naprzód pod prawem pokory i skłonności mieć szlacheckie powołanie chcieli: Verus eques non sit superbus.
Gdzie bowiem pod strychulec równości z urodzenia idziemy wszyscy, tam się jeden nad drugiego przez skrytą i jawną prezumpcyją piąć i górować nie powinien. Emulacja w cnotliwych akcjach uczyni każdemu dystynkcyją w równości, pycha zaś na cyl wzgardy i obelgi winduje i wyprowadza ludzi. Rad wiem, na co się przyda okiem i fantazyją górować albo przenosić inszych, kiedy pod nogami niebezpieczeństwo zawsze. Jeśli chybisz dołu i parowu, rozdrażnisz malum bene positum, że cię po fetorze każdy dońdzie i obmierzi łatwo. Co za korzyść plwać pod niebo, kiedy wymiot twój w oko albo w
naprzód pod prawem pokory i skłonności mieć szlacheckie powołanie chcieli: Verus eques non sit superbus.
Gdzie bowiem pod strychulec równości z urodzenia idziemy wszyscy, tam się jeden nad drugiego przez skrytą i jawną prezumpcyją piąć i górować nie powinien. Emulacyja w cnotliwych akcyjach uczyni każdemu dystynkcyją w równości, pycha zaś na cyl wzgardy i obelgi winduje i wyprowadza ludzi. Rad wiem, na co się przyda okiem i fantazyją górować albo przenosić inszych, kiedy pod nogami niebezpieczeństwo zawsze. Jeśli chybisz dołu i parowu, rozdrażnisz malum bene positum, że cię po fetorze każdy dońdzie i obmierzi łatwo. Co za korzyść plwać pod niebo, kiedy wymiot twój w oko albo w
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 182
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
pływał wody, wiele ma przywiązanych pęcherzów wielkich nadętych. Naprzeciw oczu w owym stroju są osadzone rogowe cienkie przezroczyste okulary, jak u maszek białogłowskich, misternie osadzone, żeby wody niepuściły Do nóg mają wagę przywiązaną, żeby go woda nie unosiła: u rąk ma linę HOROGRAFIA
do okrętu przywiązaną, po której się do góry winduje, sprawiwszy in fundo wody, co powinien.
Do tej HYDROGRAFICZNEJ Scjencyj popisali Tractatus różni Autorowie; jako to Baufius, Petrus Medina, Simon Stevinus, Petrus Herigonus, etc. Z Nowych Petrus Nonius, Gemma Phrysius, Ioannes Henricus, Alstedius, etc. Tu o cnocie i mocy MAGNESU, którego do kompasu Morskiego zażywają
pływał wody, wiele ma przywiązanych pęcherzow wielkich nadętych. Naprzeciw oczu w owym stroiu są osadzone rogowe cienkie przezroczyste okulary, iak u maszek białogłowskich, misternie osadzone, żeby wody niepuściły Do nog maią wagę przywiązaną, żeby go woda nie unosiła: u rąk ma linę HOROGRAPHIA
do okrętu przywiązaną, po ktorey się do gory winduie, sprawiwszy in fundo wody, co powinien.
Do tey HYDROGRAFICZNEY Scyencyi popisali Tractatus rożni Autorowie; iako to Baufius, Petrus Medina, Simon Stevinus, Petrus Herigonus, etc. Z Nowych Petrus Nonius, Gemma Phrysius, Ioannes Henricus, Alstedius, etc. Tu o cnocie y mocy MAGNESU, ktorego do kompasu Morskiego zażywaią
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 293
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
zasłony Płeć swą pokazuje.
Przez oczy czyste twoje ogniste Zorze wynikają, Których promienie ludzkie sumnienie Nagle przerażają.
Z serca twojego ulubionego Przez oczy wstydliwe
Miłość zakryta żądze nam chwyta, Ognie miece żywe.
Twoje jagody pięknej urody Owoc wydawają, Z ust zaś różanych słów nieprzebranych Zrzódła wypływają,
Ciebie do góry prędkimi pióry Cna sława winduje, Miłość skrzydlata, gdzie jeno lata, W rękach cię piastuje.
Przecie ja ciebie i tu, i w niebie Nie mam za anioła, Lecz jesteś tajnym i niezwyczajnym Kupidynem zgoła. SIÓDMA: LENERULA
Oto ja dzisia śmiertelną zasłonę Ciała grubego złożywszy na stronę, Dziwnym a nie lada jakim Pójdę na powietrze ptakiem.
Wprawdzie
zasłony Płeć swą pokazuje.
Przez oczy czyste twoje ogniste Zorze wynikają, Których promienie ludzkie sumnienie Nagle przerażają.
Z serca twojego ulubionego Przez oczy wstydliwe
Miłość zakryta żądze nam chwyta, Ognie miece żywe.
Twoje jagody pięknej urody Owoc wydawają, Z ust zaś różanych słów nieprzebranych Zrzódła wypływają,
Ciebie do góry prędkimi pióry Cna sława winduje, Miłość skrzydlata, gdzie jeno lata, W rękach cię piastuje.
Przecie ja ciebie i tu, i w niebie Nie mam za anioła, Lecz jesteś tajnym i niezwyczajnym Kupidynem zgoła. SIÓDMA: LENERULA
Oto ja dzisia śmiertelną zasłonę Ciała grubego złożywszy na stronę, Dziwnym a nie lada jakiem Pójdę na powietrze ptakiem.
Wprawdzie
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 37
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
pociągnę raźni, Nim się Bogini ubierze do łaźni. Miarkuje KSIĄŻĘ, że mu ujdzie sztuka, Ponieważ od dwóch Panien nie widziany, Więc Ogródniczkę i Nimfę oszuka; Wskoczył na koszyk kwiatami usłany, Usiadł na paczku najpiękniejszej Roży, Wszelką pomyślność sercu swemu wroży. Ciągnie kosz Dama sznurowany wstęgą, Ciężar niezwykły z fatygą winduje. Ty Ogródniczko powiedz pod przysięgą, Czy to nie koncept twój ze mnie żartuje, Znam twoję sztukę i zapewnem zgadła, Ześ pod Bukiety kamyków nakładła.
Ta odpowiada: godnabym nagany, Służąc Bogini ale w Randze niższej, Niechcę się wdawać w żarty między Pany, Przykrość osobie czynić, nad mnie wyższej
pociągnę raźni, Nim się Bogini ubierze do łaźni. Miarkuie XIĄZĘ, że mu uydzie sztuka, Ponieważ od dwoch Pánien nie widziany, Więc Ogrodniczkę y Nimfę oszuka; Wskoczył ná koszyk kwiátami usłány, Usiadł ná páczku náypięknieyszey Roży, Wszelką pomyślność sercu swemu wroży. Ciągnie kosz Dáma sznurowány wstęgą, Ciężar niezwykły z fátygą winduie. Ty Ogrodniczko powiedz pod przysięgą, Czy to nie koncept twoy ze mnie żartuie, Znam twoię sztukę y zápewnem zgádła, Ześ pod Bukiety kámykow nákładła.
Tá odpowiáda: godnábym nágany, Służąc Bogini ále w Randze niższey, Niechcę się wdáwać w żarty między Pány, Przykrość osobie czynić, nád mnie wyżsżey
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 53
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752