bezpieczniejszy wswej będąc dziedzinie, Obala pod się wali, i na kłębek zwinie. Szwedzi z
wezdrą cuglem wkroku koni J staną; brzmi alarmo, biorą się do broni. Tak iako rosły obal, przydomowym płocie, Gdy wilka pod noc zwietrzy, wzartkiey się ochocie Rzuci, y myiącego po znaiomey niwie Sciga zwierza, przez rowy sadząc popędliwie. Toż lalasz, tużgo słysząc za domowym płotem, Nieskąpym miesza zmokłe wilczysko obrotem; Aż skoro się bliskiego wilk lasu dochrapie, Obroci, y zębami smieley na psa kłapie. Ogon pod się pies bierze, grzbiet kurcząc naieży Oczy po bokach kręci, czy kto za nim bieży; A wilk, iuż bespiecznieyszy wswey będąc dziedzinie, Obala pod się wali, y na kłębek zwinie. Szwedzi z
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 10
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Bułgary, Braterskie im poddały miedzy sobą swary. Właśnie, gdy dzieciom z między pasącej się trzody Zwierz dziki owcę porwie, sporsi jak wzawody Gonią, a inni z bliskiej wsi kądle ściągają, Krzycząc: otosz lalasz go, a psi wypadają. J ciągną się ochoczo, po krwawej ośledzi; Co rątszy na wilczysku ledwo co niesiedzi. Zrozumie wilk, że umknąć sciężarem niesnadnie, Rzuci miedzy psów owcę, a sam się wykradnie. Toż kądle dosyć mając, że łupy odbili, Niemi się wzajem dzielą, a chociaż się sili Krzycząc owczarz, jeżeli wcześnie nieprzyskoczy, Jużyż kądlom barana zgarła niewytroczy. Lub jak
Bulgary, Braterskie im poddały miedzy sobą swary. Właśnie, gdy dzieciom z między pasącey się trzody Zwierz dziki owcę porwie, sporsi iak wzawody Gonią, á inni z bliskiey wsi kądle sciągaią, Krzycząc: otosz lalasz go, a psi wypadaią. J ciągną się ochoczo, po krwawey ośledzi; Co rątszy na wilczysku ledwo co niesiedzi. Zrozumie wilk, że umknąc zciężarem niesnadnie, Rzuci miedzy psow owcę, á sam się wykradnie. Toż kądle dosyć maiąc, że łupy odbili, Niemi się wzaiem dzielą, á chociaż się sili Krzycząc owczarz, ieżeli wcześnie nieprzyskoczy, Jużyż kądlom barana zgarłá niewytroczy. Lub iak
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 19
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732