odraził Od spowiedzi, gdy wiarę ich tak barzo skaził. A świniorowie pierwej co przez lat tak wiele Nie czynili spowiedzi, rzekli sobie śmiele: - "Albo do śmierci przyjdzie już się nie spowiadać, Albo lepiej przed mnichem takie rzeczy gadać". Siedzi sam w spowiednicy jak czapla w kobieli, K niemu jak do wilkołka nikt się nie ośmieli. Wilkołczyca ta sama tylko się ruszyła, Żona jego, przykładem, jednak nie wzbudziła Drugich - tam Hansworsztowie na się poglądają Strachem zdjęci, nuż hurmem wszyscy wypadają, Ledwie się który opar w Niemieckiej ulicy. O, ministrowie, wielcy prze Bóg z was zwodnicy! Nie żart - myśli Samuel -
odraził Od spowiedzi, gdy wiarę ich tak barzo skaził. A świniorowie pierwej co przez lat tak wiele Nie czynili spowiedzi, rzekli sobie śmiele: - "Albo do śmierci przyjdzie już się nie spowiadać, Albo lepiej przed mnichem takie rzeczy gadać". Siedzi sam w spowiednicy jak czapla w kobieli, K niemu jak do wilkołka nikt się nie ośmieli. Wilkołczyca ta sama tylko sie ruszyła, Żona jego, przykładem, jednak nie wzbudziła Drugich - tam Hansworsztowie na się poglądają Strachem zdjęci, nuż hurmem wszyscy wypadają, Ledwie się który opar w Niemieckiej ulicy. O, ministrowie, wielcy prze Bóg z was zwodnicy! Nie żart - myśli Samuel -
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 272
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
się spoci jako w łaźni. Doświadczyłem ja tam tego, mieszkając kilka czasów. Przypadają takie strachy przez sen, że długo nie może przyść do siebie. Jadąc zaś stamtąd, to człowieka tęskno.
(30) Pod Kijowem, na jednej sołobodzie, wykopano studnią, z której kto się wody napije, to zaraz wilkołek; a jeśli niewiasta, to wiedma. Ażeby temu każdy wierzył, jest obwołano w tamtym kraju przez woźnego, aby jej żaden nie tykał, tylko aż gospodarz pozwoli. Wieziono jej dwie beczce, widziałem, do Wielkiej Polski, nie wiem na co; a zda mi się, że Żydowie, bom ich
się spoci jako w łaźni. Doświadczyłem ja tam tego, mieszkając kilka czasów. Przypadają takie strachy przez sen, że długo nie może przyść do siebie. Jadąc zaś stamtąd, to człowieka tęskno.
(30) Pod Kijowem, na jednej sołobodzie, wykopano studnią, z której kto się wody napije, to zaraz wilkołek; a jeśli niewiasta, to wiedma. Ażeby temu każdy wierzył, jest obwołano w tamtym kraju przez woźnego, aby jej żaden nie tykał, tylko aż gospodarz pozwoli. Wieziono jej dwie beczce, widziałem, do Wielkiej Polski, nie wiem na co; a zda mi się, że Żydowie, bom ich
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 291
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
lub i niekożda — bieży za tą marą, Albowiem się zaraza tej chwyta i tyka, Co owo wyskakuje z swego pastewnika.
Więc ja tym wizerunkiem na przestrogę męża Takiej żony objaśnię, bylebyś oręża Tego nie chciał na rozbój zażyć; owszem bronią Będzie, gdyby twa owca chciała w tęż pogonią Pość za jakim wilkołkiem wypnąwszy się z grodze; Stąd sobie miarę weźniesz ku twojej przestrodze, Żebyś znał tego lupę i umiał twą basię Paść, by-ć jej nie ozionął i nie porwał zasię — Jako tu więc obaczysz. Tylko z swej ochoty Czytaj — jak i ja pisał nie mając roboty. Więc, o pieszczone Muzy,
lub i niekożda — bieży za tą marą, Albowiem sie zaraza tej chwyta i tyka, Co owo wyskakuje z swego pastewnika.
Więc ja tym wizerunkiem na przestrogę męża Takiej żony objaśnię, bylebyś oręża Tego nie chciał na rozboj zażyć; owszem bronią Będzie, gdyby twa owca chciała w tęż pogonią Pość za jakiem wilkołkiem wypnąwszy sie z grodze; Stąd sobie miarę weźniesz ku twojej przestrodze, Żebyś znał tego lupę i umiał twą basię Paść, by-ć jej nie ozionął i nie porwał zasię — Jako tu więc obaczysz. Tylko z swej ochoty Czytaj — jak i ja pisał nie mając roboty. Więc, o pieszczone Muzy,
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 7
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949